Herbaty afrykańskie

Powitanie z Afryką – herbaty afrykańskie

Każdy chyba kojarzy perypetie Karen Blixen z plantacją kawy. Nie chciała łatwo poddać się plantatorom. Afryka jest ojczyzną kilku ciekawych roślin, z których możemy tworzyć napary. Miodokrzew czy czerwonokrzew, znane lepiej jako honybush oraz rooibos. Jednak to kawa, stanowi prawdziwe czarne złoto Afryki. Tyle tylko, że nie będzie o kawie. Będzie o przybyszce z dalekich Chin. Dziś czas zajmą nam herbaty afrykańskie w tym purpurowa.

Zheng He

Możliwym jest, że Arabowie bywali w Chinach i nawet przywozili herbatę jako ciekawostkę, bo jak już kiedyś wspominałem pewien arabski podróżnik nie znany nam z imienia napisał, że po 879 roku, czerpano w Kantonie wielkie dochody z cła na sól i herbatę. Możliwe, że Zheng He w podarku przywiózł do Afryki trochę herbaty, ale raczej nie sadzonek. Misje słynnego żeglarza były pokazowe. Służyły demonstracji chińskiej siły. Tym samym wysnucie wniosku, że Chiny ambitnie handlowały za sprawą Zheng He z Afryką jest powiedzmy mocno na wyrost.

Zatem póki co o żadnej kulturze herbacianej w Afryce mowy być nie może przed XIX wiekiem a już na pewno nie uprawach. Jakaś filozofia marki jest jednak potrzebna, bo te rewelacje pochodzą właśnie ze strony afrykańskiego producenta herbaty. Trzeba czymś tradycję podbudować. Wiecie, znaliśmy herbatę na długo przez Europą, potem wprawdzie przepadła, ale…

Malawi

Obecnie herbatę uprawia się w Afryce w kilku miejscach: Południowej Afryce, Rwandzie i Burundi, Kenii i Malawi. Podobno pierwsze uprawy powstały właśnie w Malawi w 1880 roku ale to uprawy Kenijskie, okazały się najwydajniejsze. Herbacie bardzo odpowiada tamtejszy klimat i wysokość 2000-3000 m. n.p.m. Kenia słynie z produkcji herbaty czarnej choć bywa że pojawia się zielona. Choć Kenia produkuje duże ilości herbaty to raczej trafiają do mieszanek, są kruszone na potrzeby herbat ekspresowych. Rzadko pojawiają się raczej samodzielnie z jakimiś „dostojnymi” nazwami. Ma natomiast Afryka coś innego w zanadrzu.

Herbata purpurowa

Ciężko powiedzieć co to jest. Pozornie może brzmieć jak forma przetwarzania, ale nie. Okazuje się, że chodzi o kolor liści. Problem w tym, że w Chinach znana jest „herbata purpurowa”  od około 30 lat. Pada pytanie czy to rzecz rdzennie afrykańska czy nie? Wiecie jak to jest z odkryciami. Afryka dała herbacie nowe możliwości, Chińczycy jako pionierzy zaraz udokumentowali odkrycie herbaty purpurowej w połowie lat 80 w ojczyźnie herbaty, prowincji Yunnan. Choć na niektórych zdjęciach widuje się podobny kolor liści. Zatem czemu nie.

Ale! Co to w końcu jest?

Otóż jakaś mutacja krzewu. Sprawia że jest bardziej odporny. Ciężko powiedzieć skąd się wzięła. Wysokość? W Chinach rosną wyżej. Gleba i klimat Afryki? Nie jest to osobny gatunek ani nawet odmiana. „Purpurowe krzewy” są wprawdzie bardziej odporne na suszę i chłód ale póki co ciężko coś więcej o nich powiedzieć. Bardzo możliwe że to coś zrodziło się w Afryce. Pamiętajcie tylko, że nie jest to „kolor” czyli metoda obróbki a kolor liści z których następnie wytwarza się herbatę. Teraz pytanie czy może być zielona czy jest purpurowa? 😉 Jaki będzie napar gdy liście poddamy obróbce typowej dla herbaty zielonej. Można chyba z tego zrobić z tego czarną, czerwoną, oolong. Trzeba też pamiętać, że może to być chwyt marketingowy mający przekonać nad do czegoś nowego albo cechy o marginalnym znaczeniu dla samej herbaty ale ciekawej właśnie z punktu reklamowego.

Herbaty afrykańskie

Właściwie herbaty z Afryki nie wyrobiły sobie jeszcze większej renomy. Ich smak jest dość prosty i przeważnie kupić je można jako herbaty ekspresowe, głównie dość tanie choć bywają wyjątki. Jest pewna ilość herbaty purpurowej, ale skoro ciągle do końca nie wiemy co to jest…to nie powiem że na herbacianej mapie świata pojawił się nowy, jaśniejący punkt bo nie będzie to prawdą. Im dalej od Chin tym bardziej „przemysłowo” traktowana jest herbata. Oczywiście w Państwie Środka cała filozoficzna otoczka również odeszła do skansenu, ale spróbuję wyjaśnić o co mi chodzi. Chiny i Japonia mają swoje „receptury”, które teoretycznie przekazywane są od pokoleń. Indie, choć ich herbaciana historia jest krótka również mają pewne marki jak choćby gunpowder Darjeeling, gdzie możemy liczyć na coś konkretnego. Tymczasem Afryka nie ma jeszcze niczego szczególnego. Herbata afrykańska ciągle oznacza wszystko i nic. Kwestią jest naturalnie klimat. Nie ma tam wielu miejsc które sprzyjałby uprawie herbacianych krzewów ale uprawiają herbatę na tyle długo, że bez problemu mogliby konkurować z resztą herbacianego świata.