Skip to content
Herbata i Obiektyw
Herbata i Obiektyw

O fotografii, herbacie, kulturze i sztuce

  • O mnie
  • Kontakt
  • YouTube
  • Facebook
  • Instagram
  • Patronite
  • Lista patronów
Herbata i Obiektyw

O fotografii, herbacie, kulturze i sztuce

Kombucha

herbataiobiektyw, 4 lutego, 202527 maja, 2025

Kombucha to cieszący się coraz większą popularnością napój herbaciany. Problem w tym, że to, co znamy pod nazwą kombucha, wcale kombuchą nie jest.

Kombucha

Choć jest dokładnie tym, czego się oczekuje, wcale się tak nie nazywa. W polsko i anglojęzycznej części Internetu, „kombucha” opisywana jest jako fermentowany napój herbaciany, na bazie czarnej herbaty i grzybka herbacianego. Uważany jest za silnie prozdrowotny, gdyż zawiera liczne składniki mineralne, regeneruje wątrobę i w ogóle jest cudowny. Przyrządza się go z Medusomyces gisevi, które wcale nie jest grzybem a symbiotyczną kulturą bakterii i drożdży, które faktycznie zalicza się do królestwa grzybów. Jako, że całość wygląda jak grzyb, toteż nazwana jest grzybkiem japońskim albo grzybkiem herbacianym. Kombucza, spożywana jest ze względu na jej właściwości prozdrowotne, choć badań na ten temat jest jak na lekarstwo. Zakłada się więc, że mogą być zbliżone do tych, które oferują inne produkty fermentowane, takie jak kefir. Herbata sama w sobie ma sporo dowiedzionych badaniami właściwości prozdrowotnych, więc być może w połączeniu z procesem faktycznej fermentacji uzyskuje dodatkowe. Słowo faktyczna ma tutaj pewne znacznie, bowiem jeszcze gdzieniegdzie można spotkać się ze stwierdzeniem, że herbata powstaje w wyniku fermentacji, podczas gdy jest to oksydacja. Niektóre herbaty faktycznie trzyma się w kopcach, w wyniku czego lekko fermentują. Napoje na bazie herbaty takie jak omawiana kombucza to zaś zupełnie inna sprawa. Problem w tym, że sprzedawana w Polsce kombucza nie jest kombuczą, choć jest dokładnie tym, czego konsument oczekuje. Napojem wytworzonym na bazie grzybka i yreba mate. Przynajmniej taki napis ku mojemu zdumieni widnieje na puszkach.

Nim jednak przejdę dalej, chciałbym zwrócić uwagę czytelnika na pewne zjawisko, jakim jest medykalizacja wszystkiego, z herbatą włącznie. Nie można powiedzieć by było to całkowicie nowe zjawisko, bowiem dawniej herbata uchodziła za gorzkie zioło lecznicze. Przytłaczająca większość, zwłaszcza popularnych publikacji o herbacie, kombuczy oraz właściwie wszystkim, nawet jagodach, sprowadza się do wymieniania ich pozytywnego, prozdrowotnego, wpływu na organizm. Napój ten jest najzwyczajniej smaczny, lecz chyba nie wpada dziś pić rzeczy po prostu smacznych. Trzeba dokładnie zgłębić korzyści płynące z placka z rabarbarem inaczej są to puste kalorie, których spożywanie niegodne jest człowieka żyjącego w dwudziestym pierwszym wieku. Pomijając pewną niszę, do której należą herbaciani publicyści, zdecydowana większość autorów woli skupiać się na korzyściach zdrowotnych związanych ze spożywaniem tego czy owego. Co ciekawe, powszechnie pita i kochana kawa jakoś wymyka się takiej narracji, przez co dużo częściej można natrafić na publikacje na temat walorów smakowych, aromatycznych, gdzieniegdzie tylko przetykanych ciekawostkami, iż oprócz wspaniałych właściwości smakowych, kawa może mieć jeszcze prozdrowotne. Nikt już nie uprawia sportu dla przyjemności, wszak przyjemność jest dla słabych i niewydarzonych. Sport uprawia się lejąc pot i roniąc łzy, by wieść długie, pozbawione szkodliwe przyjemności życie, przetykanie posiłkami z optymalną ilością białka. Efektem są próby picia zielonej herbaty, najczęściej lankijskiej, która nijak nikomu nie smakuje, ale przecież pić ją zdrowo.

Kōcha kinoko

Wracając do przerwanego tematu, w nazwie „kombucha” nie występuje słowo „grzyb”. Konbucza, to dwa japońskie słowa, mianowicie konbu 昆布 こんぶ oraz cza 茶 ちゃ. Oznaczają one herbatę z glonu konbu, która powstaje poprzez zalanie leżącego na dnie czarki glonu, gorącą wodą. Można również glon ów zalać zieloną herbatą. Daje to napar lekko słonawy, ale równocześnie słodki o wyrazistym smaku, pełen umami. Warto zwrócić uwagę, iż słowo cza 茶 ちゃ, występuje w naparze zrobionym z czegoś innego niż liście camellia sinensis, czyli herbaty chińskiej. Słowo herbata w wielu językach brzmi dość podobnie, przybierając formy tee, thé, té, tea, tì, tae czy чай. Stąd też przez lata żartowano, że Polacy oczywiście musieli stworzyć jakiegoś językowego potworka. Najprawdopodobniej swojska herbata, wywodzi się z języka francuskiego i oznacza „zioło te”. Początkowo bowiem, herbatę w Polsce zaliczano do grona gorzkich ziół leczniczych a ono samo przybyło właśnie z Francji. Przynajmniej według jednej z wersji. Podobno sam Konfucjusz mawiał, iż dobre lekarstwo zawsze gorzkie. Kolejną polską przywara miały być herbaty ziołowe, które winny być nazywane naparami. Wprawdzie słowo „zioło” zawarte jest w nazwie naparu z liści herbaty chińskiej, ale powstaje w ten sposób istna incepcja. Japończycy również stosują słowo cza czy cha 茶 ちゃ, według transkrypcji Hepburna w nazwach różnych naparów i napojów. Przykładem takiego napoju jest oczywiście kombucza oraz 麦茶 maicha czy też maicza, czyli herbata jęczmienna, która jak nazwa wskazuje przyrządzana jest z prażonego jęczmienia.

Właściwą zaś nazwą dla rozchwytywanego grzybka herbacianego jest 紅茶キノコ czyli kōcha kinoko. Wymowa bywa niekiedy zabawna, bowiem miękko wymówione słowo 紅茶 brzmi nieco jak polskie „kocia” i oznacza ni mniej ni więcej a herbatę czerwoną, choć na język polski i angielski tłumaczone jest jako herbata czarna. Japończycy, herbatę zwaną w Polsce czerwoną, określają mianem herbaty ciemnej, zapisując następujący zapis 黒茶 くろちゃ. Jest w tym pewna logika, bowiem herbata zwana w w Polsce, Rosji czy Anglii czarną, po zaparzeniu ma barwę ciemnej czerwieni. Herbata czerwona zaś, gdy tylko zacznie nabierać mocy staje się czarna jak smoła. Po latach zdecydowanie odrzucam tezę, że w Japonii czy w Chinach zwraca się uwagę na kolor naparu a w Europie liści, bowiem nijak liście herbaty czerwonej, czerwone nie są. Ciekawa jest natomiast legenda o doktorze Kombu, który miał w Korei leczyć kombuczą władców, choć wydaje mi się trochę naciągana a i koniec końców nie wiadomo o co chodziło. Mimo tego, jest to opowieść warta uwagi dla dla fanów Korei jak Japonii. Wszak mieszkańcy tego ostatniego również z wyrazem rozmarzenia na twarzy spoglądali w stronę Kontynentu i wspaniałych, tajemniczych, zamorskich krain. 

Ciekawostką jest, że większość Polaków japońskiego uczy korzystając z transkrypcji Hepburna, podczas gdy język polski bliższy językowi japońskiemu. Już w wydanej 1987 roku książek „O sztuce Japonii”, której autorką jest Zofia Alberowa, znaleźć można swojsko brzmiące słowa takie jak siogun czy nazwiska zapisane w formie Kijokata Kaburagi zamiast Kiyokata Kaburagi. O ile y i j, nie nastręczają problemów, tak słowo まっちゃ抹茶 matcha brzmi już zupełnie inaczej. Nie ma bowiem możliwości by osoba anglojęzyczna, z łatwością wymówiła słowo maćcia. Być może powinniśmy w nauce japońskiego ułatwić sobie życie. Zapisz kombucza byłby zatem jak najbardziej poprawny. Nie należy jednak z ową miękkością przesadzać, zwłaszcza będąc mężczyzną by nie zacząć szczebiotać na żeńską modłę. Nie oznacza to, że kobiety i mężczyźni mówią w różny sposób, bowiem wymowa może być bliźniacza, ale skrajne zmiękczanie jest charakterystyczne dla rozchichotanych nastolatek.

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)
  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • Click to share on Tumblr (Opens in new window)
  • Click to share on Reddit (Opens in new window)

Like this:

Like Loading...

Podobne

O herbacie O Japonii chinyczym jest kombuchadr Kombudr Konbufermentacjagrzybek herbacianyherbataherbata japońskaherbatyhistoriajaponiakōcha kinokokombuchakombuczakonbuchaKoreakulturamachamaciamatchaMedusomyces gisevinapoje herbaciane

Nawigacja wpisu

Previous post
Next post

Ostatnie wpisy

  • Masło – Asako Yuzuki
  • Nosferatu czyli freudowskie sny Roberta Eggersa
  • Kombucha
  • Historia białych myszek czyli eksperyment Calhouna
  • Kim był samuraj?

Postaw herbatę ;)

Buy Me A Coffee

Kategorie

Archiwa

Tagi

akt anglia antropologia architektura chiny fantastyka feminizm film filozofia fotografia herbata historia historia herbaty indie japonia kobieta kobiety krytyka Książka książka o fotografii kultura lem literatura literatura japońska media media społecznościowe moda męskość mężczyźni nauka o fotografii Polska praca prasa przemyślenia psychologia recenzja religia Science Fiction socjologia społeczeństwo Stanisław Lem susan sontag sztuka USA
©2025 Herbata i Obiektyw | WordPress Theme by SuperbThemes
%d