Trzynaście pięter

Trzynaście pięter. Własne mieszkanie – głód mieszkaniowy

Własne mieszkanie to marzenie każdego młodego człowieka. Hasła, iż mieszkanie prawem, nie towarem stają się coraz głośniejsze. Mimo tego, ciągle słychać, iż Polska głodna jest mieszkań. Filip Springer zabiera czytelnika na wyprawę w poszukiwaniu problemu.

Trzynaście pięter

Filip Springer wyrobił sobie pewną renomę, jako dziennikarz i fotograf specjalizujący się w zagadnieniach związanych z mieszkalnictwem i architekturą. „Miedzianka”, „Wanna z Kolumnadą” czy „Źle urodzone„, to przykłady jego książek związanych z przestrzenią, panowaniem, architekturę. „Trzynaście pięter” zaś, to pozycja poruszająca kwestie głodu mieszkaniowego, na który cierpi Polska, a który to udało się na chwilę zaspokoić nie wolnemu rynkowi a złym komunistom. Być może w kwestii mieszkalnictwa, można Springerowi postawić tylko jeden zarzut. Mianowicie ma się za samozwańczą Marthę Stewart. Opinie jego, pojawiające się w magazynach lifestylowych czy wnętrzarskich, stanowią kalkę bardzo złych praktyk, na temat rzekomego bezguścia, w którym żyją Polacy. W tym temacie, jako fotograf wnętrz, mogę bez większego problemu stanąć w szranki i dowodzić, że nie ma on jednak racji. Mimo tego, jest on autorem dość rzetelnym, piszącym wciągająco, lecz w sposób niepozbawiony wad.

Springer pierwszą część swojej książki, poświęcił tej samej epoce co Janicki, autor omawianej jakiś czas temu „Epoki Hipokryzji” Zestawienie obu tych napisanych świetnym językiem książek, tworzy nader interesujący obraz tej wychwalanej epoki. Fakt, był to okres barwny, lecz nie sielankowy. Zdecydowanie należy czytać w duecie, bowiem seks i mieszkania mają to do siebie, że niezwykle łatwo łączą się w parę, bowiem jedno drugiemu, niezwykle sprzyja. Po cóż jednak zaczynać w tak odległej przeszłości? By pokazać, że głód mieszkaniowy męczy Polskę od dawna. Tutaj warto też dodać, że jako naród, cierpimy na Kompleks Zachodu już od czasów międzywojennych. Otóż Springer przetacza wypowiedź ekonomistki, która porównuje Polskę z Anglią, lecz jak to zwykle bywa, nie wszystko złoto co się świeci. Puby w Londynie są i były tak popularne, ze względu na przeludnienie. O ile przeludnienie nie grozi w najbliższym czasie całej  planecie, tak skoncentrowane obszary miejskie, mogą takowemu zjawisku ulec. Im więcej ludzi, tym mniej przestrzeni przypada na jednego mieszkańca. Mieszkania w Londynie były i są tak małe, że życie towarzyskie siłą rzeczy musiało skupić się w pubach. Londyn był i jest miastem przeludnionym, gdzie biedota ściskała się w mieszkankach niczym sardynki w puszcze. Brakuje mi tu solidnego komentarza, ale całość ma pewien cel, poprawcie wywodów autora, więc ten nie mógł obalać wywodów potrzebnej mu przedwojennej specjalistki. Sam Le Corbusier swoich wniosków nie wysnuwał z powietrza a o Francji też będzie mowa.

Rys historyczny miał nam jasno zobrazować problemy mieszkaniowe już od czasów odzyskania niepodległości. Następnie czytelnik poznaje historie różnych ludzi i ich problemów mieszkaniowych. Zmiany mieszkaniowe pociągają ze sobą zmiany społeczne i odwrotnie. Na podstawie tego jak mieszkamy a jak mieszkaliśmy, można bardzo dużo powiedzieć o tym co się zmieniło. Ciężko poznać tylko nowe ludzkie motywacje i poglądy. Boom na mikrokawalerki, nie musi być podyktowany nowym, pożądanym stylem życia a smutną koniecznością. niemniej, to jak zmieniają się mieszkania, dużo mówi też o sposobach spędzania czasu, tak przez osoby majętne jak i mniej zamożne. Co jednak wymusza co, nie sposób jednoznacznie określić. Wartym uwagi, jest punkt widzenia przyjęty przez autora. Otóż neguje on powszechny pęd za dorosłością poprzez kredyt na mieszkanie i samochód. Nie tyle posiadanie mieszkania, nawet w kredycie jest wyznacznikiem dorosłości, co sam kredyt. Stanowi on jakowyś wyznacznik dorosłości, zweryfikowanej przez kluczową instytucję XXI wieku, czyli bank. Człowiek mężczyzną, kobietą się nie rodzi, staję się nimi poprzez pozytywną weryfikację kredytową.

Autor śnietnie nakreśla sytuację na rynku mieszkaniowym, prezentuje wyraziste historie osób, którym mieszkanie, kredyt a tym samym prawdziwa dorosłość, nie przypadły w udziale. Chciałoby się napisać, iż sukces, ale przegrana to kwestia dyskusyjna i zależna od perspektywy. System narzuca kryteria dorosłości poprzez wersyfikację zdolności kredytowej a to wcale nie jest jednoznaczne z porażką. Niemniej można mieć pewne zastrzeżenia. Springer publikuje rozmowy z pracownikami deweloperów, jednak dotyczą one sytuacji bardzo skrajnych, podobnie jak ma to miejsce z wynajmami. Przyznaję, że nie potrafię powiedzieć, jakimi zasadami kieruje się Warszawa, ale wiem jakimi mniejsze miasto. Od dobrych kilku lat nie widziałem skansenu PRL, mieszkania są schludne i historie, jak te opisane przez Springera, praktycznie się nie zdarzają. Książka jest wprawdzie jest z 2015, ale pokazywanie wszystkich jako bandy cynicznych wyzyskiwaczy przeczy dziennikarskiej etyce, o której mowa na końcu. Na tej zasadzie można wszystkich pismaków przedstawić jako tubę propagandową wielkich koncernów, co z resztą ma miejsca od zarania prasy i mediów.

Jeśli chodzi o kwestie deweloperskie, to jak w każdej branży na pewno trafiają się różni ludzie. Tak jak trafiają się programiści, którzy biorą zaliczkę i uciekają, tak trafiają się deweloperzy, biorący olbrzymie zaliczki które przepadają. Nie można jednak Springerowi zarzucić braku obiektywizmu, bowiem jego książka dotyczy sytuacji patologicznych na polskim rynku mieszkaniowym. Stąd też poprzednie zarzuty, należy potraktować jako nadmierną sugestywność. Żaden dziennikarz, nie jest w stanie zbliżyć się do mitycznego obiektywizmu, bowiem, ten nie istnieje. Nie da w jednym artykule, reportażu, bez względu na formę, przedstawić wszystkich punktów widzenia. Stąd też kluczem jest wielogłos. Można mieć też pewne uwagi, co do języka. Wszystkie osoby, które udzielały dziennikarzowi wywiadu, mówią tak samo. Ma się wrażenie, że wszystkie kwestie dialogowe napisał on sam według swojego wyobrażenia, jak powinni mówić ludzi w określonym wieku.

Springer świetnie nakreśla problem, przestawia jego skutki, ale jak każdy żyjący z problemów innych ludzi, nie prezentuje satysfakcjonującego rozwiązania. Niemniej ma to swoją wartość, bowiem Polska od trzydziestu lat jest krajem na dorobku. Kolejne roczniki wchodzące w dorosłość, wraz z rzekomym rozwojem przodującej gospodarki, dorabiają się coraz dłużej. Problem nie leży w młodych ludziach, którzy tak naprawdę są bardzo chętni do pracy, tylko w ciągłej konieczności dorabiania się od nowa. Książka Springera, jest bardzo ważnym głosem w debacie na temat lenistwa i braku zapału do pracy kolejnych pokoleń. Stanowi kontrę wobec przekazów popularnych portali, że trzeba pracować więcej i ciężej, że trzeba często zmieniać pracę, nie posiadać w życiu niczego stałego, pewnego. Można tutaj odnieść się do koncepcji Baumana, czy nowej klasy społecznej, jaką jest prekariat.

Książkę można z czystym sumieniem polecić każdemu, zainteresowanemu zakupem własnych czterech kątów, oraz tym którzy interesują się sytuacją mieszkaniową w Polsce. Zadaje też piękny kłam propagandzie ostatnich lat, że PRL, nie dokonał w tym kraju niczego. Tymczasowe zaspokojenie głodu mieszkaniowego, to naprawdę nie lada osiągnięcie. Tamta epoka, ustrój, miały więcej zasług, niż nam się obecnie wmawia, ale to już inna opowieść.

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw