Zapach palonego drewna zawsze zwiastował nadejście zimy. Ten charakterystyczny zapach był niemal zapachem dzieciństwa. Dziś, gdy patrzę na sąsiedzkie kominy, wiem że trzeba szczelniej zamknąć okna. I to nie dlatego, że wzrosła świadomość zagrożenia, po prostu kiedyś nie było to aż tak trujące. Ponownie nie dlatego, że ludzie mieli więcej pieniędzy a jedynie nie mieli dostępu do takiej ilości szajsu.
Dziś trzy książki, w których środowisko gra istotną rolę. Będą opowieścią o nieuwadze, zaniedbaniach, ignorancji.
Odrobina transmutyny i można mieć romans z kozą sądząc, że to sama Wenus z Milo.
Kozia Wenus
Zacznę naturalnie od Stanisława Lema i jego Kongresu, wydanego w 1971 roku po raz pierwszy.
Nie chcę skupiać się na całej książce a jedynie pewnej jej części. Smog, dym, choroby, wyniszczenie, korporacje. Wizja świata zaprezentowana przez Lema jest o tyle okrutna, że posunął się on dalej niż współczesne koncerny farmaceutyczne. Ten kto śledzi reklamy wie, że serwuje się nam pigułkę na wszystko. Dziecko nie chce spać? Daj mu tabsy. Dziecko nie chce jeść? Daj mu syropek. Dziecko chce pobiegać? Daj mu coś na uspokojenie. Lub odwrotnie. Chce ci się spać? Weź dopałkę. Chcesz schudnąć? Zjedz pigułkę.
To mamy dziś. Ile nam brakuje do pigułki, która sprawi, że zaczniemy widzieć świat piękniejszym? Odrobina psychemii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Choć wszystko ma skutki uboczne. Więc na skutki polecam remedium. Które ma skutki uboczne…
Zmasakrowany świat można zamaskować bawiąc się chemią mózgu. Wyniszczone środowisko też. Odrobina maskonów, które ukryją ogon wyrosły po stosowaniu ortografiny. Gdyby nie one było dy od dawna wiadomo, że co drugi mieszkaniec okolicy ma łaty, szczecinę koloru zielonego, kolce na uszach. Odrobina transmutyny i można mieć romans z koza sądząc, że to sama Wenus z Milo.
Smog. Ślepe stado
Rok później ukazuje się książka Brunnera, który nie pisze wprawdzie tak porywająco jak Lem, ale serwuje nam wizję przyszłości w której cokolwiek pochodzenia niefabrycznego jest na wagę złota. Powietrze nie nadaje się do oddychania, żywność do jedzenia, wszyscy są chorzy na rozliczne przypadłości na które zaledwie nieliczni otrzymują jakiekolwiek leki ale nie dają one żadnej gwarancji poprawy. Wizja bardzo ponura, przygnębiająca i co najmniej ciężka. O ile przy lekturze „Kongresu” można się uśmiechnąć tak tutaj nie ma żadnego powodu do radości. Świat jest zatruty, luźne watahy anarchistów demolują co popadnie, żywność inna niż chemiczna jest na wagę złota a wszystkich gnębią uporczywe choroby skóry, układu oddechowego i cała plejada innych.
Zdecydowanie bardzo wartościowa, choć nudna pozycja, przez którą trzeba się przebić z uporem lodołamacza. Niemniej, pozostaje aktualna, świeża w swej nieświeżej treści oraz zapomniana. Szkoda, że wlecze się jak papier toaletowy, napisana jest językiem bardzo prostym, w sposób który nie budzi żadnych wątpliwości. Jest źle baranie! NIE WIDAĆ?! WIDAĆ! Napier****!!!
Sięgnijcie bo warto. Czasem wartościowa merytorycznie lektura wymaga małego poświęcenia. Naprawdę.
To nic nie zmienia
I tak docieramy do roku 2016. Mamy tutaj kawałem dobrego reportażu o działaniach na rzecz klimatu. Niektóre wątki były już poruszane w ramach „Doktryny szoku” oraz „No logo”, ponieważ te tematy mocno się zazębiają a czasem są jednym i tym samym. W „To wszystkie zmienia” mamy perspektywę klimatu, walki z korporacjami wydobywczymi, lobby węglowo – ropnym i niszczeniu środowiska w zamian za kolejny potok dolarów. Powietrze nadal a zwłaszcza latem nadaje się do oddychania, nie ma mowy o wszechobecnych lekach. Tylko o środowisku. Które bardzo systematycznie jest niszczone w imię zysku. Autorka dwóch całkiem niezłych książek w trzeciej popełnia pewien dziwny błąd. O ile postuluje – co wydaje się słuszne – korzystanie z technologii, które są mniej szkodliwe dla nas i otoczenia to nie przejmuje się ich produkcją. Jeździsz samochodem hybrydowym? Stałeś się częścią rozwiązania nie problemu? A wiesz, że produkcja twojego ukochanego autka pochłania znacznie więcej trujących związków niż klasycznego? Jego utylizacja też nie jest najprostsza. Ile jest problemów z utylizacją starej płyty głównej a co dopiero samochodu pełnego elektroniki i akumulatorów.
Reptilianie i spiski
Jednak nie o tym chciałem powiedzieć. Z chęcią walczy się z podłym czekoladowym kremem. Wszak rakotwórczy jest! Jeden problem: kremu jeść nie trzeba. Powietrze jest ci potrzebne zawsze i wszędzie. Nie wszystkie przewidywania Lema i Brunnera się spełniły. Możliwe że właśnie spełniają, gdy faszerujemy się kolejnymi cudownymi środkami na coś tam. Masę mięśniowa, usuwanie wody, rzeźbę, włosy, skórę, paznokcie, koncentrację. Nierzadko zdarza się, że z okolicznych gór, możemy ujrzeć nad miastem gęstą zawiesinę. Jasne, wiatr w końcu się z nią rozprawi i rozwieje po świecie. Tylko czemu tak chętnie zrzucamy winę na »innych«. Winne są władze miasta. Czemu są winne władze miasta? Że palisz butelkami bo jesteś zbyt leniwy żeby je wyrzucić? Czy lakierami, które znalazłeś cholera wie gdzie i postanowiłeś umieścić w palenisku?
Na szalę palaczy
Oczywiście nie tylko wredni palacze są winni – za wyjątkiem tych pajaców, którzy palą lakierami bo im się nie chce śmieci segregować a takich jest sporo. Serio, piec bywa po prostu szybkim koszem na śmieci. Sam znałem kilka osób, które potrafiły władować wszystko choć i tak płaciły za wywóz! Po prostu nie chciało im się tego trzymać do czasu przyjazdu śmieciarki.
Węgiel jest tak po prawdzie coraz gorszy i droższy. Rodzina o japońskich zarobkach tak też sobie radzi. Jako tako. Muł i najtańsze paliwa to po prostu najzwyklejszy brak pieniędzy.
Wiele »logi« to rzeczy dla bogatych. Psychologia, socjologia i ekologia. Gdy masz dość pieniędzy by zaspokoić podstawowe potrzeby możesz się zająć tymi bardziej odrealnionymi. Żeby prosty człek, którego podstawowym zmartwieniem jest jak przeżyć od pierwszego do pierwszego, zainteresował się ekologią, musi przestać się martwić dniem wypłaty. Ekologia choć dotyczy nas wszystkich i brak zainteresowania skutkami palenia całym tym syfem w końcu nas wykończy to jednak jest jak sztuka. Nie oczekuj dywagacji na temat sztuki współczesnej gdy nie masz co jeść.
Na zakończenie
Wszystko pięknie. Mamy dwie świetne książki i jedną genialną (Lem, jakby ktoś się nie domyślił). We wszystkich brakuje tylko jednego detalu. Że główną przyczyną tego stanu rzeczy jesteśmy my.
Nikt nas nie zmusza do wymiany telefonu co rok, zażywania wszelkich świństw i palenia lakierami w piecach. Robimy to bo chcemy. Bo dajemy sobą manipulować, rujnując zdrowie i środowisko. Następnie nawet nie zauważamy gdy bez słowa przepraszam wciskane nam jest cudowne remedium na wszystkie dolegliwości spowodowane przyjmowaniem poprzedniego, które miało zażegnać całe zło tego świata. Dobrze się wierzy w spiski, korporacje, masonów i obce cywilizacje dodające fluoru do pasty. A prawda jak to ma w zwyczaju jest wredna i nieprzyjemna.
You must be logged in to post a comment.