Toksyczna męskość herbataiobiektyw, 5 lutego, 20194 czerwca, 2025 Internautów ogarnęła panika, bowiem APA czyli American Psychological Association, próbuje dokonać zamachu na „tradycyjną męskość”. Pytanie, czy aby na pewno. Poniższy tekst stanowi wariację na temat wcześniejszej publikacji dotyczącej „Powrotu z Gwiazd” Stanisława Lema W ostatnich dniach Internet aż wrzał, bowiem wiodącym tematem stała się męskość, na którą to APA czyli American Psychological Association, próbuje dokonać zamachu, mówiąc, iż jest toksyczna. Cóż, jak to zwykle bywa Internauci, w dodatku w znacznej mierze panowie, nie przeczytawszy o co dokładnie chodzi, jęli pomstować, iż jakieś złowrogie agentury chcą im tę męskość zabrać. Męskość zaś, jak sami dowodzą, to umiejętność poświęcenia, działania, to ochrona kobiet i dzieci w sytuacjach zagrożenia. Brzmi to całkiem dobrze, jednak pomiędzy deklaracjami bohaterskich czynów a faktyczną ich realizacją, zieje przepaść nie do zasypania. Większość panów zadowala się faktem, że większość strażaków stanowią mężczyźni. Rodzi się wówczas pewna forma tożsamości grupowej. Skoro strażacy to mężczyźni, tym samym każdy mężczyzna może czuć dumę z wynoszenia na własnych rękach niewiast z płonących domów. Działa to na tej samej zasadzie, co odczuwanie poczucia wyższości przez nocnego stróża wobec Tracy Slatyer. Wszak nie ma ona na koncie osiągnięcia na miarę Einsteina, zatem będąc nocnym stróżem, można czuć się lepszym od specjalistki zajmującej się ciemną materią, bo jest się mężczyzną jak Einstein. Sprawa wybitnego fizyka jest dość interesująca, bowiem to zawsze on stawiany jest jako przykład wyższości mężczyzn nad kobietami. Gdyby jednego z drugim poprosić o wyjaśnienie czym właściwie Slatyer się zajmuje, prawdopodobnie pytającego czekałoby srogie rozczarowanie. I właśnie to stanowi przejaw męskości, uważanej za „toksyczną”. Poczucie wyższości wobec wybitnej fizyczki, oparte na osiągnięciach zmarłego ponad sześćdziesiąt lat temu fizyka. Za przejawy takowej uchodzą również wszelkiej maści samcze popisy i stawianie siebie w roli dominującego „samca alfa”, co nawet nie jest zgodne z ewolucyjnym rozwojem naszego gatunku. Również bezsensowne stosowanie przemocy czy nadużywanie alkoholu jako przejaw „mocnego łba”, można zaliczyć do tej kategorii. Nikt jednak słowem się nie zająknął, o próbie eliminacji takich cnót jak odwaga czy logiczne myślenie. Stąd też rodzi się pytanie, skąd wniosek, że ktoś chce wykastrować mężczyzn, czyniąc ich niezdolnymi do działania? Zamach na męskość Otóż trzeba od razu napisać, że wysnuto go nie na podstawie zimnej, chłodnej analizy a zbiorowej histerii, bowiem inaczej tego nie można nazwać. Panowie pod w przypływie niekontrolowanych emocji uznali, że teraz będą musieli płakać. Jest to do pewnego stopnia zabawne, bowiem najbardziej emocjonalne komentarze zawsze wychodzą spod męskich palców. Częściowo jest to jednak prawdą, bowiem poradnik traktuje właśnie o tłumieniu emocji do tego stopnia, że stają się to chociażby powodem samobójstw. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w nieszczęsnym dokumencie, nie ma ani jednego słowa o toksycznej męskości. Przede wszystkim, w psychologii nie używa się popularnych, internetowych określeń, takich jak toksyk, czy toksyczny. Najczęściej odnoszone są do osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości oraz osobowością dyssocjalną, zwaną dawniej psychopatią. W szeroko komentowanym poradniku, którego wprawdzie nie można pozostawić bez krytyki, znalazło się kilka ciekawych informacji. Zawarte tam uwagi i porady faktycznie uderzają w kilka szkodliwych, stereotypowych wyobrażeń o męskości, które również oni sami powielają, traktując jako podstawę swojej tożsamości. Bezsensowna przemoc, nadużywanie alkoholu, niechęć do szukania pomocy to najlepsze przykłady tego, o czym tak naprawdę jest ten poradnik. Autorzy nie zająknęli się słowem, ażeby chęć udzielenia pomocy osobie poszkodowanej w wypadku, należała do toksycznych i szkodliwych. Zdecydowanie jednak należy do niej odcinanie się od własnych emocji. Co zostało oczywiście ujęte innymi słowy. Co więcej, całość przeznaczona jest dla psychologów, których zadaniem jest pomoc osobom, które przeżywają jakiś kryzys, nie radzą sobie właśnie z emocjami, nie mają z kim porozmawiać. Wydaje się, że tutaj jest pies pogrzebany, bowiem chyba najbardziej przerażające dla mężczyzn, wydaje się szukanie pomocy. Winni ją nieść a nie jej szukać, co godzi w ich własne wyobraźnie o sobie. Szukanie pomocy nie oznacza braku odwagi, zdolności do podjęcia zdecydowanego działania czy co gorsza słabości. Raczej zamiast włazić na ten oblodzony dach bez uprzęży, bowiem prawdziwy mężczyzna nie korzysta z zabezpieczeń, można poprosić kumpla o asekurację. Nie bez znaczenia pozostaje, iż autorzy podkreślili wiele męskich cech, jako wysoce pożądanych. Są to właśnie zdecydowanie czy pewność siebie, które mogą okazać się pomocne w sytuacjach stresowych. Wykazywali, że obecność ojca w życiu dziecka, znacząco zmniejsza prawdopodobieństwo sięgania chociażby po alkohol, wpływa na lepsze wyniki w szkole. Staje się chyba jasne, że nikt nie zamierza panów zamieniać w rozpłakane istotki, z rozmazaną maskarą pod oczami. Chyba, że ktoś odczuwa potrzebę malowania rzęs, wówczas jest to jego forma ekspresji i nie należy się tego czepiać. Tutaj przechodzimy do faktu, nie ma czegoś takiego jak narodowy albo społeczny, tradycyjny model męskości. Istnieją tylko klasowe albo grupowe wzorce męskości, do których można lecz nie trzeba się dopasowywać. Gdy kobieta mówi, że widzi kryzys męskości może to oznaczać, że wychowała się w rodzinie z dominującym, agresywnym ojcem ale przez awans społeczny, nie może znaleźć takiego partnera bo jej koledzy przejawiają inne cechy. Gdy dorastamy w naszych głowach tworzą się wzorce męskości i kobiecości. Ten pierwotny wzorzec, nabyty w trakcie socjalizacji, pierwotnej, a jakże, jest bardzo silny. Wprawdzie można później deklarować, że szuka się mężczyzny wrażliwego, okazującego emocje, ale bardzo często cechy przeszkadzają, bowiem w pierwotnym wzorcu, znalazły się całkowicie inne cechy. Uwidacznia się to bardzo często, bowiem mężczyźni często piszą o tym, że nie rozumieją, jak połączyć brutalną agresję z wrażliwością a tego się od nich nierzadko oczekuje. I tak, inne będzie przekonanie o męskości młodzieńca z blokowiska, gdzie przemoc jest na porządku dziennym a inne chłopaka z przedmieścia, wychowanego przez typową rodzinę klasy średniej wśród innych rodzin tego typu. Mężczyzna mówiący, że widzi kryzys męskości widzi tak samo jak wspomniana kobieta kryzys jednego z wielu wzorców, który przez ostatnie lata mocno nabrał znaczenia. Jeden wzór, schemat tego co znaczy być mężczyzną w dodatku dość nieciekawy. Mężczyzna ma prawo utrzymywać rodzinę, ma prawo być silny, ma prawo być wysportowany. Z praw natomiast nie trzeba korzystać ale też nikt ich nie odbiera. Dziś, gdy społeczeństwo jest dalece lepiej skomunikowane, ścierają się ze sobą rożne poglądy na to, co znaczy być mężczyzną. W wieku XIX albo na początku XX podziały klasowe były wyraźniejsze a każda klasa na przykład robotnicza, miała swój wizerunek prawdziwej męskości. Kryzys, który niektórzy wieszczą wynika ze zderzenia różnych wyobrażeń o mężczyźnie. Osoba, która wychowała się w domu, w którym dzieci regularnie bito a ojciec nie odczuwał z tego powodu wyrzutów siemienia w wręcz dumę, będzie ze zgrozą patrzeć na ojca przytulającego syna. I to jest bardzo często podnoszone, że kobieta powinna być emocjonalna a mężczyzna zimny jak stal. Tymczasem okazuje się, że brak bliskości fizycznej, czyli przytulania, negatywnie wpływa na rozwój chłopców i więź z ojcem. Internauci sami słusznie zauważyli wielu młodych chłopców nie ma wzorca do naśladowania, przez ojców którzy alienują się od rodziny. Według badań wprawdzie 80% badanych stwierdziło, że uważa iż angażuje się w życie dziecka ale aż 50% nie wie czy robi to dobrze i po prawdzie, to woli się wycofać. W kwestii tężyzny fizycznej, zauważono, iż na dobre samopoczucie starszego mężczyzny może mieć wpływ nawet służba wojskowa a nawet doświadczenie bojowe. Głównym atutem służby wojskowej jest duża ilość ruchu, która procentuje w późniejszych latach a w przypadku udziału w misji, umiejętności decyzyjne, takie jak radzenie sobie ze stresem. Już dość dawno wykazano i wielokrotnie potwierdzono, że uprawianie sportu za młodu, daje w późniejszych latach życia lepsze efekty. Mówiąc prościej, ten kto pomęczy się na siłowni czy w wojsku będąc młodym, będzie cieszył się lepszym samopoczuciem, zdrowiem, niż ten kto zacznie później. Nie oznacza to, że nie warto podejmować aktywności sportowej, gdy metryczka nie kwalifikuje już do miana młodzieńca. Sport zawsze przynosi bowiem korzyści. Naturalnie, bo jakżeby inaczej, wyłożono w licznych publikacjach i komentarzach, że każdy chodzący na siłownię, będzie musiał podlegać leczeniu. Okazało się, że faktycznie pada tam taka uwaga, jednak nie musi a może i odnosi się nie do każdego a jedynie Amerykanów pochodzenia azjatyckiego. Otóż bardzo często postrzegani są oni jako wątli i zniewieściali, zwłaszcza w porównaniu z białymi czy Afroamerykanami. Stąd też osoby o korzeniach wietnamskich, chińskich czy japońskich, trenują ponad miarę, często popadając chociażby w bigoreksję. Tymczasem atletyczna norma nie jest jednorodna, bowiem tak Bruce Lee Jay Cutler, uchodzą za wysportowanych. W zmaganiach o masę, większość Azjatów zostaje jednak w tyle przez co chętniej porzucają jakikolwiek racjonalizm na rzecz osiągnięcia spektakularnych wyników. Najczęściej odbywa się to kosztem komfortu życia i zdrowia, tak fizycznego jak psychicznego. Wielka szkoda, że tak mało miejsca poświęcono zespołowi stresu pourazowego, czyli post-traumatic stress disorder znanego lepiej jako PTSD. HBO, w 2010 roku poświęciło temu zagadnieniu dokument pod tytułem „Wartorn 1861-2010″, który w Polsce ukazał się pod tytułem „Wojenne Rany„. Ponownie, wielka szkoda, że w poradniku dla psychologów, nie znalazła się informacja, że aż 40% żołnierzy, doświadcza stresu pourazowego. Armia i rząd Stanów Zjednoczonych, nie tyle nie przejmują się osobami, które doświadczają PTSD, co stara się wręcz tuszować tę sprawę. Wojsko ma nauczyć chłopca jak być mężczyzną, co wydaje się oznaczać wrak człowieka. Nierzadko żołnierze diagnozowani są poprzez kwestionariusze, których nawet nikt nie czyta oraz dziesięciominutowe, rutynowe wywiady. Efektem są liczne samobójstwa oraz całkowita niemożność odnalezienia się przez byłych żołnierzy w świecie nie objętym wojną. Dziwne, że Stany już raz doświadczyły skutków zaniedbania własnych ludzi, których wysłano na wojnę. Po zakończeniu działań zbrojnych w Wietnamie, powracający ze służby żołnierze zaczęli wchodzić w konflikty z prawem, poczynając od drobnych rozbojów a na zasilaniu szeregów grup przestępczych kończąc. Jak to eufemistycznie ujęli autorzy poradnika, „nie cieszyli się dobrym zdrowiem”. Podobny los spotkał żołnierzy rosyjskich, którzy wrócili z Afganistanu. Porzuceni, poturbowani psychicznie, stali się realnym zagrożeniem dla pozostałych Rosjan, którzy ochrzcili się mianem „afganów”. Obecnie, często żołnierze dotknięci zespołem stresu pourazowego, ponownie trafiają na misje, gdzie stanowią zagrożenie dla siebie i innych. Ciągle bowiem, zespół ten postrzegany jest jako słabość charakteru. Nikomu też nie zależy na rozpowszechnianiu informacji, że ojczyzna krzywdzi i porzuca patriotów, gdy stają się zbędni. Nie jest jednak aż tak źle, bowiem w pewien zawoalowany sposób, przemycono konieczność pomocy żołnierzom w przystosowaniu się do dawnego, nowego życia. Wielu byłych żołnierzy, zwłaszcza oficerów, nie potrafi oddzielić domu od służby i traktują rodzinę jak rekrutów, co w efekcie prowadzi do rozpadu związku, zaniku kontaktu z dziećmi. Na przykład z synem który wolałby iść w ślady Rudolfa Nuriejewa, słynnego baletmistrza, bowiem ojciec zaczyna postrzegać go jako niewydarzonego i zniewieściałego. Cechy, które mogą się okazać doskonałymi na polu walki, mogą być destruktywne w życiu rodzinnym. Z jednej strony służba wojskowa może nadać życiu nowy tor, zwłaszcza osobom z dysfunkcyjnych środowisk ale może też pogłębić pewne negatywne cechy czy doprowadzić do uzależnienia od alkoholu innych narkotyków. Stąd też położono nacisk, by byłych żołnierzy objąć opieką psychologiczną. Nikt zatem nie chce walczyć z umiejętnością podejmowania racjonalnych decyzji. Mężczyźni tylko we własnym mniemaniu są emocji pozbawieni. Zawsze je okazywali i byli emocjonalnie niestabilni. Gdyby było inaczej, gdyby byli takimi beznamiętnymi cyborgami na jakich się lansują, nie było by pojedynków za byle zniewagę. Nie dochodziłoby też do doskonale znanych przypadków agresji drogowej, którą spowodować może chociażby przepisowa jazda prawym pasem, utrudniająca wyścig dwóch androidów. Po zajechaniu komuś drogi dochodziłoby do grzecznej wymiany zdań i przeprosin a nie rękoczynów. Powiedzmy to jeszcze raz, mężczyźni to istoty bardzo emocjonalne, co gorsza nie potrafiące na emocjami panować. Tak samo z resztą jak kobiety. Do tego wszystkiego dochodzi zmiana modelu rodziny, choć tutaj należałoby nieco polemizować. Zarówno w Stanach jak i w Polsce, niewielka tylko grupka kobiet miała komfort niewykonywania pracy zarobkowej. Utarło się jednak, w postaci pewnego społecznego mitu, że to mężczyzna jest głównym żywicielem rodziny. Niestety, wynagrodzenie mężczyzny, nie licząc może pewnego, krótkiego okresu po II Wojnie Światowej w USA, nigdzie nie pozwalało na filmowe życie. Prawdopodobnie mamy tutaj do czynienia z pewną formą symulakrum, wiarą w medialny przekaz, przysłaniający fakty. Jednakże, wiara to potężna rzecz a coraz częściej realna sytuacja stanowi odwrotność tej filmowej. Bywa, że mężczyzna zmuszony jest zostać w domu a byt rodzinie zapewnia kobieta. Bardzo wielu facetów mając z tym problem odsuwa się od dzieci, uważając że ponieśli życiową porażkę. Należałoby tutaj rozważyć czy aby kobiety nie są chętniej zatrudniane przez niższe od mężczyzn wymagania finansowe, bowiem ciągle jeszcze mają komfort nie bycia ocenianymi przez pryzmat swojego wynagrodzenia. Ogólnie też kobietom oferuje się niższe stawki, za pracę na tych samych stanowiskach. Stąd też dyskryminacja kobiet jest dyskryminacją mężczyzn. Tutaj nie mówimy już o wojnie płci tylko klasycznym, marksistowskim konflikcie klasowym. Gdy kobieta mówi, że widzi kryzys męskości może to oznaczać, że wychowała się w rodzinie z dominującym, agresywnym ojcem ale przez awans społeczny, nie może znaleźć takiego partnera bo jej koledzy przejawiają inne cechy. Gdy dorastamy w naszych głowach tworzą się wzorce męskości i kobiecości. Ten pierwotny wzorzec, nabyty w trakcie socjalizacji, pierwotnej, a jakże, jest bardzo silny. Wprawdzie można później deklarować, że szuka się mężczyzny wrażliwego, okazującego emocje, ale bardzo często cechy przeszkadzają, bowiem w pierwotnym wzorcu, znalazły się całkowicie inne cechy. Uwidacznia się to bardzo często, bowiem mężczyźni często piszą o tym, że nie rozumieją, jak połączyć brutalną agresję z wrażliwością a tego się od nich nierzadko oczekuje. I tak, inne będzie przekonanie o męskości młodzieńca z blokowiska, gdzie przemoc jest na porządku dziennym a inne chłopaka z przedmieścia, wychowanego przez typową rodzinę klasy średniej wśród innych rodzin tego typu. Mężczyzna mówiący, że widzi kryzys męskości widzi tak samo jak wspomniana kobieta kryzys jednego z wielu wzorców, który przez ostatnie lata mocno nabrał znaczenia. Jeden wzór, schemat tego co znaczy być mężczyzną w dodatku dość nieciekawy. Mężczyzna ma prawo utrzymywać rodzinę, ma prawo być silny, ma prawo być wysportowany. Z praw natomiast nie trzeba korzystać ale też nikt ich nie odbiera. I właśnie o tym wszystkim jest ten nieszczęsny dokument. Panowie, mamy wyższy niż kobiety odsetek samobójstw. Okazywanie emocji nie oznacza od razu płaczu, choć akceptacja tej jakże ludzkiej emocji, jest jak najbardziej wskazana. Z jakieś przyczyny mężczyźni uparli się, że jeśli uronią łzę, to stracą prawo do podejmowania decyzji. Cóż, krytyka krytyką a życie życiem. Nierzadko, mężczyzna, który okaże chwilę słabości, całkowicie traci w oczach partnerki. W poprzednich akapitach padło, iż nierzadko jedno się mówi, drugie robi. Stąd też faktycznie, okazanie słabości może skutkować rozpadem związku albo pogardą ze strony partnerki. Stąd też, powinno się cały czas powtarzać, iż wsparcia można szukać chociażby u specjalisty, czyli psychologa czy terapeuty. Natomiast przed paniami też jeszcze długa droga, by przeszły od słów do czynów i zaakceptowały, że ich partnerzy nie zawsze będą niewzruszeni a ich emocje i uczucia nie też się liczą. Okazuje się, że o wielu sprawach, nawet dotyczących własnego związku, kobiety wolą rozmawiać z koleżankami niż partnerem. Mężczyźni niechętni do okazywania emocji, częściej duszą je w sobie aż do ostateczności. Ażeby daleko nie szukać, w moim rodzinnym mieście żył uchodzący za bardzo twardego facet, tenere karate, policjant, anty terrorysta. Pewnego dnia zamknąwszy się w samochodzie, rozwiązał wszystkie swoje problemy przy pomocy służbowej broni. Czytelnikom zostawiam wyobrażenie sobie, jak poczuła się jego rodzina, gdy znalazła go o poranku. Patronite Herbata i Obiektyw Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Krytyka kultury Kultura Odrobina psychologii Socjologia american psychiatric associationAPAAPA GUIDELINES for Psychological Practice with Boys and Menarmiachłopcyćwiczenialeczenie psychiatrycznemęskośćmężczyźnipomoc psychologicznaporadnik APAPostPost-traumatic stress disorderpsychologiaPTSDsamobójstwa wśród mężczyznsiłowniasocjologiastereotypystereotypy o męskościsłużba wosjkowawojskowpływ służby wojskowej na zdrowiezaburzenia psychicznezdrowie mężćzyznyZespół stresu pourazowegozwiązkizwiązki damsko-męskie