Moda

Krótko o modzie

Moda to taki specyficzny mechanizm, który sprawiając że wszyscy są jednakowi, pozwalając im równocześnie wyrazić pewną indywidualność. Brzmi to jak paradoks, ale gdy się nad tym zastanowić to coś w tym jest. Poprzez modę wyrażamy potrzebę przynależności do jakieś grupy, równocześnie manipulując dostępną pulą elementów w celu podkreślenia własnej indywidualności. I tak trochę jest z Instagramem. Pewien jakże odkrywczy ktoś, pozbierał identyczne foty ludzi z różnych profili i ogłosił, że odkrył Atlantydę. Mowa oczywiście o Insta Repeat.

Z jeszcze innej strony, choć bardzo podobne są jednak różne. Czasem odróżnia je miejsce, osoba, czas. Te elementy sprawiają że są to w jakiś sposób unikatowe kadry. Tacy sami a jednak inni. Huxleyowskie wilcze stado.

Tacy sami

Jako pierwszy mechanizmowy mody przyglądał się jakiś Niemiec i to chyba już w 1905 roku. Simmel? Chyba tak. Jego myśl była później rozwijana analizowana i poddawana bardziej konkretnym badaniom. On sam był raczej myślicielem, filozofem niż badaczem. W każdym razie zauważył to ponad 100 lat temu. Analogia z Atlantydą staje się tym bardziej trafna.

Projekt jest bardzo prosty. Autorka przegląda Instagrama w poszukiwaniu określonych tematów i tworzy kolarze ze zdjęć znalezionych na różnych profilach. Ma on oglądającym COŚ pokazać. Nie wiem co bo na insta nie zostało to powiedziane, zatem pole do interpretacji jest dość duże. Szkoda, że większość portali podchwyciła temat na zasadzie ludzka masa, zero oryginalności, zalew identyczności. Tylko czy powinniśmy tak surowo oceniać użytkowników Instagramu?

Projekt ten jest fajnym zalążkiem do zabawy z socjologią wizualnąwiecie na jej obronę. Te kolaże jak najbardziej mogłaby posłużyć jakiemuś ciekawemu badaniu, związanemu z modą, która interesowała już ojców socjologii.

Moda

Moda

Poprzez modne zachowania wyrażamy niemą przynależność. Wyjdziecie na ulicę i popatrzcie ile klonów biega po niej każdego dnia. Świetnie to widać w każdy piątkowy wieczór. Identycznie ubrani kolesie, z identycznymi fryzurami w otoczeniu nieodróżnialnych od siebie osobników płci przeciwnej. Każdy zaś czuje się zapewne pełnowartościowym indywidualistą. Na ten indywidualizm pozwala im ilość dostępnych do wyboru elementów. Ot, takie budowanie siebie z klocków Lego. Ich zbiór jest skończony, nikt sam nie wymyśla nowych. Dzięki temu zapewniamy sobie zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa, przynależności, akceptacji. Z drugiej jakoś wyróżniamy się z tłumu. Weganin, buddysta o zapędach antykorporacyjnych? Proszę bardzo. Fotografujący analogiem, trochę zagubiony neohipster? Wedle życzenia! Maniak fitnessu i jedzenia w proszku? Jak sobie życzysz! Widzicie, moda obejmuje nie tylko to co widzialne. Ona potrafi zająć się nawet religią.

Moda to naprawdę silny mechanizm i wszyscy poddajemy mu się mniej lub bardziej. Także w fotografii. Istotne jest tylko, kto będzie pierwszy i czy znajdzie naśladowców. Naśladować też zawsze chcemy kogoś stojącego wyżej w hierarchii. Kiedyś mieszczaństwo naśladowało szlachtę, chcąc uszczknąć odrobiny ze splendoru jej życia, dziś naśladujemy influencerów a nawet jeśli nie ich to kogoś. No chyba, że ty czytający sam jesteś osobą mającą wpływ na jakąś grupę. Z resztą wewnątrz grupy również się nawzajem naśladujemy. Wszystko celem stworzenia poczucia przynależności. Robimy to zasadniczo bardzo nieświadomie. Czasem chcemy powtórzyć czyiś wyczyn, czasem fotografię. To zupełnie naturalne.
Niechętnie też akceptujmy osoby, które jakoś odbiegają od reszty. Dopiero gdy kilka osób podchwyci bardzo jednostkowy sposób wyrazu, najlepiej uznanych, reszta zaczyna go powielać i akceptować, zamieniając w modę.

Pamiętajmy też, że część osób robiąc zdjęcia, nie ma wcale zamiaru zawojować świata artystyczną oryginalnością. Robią to bo to jest…modne. Moda zaspokaja potrzebę przynależności, daje poczucie akceptacji, wyraża aspiracje. Co więcej, dla wielu osób instagram i fotografia to tylko narzędzia, służące autokreacji. Celem tych obrazów jest troszkę coś innego, niż wam się wydaje. Wczoraj FB, dziś instagram jutro Tic-Toc. Dlaczego właściwie nagle tyle osób zaczęło fotografować? Bo to było modne. Jutro nie będzie. To też bardzo ważna cecha mody,. przemijalność. Dziś taka estetyka, jutro inna.

Arjun Appadurai jest orędownikiem stanowiska, że nie można oddzielić mody od konsumpcji. Moda jako taka polega na bardzo szybkim konsumowaniu kolejnych dóbr w sposób ostentacyjny. Można tutaj podać prosty przykład ludzi którzy stoją w kilometrowych kolejkach pod supermarketami aby zakupić nowy model modnego iPhone, tylko po to żeby go posiadać a następnie eksponować w każdej możliwej sytuacji i wykorzystywać głównie do obsługi aplikacji Facebook.

Co więcej Appadurai stwierdza, że moda to rytm, czyli zmuszanie konsumentów do zapatrywania się w przyszłość. Można to zobrazować prostym zabiegiem projektantów odzieży, czyli prezentacją trendów na nadchodzący sezon. Latem prezentuje się odzież, którą należy nosić jesienią. Appadurai wspomina o demokratyzacji mody, choć nie używa tego określenia. Zauważa po prostu, że istnieją co najmniej dwa trendy, które można naśladować. Subtelne, służące do odczytywania i ostentacyjne, ociekające ozdobami. Te pierwsze przygotowywane są dla tych, którzy potrafią docenić subtelne elementy a drugie dla tych, którzy muszą być pewni, że są widziani. Niemal wszystkie koncepcje socjologiczne na temat mody są bardzo podobne i uznają jej rolę w utrzymywaniu ładu społecznego. Poszczególni badacze i teoretycy różnią się tylko podejściem do tematu mody, które jest negatywne i tutaj najważniejsze nazwiska to Lipovietsky i Appadurai. Natomiast Pietrowicz i Szlendak przypominają, iż socjologiczny opis mody, powinien skupić się na mechanizmach jej działania natomiast ocenie powinno poddać się niesioną przez modę treść.

Tradycja

Moda przeważnie jest przeciwstawiana tradycji. Tradycja, to moda która nie przeminęła. Weźmy choinkę. Przyszła sobie w XIX wieku. Dość późno. Wcześniej istniały wszelkiej maści podłaźniczki, diduchy ale zaniknęły. Ich miejsce zajęła choinka, którą rokrocznie miliony kotów pragnie zamordować. Tradycja, stanowi coś stałego, niezmiennego, choć współczesna Polska nijak nie przypomina tej sprzed pięciuset lat, prawda? Niemniej pewne tradycje, przetrwały i uchodzą za odwieczne, niezmienne. Istotniejsza jest idea, niż sama forma. Simmel zauważa, że społeczeństwa oparte na tradycji są bardziej agresywne niż te, które oparte są na modzie. Tradycja jest bowiem czymś uświęconym, czego trzeba bronić nawet za cenę życia. Moda ma przeminąć. Osoby żyjące modą, są bardziej skupione na sobie i przez to trudniej poderwać ich do walki, czy przemocy. Ciekawa jest to koncepcja i skłaniam się ku temu, że jest prawdziwa. Stąd też wielu zagorzałych fanów fotografii tradycyjnej, czyli jakoś uświęconej przekazywaniem z pokolenia na pokolenie, choć fotografia jest z nami zaledwie od połowy dziewiętnastego wieku. Nie bez znacznie dla współczesnych koncepcji mody w socjologii pozostaje Gilles Lipovietsky, który kontynuuje myśl Georga Simmla, pisząc iż moda jest zjawiskiem łączącym społeczeństwo podobnie jak obyczaj. Moda skupia się na notorycznej zmianie a obyczaj, zwany tradycją jest zwrotem ku temu co było. Oba pełnią jednak podobną rolę, która nie pozwala jednostce opuścić społeczeństwa. Autor dodaje też, że moda we współczesnym świecie wyparła całkowicie obyczaj.

Wielką zaletą mody jest popularyzacja rzeczy wcześniej niszowych, ku zgrozie tych, którzy robili coś zanim było modne. Moda ma niestety tendencję do zaszczepiania powierzchownego zainteresowania pewnymi aktywnościami, tematami. Prześlizgujemy się po ich powierzchni, uczestniczymy czy interesujemy się tak długo jak są modne, by porzucić je dla czegoś nowego. Niemniej wraz z modą na fotografowanie nastąpił zalew dobrej jakości wiedzy fotograficznej, z której każdy może teraz czerpać obficie. Także osoby, które interesowały się czymś przed nastaniem na to mody, mogą czerpać z wysypu nowych publikacji, rozwoju sprzętu i tak dalej. Ma to oczywiście swoje ciemne strony, bowiem masa zabawek, które modne są przez chwilę trafia na śmietnik gdy mija konsumpcyjny szał. Można wówczas tanio kupić coś z drugiej ręki, ale wiele tanich rzeczy, kupionych na chwilę wyląduje na wysypiskach.

Konsumpcjonizm to popularne określenie, stosowane zarówno w mediach jak i naukach społecznych. Z punktu widzenia socjologii najlepiej przedstawił czym jest konsumpcjonizm Krzysztof Olechnicki w felietonie „Sprzętowa namiastka czyli o fotografii bez fotografii”, na doskonałym przykładzie aktualnej mody na fotografowanie. Wiele osób chce posiadać aparat fotograficzny jednak problem pojawia się w chwili gdy sprzęt staje się wartością autoteliczną. Autor pokazuje fora, na których ponad 90% tematów stanowią tematy sprzętowe. Oczywiście uczestnictwo w takich forach jest podyktowane nie tylko konsumpcjonizmem ale zdrowym rozsądkiem i pewnym mechanizmem psychologicznym, zwanym „społecznym dowodem słuszności”. Bądźmy szczerzy, zakup aparatu to nie mały wydatek do tego na rynku istnieją setki modeli, zatem zasięgnięcie rady wydaje się uzasadnione. Sam fakt uczestnictwa w forach sprzętowych to jeszcze nie dowód na skrajny konsumpcjonizm członków społeczeństwa.

Kultura konsumpcji rodzi się gdy przedkładamy nowe przedmioty na przykład aparaty – lub dowolne inne dobra – nad możliwość ich zastosowania. Posiadanie nowego modelu telefonu tylko dlatego, że jest nowy, bez refleksji co mogę zrobić z jego mocą obliczeniową. Swoiste oddzielenie posiadania od zastosowania. Posiadać aby posiadać a nie by stosować czy kreować. Fakt nowości staje się priorytetowy, nie potrzeba specjalnej wiedzy ani umiejętności, reklamy doskonale podpowiadają co należy kupić, co też może posłużyć do podważenia tezy o słabnącej sile reklam, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, by dostrzec setki młodych kobiet noszących butelki wody mineralnej i to dokładnie w taki sam sposób jak aktorki grające w reklamach. Moda z całą pewnością napędza konsumpcjonizm, jednak ma też swoje dobre strony, które nie zostają wyraźnie podkreślone nawet przez jej zwolenników. Moda na fotografowanie napędza rynek, który zapełnia się publikacjami na ten temat, większą ilością sprzętu, wiedza staje się bardziej dostępna, wyrastają kolejne portale gdzie można publikować swoje prace.

Walka o uwagę, to jedna z najistotniejszych elementów społeczeństwa konsumpcyjnego i opartego na modzie. Bardzo ważne jest zdobywanie uwagi a nie jej poświęcanie. Można raz jeszcze wrócić do teorii Charlesa Derbera, iż najważniejsze jest skupienie się na sobie, tym samym moda i kultura konsumpcji są nierozerwalnie związane. Sam mechanizm walki o uwagę, ponownie jest związany ze zjawiskiem mody. Ten na kogo patrzą, jest naśladowany. Bycie naśladowanym stanowi autonomiczną wartość. Osoba naśladowana należy do chwilowej, dynamicznej klasy społecznej. Skoro brak klas społecznych w rozumieniu Karola Marksa czy Maxa Webera, które określały pozycję w hierarchii społecznej, to obecnie „elitę” rozpoznaje się po tym, że stanowi modny wzór do naśladowania.

Memy

Te śmieszne obrazi? Nie. Mem to mówiąc najprościej jak się da „naśladownictwo”, schemat działania. Może dotyczy ubioru, idei, wszystkiego. Możemy sobie zdefiniować mem jako instrukcję zachowania. Widzimy do bardzo wyraźnie, na przykładzie omawianych fotografii. Zdjęcia te spełniają wszystkie założenia memu. Są wierne oryginałowi, powielane ale z pewną dozą „mutacji”. Czasem ktoś dokłada coś nowego.

Autorzy oczywiście dyskutują jak to jest z tymi memami, porównując je do genów. Memy jako kulturowe geny. Oczywiście genetyczne analogie choć przydatne są zbyt daleko idące. Dają pewien obraz, ale od tego podejścia już się odchodzi. Było modne swego czasu i wywodzi się jeszcze z początków nauk społecznych, gdzie społeczeństwo było porównywane do organizmu. Z czasem skutek był taki, że próbowano terminy nauk ścisłych przenosić na pole nauk społecznych czy tzw. humanistycznych, ale zorientowano się, że zamiast pogłębiać wiedzę o świecie, dokonuje się po prostu mozolnego tłumaczenia terminów, które nic nie znaczą. Zatem w ramach małego uproszenia wykorzystamy tę „genetyczną analogię”, ale zapamiętajcie, że memy to nie tylko śmieszne koty czy pieseły ale wszystko co kopiowane, powielane, kulturotwórcze.

Odrobina interpretacji

Portale lifestylowe oczywiście podchwyciły temat na zasadzie „masa”. Czyli bezwiedny pęd, patrzcie jacy oni są identyczni. Jacy głupi, bezrefleksyjni, piszą magazyny zajmujące się lifestylem, czyli instrukcją jak się dopasować do wybranej grupy! To są magazyny o modzie we wszystkich jej aspektach. Poczytajcie też komentarze a następnie przejrzyjcie profile komentujących.

Tymczasem artystka – tak pisząc ten akapit już sprawdziłem, ale nie chce mi się poprawiać powyższych – wydaje się chyba być świadoma, omawianego mechanizmu. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jeśli do tego zdjęcia autorki znajdują się na tych kolarzach, jest to fajny przejaw świadomości tegoż zjawiska. Jak silnym i istotnym jest współcześnie mechanizmem wiążącym społeczeństwo jest moda. W sumie popatrzcie sobie na dowolny inny typ zdjęć. Choć bardzo podobne są jednak różne. Czasem odróżnia je miejsce, osoba, czas, sprawiają że są to w jakiś sposób unikatowe kadry. Tacy sami a jednak inni. Ludzie chcą być tacy sami. Podobieństwo tych zdjęć, nie jest efektem ubóstwa intelektualnego jak to kretyńsko napisał jakiś mądrala, tylko efektem działania kilku mechanizmów, w tym właśnie mody. Nie każdy pogodzi się z odrzuceniem, z którym wiąże się łamanie norm, także tych wizualnych.

Konformizm

Tutaj należy omówić zjawisko konformizmu. Pamiętacie słynny eksperyment Salomona Asha, ten z kreskami różnej długości? Załóżmy, że robisz dziwaczne zdjęcia. Najprawdopodobniej nie stosując się do powszechnie akceptowanej estetyki, tematyki, spotkasz się z odrzuceniem. Część z nas to potrafi, dla części jest to nie do zniesienia. Lepiej zacząć robić popularne zdjęcia niż znaleźć się na marginesie społeczności. Stąd pomysły by ukryć przed oglądającymi liczbę lajków na insta czy fb. Duża liczba lajków przyciąga kolejne lajki, mała liczba zniechęca z obawy, przed polubieniem czegoś niepopularnego. Działa to nie tylko w kwestii mediów społecznościowych ale samego społeczeństwa czy społeczności. Nielubiane dziecko w szkole, nie znajdzie przyjaciół bo jest nielubiane i lepiej trzymać się od niego z daleka, niż dorobić się łatki jego kumpla i zostać odrzuconym.

Identycznie sprawa ma się w fotografii. Mogę iść w niemodnym, czyli niepożądanym kierunku ale jak mam zwrócić na siebie uwagę? Skoro coś jest niemodne, to znaczy że nie jest w centrum zainteresowania dużej grupy odbiorców. Pewna nadzieja, w kreowaniu jakichś niszowych trendów, ale owa nisza musi mieć zasobne portfele by twórca mógł na tym należycie zarobić. Miotamy się tutaj pomiędzy sztuką a rynkiem konsumenckim, choć trzeba pamiętać, że w sztuce, również pojawiają się i znikają mody, nurty, trendy.

Na zakończenie

Jeśli przyjąć, że w społeczeństwie 5 – 10% osób jest kreatywne, to reszta musi być odtwórcza. Z resztą wyobraźcie sobie co by się stało, gdyby każdy wymyślał wszystkie wzory na nowo.
I jeszcze raz powtórzę, fotografia nie zawsze jest celem, czasem tylko narzędziem w kreacji swojego wizerunku, formą komunikacji. Składową jak cukier w herbacie po rosyjsku. Instagram jest modny, bo fotografia jest modna, te zdjęcia powstają bo są modne. Społeczeństwo, portal społecznościowy. Grupa, konieczność podtrzymania grupy. W znacznej ja, Ty szanowny czytelniku nie jesteśmy oryginalni a odtwórczy. Zatem krytykując ludzi o wtórność, masowość, odtwórczość, pamiętaj że za aparat sam mogłeś, mogłaś złapać pod wpływem mody.