zarządzanie czasem

Poszukajmy straconego czasu

Mnóstwo fotografów spędza czas na forach, w grupach, rozpaczając jak to ich branża upada. Dawno do nich nie zaglądałem, dawno nie wylewałem tam złości. Szkoda mi czasu. Jednak ostatnio FB uraczył mnie postem z jednej z grup. Mnóstwo narzekania, jadu, złości. Problem zaczyna się w innym miejscu.

Sosiwo własne

Kiszenie się we własnym sfrustrowanym sosie, będącym dodatkiem do dość monotematycznej sałatki jest co najmniej dziwne. Postanowiłem zatem przyjrzeć się bywalcom tychże grup. Te same twarze przewijają się pod każdym postem. Narzekają, lamentują, siarczyste przekleństwa miotają. Sami fotograficy. Teoretycznie. Wybierają oferty z portali ogłoszeniowych, szukają konkursów z kiepskimi nagrodami i obrzucają je błotem. Wyśmiewają zleceniodawcę, który… nic o tym nie wie. I nigdy się nie dowie.
Bez winy nie jestem. Zdarzyło mi się tam napisać, coś podesłać na ten czy inny portal, grupę, forum. Jednak skoro ja traciłem bezproduktywnie czas, to po co macie robić to samo?

Jeden z dziesięciu

to fotograf. Reszta chyba tylko posiada aparaty fotograficzne. Tak mi się cichutko wydaje, że znaczna część tych osób wściekła się, bo liczyła, że w dzień po zakupie lustra i stworzeniu strony na fb posypią się zlecenia z Vogue i Harpers`s. Rzadko który profil ma odniesienie do jakiegoś pf. Dlatego stwierdzam, że fotografów tam nie ma. Choć w myśl mojej własnej filozofii, każdy kto naciska spust migawki jest fotografem. Musimy pozwolić sobie na pewne uproszczenie. Tak samo jak na analogicznych forach, grupach nie ma grafików. Choć niektóre są lepsze z socjologii i marketingu niż mogłem się spodziewać i sprzedają sfrustrowanym gadżety. W końcu FB to portal społecznościowy. Cwane. Szanuję to.

Praca za darmo

Nikt nie lubi pracować za darmo. Też jestem bardzo, bardzo zły gdy pojawia się ktoś oferujący mi pracę np. za alkohol. Oferowanie komuś pracy za piwo czy wódkę uważam, za obelżywe. Na szczęście takich osób jest coraz mniej. Jasne. Zawsze trafi się ktoś proponujący, żebyś coś zrobił dla niego za sławę, która potencjalnie popłynie z tegoż zlecenia. Jeśli firma ruszy w perspektywie 45 lat. Wyszukiwanie ofert z niską ceną czy dziwacznych propozycji klientów, mija się jak dla mnie z celem. Przyznaję się: byłem tam. I też miałem ochotę dołączyć do rewolucji, która zmieni rynek usług fotograficznych. I wyszło, że ci fotograficy, którzy pracują, nawiązują kontakty – pracują. Jedni zarabiają lepiej a inni gorzej. Czasem fotografia stanowi dla nich jedyne źródło dochodu a czasem są fotografami np. tylko w sezonie ślubnym. Jednakże nie ważne jak głośni będę wrzeszczał o tym koledze grafikowi do ucha – Vogue nadal nie da mi zlecenia na akt z Bardzo Znaną Aktorką 🙂

Zarządzanie czasem – nie trwoń go

Trochę czasu straciłem swego czasu na różne głupstwa. Żadna grupa malkontentów, która wygłasza bardzo różne tezy o rynku – czasem naprawdę Milton Friedman poczułby się zażenowany i oddał posadę – nie pomoże ci znaleźć pracy, czy zleceń. Jak w każdej branży, tak w branży fotograficznej jest miejsce dla kilku gwiazd, kilku rzetelnych rzemieślników, kilku partaczy i tyle. Nie ma takiej technicznej możliwości, by rynek odpowiedział na tak olbrzymią podaż fotografów jaka panuje obecnie. To naturalne, że część musi odpaść i zająć się czymś innym. Oni przeważnie siedzą w tych grupach. Można tam narzekać na Polskę, podatki, VAT i cały świat. Jednak nikt tego nie usłyszy, wszyscy ci o których mowa będą nieświadomi, że się z nich nabijacie 🙂
Dlatego proponuję poczytać dobrą książkę, napić się herbaty i wolny czas spędzić np. na siłowni. Nawet jeśli jesteś zły, to po treningu lepiej się myśli. Mózg odetchnie, ciało ci podziękuje, że nie siedzisz na pupci przed komputerem a tobie będzie się bardziej chciało dalej działać.