Praca dla idei

Praca dla idei i najgłupsza porada dla młodego fotografa

Jeśli w danym tygodniu jakiś Wielki Biznesmen albo podróżniczka – celebrytka nie pożali się, że millenialsi nie chcą pracować „dla idei a nie pieniędzy”, to w takim tygodniu media nie mają o czym pisać. A wiecie czemu tak narzekają? Bo skończyła się darmowa siła robocza. Nagle wszyscy połapali się, że otrzymawszy wynagrodzenie za pracę, nie traci się doświadczenia! I coraz mniej osób ma ochotę zasuwać za prawo do mycia firmowego kibla i dostarczania pączków. Do tego dochodzi najgłupsza porada, jakiej udzielano młodym adeptom fotografii. Idź i tyraj dla bardziej doświadczonego fotografa w zamian za wiedzę i doświadczenie. Idź nosić za nim torbę. 

Koło Adoracji zaś przez większość czasu działało prosto, obiecując, mamiąc a następnie zręcznie pozbywając się roszczeniowego człowieka, zastępując go produktem rodem z Biedronki w postaci świeżaka, który równie naiwnie liczył na ich przychylność.

Praca dla idei

Mechanizm wydawał się dobry. Pół roku się uczysz, wdrażasz, niejako pracą płacisz za doświadczenie i wiedzę a później możesz zostać i pracować już jako normalny pracownik albo szukać pracy gdzieś indziej z głową pełną cennych informacji teoretycznych i praktycznych.  Jak zwykle szybko zorientowano się, że stażysta to doskonałe urządzenie wielofunkcyjne. Właściwie nie trzeba mu płacić, zrobi co mu się każe a później wywali na zbity pysk. Chętnych mnogo. Tym bardziej, że zawody wykonywane przez wielu rodziców, takie jak elektryk, mechanik, dekarz czy hydraulik traciły na popularności. Media i nauczyciele karmili nas perspektywą pracy w białym kołnierzyku. Tylko, że skąd biedny belfer miał wiedzieć na czym polega praca PRowca czy marketingowca? Ja miałem to szczęście, że moja mama mogła się ze mną tą wiedzą podzielić. Mogłem sobie popatrzeć jak pracuje. Jednak nie każdy miał tyle szczęścia. Skądś trzeba było to doświadczenie brać. Literatura to czysta teoria, którą trzeba przerobić w praktyce. Zatem czym karmiły nas portale i starsi koledzy po fachu, choćby tylko o 6 lat i nadal zaliczali się do tego samego pokolenia co my? Idź i pracuj za darmo…

Zdobądź doświadczenie

Wybili wszystkie jelenie w lesie i są zaskoczeni, że populacja spadła do zera.

Na tym pędzie do zdobycia doświadczenia, wypracowania sobie perspektyw rozrosło się wiele firm. Gdyby teraz taki Wielki Prezes, który stwierdził, że specjalistę można zastąpić skończoną liczną studentów albo marudząca celebrytka – pseudo podróżniczka, zaczęła zatrudniać ludzi w oparciu o uczciwe warunki mogło by się okazać, że nie jedna firma padnie na pysk. Rozumiem gdy ktoś w ramach wolontariatu udziela się w schronisku dla zwierząt, albo pomaga gotować zupę dla bezdomnych. Jednak nie rozumiem jaka idea ma przyświecać pracy w korporacji. Pomnażanie majątku przełożonych w zamian za depresję? Nagle ludzie się ocknęli. Jak mi zapłacą za pracę to odbiorą mi doświadczenie? I zaczęli domagać się pieniędzy.
Nie są roszczeniowi, są realistami. Wiecie dlaczego tak na nas narzekają? Po prostu zabrakło im siły roboczej. Są wściekli, bo ich biznesy bardzo często wyrosły na wykorzystywaniu wszystkich na około. Wybili wszystkie jelenie w lesie i są zaskoczeni, że populacja spadła do zera.

Nosząc torbę

Fotograficy też nie są bez winy. Ile ja się naczytałem, że aby zostać dobrym fotografem muszę nosić torbę za starszym kolegą? Nie wiem komu w głowie zrodził się ten pomysł, ale nie różni się to od pracy na bezpłatnym stażu. Tak naprawdę robisz po prostu za pomocnika. Nawet nie ucznia, terminatora tylko popychadło. Co z tego, że nauczysz się obsługiwać lampy? Nawet średni rozgarniętą małpa jest w stanie tę sztukę opanować. Tajników oświetlenia zaś nigdy nie poznasz, bo twojemu mentorowi, nie zależy na hodowaniu sobie konkurencji i wywali cię na zbity pysk gdy tylko zacznie podejrzewać, że zaczynasz mu wiedzę podkradać.

Kiedyś spotkałem na reportażu fotografeła – profesjonalistę z naprawdę wypasionym sprzętem. Kręci tym palnikiem, obraca, naciska. Tylko to ZAWSZE świeci na wprost. Jak to działa? W końcu podszedłem i przyjrzałem się ukradkiem. Okazało się, że ta lampa nie działa. Natomiast otworzyła się wbudowana w korpus. Na tyle by błyskać, ale przez bardzo wąską szczelinę. Bardzo kreatywne fotografie. Bardzo. Jakby mnie nie wyśmiał to włączył bym mu tę lampę wcześniej niż po zakończeniu imprezy. Jemu płacili, mnie nie chcieli. „Boś za młody, bez doświadczenia”. Oglądane tych zdjęć musiało być za to nietuzinkowym doświadczeniem. I teraz zgodnie z radą masz usługiwać takiemu a on podzieli się cennym doświadczeniem i wiedzą. Tutaj na szczęście okazałem się leniem i  szybko rezygnowałem. Ilu to nie próbowało tej metody. Zasuwali dla takiego przez dwa albo trzy miesiące a gdy zaczynali dociekać dowiadywali się, że nic z nich nie będzie bo nie mają talentu. Z resztą znaczna część, nie miała nawet wiedzy do przekazania. Lepiej! Kiedyś jeden facet powiedział, że wprawdzie mam ową torbę nosić, ale mam…mu płacić. Pięćdziesiąt polskich nowych złotych za każdą godzinę z nim spędzoną. To nie jednostkowy przypadek.

Niektórzy się poddali. Jednak ci, którzy tego nie zrobili ale poszli uczyć się na własną rękę, biją teraz tych kotelcistów na łeb, na szyję.

Była najgłupsza rada jakiej udzielano. Na rynku zawsze były książki a trening w fotografii jest naprawdę możliwy bez niczyjej łaski. Sam w domu gdzieś w pudełkach mam przynajmniej jedną o procesach chemicznych i podstawach fotografii, której rok wydania poprzedza rok moich narodzin. Co więcej, udzielano tej rady już w dobie Internetu a rosnąca moda na fotografię sprawiała, że wiedza lała się strumieniami. Zatem po co nosić za kimś tę przysłowiową torbę? Jak widać wielu z tego strumienia skorzystało i świetnie na tym wyszło. Przyjrzyjcie się w wolnej chwili starym zdjęciom lokalnych fotografów. Oni mieli mniej wiedzy niż Wy w chwili chęcie rozpoczęcia tego nieszczęsnego noszenia. Uczyli się od lokalnego fotografa rzemiosła, jak błysnąć, jak wywołać, jak chemią ciaprać, ale o kompozycji już mieli minimalne pojęcie. Uczyli się metodą prób i błędów. Naprawdę wierzycie, że lokalny dokumentator ślubów i twórca zdjęć paszportowych uczony był wielce? Pomyślcie jeszcze raz. Często nawet ci doświadczeni fachowcy nie potrafili powiedzieć co cechuje dobre zdjęcie. Nie kopmy tylko naszych poprzedników. Dziś także znam co najmniej kilkunastu fotografów, z młodego pokolenia którzy na jakiekolwiek pytanie o fotografię potrafią odpowiedzieć tylko przeciągłym „eeeeeeeeeeee”. No tak robię, bo robię, ale czemu tak robię? Nie wiem… Noś za takim torbę.

Sytuacja jest o tyle śmieszna, że chociażby za lokalnym kołem wzajemnej adoracji, kręciło się mnóstwo młodych fotografów licząc, że ktoś z ważnych i uznanych popatrzy na nich przychylnym okiem. Pchnie ich rozwój, bo o karierze nie mówię, do przodu. I nastało zdziwienie. Siedzą sobie, rozglądają się, i nie ma komu ich fotografować. Przestali kogokolwiek obchodzić. A średnia wieku powoli dobija do 80. Pamiętam, że przy ich wydarzeniach początkowo kręciło się wielu, bardzo wielu młodych ludzi, szukających punktu zaczepienia. Koło Adoracji zaś przez większość czasu działało prosto, obiecując, mamiąc a następnie zręcznie pozbywając się roszczeniowego człowieka, zastępując go produktem rodem z Biedronki w postaci świeżaka, który równie naiwnie liczył na ich przychylność. Młodsi poszli sobie gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie nie trzeba męczyć się z ludźmi, którzy mogli by dalej fotografować, ale od czterdziestu bez mała lat tego nie robią zanudzając wszystkich widzianymi już po tysiąckroć opowieściami z PRL.

Kiepski interes

Ta kretyńska porada wyrabia w ludziach niewłaściwe nawyki myślowe. Zamiast zaoferować swoje usługi, proszą o prawo do usługiwania. Co z tego, że idziesz pracować jako pomocnik? Praca jak każda inna. A to, że przy okazji podpatrzysz jak szef negocjuje umowy, jak pracuje z modelem to już dodatkowa korzyść. Skoro taszczysz jego plecak to wykonujesz jakąś pracę. Dlaczego zatem wpajano nam by żebrać o doświadczenie? Praca to praca. Gdy w markecie nosisz paczki robisz to za darmo celem zdobycia doświadczenia w noszeniu paczek? Pewnie zarobisz mniej niż wykwalifikowany magazynier, ale uczenie ludzi, że trzeba pracować za darmo było i co gorsza jest, bardzo złą poradą. Nie róbcie tego. Tylko pozornie fotograficy jakoś różnią się od swoich klientów, których tak wyśmiewają. Znam bardzo wielu profesjonalistów, którzy wykorzystywali ten trend. Pomocnicy często robili za nich absolutnie wszystko a gdy tylko spróbowali się odezwać wylatywali zastępowani kolejnym naiwniakiem.

Designed by Freepik