herbata w polsce

Herbata w Polsce

Herbata w Polsce nie przyjęła się od razu, w przeciwieństwie do kawy. Nie ma też w u nas żadnej w zasadzie ceremonii ani zwyczajów związanych z piciem tego chińskiego wynalazku. Nie oznacza to, że nie wykształciła się specyficzna herbaciana subkultura.

Herbata w Polsce

Herbata w Polsce to czarna herbata cejlońska w torebce. Stwierdzenie to nie powinno być wartościujące. Stanowić ma jedynie stwierdzenie pewnego faktu i nic ponad to. W naszym kraju nie  wykształciła się żadna herbaciana kultura, choć stwierdzenie to jest dość podstępne. Czymże bowiem jest kultura picia herbaty? Sam fakt picia herbaty w określny sposób oznacza, iż istnieje. Rozwija się ona jednak bardziej samorzutnie, niż intencjonalnie. Czyli w przeciwieństwie do Chin czy Japonii nikt nie oddaje się nad sposobami picia jakiejś skomplikowanej refleksji. Nawet najzagorzalsi herbaciarze utknęli gdzieś w miksie tradycji. Herbaciana kultura wspomnianych już azjatyckich krajów, jest o tyle fascynująca, że rozwijała się jako pewna forma sztuki, na pograniczu filozofii. Pozostałe słynące z herbaty kraje takie jak Turcja, Rosja, Wielka Brytania, włączyły ją raczej w obszar kultury kulinarnej.

Można zaobserwować, że ostatnio herbata ponownie jest silnie medykalizowana. Media rozpisują się nad prozdrowotnymi skutkami picia zielonej herbaty. W ten sposób przebija się do świadomości Polaków jako „zdrowa żywność”, albo lek. Aktualnie ciągle panuje moda na bycie fit. Wiele portali wychwala zalety pu-erh oraz herbat zielonych. O ile część fanów zdrowego trybu życia parzy w kubeczku z saszetki,  o tyle część zaopatruje się w zaparzacze, kupuje całe liście, eksperymentuje z napojami, ale czuć w tym pewien apteczny klimat. Herbatę przełyka się dla zdrowia, wiele osób pyta na forach jak się to tego zmusić, bo przecież to takie zdrowe.

herbata w polsce

fot. z herbaciarni Czajownia we Wrocławiu

Herbata w domu

Coraz częściej w domach Polaków znaleźć można dobre ekspresy. Kawa rozpuszczalna stanowi dobro niemal luksusowe, bowiem niektóre firmy wycofują się z produkcji tegoż wynalazku.  Rozpuszczalna odchodzi do lamusa. Częściej, gdy potrzeba „kawowego kopa”, stosuje się metodę tradycyjną, czyli wsypuje trochę mielonych ziaren do szklanki i zalewa wodą. Zwie się to często kawą robotnika. Zauważalnie zwiększa się ilość urządzeń dedykowanych parzeniu kawy. Od prostych kawiarek, przez wszechstronne ekspresy. Ekspres to jedno, ziarna to drugie.  Wraz z popularyzacją drogich przyborów do parzenia kawy, rośnie zapotrzebowanie na dobre ziarna najróżniejszych rodzajów. Być może, niedługo słowa, iż takiej kawy jak w Polsce, nie ma w żadnym kraju, ponownie nabiorą mocy.

Można zauważyć pewien zwrot w stronę celebrowania picia kawy, co ma niebagatelne znaczenie dla rozwoju kawowej kultury. Znacznie dwojakie i warto oddać się rozważaniom na ten temat. Picie i jedzenie to niebagatelna przyjemność. Jeść trzeba by żyć, ale trzeba się też piciem i jedzeniem cieszyć. Trzeba umieć gotować szybko i sprawnie, by każdego dnia dostarczyć ciału niezbędnych składników odżywczych. Trzeba tez umieć się jedzeniem cieszyć, celebrować je, rozkoszować się samym procesem gotowania a następnie każdym kęsem. Podobnie jest z napojami. Nie ma nic złego w walnięciu szybkiego piwa wieczorem, byle z umiarem, bowiem alkohol szkodzi i trzeba to zawsze podkreślać ale warto czasem rozsiąść się w fotelu ze szklanicą jakiejś niepowtarzalnej piwnej kompozycji. Identycznie rzecz ma się z kawą czy herbatą. Rozwój kawowych akcesoriów, ich rosnąca popularność, pozwalają rozkoszować się kawą, oddać radości komponowania, parzenia i przede wszystkim picia. Powoli, dla smaku z namaszczeniem. Polacy uczą się kawy na bieżąco, przez co nie jest ona dla nich odstraszająca. Gdy przychodzi do herbaty, pojawiają się wielkie filozofie, ceremonie, zwyczaje i zwyczajna trudność jej parzenia. Do herbaty nie ma wygodnych przyrządów. Początkujący herbaciarz zostaje wrzucony w świat gaiwanów, czapanów, hohinów i maczawanów, w którym nic się nie zmienia. W ten sposób wytwarza się obraz herbaty jako naparu prozdrowotnego, co stanowi powrót do początków obecności herbaty w Polsce, albo zajęcia dla hippisów. Kawa się zmienia, dopasowuje do stylu życia, wnętrz, mód. Oznacza to, że jest żywa.

W herbaciarni

Większość polskich herbaciarni ma klimat hindusko – hippisowski. Podesty, elementy kojarzące się z Indiami, Tybetem, chińskie utensylia i herbata cejlońska. Taki tam „orientalny mix”, powstały z wielu elementów różnych kultur. Osobiście brakuje mi takiego miejsca, które pasowałoby do spotkania na przykład z klientem. Ich brak jest zrozumiały – skoro napar z liści herbaty chińskiej nie jest popularny tak jak kawa i nie stanowi dla wielu oprawy rozmowy, to nie ma sensu inwestować. Ta herbaciana subkultura ma jednak swój urok. Warto też dodać, że przyjął się zwyczaj, iż w herbaciarniach dostać można fajkę wodną. Łączy się w polskich herbaciarzach fascynacja sformalizowanymi ceremoniami z oderwaniem od rzeczywistości Bliskiego Wschodu.

Fani herbaty

Można zatem powiedzieć, że wokół herbaty wykształciły się pewne subkultury. Najbardziej interesująca jest ta, stawiająca herbatę jako formę spędzania czasu, hobby. Widać to chociażby w trakcie Święta Herbaty, w Poznaniu organizowany jest festiwal „Zaparzaj”. Bytom zaś może pochwalić się Szkółką Tyju, organizowaną przez Herbaciarnię Herbata. Takich imprez jest więcej, znacznie więcej. Nie mówiąc już o blogach i vlogach. Nie małą rolę odgrywa Czajnikowy, czy Piewcy Teiny. Mają one charakter bardziej edukacyjny czy informacyjny. Autorzy i autorki rzadziej niż bariści pozwalają sobie na eksperymenty. Niestety należy tutaj poczynić uwagę krytyczną wobec herbacianej subkultury w Polsce. Jest niezwykle konserwatywna, trochę toksyczna. Z jakiejś przyczyny wykształciła sobie upodobanie do tradycji, nie bacząc że herbata powinna być czymś żywym. Nie mówią tu bynajmniej o Rafale Przybyloku czy Annie Brożynie, autorach wspomnianych mediów. Chodzi mi o bardziej szeregowych fanów, choć trzeba powiedzieć fanatyków.

W Polsce spożywa się około kilograma herbaty na osobę rocznie. Stawia nas to w światowej czołówce, bowiem więcej spożywają tylko Brytyjczycy, Irlandczycy i Turcy. W tym ostatnim kraju ilości są wręcz rekordowe, bowiem mowa o ponad trzech kilogramach. Przeciętny Japończyk spożywa nie cały kilogram, bowiem i tam herbata przegrywa z kawą. W Polsce herbata to po prostu napitek, codzienny napój o prozdrowotnych właściwościach. Dla małej grupy fanatyków jest to forma spędzania czasu i hobby. Nie sposób powiedzieć, dlaczego kawowa kultura rozwija się w Polsce tak dynamicznie. Niczym grzyby po deszczu wyrastają kawiarnie i palarnie, prześcigające się w sposobach palenia, parzenia i podawania naparu. Myślę, że wynika to z faktu, że kawa zawsze była u nas kochana. Nieco straciliśmy na przestrzeni dziejów. Na rzecz Wiedeńczyków chociażby, pierwszeństwo w podawaniu kawy z mlekiem w kawiarniach. Polskie sposoby podawania kawy opiewali wybitni poeci, jak chociażby Mickiewicz. Zawsze zajmowała ważne miejsce w naszej kulturze. Herbata zawsze pozostawała w jej cieniu.

 

Patronite

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉