Diuna

Dżihad Muad’Diba – Diuna

Diuna. Jedna z najważniejszych powieści SF XX wieku. Pozornie, kolejna powieść o tym, jak Ci Źli zaatakowali tych Dobrych i Szlachetnych. W efekcie Dobrzy i Szlachetni wymordowali 61 miliardów obywateli Imperium, w poszukaniu psychodelicznego oświecenia w wyniku schizofrenicznego kompleksu mesjanistycznego.

Diuna

„Diuna” przyciąga kolejne pokolenia czytelników, którzy z różną częstotliwością zauważają, że jest to książka o nie do końca poczytalnym fanatyku. Diuna jest dzieckiem swojej epoki, okresu bezpośrednio po drugiej wojnie światowej, zimnej wojny, kryzysu kubańskiego i wiszącego nad światem zagrożenia atomowego. Rewolucja ma to do siebie, że raz zaczęta musi trwać. Jeśli ktoś jest wodzem rewolucji ciężko przestawić się na „zwykłe rządy”. Nieudany Kwisatz Haderach, będący efektem sprzeciwu matki wobec decyzji rady Bene Gesserit iż ma urodzić córkę, jest tego świetnym przykładem. Efektem jest zagłada 61 miliardów istnień.

Czym jest Diuna? Pustynną planetą obfitującą w niezwykłą substancję, przyprawę, którą produkują albo wydalają olbrzymie Czerwie Pustyni. Melanż, to substancja niezwykła, bowiem pozwala przedłużyć życie, w połączeniu z odpowiednim treningiem umożliwia bezpiecznie przeprowadzić statek przez podprzestrzenne szlaki dzięki poszerzeniu świadomości swoich użytkowników. Diuna jest też źródłem dochodu, władzą, bowiem ta niespotykana nigdzie indziej we wszechświecie substancja jest bezcenna. Podtrzymuje ona imperium człowieka, zespaja je. Pozornie jest to powieść SF, w której ludzie osiągają nadludzkie moce, dzięki technologii, przyprawie i mistycznym praktykom, które pozwalają Zgromadzeniu Żeńskiemu na wgląd we wspomnienia żeńskiej linii swych przodkiń a nawet na przedśmiertne przeniesienie świadomości w głąb umysłu którejś z Sióstr. Ot, science fiction z mnóstwem dziwactw a wszystko w klimatach Dobra walczącego ze Złem, przynajmniej pozornie. Diuna jest cenną planetą, dlatego żaden z Wielkich Rodów nie może nią władać zbyt długo. Gdy przychodzi pora szlachetnych, nieskalanych Atrydów, bardzo źli Harkonneni knują straszliwy spisek.

Psychodeliczny transhumanizm

Diuna to fantastyczny traktat o władzy, nadludziach, totalitaryzmie, fanatyzmie i fundamentalizmie religijnym oraz narkotycznym oświeceniu. Wielotomowe opus magnum Franka Herberta, które wpisuje się w ducha swojej przesyconej poszukiwaniem oświecenie epoki, równocześnie krytykując tę ideę. Na kolejnych stronach powieści, autor dokonuje prawdziwie socjologicznej analizy społeczeństwa, rozwodzi się nad naturą władzy i rewolucji. Bardzo istotnym jest zaznaczenie, że całą fabułę czytelnik poznaje z perspektywy Wielkich Rodów, korporacji i ich popleczników. Plebs, stanowi jedynie statystyczne pionki na szachownicy, które poświęca się wedle potrzeb. W wydanej w 1965 roku powieści dostrzec można odbicie świata w którym żył Herbert a był to dziwny świat. Zimna Wojna, dwie potęgi trzymające się wzajemnie w szachu przy pomocy swych atomowych arsenałów, przypominają wzajemne relacje Wielkich Rodów, również wyposażonych w broń atomową, która ostatecznie użyta zostaje na Arrakis, zwanej Diuną. Wprawdzie kryzys kubański został zażegnany, ale fragment ten pokazuje coś innego. Co się stanie jeśli ktoś wyłamie się z umowy? Choćby początkowo wydawał się bez znaczenia?

Warto pochylić się nad tym, kto doprowadził do całego zamieszania. Przede wszystkim w całej aferze palce maczało Zgromadzenie Żeńskie czyli Bene Gesserit, które od pokoleń prowadzi program eugeniczny, którego celem  jest stworzenie czegoś na kształt mesjasza, zwanego Kwisatz Haderach. Aby ów mesjasz został należycie przyjęty, ponownie od pokoleń Missionaria Protectiva dbają o właściwe zakorzenienie mitów i legend o nowym Mahdim. Mężczyzna ów, ma to być pierwszym któremu dane będzie przeżyć trans przyprawowy, dzięki czemu uzyska dostęp do wspomnień nawet nie wszystkich swych przodków zarówno z linii męskiej jak żeńskiej, ale całego gatunku ludzkiego oraz dane mu będzie zajrzeć w przyszłość. Bene Geserit, posiadły jedynie dostęp do wspomnień przodkiń. Będzie również efektem wyrafinowanych zabiegów socjotechnicznych. Można zatem poddać w wątpliwość, czy będzie niezależną jednostką. Zabawa polega na tym, że Mahdi powstanie na drodze naukowej, eugenicznej i transhumanistycznej. Będzie człowiekiem wykraczającym poza już nadludzkie możliwości chociażby Zgromadzenia Żeńskiego czy Bene Tleilax. Oba ugrupowania osiągnęły swoiste nadczłowieczeństwo różnymi drogami. Zgromadzenie Żeńskie składania się w stronę technik mistycznych, wspomaganych melanżem, natomiast Bene Tleilax to naukowcy w czystej postaci. Być może cała tragedia nie miałaby miejsca, gdyby Lady Jessica nie postanowiła urodzić syna. Jako Bene Gesserit miała możliwość wyboru płci dziecka w jej łonie. Z miłości do księcia Leto, urodziła mu upragnionego syna, doprowadzając do rzezi. Córka Atrydów, miała bowiem poślubić dziedzica Harkonnenów. W swej pysze, uznała jednak, że jej syn może być mesjaszem.

Herbert korzysta z ciągle żywych, pomimo II Wojny Światowej, koncepcji eugenicznych, ulepszenia rasy ludzkiej, nawet wbrew jej woli oraz przedstawia skrajnie mroczną wersję koncepcji Hevellocka Ellisa, którzy uważał że emancypacja kobiet w ruchu feministycznym, sprawi że te będą wybierały tylko bardzo wartościowych mężczyzn, przez co osobniki mniej przystosowywane, przestaną się rozmnażać. Naturalnie wszystko bierze w łeb, przez niesubordynację matki Paula Atrydy, która wbrew zaleceniom Zgromadzenia a raczej wbrew rozkazom, rodzi mężowi syna. Tak moi drodzy, Bene Gesseritt osiągnęły nadludzki stopień kontroli swojego ciała. Wybór płci dziecka to tylko jedna z nadludzkich zdolności jakimi dysponowały członkinie zgromadzenia żeńskiego. O ile Zgromadzenie wydaje się jedną z najważniejszych farakcji trzęsących galaktyką, tak nadal mesjaszem ma zostać mężczyzna. I zaczyna się zabawa. Bo Paul jako efekt nieposłuszeństwa matki wobec twardych zasad Zgromadzenia, sprawił, że Mesjasz przybył za wcześnie i albo był nie do końca mesjaszem albo mu odbiło. Kompleks mesjanistyczny jak się patrzy. W każdym razie wymknął się spod kontroli i wykorzystał broń Bene Gesserit przeciw nim samym. Ot zaczął, żyć legendą o potencjalnym samym sobie.

Mesjasz Diuny

Jak określić człowieka, który wymordował pół galaktyki w imię znanej sobie tylko idei, której nie dostrzega nikt poza nim samym? Być może dlatego powieść ta, tak bardzo opiera się filmowym adaptacjom. Książki, nawet jeśli wyśmienite, przechodzą ciszej od filmów. Najlepszym przykładem będą oczywiście Star Wars, które swą premierę miały w 1977. Sprawa jest bardzo prosta, bowiem są ci dobrzy i ci źli. Zły może przeżyć jakieś nawrócenie, ale dobry jest dobry i będzie walczył o dobro do ostatniego naboju. A jak trzeba to i bez nabojów, wysadzając coś w…próżnię, Mocy ducha winnych techników, konserwatorów i kucharzy, którzy stanowili obsługę stacji bojowej. Chcieli na chleb zarobić, ale dzielni rebelianci postanowili zakończyć ich żywot. Raczej nie zauważa się tam braków logicznych, bo idea skłania do ich ignorowania. Rebelia jest dobra do tego stopnia, że w nowych częściach, dawni rebelianci nadal są rebeliantami. W końcu nie wypada żeby demokratyczny rząd tłumił rebelianckie zamieszki prawda? Republika nie może być zła, prawda? Wszystko jest relatywnie proste. Jak zaś podejść do przywódcy Dżihadu, który w imię świętej wojny o jakąś lepszą przyszłość, która jego samego przeraziła, okazuje się terrorystą i okrutnikiem? Tutaj wychodzi na wierzch kwintesencja powieści. Ludzie nie mają władzy nad własnym życiem. Plebs, prości ludzie się nie liczą. Liczą się tylko ci, którzy mają władzę i swoje chore rojenia o potędze. Bene Tleilax, Gildia Kosmiczna, Bene Tleilax, to nic innego ugrupowania polityczne oraz korporacje. W centrum ich machinacji, leży pustynna planeta Diuna, która jest jedynym znanym źródłem melanżu, cudownego środka którego wszyscy potrzebują, czy to bezpośrednio, czy jako źródło niebotycznego dochodu. Potęga, pieniądz i psychodeliczna przyprawa kontrolują galaktykę. Nikt nie pyta ludzi czego chcą, jakie są ich marzenia, aspiracje. Władcy tworzą aspiracje i marzenia ludu, który powinien przyjąć je jako własne. Tryby władzy nieubłaganie mielą tych, którzy wraz z prądem historii są niesieni między nie.

Paul Atryda zostaje wyniesiony na szczyt ludzkiej ewolucji, by spaść na dno społeczeństwa z niesamowitym hukiem, który to upadek wzniósł tumany pustynnego pyłu. Nawet przez moment nie jest wolny. Wydaje mu się, że zerwał się ze smyczy Zgromadzenia Żeńskiego. I choć sprawił im nieliche problemy, to zgromadzenie nie zaprzestało swoich manipulacji, tak politycznych jak eugenicznych. Muad’Diba nie jest białym zbawcą. Jest dość potężną figurą na szachownicy, rozgrywaną przez kogoś innego. Przez chwilę wierzył, że to on jest graczem, ale w końcu uświadamia sobie, że jest tylko jedną z figur. Herbert pokusił się o stwierdzenie, że feminizm to tylko jeszcze jedno z narzędzi w drodze do celu. Dla większości kobiet zaangażowanych w ten ruch, liczą się tylko własne cele, własna pozycja. Nie sposób jednoznacznie powiedzieć co jest ostatecznym celem Zgromadzenia. Czytelnik wie, że marzy im się ulepszenie gatunku ludzkiego w procesie eugenicznym oraz stworzenie Kwisatz Haderach, ale najprawdopodobniej ten ma zostać uwiązany do należycie długiej smyczy.

Same Bene Geserit, przekroczyły ludzie możliwości, osiągnęły to dzięki przyprawie oraz nadludzkiemu wysiłkowi. Nadnaturalne wręcz zdolności Matek Wielebnych, poczynając od walki wręcza, kończąc na umiejętności kontroli umysłu, skłaniają do nazywania ich wiedźmami. Ze swojej mocy i pozycji korzystają chętnie, mając serdecznie gdzieś każdego kto nie jest dla nich wartościowy. Traktują ludzi jak bydło, gotowe wyeliminować całe planety, jeśli nie uważają ich za godnych miana człowieka. Morał płynący z tego wywodu jest taki, że nie ważne jakiej ktoś jest płci, możesz być bezwzględnym, krwawym tyranem. Zgromadzenie jest zaś przedstawione jako zwycięstwo ruchu feministycznego, któremu z natury rzeczy musi odbić. Władza upaja i ciężko z niej zrezygnować.

Diuna to przede wszystkim traktat o władzy.

Muad’Dib

Fundamentalizm religijny zawsze ma podłoże polityczne. Wszystkie „oświecone” brednie mają jeden cel, mianowicie osiągnięcie konkretnych celów politycznych. I choć mistyki jest dużo, wielu posiadło nadnaturalne moce, wyraźnie widać, że każdy dąży do realizacji swoich planów a religia jest prawdziwym opium dla mas. Zgromadzenie Żeńskie stworzyło sobie religię, która maiła podporządkować całe społeczeństwa ich planom. Niestety, często bywa że tego typu projekty wymykają się spod kontroli. Często nazywa się to „efektem Lenina”, który przybył do Rosji w zapieczętowanym wagonie, celem zdławienia rewolucji. Mogłoby się bowiem okazać, że rewolucja uczyniłaby z tego kraju prawdziwą gospodarczą potęgę. W zamian powstało imperium, które stało się zagrożeniem dla tych, którzy Lenina sponsorowali. Pod przykrywką sprowadzenia ludzkości na drogę ku świetlanej przyszłości, Mesjasz Diuny wykorzystuje fanatycznie nastawionych mieszkańców pustynnej planety, Freemanów jako fedainów. Samo poświęcających się bojowników za wiarę, którzy w morderczym szale wycinają w pień wszystko ci im stanie na drodze, by zjednoczyć galaktykę pod rządami jednego władcy, Paula Atrydy, znanego jako Muad’Dib, mesjasz, nowy Mahdi, Kwisatz Haderach.

Gdy Herbert tworzył Diunę do głosu dochodzą organizacje takie jak Al-Fatah, które często wykorzystywały terror w swoich działaniach. O fanatycznym oddaniu ich członków, nie ma chyba co wspominać. Świat Islamu to świat rodzącego się religijnego fanatyzmu, fundamentalizmu, terroryzmu. W tym czasie kobiety tracą na na Bliskim Wchodzie prawa, przyodziewa się je w burki. Tymczasem Bene Gesserit stanowią jedną z głównych sił politycznych znanego wszechświata, z którą liczyć się muszą rządzone przez mężczyzn wielkie rody oraz sam Padyszach Imperator Szaddam IV.

Odwołanie do świata Islamu ma jeszcze jedną zaletę. Oryginalność. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte dwudziestego wieku to zachłyśnięcie się filozofią wschodu. Ile to powieści korzysta z legend nadludzkich zdolnościach mnichów z Xiao Lin. Islam jawił się jako coś oryginalnego, tajemniczego, orientalnego. Herbert tak samo jak nowo nawróceni na hinduizm, buddyzm, wybiera sobie ze świata islamu to co mu akurat pasuje. Religię trzeba dopasować do potrzeb wyznawców. I tak Missionaria Protectiva od stuleci zakorzeniały w świadomości prostaczków mit o Mahdim. Pamiętajcie, że Diuna jest bardzo mocno zakorzeniona w swojej epoce. Widzimy tutaj pewną pewną podstawową cechą rządów rewolucyjnych jest wyszukiwanie sobie nowych wrogów rewolucji, których trzeba zwalczyć.

Rewolucja musi trwać

Rewolucja nie może się skończyć. Podobnie święta wojna. Co bowiem nastanie po? Głód, nędza i stosy trupów? Rządy nienawidzą samowoli. Wolność sprzyja wolnomyślicielstwu a to prowadzi do krytyki. Zwłaszcza rządów opartych o kult jednostki. Autorytarnych. Bardzo istotny jest też element mesjanistyczny. Zwróćcie uwagę, jak wielu polityków w to popada. Widzą jakiś swój uświęcony cel do którego prowadzą naród, kosztem tegoż narodu. Fabuła Diuny, jak wspominałem, opowiedziana jest z perspektywy władyków, ciemiężycieli, którzy we własnym mniemaniu mogą kierować się najszlachetniejszymi pobudkami, ale granica między racjonalnością a szaleństwem jest niezwykle cienka. I praktycznie zawsze zostaje przekroczona.

Diuna to krytyka ludzkości.

Tragedia Muad’Dib

Paul nigdy nie zamierzał stać się Kwisatz Haderach. Urodził się i został rzucony w wir wydarzeń, które doprowadziły go do obłędu. Stał się tym kim się stał, bo jego matka wbrew rozkazom Zgromadzenia urodziła syna? Może jej niesubordynacja została skrzętnie wykorzystana? Pamiętajmy, że Bene Gesserit, Missionaria Protectiva, od stuleci przygotowywały świat na nadejście jego lub córki Atrydów oraz Feyda- Rauthy Harkonnena, który mógł stać się doskonałym Kwisatz Haderach. Sam bieg wydarzeń, podjęte przez przeciwników młodego chłopaka decyzje sprawiły, że stał się fałszywym mesjaszem? Tutaj dochodzimy do pewnego wątku naszej opowieści. Otóż rewolucjoniści, buntownicy, nie biorą się znikąd. Manipulując, rządząc ludźmi, trzeba być bardzo ostrożnym, bowiem najlepsze nawet narzędzia socjotechniczne mogą zawieść i przez zupełny przypadek stworzymy sobie kogoś, kto będzie stanowił zagrożenie dla nas, siebie i całego świata. Paul może być postrzegany jako megaloman, ale także jako postać tragiczna, nad którą niczym w greckiej tragedii od narodzin wisi fatum. Edyp zabija własnego ojca w wyniku splotu okoliczności. Gdyby nie działania wszystkich na około, poczynając od przyjęcia w lenno Arrakis, Diuny, przez Leto, decyzję Jessici o urodzeniu chłopca i fanatycznym machinacjom całej reszty, nie byłoby nastoletniego chłopca który musiał zmierzyć się z potęgą znanego wszechświata, stając najkrwawszym tyranem w dziejach galaktyki.

Psychodeliczne oświecenie

Lata 60 i 70 to czas poszukiwania oświecenia nie tylko w filozofiach wschodu, ale też środkach odurzających. W 1954 światło dzienne ujrzał wprawdzie drugi, ale za to najgłośniejszy traktat o meskalinie, napisany przez Aldousa Huxleya a Wyspa, tego samego z resztą autora w 1962, czyli cztery lata wcześniej niż „Diuna”. O ile „Drzwi Percepcji” stanowią relację, uzupełnioną przemyśleniami, tak, Wyspa jest próbą praktycznego zastosowania. Różnica polega na tym, że Huxley tym razem prezentuję niemal prawdziwą utopię, tak świat Herberta jest zdecydowanie mroczny. Czyżby Historia spłatała literackiego figla? Huxley, który zapisał się w historii literatury, krytyką utopii H.G. Wellsa, u kresu życia sam tworzy utopię, którą i inspiruje dystopijną krytykę?

Nie jestem w stu procentach pewny, ale widać wyraźną inspirację. Mieszkańcy Wyspy stosują lek Moksza, który pomaga im przyspieszyć drogę do oświecenia i zrozumienia otaczającego świata. Niezbędne jednak są pewne ćwiczenia duchowe, które Huxley czerpie ze Wschodu. Podobny zabieg stosuje Herbert. Benne Geserit przechodzą ciężkie szkolenie, by Przyprawa mogła oddziaływać na nie w oczekiwany sposób. Majętni mieszkańcy Imperium przyjmują pewne dawki Melanżu, ale nie sprawia on że dochodzi do jakichś istotnych zmian. Dopiero ciężki duchowy trening w połączeniu z właściwym specyfikiem, sprawi że przesuniemy granicę postrzegania z ludzkiego na nadludzki.

Dzieło Herberta oddaje ducha swojej epoki. Silny antykorporacjonizm, połączony z przekonaniem że jesteśmy bezsilni wobec władzy. Iż władza knuje przeciwko nam, tworząc coraz bardziej makiaweliczne plany. Lata 50 i 60 XX wieku to okres narodzin wielu współczesnych teorii spiskowych, które przetrwały po dziś dzień. Choć określenie, teoria spiskowa jest tutaj nieadekwatne. Wszelkie eugeniczne teorie nie są jedynie wymysłem pisarzy SF. Były częściowo wcielane w życie w USA – sterylizacja czarnoskóry, osób z zespołem Downa. Rządy USA, Wielkiej Brytanii również gotowe były poświęcić część obywateli w walce o lepszą jakość przyszłych pokoleń. Jeszcze długo po wydaniu Diuny pojawiały się takie głosy – sterylizację uczennic z niskim IQ proponował późniejszy minister w rządzie Margaret Thatcher. Na autora Diuny z całą pewnością najsilniej zadziała mechaniczna precyzja z jaką zadziałali Niemcy, bazując na pomysłach jego rodaków. Zobaczcie też, że Bene Tleilax, dysponują technologiami, często niedospanymi maluczkim natomiast Bene Gesserit zazdrośnie strzegą swoich tajemnych technik i systemów szkoleń, mogących wieść do swoistego oświecenia.

Mentat

Idei sztucznej inteligencji, można poszukiwać w starożytności, średniowiecznych legendach o homunkulusie czy golemie. Przełomowym punktem były jednak prace Alana Turinga, którego umysł AI zaprzątało w latach 40 XX wieku. Źródeł słowa „robot”, można zaś szukać w czechosłowackiej sztuce R.U.R., z 1920 roku, w której dochodzi, a jakże, do buntu robotów. Pisarzem, który spopularyzował to słowo był Amerykanin rosyjskiego pochodzenia Isaac Asimov. Od tamtej pory bunt sztucznej inteligencji stał się popularnym motywem science fiction. Może także stanowić metaforę popadania ludzi w skrajności. W zamierzchłej przeszłości, doszło bowiem  do wojny między ludźmi i maszynami. Biblia katolicko – protestancka zakazuje budowy maszyn naśladujących procesy myślowe człowieka. Przyczyną była zbuntowana AI, która niemal doprowadziła do wyniszczenia ludzkości. Raz jeden słowo dżihad pada tutaj w pozytywnym świetle, gdyż w trakcie tak zwanego dżihadu butleriańskiego ludzkość przetrwała. Wówczas zaczął się proces tworzenia chociażby mentatów, ludzi komputerów, którzy życie swe poświęcali rozwojowi swoich możliwości analitycznych czy obliczeniowych, celem zastąpienia maszyn liczących. Ciężko powiedzieć czy jest to krytyka człowieka, który zaprzepaszcza swoje możliwości powierzając wykonywanie wielu rzeczy maszynom, czy też ludzkiej obsesji do popadania w skrajności. Dziś oddajemy życie komputerom by następnie wszystkie zniszczyć w ramach na poły religijnego szału, bo orientujemy się, że oddaliśmy za dużo, nie poznawszy jeszcze naszych ograniczeń.

Diuna to zdecydowanie powieść, którą warto przeczytać nie raz, choć trzy to już może za dużo. Autor stworzył coś naprawdę ponadczasowego, gdyż pomimo upływu lat nadal możemy dostrzec, że ludzie władzy zachowują się w ten sam albo podobny sposób. Sami dostrzegamy, że manipulują nami poprzez media, powołują do życia jakieś dziwaczne idee, obwołują się zbawcami narodu. Z resztą czy musimy szukać daleko? Gdy piszę te słowa, większość z Was mogłaby wskazać palcem człowieka, który marzy o byciu Emerytowanym Zbawcą Narodu.

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw