Southern Reach

Anihilacja

Kawał solidnego SF z tajemnicą w roli głównej. Autor postarał się, żeby czytelnik długo po zakończeniu lektury główkował co tak naprawdę stoi za pojawieniem się Strefy X i co naprawdę się w niej dzieje. Można odnieść wrażenie, że to celowy zabieg VanderMeera.

„Tam, gdzie spoczywają dławiące owoce, które pochodzą z ręki grzesznika, przyniosę nasiona śmierci…”

Unicestwienie

Unicestwienie to pozornie typowe SF, w dodatku bazujące na dokonaniach poprzedników. Mamy Strefę X, której genezy ani celu istnienia nikt nie zna, wszyscy, którzy wchodzą do środka znikają. Bywają wprawdzie wyjątki, że ktoś wróci, ale są one rzadkie, zaś ci którzy powracają niczego nie pamiętają. Główna bohaterka, biolożka, z perspektywy której poznajemy historię pierwszego tomu, zaciągnęła się do ekspedycji badawczej na ochotnika. Do nietypowej grupy złożonej z samych kobiet i bez wypasionego sprzętu, którym dysponowały poprzednie ekspedycje, przyłącza się kierowana własnymi celami. W skład drużyny wchodzi Psycholożka, Biolożka, Antropolożka i Geodetka.

Istotny jest brak broni palnej nowszego typu, za wyjątkiem jednego karabinu szturmowego, który został im niechętnie przydzielony. Podstawowym orężem jest kilka zabytkowych pistoletów, zero nowoczesnej techniki. I dziennik. Każda z nich dostała czarny dziennik, służący do prowadzenia subiektywnych zapisków, celem porównania po powrocie. Bardzo istotne jest dziwaczne zachowanie ekspedycji tuż po wejściu do Strefy X. Ma się wrażenie, że ich poczucie Ja i poczucie otaczającego świata zaczyna się chwiać, zacierać. Całość sprawia bardzo przytłaczające wrażenie. Autorowi udało się wrzucić czytelnika do dziwacznego świata, który przytłacza odwiedzających. Brniemy w jakąś nieprzeniknioną tajemnicę, której rozwiązanie zwali czytelnika z nóg. I to jest początek metafizycznej przygody. Albo kontaktu z obcymi. Albo teofanii.

Interpretacje

Nikt nie wie czym jest Pełzacz, czemu powstała Wieża/Tunel i sama Strefa. Pada teoria, że to próba przeniesienia, transformacji naszego świata w świat obcych, taka Arka Noego na skalę kosmiczną. W obcym świecie coś się stało, rasa próbowała ratować swoją cywilizację poprzez takie przeniesienie ale coś poszło nie tak. Eksperyment się nie powiódł, doszło do wypaczenia, zamiast odrodzenia mamy wynaturzenie. Być może sam transfer nastąpił zbyt późno, kataklizm zniszczył ich świat nim zdążyli przenieść się tutaj, na Ziemię.

„by dzielić się nimi z robactwem, co gromadzi się w ciemności i otacza świat mocą swego życia…”

Równie dobrym wytłumaczeniem jest przejście z innego wymiaru, z odrobiną magii. To nie naukowy a magiczny eksperyment z Innego Świata, który próbuje wbić się w nasz. Czy Pełzacz zachował naturę Latarnika i jest Strażnikiem Światła czy został pochłonięty i dąży w swej literackiej wędrówce do zamknięcia cyklu? Czy ta inkantacja to przekaz, ochrona czy słowa dopełnienia? Względnie na skutek eksperymentu światy przeniknęły się. Obcy, kimkolwiek są chcieli otworzyć okno, jednak coś im przez nie uciekło, skażając nasz świat. Ciekawe jest też to, dlaczego niektórzy wracają jako swoiste klony, kopie, które cierpią z powodu licznych chorób, nowotworów. Tak jakby ktoś lub coś w Strefie X, chciało odtworzyć zaginionych, albo stać się nimi, by móc żyć w naszym świecie.

„w czarnym słońcu świecącym o północy owoce te dojrzeją”

2014 rok, to okres Zony, fascynacji serią Stalker. Może to nieudany eksperyment jak czarnobylska Zona? Coś nie poszło i w tajnym ośrodku badawczym powstała sztuczna Strefa, którą stworzyliśmy my sami ale wszelkie dowody przepadły? Człowiek walczy z tym, co sam stworzył, skutkami własnej pychy? Prawdopodobne, tym bardziej, że autor w jednym z wywiadów mówił o zagrożeniach środowiska naturalnego, globalnym ociepleniu. Może Strefa VanderMeera i Zona Tarkowskiego są do siebie podobne? Tytułowy bohater „Stalkera”, zmęczony życiem oderwany od świata prowadzi swoich klientów niejako na próbę. Jurodiwyj, rosyjski święty szaleniec, wiedzie ich niejako na pokuszenie do krainy szczęśliwości, która ma w swym sercu kryć remedium na spełnienie najskrytszych marzeń.

Można też traktować całość bardziej metaforycznie i odnieść się do przemian ludzkiej psychiki, osobowości. Anihilacja, ujarzmienie, ukojenie. Każdy z bohaterów ma swoje pobudki do pracy w Southern Reach i każdy przeszedł jakąś przemianę, mniej lub bardziej dosłowną. Kim stał się Ptasi Duch? Może bohaterka pierwszej części, w swej przemianie również znalazła ukojenie? Jest w tym jakaś alchemiczna formuła. Biolożka szuka ukojenia, bowiem rusza to Strefy X za mężem. Nie potrafi już odnaleźć się w naszym świecie. Czy to możliwe, że pierwszym etapem jest anihilacja aby na nowo powstać w Strefie? Latarnik może strzec naszego świata, ale może też prowadzić przybyszów do jakiejś formy zbawienia.

Interpretacja religijna, zważywszy na brzmienie przytoczonych cytatów, brzmi bardzo prawdopodobnie. Mamy do czynienia z hierofanią, czyli wtargnięciem świętości w sferę profanum. Strefa X, to manifestacja świętości, która rozszerza się niosąc zagładę skażonemu światu. Oto bóstwo, nadprzyrodzony a nie technologiczny byt, objawił się na Ziemi i stopniowo przekształca ją w świat czysty, nieskażony ludzką ręką. Następuje akt stworzenia świat, po którym bogowie często wycofują się, znikają, odchodzą w niebiosa. Zatem cykl Southern Reach, jest zderzeniem świata technologii, Instytutu, który próbuje metodą naukową badać objawienie się bóstwa, wtargnięcie świętości, co jest niewykonalne. Potrzebny jest jak u Tarkowskiego, oberwany szaleniec, niezwiązany z tym światem, by poprowadzić śmiałków w głąb Strefy. Nie Psycholożka, Antropolożka, Biolożka czy Geodetka. Potrzebny jest człowiek, który nie postrzega fenomenu przez pryzmat technologii, nauki, rozumu a przez pryzmat ducha.

Anihilacja

Pierwszym zarzutem wobec ekranizacji może być fakt, że ktoś nie przeczytał książki, i to pierwszych czterech stron. Dziewczyny wchodzą do strefy uzbrojone jak na wojnę. Pominięto Ptasiego Ducha, wieżę, pełzacza i te na poły biblijne wersety. Pominięcie ich w filmie sprawia, że traci on dużo sensu, zatraca część swojego przesłania, dziwaczniej metafizyki. Adaptacja nie musi być wierna, bowiem język filmu, różnym jest od języka książki. Można jak Tarkowski interpretować dzieła fantastów tworząc nową perspektywę. Nową formę wypowiedzi. Problem w tym, że reżyser Anihilacji waha się pomiędzy wierną ekranizacją a metaforyczną adaptacją i to stanowi największy problem filmu.

Wizualnie film jest wręcz fantastyczny. Strefa X, wygląda tajemniczo, ale też sennie, przez co nie wiadomo czy wszystko nie toczy się w psychice, podświadomości bohaterek. Film bez większego problemu można interpretować dokładnie tak samo jak książkę. Nie wiadomo, czy mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną, eksperymentem, interwencją obcych czy może boskim aktem stworzenia. Pominięcie Pełzacza wyklucza praktycznie ekranizację tomu trzeciego, w którym widać całą motywację Dyrektorki/Psycholog do działania. Chyba, że autorzy pójdą swoją drogą i będą kontynuować owo otwarte zakończenie na swój sposób. Możliwe, że pominięcie Wieży – Tunelu, było błędem ze strony reżysera. Ściany udekorowane żywymi, jakby biblijnymi cytatami, które rodzą świetliste zarodniki. Pełzacz, który jest latarnikiem, strażnikiem światła wskazującym właściwy kierunek, wejście do portu. Sam fakt niespójności interpretacji, czy jest to Tunel czy Wieża, zależący od perspektywy, nadawał książce charakteru. Z tym, że Wieża idzie w dół, zaś latania morska wznosi się w górę, tak wieża zabiera wędrowca niżej i niżej. Chyba, że jest tunelem.

Co ciekawe, w jednej ze scen filmu, można dostrzec bardzo wyraźne nawiązanie do gry z 2013 roku, „The Last of Us”. Grupa badaczek przygląda się człowiekowi zainfekowanemu grzybem. Możliwe, że autorzy filmu, wyszli z założenia, musi nastąpić anihilacja naszego gatunku, by świat mógł się odrodzić. Człowiek musi połączyć się na powrót z naturą, w bardzo dosłowny sposób. Film można interpretować podobnie jak grę. Jeśli człowiek pójdzie za daleko w swoim dziele zniszczenia, degradacji środowiska naturalnego, to Natura, upomni się o swoje i zwróci przeciwko niemu. Bohaterki, zwłaszcza Lena, zaglądają w głąb siebie. Nie jest ona typową heroiną, ale naukowczynią, analityczką, myśli, analizuje, potrzebuje faktów i odpowiedzi. Zdecydowanie jest to wielowymiarowy film, który można interpretować na wiele sposobów, podobnie jak dzieło Takowskiego, który mówił, że jego film nie ma interpretacji, nie ma przesłania. Widz może nadać mu je sam.

Anihilacja
Kadr z filmu „Anihilacja”, łudzaco podobny do kadrów z „The Last of Us”

 

Patronite

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉