Alkohol

O alkoholu, herbacie i kulturze

Alkohol stanowi istotną część wielu kultur. Spożywany jest jak świat długi i szeroki w jednym, jedynym celu. Odurzenia. Odurzenie zaś to zerwanie z rzeczywistością a może nie tyle rzeczywistością co kulturą.

Jan Himilsbach

Na wstępnie napiszę, że nie mam zamiaru czytelników okłamywać. Pijam alkohol, głównie piwo, nie jestem abstynentem, choć doskonale zdaję sobie sprawę z toksyczności tej substancji. Alkohol cieszy się w naszej kulturze zdecydowanie większym poważaniem niż herbata. Łatwiej o stronę dotyczącą „kraftowych piw” niż właśnie herbaty. Godzinami też ludzie rozwodzą się dlaczego whisky należy pić z odrobiną wody ze strumienia, który płynie obok destylarni, najlepiej dodawanej pipetką. I być może właśnie tutaj odkryty został podstawowy powód małej popularności herbacianego naparu, lecz nie jedyny. Otóż świat alkoholu jest przybliżany na każdym kroku, natomiast herbaciana społeczność zazdrośnie strzeże swych sekretów. Do picia wódki, jest się zapraszanym, od picia herbaty odstraszanym. Media społecznościowe zaś pełne są głupców, którzy wmawiają, że prawdziwy mężczyzna musi codziennie napić się takiej a nie innej whisky. Ilość rzeczy, które musi wykonać prawdziwy mężczyzna jest niewykonalna dla nikogo, niespłodzonego przez boga, bowiem już samo picie i intensywne treningi nie specjalnie się łączą. Tylko bogowie i herosi potrafili wypić trzy beczki miodu, zjeść tuzin łososi, wołu i stanąć do walki. Komunikaty te są z resztą całkowicie sprzeczne.  Jeśli chodzi o zasady picia co poniektórych alkoholi, to wykształciły się one w specyficznych okolicznościach. Bywa czasem tak, że trunek czy danie biedoty przypadnie do gustu zamożniejszym klasom społecznym. Trzeba wówczas nadać spożywaniu czegoś takiego należytą oprawę. Kolorek chociażby whisky, który dziś znamy nie jest dziełem Plotyna Destylatora, który pisał wielostronicowe traktaty na temat destylacji a przypadku i biedy. Względnie obu na raz. Umiejętność docenienia smaku kraftowego piwa jest wyznacznikiem inteligencji. Znajomość rodzajów whisky czy win, kultury i obycia. Wszystko zaś służy ugaszeniu nie pragnienia a wyrzutów sumienia. W końcu trzeba mieć powód by odpłynąć.

Nie jesteśmy jedyny gatunkiem raczącym się różnymi środkami psychoaktywnymi. Małpy, słonie, ptaki, wiele gatunków na swój sposób, sięga po różne substancje celem odurzenia. Sympatyczne delfiny, które wcale nie są sympatyczne, uodporniły się na tetrodotoksynę, wydzielaną przez rybę najeżkę. Dla większości drapieżników jest to śmiertelna trucizna a dla delfinów rekreacyjny narkotyk. Wydaje się jednak, że narkotyczne przygody są tym częstsze, im wyższy poziom inteligencji. Co zaś wyróżnia alkohol na tle innych substancji i dlaczego nie zyskały sobie większej popularności? Piwo pozwoliło ludziom stworzyć duże skupiska. Tam gdzie na stałe zamieszka zbyt wielu przedstawicieli naszego gatunku, tam woda przestaje nadawać się do picia. Warzenie piwa, pozwoliło na gaszenie pragnienia w sposób bezpieczny. Zmniejszało bowiem ilość zatruć. Różnica polega na tym, że tamto „piwo” miało charakter bardziej czegoś na kształt podpiwka i zawierało około 0,5% alkoholu. Taka ilość i sam proces produkcji zapobiegały zatruciom w wyniku spożywania wody ze studni. Dziś piwa dostępne w sklepach prześcigają się w ilości zawartego w nich alkoholu, sięgając 6, 7 i więcej procent. Dodatkowo było to dość pożywne. Identyczna sytuacja dotyczy wina, chociażby w Starożytnym Rzymie. Tutaj też dostrzec można różnicę, bo mocne win rozrabiano z wodą. Alkohol działał w pewnym stopniu bakteriobójczo. Można wyobrazić sobie skutki picia mocnego wina od rana do nocy.  Walka z zatruciami to jednak tylko jedna z funkcji, którą pełnił alkohol. Drugą, gdy było i jest odurzenie. Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się do obecności kawy, herbaty, tytoniu i alkoholu w codziennym życiu. Stawiamy niebezpieczną substancję psychoaktywną obok herbaty czy kawy. Gdy zaś ktoś potrzebuje czegoś mocniejszego sięga po narkotyki. Pierwsza z brzegu definicja narkotyków, brzmi

potoczna nazwa niektórych substancji psychoaktywnych działających na ośrodkowy układ nerwowy

i zaczyna się robić dziwnie, bowiem alkohol pasuje do tej definicji. Uczciwe piwko jest znacznie bardziej niebezpieczne od innych substancji psychoaktywnych. Pejotl, marihuana czy nawet kokaina nie niosą dla naszego organizmu aż takiego ryzyka. Choć w przódy należałoby zdefiniować „ryzyko”. Nawet LSD jest bezpieczniejsze od alkoholu. Zatem jakim cudem to właśnie alkohol zakorzenił się na stałe w wielu kulturach? Marihuana czy kokaina wcale nie znalazły się na cenzurowanym ze względu na troskę rządów o zdrowie obywateli. Konopie przegrały w starciu z producentami papieru drzewnego. Te pierwsze rosną szybko, są odporne i mogły zagrozić producentom tradycyjnego papieru z miazgi drzewnej. Wymuszono wówczas na rządzie USA, delegalizację konopi jako potencjalnie niebezpiecznych. Swoje interesy mieli w tym też producenci bawełny. Firma DuPont odpowiedzialna jest za rozwój współczesnego papiernictwa oraz produkcję plastiku dzielnie lobbowała na rzecz zakazu uprawy konopii. Właśnie dzięki tej korporacji, konopie stały się nielegalne w USA a my wdychamy mikroplastik, choć moglibyśmy nosić doskonałe koszulki z włókien konopnych. Niestety wykorzystanie tej rośliny zostało na długo wstrzymane, choć nie wszystkie zawierają THC. Fakt, że ktoś używa żeńskich kwiatostanów konopi indyjskich celem odurzenia został po prostu zręcznie wykorzystany w celu zabezpieczenia interesów korporacji, końcem lat 30 XX wieku. Historia kokainy jest troszeczkę inna, gdyż faktycznie była wykorzystywana jako tania dopałka dla pracowników w fabrykach. W ten sposób mogli pracować dłużej, wydajniej, będąc przekonanymi, że praca jest lekka. Więc akurat w tej kwestii mogłoby się wydawać, że uczyniono dobrze, ale prawda jest taka, że drażniła producentów alkoholu właśnie, którzy woleliby aby spożywany był alkohol. Tym bardziej, że w niektórych krajach, można było leganie płacić pracownikom wódką. Im więcej substancji trafiało na czarną listę, tym bliżej do powstania Drug Enforcement Administration. Tam gdzie jest wróg, tam są pieniądze a ten kto zwalcza wroga, ma zapewniony byt, tylko musi dbać o to, by wróg nie przestał istnieć. Stany próbowały przez chwilę wyeliminować alkohol z diety obywateli, ale nie miało to szans powodzenia. Substancja ta jest zbyt mocno osadzona w kulturze by można ją było od tak usunąć. I tu przechodzimy do odpowiedzi na pytanie, na jaką cholerę nam ona.

Odurzenie

Człowiek zawsze będzie szukał jakiejś formy odurzenia, tak biedny, jak bogaty. W myśl jednej z teorii, im społeczeństwo jest mniej złożone, tym mniejszy problem z uzależnieniami. Niektóre ludy stosowały środki takie jak gāndźā, pejotl czy ayahuasca w celach rytualnych ale rzadko kiedy występowało bardzo silne uzależnienie o ile w ogóle. Z konopiami jest pewien problem. Powszechnie uważa się, że one nie uzależniają, ale to nie do końca prawda. Mogą uzależniać, choć zdania czy jest to psychiczne czy fizyczne uzależnienie są podzielone. Skutki odstawienne są również dosyć delikatne i utrzymują się do dwóch tygodni. Inna sprawa z taką heroiną, która silnie wyniszcza organizm i ma wysoki poziom uzależniania fizycznego. Na tle wszystkiego co można znaleźć na rynku tak czarnym jak legalnym, panuje zgoda, że marihuana jest dość bezpiecznym środkiem. W tej dziwnej kategorii.  Sekrety substancji takich jak ayahuasca były zaś zazdrośnie strzeżone przez szamanów. W poprzednich akapitach wspomniałem, że nawet zwierzęta stosują różnorakie substancje, w tym alkohol, w celach rekreacyjnych. I co ciekawe rzadko się uzależniają. Za wyjątkiem niektórych małp, które wykradają turystom alkohol w ośrodkach turystycznych. Znane z tego są kostawce sawannowe. Podobno w ich populacji ilość alkoholików odpowiada ilości u ludzi. Czemu ludzie piją i zażywają różne środki? Formalnie nie ma w tym żadnego głębszego sensu. Wraz ze wzrostem złożoności społeczeństw nadawana jest temu specyficznemu stanowi nowa funkcja. Często sięga się po alkohol w sytuacjach towarzyskich, gdyż wyłącza on nasze ograniczenia społeczne takie jak wstyd, nieśmiałość, niepewność. Daje efekt pozornego odprężenia, wpływa na proces myślowy. Szybko działa, jest silnie uzależniający, stosowany w nadmiarze prowadzi do degradacji osobowości, rozerwania więzi społecznych, wyniszczenia organizmu. Mało kto jednak się nad tym zastanawia, gdy po ciężkim dniu pracy nalewa sobie zasłużoną szklankę whisky.

Zapewne z tego powodu jego spożywanie jest „obowiązkowe” a bez mała cnotą jest posiadać mocny łeb. Po alkoholu wszystko wydaje się prostsze, problemy się oddalają a człowiek odczuwa pewien błogostan. Spożycie alkoholu wywołuje uczucie odprężenia psychicznego i fizycznego. Podobny efekt można osiągnąć poprzez trening fizyczny, ale efekty, znacznie przyjemniejsze, będą odczuwalne najczęściej dopiero rano. Człowiek zaś potrzebuje odprężyć się tu i teraz, tak psychicznie jak fizycznie. Alkohol wpływa na oba te obszary, powodując lekkość myśli i ciała. Ceną jest kiepski sen, kłopoty z koncentracją, zmęczenie fizyczne, potrzeba przyjęcia kolejnej, większej dawki. Nasza rzeczywistość jest naprawdę przytłaczająca. W zamian za wszystkie dobrodziejstwa zaawansowanej cywilizacji i kultury przychodzi nam zapłacić. Prawdopodobnie nie do końca potrafimy funkcjonować świadomie w złożonych społeczeństwach. Łacińska sentencja in vino veritas, znana jest do dziś. Środek ten powoduje zerwanie pewnych konwencji społecznych. Odcina nas od całej kulturowej otoczki, wszelkich konwenansów. Istne serum prawdy. Złożoność kultury powoduje, że niektórzy muszą odciąć wszelkie bodźce docierające z zewnątrz. Jedni mniej inni bardziej nie radzą sobie z funkcjonowaniem w coraz bardziej złożonym świcie, przez co w  każdy piątek albo i częściej oddają się czynności mającej na celu złagodzenie stresu płynącego z czynnego w niej uczestnictwa. Lub pozorne poprawienie tegoż. Usunięcie pewnych elementów, sprawia że nabieramy odwagi do nawiązywania kontaktów a w niektórych przypadkach powstaje złudne wrażenie większej kreatywności. Bo to jeden pisarz czy artysta korzystał z tej zgubnej metody? Prawdopodobnie strach, nawet w zaciszu gabinetu czy atelier, stanowi blokadę przed wyrażeniem czegoś nieakceptowalnego, lub byciem niezaakceptowanym, którą usuwa alkohol. Ciekawostką jest, że wysoce inteligentne osoby mają tendencję do sięgania po różne środki, najczęściej alkohol, być może dlatego że jest łatwo dostępny. Niech Was to jednak nie zwiedzie. Fakt upijania się do nieprzytomności, wbrew chwytliwym nagłówkom nie świadczy o wysokiej inteligencji.

Wróćmy jednak do interakcji. Bardzo wiele osób potrzebuje alkoholu by móc na głos powiedzieć to, co nie przeszło by przez gardło na trzeźwo. Co jeszcze ważniejsze, znacznej części się później nie pamięta. Jeśli zaś rozmówcy wypili tyle samo, powiedziane zostaje to co miało, ale nikt nie będzie pamiętał. Uzależnienie jest jest również ciekawą kwestią. Nie każdy się uzależnia. Obecnie lubimy wszystko tłumaczyć genetyką, uwarunkowaniami biologicznymi ale to chodzenie na łatwiznę. Napisałem w pewien ogólnikowy sposób, że sam fakt sięgania po wszelkiej maści środki psychoaktywne wynika z potrzeby zmierzenia się z rzeczywistością. Rzeczywistość jest dla każdego z nas trochę inna. Napisałem już, że wiele osób po alkoholu czuje się silna, pewna siebie, problemy odchodzą na bok albo znikają przeszkody na drodze do ich pokonania. Nie znikają, ale przez chwilę są niewidzialne. Bardzo interesującym jest, że większy nacisk kładzie się na uzależnienia osób młodych. Nasza kultura jest tak skupiona na młodzieży, że właściwie nie obchodzą nas osoby, które przekroczyły dwudziesty piąty rok życia. Może trzydziesty, bowiem kategoria młodzieży trochę się przesuwa. Chyba to jest najczęstszym powodem sięgania po wszelkiej maści zaciemniacze świadomości. Potrzeba radzenia sobie ze swoją rzeczywistością.

Usprawiedliwienie

O ile część osób nie odczuwa z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia i zwyczajnie chce się odurzyć, tak niektórzy potrzebują jakiegoś usprawiedliwienia. Wszystkie degustacje win, mity związane z piciem whisky i jej szlachetnością w stosunku do bardziej popularnej w tej części Europy czyściochy, mają na celu zagłuszenie wyrzutów sumienia, które płynie ze spożywania środków odurzających. Kulturalne zażywanie narkotyków. Czym bowiem więcej jest alkohol jeśli nie środkiem psychoaktywnym? Wszystko naturalnie zależy od definicji. Alkohol jest legalnie dostępnym środkiem o bardzo wysokiej szkodliwości, do tego powodującym czasem dość zabawne zachowania spożywających. I niebezpieczne. Osoba, która zadeklaruje, że pije bo rzeczywistość ją przytłacza, ma problem. Otrzymuje jednak łatkę alkoholika. Jednak już sam język pokazuje, że alkohol w naszej  kulturze pełni jakąś szczególną rolę. Alkoholik, osoba cierpiąca na chorobą alkoholową to nie narkoman czy ćpun. Powiedziawszy, że lubuje się w doszukiwaniu niebanalnych nut smakowych w kraftowych piwach, można zostać koneserem.  Co z tego, że degustowane jest już czwarte piwo tego wieczoru i a spojrzenia zalotnie ucieka w strnoę schłodzonej wódeczki. O przepraszam, dwunastoletniej whisky. Koneserstwo wymaga poświęceń. Gdyby nie wpływ alkoholu na nasz organizm, czy w ogóle byśmy to pili? Dlaczego mogąc pić czystą wodę, sięgamy po czystą wódkę, mogąc pić herbatę sięgamy po piwo? Walory smakowe ktoś powie. O ile one w ogóle tam są. Czasem mam wrażenie, że nikt nie potrafi krzyknąć, cesarz jest nagi, i przyznać, że w kolejnym kretyńskim połączeniu smaków nie ma nic smacznego, ale nie wypada się ośmieszać mówiąc, że w sumie lepsze koncernowe z puszki. Często bardziej niż o produkt dba się się o renomę. Filozofia marki jest ważniejsza niż sam oferowany towar. Ważne by korzystający zeń konsument czuł się należycie nobilitowany. Dotyczy to wszystkiego, od rosołu po samochód. Alkohol jest tak mocno zakorzeniony w naszej kulturze, że stał się wręcz bezpieczny.

Kultura picia

Niestety zwrot „kultura picia” jest mylący, bowiem jeśli zwyczajem jest upijanie się do nieprzytomności przy każdej okazji, to oznacza, że w danej kulturze, obowiązuje taka a nie inna kultura picia. Ktoś może zapytać, czy pijąc jakiś drogi alkohol w wyszukany sposób nie różni się niczym od pijącego tanie wina mieszkańca parku. Potrzeba odurzenia jest wspólna dla obydwu i forma nie ma tutaj znaczenia. Jednakże, samo wytwarzanie wyszukanych form dla prostych czynności jest właśnie elementem „kultury w kulturze” i samo jest elementem, procesem kulturotwórczym. To jak radzimy sobie z zaspokajaniem głodu, pragnienia czy stosowaniem pewnych uznanych środków psychoaktywnych, jest bardzo istotne. Forma, ma bardzo duże znacznie w kulturze. Oczywiście tak długo dopóki forma nie stanie się formą maskarady. Chodzi wówczas o dominującą potrzebę upojenia alkoholowego, skrywaną pod wyszukaną formą. Stereotypowy alkoholik, to obrzygany degenerat bijący żonę i dzieci. Alkoholizm można dość długo skrywać, właśnie wśród wyszukanych form. Forma najczęściej jest elementem ceremoniału, który obejmuje zasady, także co do ilości spożywanego alkoholu oraz umiejętności zachowania pod jego wpływem. Można zatem przyjąć, że jest to dość niebezpieczna gra, w której jednostka stara się wykorzystać potencjał środka odurzającego, nie wpadając w sidła alkoholizmu, Musi jednak zdawać sobie sprawę, że gra rzadko jest „wygrana” ze względu na toksyczne właściwości tego środka.

Niemniej, można zaobserwować ciekawe zjawisko, polegające na nagłej, palącej potrzebie przyswojenia sobie wyrafinowanych form spożywania alkoholu. Potrzeba taka, najczęściej świadczy o pewnych kompleksach. Uciekają w to osoby wstydzące się zadać pytanie czy aby problemu z alkoholem nie mają. Zwracają się wówczas w stronę jutubowych znawców picia whisky, przekrzykują z prymitywami, za których to mają każdego, kto nie podziela ich zdania, obstając przy stanowisku, że alkohol pije się dla odurzenia. Niestety, identycznie rzecz ma się z nagłymi orędownikami ceremonialnego picia herbaty. Nie interesuje ich sama treść, tylko odróżnienie się formą od plebsu, za który mają wszystkich na około. Ot, nobilitacja za drobne. Nobilitacyjna pogoń klasy robotniczo-chłopskiej? Patrzcie, oto jestem dżentelmenem, potrafię się upić nie dolewając coli Bardzo podobnie zachowują się osoby dość niepewne swojej inteligencji, wdając w pyskówki z osobami, które w ich mniemaniu nie dysponują takimi jak oni jej pokładami. Zjawisko dość żałosne, aczkolwiek powszechne. Wiele osób chce poczuć się lepszym tanim kosztem więc przykłady można mnożyć. Taka nieszczerość również bardzo często ujawnia się w fotografii. Często powtarza się, bez większego zastanowienia różnorakie sentencje, złote myśli, fragmenty dotyczące znanych fotografów, ich twórczości. Przeważnie jednak mówiący ma nikłe pojęcie, co właściwie powiedział,  nie ma pojęcia co autorami tychże kierowało, nie potrafi zrozumieć ich sztuki. Dodaje sobie wówczas artystycznego splendoru, choć pobudki często są niskie. Niemniej, wyszukane formy zaspokajania różnych potrzeb mają znaczenia dla rozwoju naszej kultury. Alkohol jest mocno zakorzeniony w naszej kulturze i raczej ciężko będzie się go pozbyć. I po prawdzie wcale nie mam zamiaru.

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda 😉 Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw

alkohol