Zainteresowanie fotografią

Zainteresowanie fotografią

Co to znaczy interesować się fotografią? Czy trzeba w ogóle robić zdjęcia, by się nią interesować? W końcu fotografia to nie tylko mechaniczny zapis na materiale światłoczułym, ale też forma artystycznego wyrazu, zjawisko kulturowe i olbrzymie pole ludzkiej działalności. Zatem jak to jest z tym zainteresowaniem?

Zainteresowanie fotografią

Można interesować się malarstwem i w życiu nie trzymać w ręku pędzla. Znać twórców, ich dzieła, style, kierunki. Mimo to nigdy nie malować, nie tworzyć. W przypadku fotografii jest trochę inaczej. Rzadko kiedy trafia się na osobę, która mówi, że interesuje się fotografią ale nie robi zdjęć. Zainteresowanie fotografią jest tożsame z robieniem zdjęć, obróbką, światłem, kadrowaniem. Śmiało można powiedzieć, że interesuje się fotografowaniem a nie fotografią. Fotografia, to coś innego niż naciskanie spustu migawki. Niestety istnieje niemała grupa, która swoją pasję, sprowadza tylko do aparatów fotograficznych. Potrafią godzinami walczyć, czy ISO 32 000 w nowym Sony opiera się aspiracjom Nikona oraz dlaczego Canon i tak wygra. Teoretycznie znają wszystkie wzory i teoretycznie je rozumieją. Wyłożą wpływ prądu ciemnego na jakość obrazu przy danym rozmiarze matrycy. Sprzętowa obsesja trochę mija, ale nadal mówiąc „interesuję się fotografią” rozumie się przegląd nowości tego czy innego producenta, których specyfikację techniczną recytuje się przez sen. Nawet nie o samo fotografowanie chodzi a o sprzęt. Ten częściowo narzuca konieczność fotografowania, ale tylko dlatego, że inaczej posiadanie aparatu fotograficznego nie ma żadnego sensu. Można interesować się motoryzacją nie mając prawa jazdy, ale działa tutaj już zasada malarstwa. Samo fotografowanie traktowane jest po macoszemu. Fani fotografii większość czasu spędzają na portalach pokroju maxmodels w poszukiwaniu kolejnych muz, które interesują ich o tyle, o ile są atrakcyjne i zgodzą się rozebrać. Rozmowa o estetyce sprowadza się z nimi do tak zwanego trybu męskiego, czyli ładne, brzydkie, chujowe. Omijają szerokim łukiem wszystkie wystawy, właściwie nie wiedzą co dzieje się we współczesnej fotografii, ale bardzo się nią interesują.

Są też osoby, który za wszelką cenę próbują być omnibusami. Nie bardzo wiedzą, czy chcą być fotografami, krytykami czy chodzącym indeksem nazwisk. Mam wrażenie, że grupa ta bardzo się rozrasta. Wraz z gasnącym sprzętowym pędem, fotografowie próbują się niejako przebranżowić zamieniając we właściwie nie wiadomo co. Z jednej strony starają się dawać każdemu dobre rady warsztatowe, z drugiej próbują być wnikliwymi krytykami, ale ich cała ich krytyka działa jak ocenianie nowej matury. Przykładają szablon, sprawdzają czy wszystko się zgadza i wystawiają ocenę, która jest jaką wypadkową pomiędzy jego subiektywnym wrażeniem a dopasowaniem do schematu. Rzadko potrafią powiedzieć cokolwiek więcej o zdjęciu, tym bardziej że wpadają w swoisty historyzm. Nie specjalnie interesuje ich fotografia współczesna, bo to już nie to co kiedyś, choć nie bardzo wiadomo kiedy owo kiedyś miało miejsce.

Fotografia zajmuje specyficzne miejsce w świadomości. Z pełną świadomością, powiem że w sztuce współczesnej, zajmuje najważniejsze miejsce. Nie dorobiła się jeszcze takiego statusu jak wspomniane na początku malarstwo, ale tylko w świadomości masowego odbiorcy. Paradoksalnie kinematografia wśród całych rzesz fotografujących, cieszy się większym szacunkiem. Uchodzi nadal fotografia, za taką niedorobioną krewną malarstwa. Dziedzinę sztuki, którą można się zająć jak już na wszystko inne brakuje talentu. Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć z czego to wynika, ale zrzucę winę na pozorną łatwość posługiwania się tym medium oraz sposobu w jaki się o nim pisze. Koncerny fotograficzne, ciągle wpajają nam poprzez reklamy, że jednak sprzęcik jest istotniejszy od całej reszty. Kup to, będziesz jak nasi ambasadorzy! Publicyści również łatwo wpadają w tę pułapkę. Mam też taką teorię, że fotografia stała się tak popularna z jeszcze jednego powodu. Zimna, mechaniczna, bez emocji. Malarz czy poeta musi wykazywać się wrażliwością, uczuciowością. Przynajmniej stereotypowo. Fotograf może być jak aparat. Zimny, mechaniczny. I choć dużo się gada o emocjach jakie wywołuje zdjęcie, to gdy już to robi komentujący walczą z tym za wszelką cenę.

Więcej, fotografia dla znacznej części swoich miłośników sprowadza się do fotografii samej w sobie. Bardzo mało też serwuje się amatorom fotografii tekstów krytycznych, ale też trzeba zauważyć, że oni ich po prostu nie chcą. Krytyka fotografii wymaga bowiem zbyt wiele wysiłku w stosunku do samego aktu fotografowania. Naciśnięcie spustu migawki, przy zachowaniu kilku zasad, schematów, pozwoli osiągnąć zadowalający efekt. Pisanie o fotografii to już inna para kaloszy, bowiem ilość interesujących zjawisk z tym związanych zasługuje na własne teksty. Niech przykładem będzie właśnie tworzenie wyobrażenia specyficznego zawodu, będącego łatwą drogą do świata sztuki i przyjemnych zarobków.

Chciałbym jeszcze wrócić do początkowej kwestii. My sami, fotografujący, budujmy wyobrażenie, że interesować się fotografią to robić zdjęcia. Interesującą pozostaje reakcja osób nie interesujących się fotografią. Nierzadko zadają pytania doprowadzające wręcz do szału, bez mała obraźliwe. Robisz sobie jakieś widoczki, takie rzeczy? Fotografią interesuje się banda beztalenci? Gdyby była to reakcja jednostkowa lub sporadyczna nie byłaby warta uwagi. Wytłumaczywszy zaś, że jest się fotografem, trzeba uporać się z tuzinem pytań o śluby, brzuszki czy inne tego typu głupoty. Reakcja jest zgoła odmienna gdy oznajmimy słuchaczowi, że interesujemy się malarstwem albo lepiej, malujemy. Nikt nie zapyta wówczas, czy pomalujemy mu ściany w salonie. Odgórne założone zostaje, że ma się do czynienia z duszą artystyczną.

Poza obrazem

Początkowo również sprowadzałem swoje hobby do sprzętu fotograficznego. Dziś uważam, że to idiotyczne. Można porównać to do sytuacji gdy malarz albo illustrator bardziej zainteresowani są jakością ołówków albo pędzlami, niż tym co właściwie tworzą. Każdy fotograf ma swój ulubiony sprzęt i łączy z nim styl pracy. Jeden pracuje na cyfrze, drugi na analogu, trzeci na jakimś dziwie, których jest może na świecie pięć sztuk. Sprzęt jest ważny a wręcz bardzo ważny, bowiem fotografia to medium bardzo od sprzętu zależne, ale nie można go fetyszyzować.

Zbierać fotografie – to zbierać świat

Susan Sontag

Z czasem zacząłem się zastanawiać co dla mnie znaczy zwrot „interesuję się fotografią”. Jak wielu wyszedłem od chęci robienia zdjęć, której nie porzuciłem. Zacząłem dokładać kolejne cegiełki. Przełom nastąpił relatywnie szybko, w czym duży udział miało zwykłe szczęście, gdyż właśnie pojawiło się nowe wydanie „O fotografii” Susan Sontag. Jest w tym też pewna zasługa socjologii, na którą w jakiś sposób ta książka mnie skierowała. I ciągle wydawany był magazyn „Foto”. Medium jakim jest fotografia jest naprawdę wielowymiarowe. Ciężko mi sobie wyobrazić fotografa, który nie poświęca temu co robi grama refleksji, tłukąc kolejne kadry jak beznamiętna maszyna. Choć widzę ich na co dzień, raczej nie mogę uwierzyć jak udaje im się przez lata robić w kółko to samo.

Fotografia traktowana jako mechaniczny zapis na materiale światłoczułym to zajęcia dla chemika i fizyka. Fana technologii jako takiej. Chcę pokazać, że czasem można a wręcz trzeba wyjść poza fotografię traktowaną jako zapis, by ta stała się pełniejsza. Sama też encyklopedyczna znajomość nazwisk współczesnych fotografów nie sprawi, że z fotografa zamieniamy się w krytyka. Bardzo często za zdjęciami stoją jakieś historie. Ich znajomość jest równie ważna jak samych zdjęć. Inaczej zdjęcia z zakresu fotografii socjologicznej sprowadzone zostaną do roli obiektów estetycznych, podobnie jak zdjęcia z pola walki. I wcale nie przekonuję tutaj czytelnika, że musi rozwijać się w każdym możliwym kierunku. Chcę raczej zaznaczyć, że fotografia to dziedzina, którą można interesować się na różne sposoby. Fotografia jako zjawisko społeczne, forma komunikacji, dziedzina sztuki. Przeróżne formy podejścia do tego samego, do fotografii. Jako socjologa, fascynuje mnie fotografia w ujęciu społecznym, funkcje które pełni. Od wytwarzania celebryckiej, dziś influencerskiej sławy aż po pornografię. Sposoby w jaki pokazywany jest świat. Jak fotografowie mówią o młodości, starości, kobiecości, męskości. Równocześnie pasjonuje mnie odległy świat fotografii będącej formą sztuki.

Gdy na jakimś popularnym portalu pojawia się news, w którym autor próbuje wyjść poza zagadnienia techniczne zaraz zostaje zakrzyczany, iż cóż to ma wspólnego z fotografią? Otóż bardzo często wszystko. Pula zagadnień technicznych jest ograniczona. Blenda, lampa, filtry. Mogą pojawiać się ciekawostki, które albo przejdą do głównego nurtu, albo umrą śmiercią naturalną zwaną znudzeniem konsumentów.

Tymczasem na około dzieje się masa rzeczy. Wyjścia poza zagadnienia techniczne i sięgnięcie po coś innego może być bardzo rozwijające. Tym bardziej, że świat bardzo się zmienił od czasów do których często wielu tęskni. Artysty zamkniętego w swej pracowni, by nie „inspirować się innymi”. Właściwie było to rzadkie zjawisko, bo patrząc na biografie wielu artystów, uwielbiali oni tworzyć związki, stowarzyszenia i bohemy oraz polemizować ze sobą. Prace z zakresu teorii, socjologii, filozofii mediów mogą być szalenie zajmujące i zmienić sposób patrzenia na hobby jakim jest fotografia. Jak zaznaczyłem na początku tekstu, nie trzeba w ogóle być fotografem, tak samo jak nie trzeba być malarzem.

Gdy zaś weźmiemy sobie garść najznamienitszych zdjęć w historii to są one, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, zaledwie fragmentem tej historii. Coś doprowadziło do ich powstania i jeśli dotarły do szerokiego grona odbiorców, to miały jakiś na dalszą historię wpływ. Lub też jaki mogą mieć. Przecież świetne zdjęcia powstają cały czas i choć ich siła oddziaływania trochę, no dobra, znacząco zmalała to wpływają one na naszą kulturę, na to jak postrzegamy świat, fotografię. Zatem zdjęcie jest jakimś punktem w historii, przełomowym, do którego i od którego coś prowadzi. Zgodzić się można, że przecież każde zdjęcie będzie miało inną historię. I tak za zdjęciami reporterskimi swoją zupełnie inne historie niż za pozowanymi, studyjnymi. Bez względu na to, każde z nich to coś więcej niż czas, migawka i ogniskowa. Na podstawie jednej klatki, można opowiedzieć nierzadko fascynującą historię.

 

Patronite

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉