Poszukiwanie własnej drogi

Poszukiwanie własnej drogi

Naśladuj a później szukaj własnej drogi. Chyba najpowszechniejsza porada z jaką spotkać się może fotografujący, zwłaszcza początkujący. Tylko czy ma aby jakiś sens?

Idąc bez mapy

Nasza kultura zorientowana jest na indywidualizm, zatem naśladownictwo tak naprawdę nie wchodzi w grę. Naśladując kogoś zatracamy jakoby swoje indywidualne cechy na rzecz powielania.

Równocześnie wcale nie pragniemy być aż takimi indywidualistami gdyż godziłoby to w istnienie grup. Wyobraźcie sobie, co by było gdyby cała grupa składała się ze stuprocentowych nonkonformistów? Nigdy by nie powstała wiec nie ma o czym mówić. Chyba, że łączy ich pozorny nonkonformizm. Zwróćcie uwagę, że grupy subkulturowe oparte o nonkonformizm, składają się z konformistów akceptujących własny teoretycznie nonkonformistyczny styl życia. Jakże wspaniałą istotą jest człowiek! Rozwiązał problem, o którym nawet nie wiedział, że istnieje. I wszyscy się tak zachowujemy. Tutaj zaś zaczyna się właściwa część naszego wywodu. Porada by nieustannie szukać własnej drogi w fotografii. Owa własna droga nie musi oznaczać wymyślania koła odnowa, tworzenia nowego nurtu, technik kompozycyjnych czy czego tam jeszcze. Czasem wystarczy poszukać takiej ścieżki, która już została przetarta a która nam odpowiada.

Szukając własnej drogi

Mam nadzieję, że każdy chociaż raz zastanawiał się nad modą i tym jak powielamy schematy. Jeśli nie, to mam nadzieję że po lekturze tego tekstu spróbujecie. Moda nie oznacza tylko ciuchów. Moda to obowiązujące obecnie w danym środowisku elementy. I tak modna może być stylistyka, religia, uczesanie, odzienie, książka, sylwetka. Wszystko. Nas interesuje fotografia. Weźmy sobie na warsztat modną w ostatnim roku bieliznę CK. Mnie ten skrót kojarzy się z grupą dezerterów. Nie odbieram kunsztu czy umiejętności fotografom. Ich zdjęcia są naprawdę przyjemne dla oka. Są jednak wtórne. Kalką z kalki. Praktycznie każda modelka i każdy fotograf ma sesyjkę z udziałem bielizny sygnowanej CK, bo każdy ma. Zapytuję czy owo kalkowanie jest z natury złe? Nie koniecznie. Historia sztuki zna wiele przykładów nurtów o cechach charakterystycznych. Stworzone przez wąską grupę zyskiwały sobie wielu naśladowców, którzy doprowadzali je bez mała do perfekcji. Zatem nie koniecznie trzeba samemu być innowatorem w sztuce, by osiągnąć spektakularne wyniki. Można korzystać z trendów, mód, doprowadzając te chwilowe rozbłyski do perfekcji i czekać na kolejne.

Oznacza to, ni mniej ni więcej, że kilka osób wyznacza jakieś normy. Raz była to koronkowa maska czy jakieś inne coś na oczach modelki, innym razem jest to część ciała. W zeszłym roku najmodniejsze były pośladki. Reszta natomiast naśladuje. Jeśli ktoś raz przekroczy pewne bariery, wprowadzi nowy element, motyw do tak zwanego głównego nurtu, to potem pozostali nie muszą się niczego wstydzić. Nie zawsze też twórca, zyskuje największa popularność. Często istotniejsze jest wyczucie chwili. Ktoś już dawno zarzuca dany pomysł jako mało chwytliwy, natomiast ktoś z lepszym wyczuciem przywraca go, tym razem do pełni życia. Oczywiście w ramach aktualnie panującej stylistyki. Nie znaczy to, że do pewnych elementów nie ma powrotu. Zobaczcie, jak moda zatacza kręgi. Nogawka szeroka, wąska, szeroka. W nowej odsłonie, ale idea pozostaje ta sama. Można powiedzieć, że wszystko już było. Jasne! Jednak każde pokolenie, każdy z nas musi przetworzyć pewne rzeczy przez pryzmat własnych przemyśleń, wiedzy, doświadczeń. Każde pokolenie może dodać coś do omówionych już tematów. Tym bardziej, że ciągle istnieją różne tabu, tematy trudne i wymagające analizy. Choć wcale nie trzeba się z nimi mierzyć.

Hurtowe porady trzy w jednym

Szukanie własnej drogi, to dość tani motywator powstały na bazie kultu indywidualizmu. Każdy spośród fotografujących, musi wytworzyć indywidualny, niepowtarzalny styl albo poniesie porażkę. To ostatnie nie jest powiedziane w prost ale taki jest sens tych porad. Nie przejmujcie się nimi. Nie każdy jest eksperymentatorem, wyznacza nowe trendy, wyznacza nowe ścieżki i odkrywa nowe lądy. Jeśli zaś odczuwacie taką potrzebę to pamiętajcie, że można się pomylić. Powiedzieć coś głupiego, napisać coś głupiego, sfotografować coś tylko w naszym mniemaniu genialnego. Nie myli się tylko ten co nic nie robi. Nie oznacza to, że macie teraz wymalować się na zielono i przebiec po mieście krzycząc, że wyrażacie troskę o rozwielitki. Trzeba powoli przesuwać granicę, eksperymentować z formą i treścią. Nie wstydzić się, że palniecie coś głupiego albo popełnicie błąd. Równocześnie pamiętając, żeby nie przegiąć. To że Richardsonowi się udało, nie znaczy uda się powtórzyć jego wyczyn.

Zwróćmy też uwagę, że pierwszą poradą jak otrzymujemy jest naśladowanie. Wybierz sobie jakiegoś wielkiego fotografa, może malarza i naśladuj jego styl, tematykę. Słowo „naśladuj” rzadko pada. Przeważnie jest to pustosłowie o inspiracji. Ciężko nawet ubrać to w jakąś logiczną całość. W mediach związanych z fotografią przewija się kilka, kilkanaście nazwisk, które są wałkowane w kółko. Zainspiruj się nimi a potem zacznij tworzyć własny styl. Tworzy to wbrew pozorom bezpieczne rozwiązanie, jakim jest odtwarzanie znanych prac, estetyki, tematyki, celem zyskania popularności albo chociaż minimalnej oglądalności na podstawie tego, co widz już zna. Istotna w tym rozumowaniu jest również legitymizacja poprzez naśladowanie kogoś uznanego. Mniej więcej każdy fotografujący wyłapie i pochwali nawiązanie do Newtona czy Leibovitz. Deborah Turbeville, Hiroshi Sugimoto czy Sayaka Maruyama będą już wywoływać zakłopotane spojrzenia. Zwłaszcza ta ostatnia. Nawet nie do końca wiem kim jest. Znalazłem ją na potrzeby tego tekstu i wiem, że uchodzi za ważną japońską artystkę. Najzwyczajniej wcześniej się nią nie spotkałem. Aż do teraz. Wzorowanie się na znanych nazwiskach jest zatem sprytną sztuczką legitymizującą para, pseudoartystyczne pretensje. I najczęściej ta rada pada od ludzi, którzy nie mają absolutnie nic ciekawego do zaproponowania. Przeważnie wypracowanie sobie czegoś zajmuje sporo czasu. Wymaga też poświęcenia i odwagi. Nie każdy tak samo znosi krytykę i odrzucenie. Trzeba do tego dojrzeć albo być osobą dość twardą. Artystyczna wrażliwość połączona z bezwzględnością?

Być dobrym rzemieślnikiem, który potrafi kunsztownie wykorzystać nawet ograne motywy to nie lada sztuka. Usilna próba łączenia artyzmu z rynkiem komercyjnym jest karkołomnym zadaniem. Wielu twórców zaczynało jako fotografowie mody albo nadal nimi jest ale znaleźli też miejsce w galeriach, jako uznani artyści. Niektórzy zaczynali od artystycznych aspiracji i polegali albo odnieśli sukces. Dziś rynek fotografii jest bardzo podzielony. Fotografowie pracujący komercyjnie, w świecie reklamy, mody, na rynku indywidualnym muszą podążać za trendami. Specyfika pracy poszczególnych fotografów różni się między sobą. Nie zawsze rada udzielona przez topowego fotografa ślubnego z Nowego Jorku będzie miała zastosowanie w pracy fotografa z Katowic czy nawet Warszawy. Sugestie fotografa mody nie zawsze znajdą zastosowanie dla fotografa wnętrz. W tych kilku zdaniach otwiera się gros możliwości do rozważenia. Kto, co, jak, po co. Dawanie porad tego typu jest łatwe, stawia mówiącego w dobrym świetle. Do czasu przeglądu portfolio. Można też odnieść wrażenie, że wszystko należy zrobić przed trzydziestką. Potem jesteś już tylko kolejnym, staczającym się nudziarzem.

Większość poradników i radzących nie bardzo potrafi rozróżnić hobbystę od zawodowca. W fotografii najczęściej zawód wynika z wcześniejszej pasji, bowiem jeśli nie czujesz, że chcesz fotografować to marny z Ciebie będzie zawodowiec. Fotografia nie jest biznesem z konieczności. Natomiast niemożność rozdzielenia tych etapów lub obszarów, gdy fotografia z jednej strony jest hobby z drugiej formą zarobkowania, sprawia, że poradniki są bardzo nijakie, czasem wręcz głupie. Na tworzenie nowych nurtów może sobie pozwolić niewielka elita, z potężną rozpoznawalnością, marką własną albo osoby, które miały zaplecze w postaci nieokreślonego „szczęścia”. Zdecydowanie trudniej będzie to osiągnąć będąc fotografem w małym mieście a łatwiej w Warszawie, Mediolanie, Londynie, Nowym Jorku. Trzeba też pamiętać, że niejeden malarz uchodzący dziś za prekursora, nowatora, odkrywcę przymierał głodem za życia. Niedożywienie zdecydowanie skraca życie. Pozostali musza operować w ramach aktualnie panującej mody albo stracą klientów. Prowadzi to często do rozczarowań. Tylko o czym by wówczas pisano? Rób swoje i się nie wychylaj? Człowiek musi mieć jakieś aspiracje, cele, ale przeważnie pod wpływem hurraopotymizmu chce pierwszego dnia zdobyć sławę, bogactwo, stworzyć coś niepowtarzalnego. Nie tędy droga. Mało też kto chce dobrowolnie skazać się na przeciętność i woli przeładowane fantazją poradniki od zimnej, chłodnej, analizy. Zupełnie też inaczej pracuje się hobbystycznie, gdy można pozwolić sobie na eksperyment, zwłaszcza z zawodową modelką czy modelem a inaczej fotografując przeciętnych klientów? Cóż z tego, że sesja portretowa kobiety, mężczyzny, pary, kogokolwiek będzie w oczach fotografującego nowatorskim odkryciem, rewizją, jeśli przysporzy fotografowanym nieprzyjemności? Co komu z sesji, która stanie się pośmiewiskiem, obiektem drwin by za pięć, dziesięć lat zostać uznaną za odkrywczą? Klient nie będzie czekał, zwłaszcza indywidualny. Korporacja, firma, też nie zawsze chce być prekursorem, odkrywcą i innowatorem w dziedzinie reklamy wizualnej. Porównajcie zawód fotografa do zawodu krawca. Czy każdy krawiec kreuje nowy trendy, dokonuje rewizji jakiejś części garderoby, zaczyna rewolucje? Najczęściej trendy kreuje kilku gigantów, w połączeniu z prasą, mediami a lokalni krawcy tylko je odtwarzają. Jakość ich pracy jest naturalnie różna. Podobnie rzecz ma się z dekoratorami wnętrz, restauratorami czy kucharzami, barmanami. Ten sam popularny drink może zostać podany byle jak albo po mistrzowsku, ale opracowanie nowej, wyrazistej kompozycji to już nie lada sztuka wymagająca między innymi odwagi i odpowiedniej klienteli. Cóż biednemu barmanowi z tego, że wymyśla niezwykłe drinki skoro jego klientela jest konserwatywna, niechętna eksperymentom, nowościom? Nie świadczy to także źle o klienteli, bowiem tak jak nie każdy barman jest czy fotograf to kreatywni twórcy, tak nie każdy klient notorycznie szuka nowych, nieznanych wrażeń.

Stąd bardzo łatwo sprzedawać teksty o własnej drodze, łamaniu zasad. Tylko jakich zasad? W fotografii nie za bardzo są jakiekolwiek zasady, są raczej metody, sposoby. Niestety, dla większości z nas podążanie za trendami jest bardzo racjonalnym wyborem, którego nie chcemy podjąć. Artyzm, sztuka, są bardzo kuszące ale solidne rzemiosło wcale nie wypada na tym tle gorzej. Wykonywać rzetelne, kusące zdjęcia potraw bazując na aktualnych trendach to nie lada wyczyn. Powtarzalność to bardzo ważna kwestia dla osoby pracującej dla klienta korporacyjnego czy indywidualnego. Pokutuje przekonanie, że rzemieślnik to ktoś, kto nie osiągnął wyższego stopnia, jakim jest właśnie artyzm. Pomieszanie z poplątaniem, które do niczego nie prowadzi. Tym bardziej, że by stać się artystą, znanym i uznanym, potrzeba jeszcze bezczelności, budowania znajomości, rozpoznawalności. Procesu bardzo podobnego do tego, jaki przebywa przedsiębiorca. W obu też przypadkach potrzeba odrobiny niewymiernego szczęścia. Darujcie sobie zatem wszystkie płytkie porady trzy w jednym, zwłaszcza jeśli nie macie odwagi sami za nimi podążyć.

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw

powiedział jeden facet i wymyślił judo