Nie wiem czemu, ale do Poznania i Wrocławia nigdy nie było mi po drodze. Tak jakoś wyszło.
W zeszłym roku nadrobiłem z K pierwszą białą plamę na mojej mapie Polski, w tym roku drugą.
Wrzucam zeszłoroczny wpis z majówki, który pojawił się jeszcze na starej wersji bloga 🙂 W międzyczasie spokojnie zmontuję vlog i przygotuję wpis z tegorocznej wycieczki do Poznania.
Poszperawszy kilka chwil
Dlatego jak przed wyjazdem do każdego nowego miasta poszperałem sobie za kilkoma rzeczami. Jedną z takich rzeczy, których szukam w każdym mieście są „kawiarnio – księgarnie”. A zaczęło się od sopockiej bookarni, która spodobała mi się do tego stopnia, że raz wybrałem się tam na kawę z BB. Wprawdzie potem zostałem trzy dni w Trójmieście, ale cel był jeden. Tutaj jak się okazało z pomocą przyszedł portal F5, który zamieścił swój wybór takich miejsc właśnie we Wrocławiu.
5 najbardziej klimatycznych kawiarnio-księgarni we Wrocławiu
Kolejnym etapem, było poszukanie co tam ciekawego ostatnio wybudowali*. Tutaj z radą pospieszył wujek google, który nie tylko zaproponował serię artykułów na temat architektury tego miasta, ale też zdjęcia. W sumie zawsze warto poszperać co już zostało sfotografowane, bo z jednej strony jest to bodziec w stronę „zrobię to lepiej” czyli najzwyklejszej konkurencji a pod drugie wiemy co już było. Naturalnie jakieś obrazy mogą zostać w głowie i nieświadomie będziemy coś naśladować, ale spoko. Nie jest to jakiś większy problem, tym bardziej, że do jednego miasta trzeba wracać wielokrotnie aby zobaczyć jego piękno.
Zaczynam w maju, do tego w trakcie długiego weekendu, który zachęca do podróżowania, zwiedzania i ogólnego hałasowania na rynkach. Wybrałem sobie kilkanaście obiektów, które fajnie byłoby zobaczyć, ale bez jakiegoś konkretnego klucza. Jeśli uda mi się zobaczyć zaledwie kilka będę zadowolony. Wybrałem sobie:
- budynek thespian
- osiedle corte verona
- dom na wodzie
- sky tower
- WUWA
- sedesowce
- renoma
Szczypta historii
Jeśli chodzi o stronę historyczną i muzealną to odwiedzam je przeważnie w drugiej kolejności. Jest to „jakiś wycinek historii”, który nie koniecznie jest bardzo interesujący. A przynajmniej nie w pierwszej chwili. Po prostu, pojechać tylko do muzeów to jakby pominąć miasto.
Oczywiście bardzo chętnie zajrzę, zwiedzę, poczytam o historii i zabudowie historycznej Wrocławia, jednak później. Miasto to żywy organizm i nie należy zaczynać od
a wiecie, w 1450 to tutaj było…
Jest to ciekawe, ale bez przesady. Oczywiście mając czas, należy skorzystać i poobcować sobie co nieco z kulturą i sztuką. W trakcie normalnego czasu, czasu pracy, zazwyczaj, człowiek bardziej myśli o zakupach na następny dzień niż wystawie.
Był to bardziej wyjazd wakacyjny, mniej fotograficzny. Zatem to co przywożę i pokazuję wam powyżej, traktujcie bardziej jak fotoreportaż a nie czystą fotografię architektury. Mam nadzieję, że uda mi się wyrwać dla samych brył. W sumie z pobytu w danym miejscu trzeba starać się od razu przywieźć jak najlepsze materiały. Jeśli oczywiście możecie sobie pozwolić na wielokrotne powracanie w te same miejsca, to za pierwszym razem sfotografujecie wszystko co popadnie. Bez większego namysłu. Wtedy zachwyt mija i można pomyśleć. W przeciwnym wypadku najlepiej poszperać i dopiero przygotować się do wyjazdu, nawet jeśli jest to miasto oddalone o trzy godziny drogi od was.
Wracając do tematu architektury – zabieram oczywiście trochę elektroniki, żeby poszukać czegoś w trakcie pobytu. Naturalnie „gwoździem programu” będzie wizyta w słynnym ogrodzie japońskim. Ogólnie takich ogrodów w Polsce jest kilka są to między innymi:
- Ibuki
- Kapias
- Pudełko
- Jarków
- Stara Morawa
- Fragment ogrodu botanicznego w Łodzi
- Ogród Japoński we Wrocławiu
Znalazłem jeszcze informację, że jeden jest w pobliżu Starogardu Gdańskiego, ale nie mogę tego potwierdzić bo zgubiłem zakładkę.