Gdyby nauka udowodniła istnienie Boga, wielu miłośników nauki by w to nie uwierzyło. Nauka dawno tego dowiodła. W co wielu zwolenników nauki nie wierzy.
Na wstępie, niezbędnie trzeba powiedzieć, czym jest fakt. Otóż jest to pewne uogólnienie, oparte na licznych spostrzeżeniach poczynionych w trakcie pracy badawczej. W naukach empirycznych, fakty mają to do siebie, że się zmieniają. Nie jest zatem fakt czymś stałym, niezmiennym i niepodważalnym. Thomas Kuhn, będący czy to filozofem czy socjologiem nauki, dostrzegł, że na przestrzeni lat, nowe odkrycia, nowe fakty, nie od razu wypierały stare. Słynny eter, w którym rozchodzić miały się fale, na długo zakorzenił się w umysłach fizyków. Konieczne było wręcz wymarcie pewnego pokolenia uczonych, ażeby zaakceptowano powszechnie, że dźwięk nie potrzebuje żadnego eteru ażeby móc docierać do naszych uszu. Skro zaś tęższe głowy mają problem z akceptacją nowych faktów, to jak ma sobie z nimi poradzić osoba całkowicie w nauce nieobyta? Najgorsze zaś jest to, że istnieje spora szansa, że ten tekst wielu nie przekona do faktu, że fakty nie zmieniają światopoglądu.
Gdyby nauka udowodniła istnienie Boga, wielu miłośników nauki by w to nie uwierzyło.
Nauka dawno tego dowiodła. W co wielu zwolenników nauki nie wierzy.
Człowiek, istota społeczna
Ostatnimi czasy z zazdrością patrzy się na świat zwierzęcy, choć przecież człowiek do niego należy. Zabawne, że jest to fakt powszechnie akceptowany a jednak nierzadko spogląda się z zazdrością na przeróżne stworzenia, jakby człowiek nie posiadł żadnej szczególnej umiejętności, która wyróżnia go pośród innych stworzeń. Konkurencją, w której jako ludzie nie mamy sobie równych jest tworzenie i podtrzymanie grup. Artystoteles, mówiąc, iż człowiek jest istotą społeczną, nie miał na myśli potrzeb w zakresie towarzyskości a niebywałą zdolność do tworzenia społeczności. Potrzeba przynależności, towarzystwa sprzyjają oczywiście tworzeniu grup, jednak nie o to chodziło greckiemu filozofowi a o niebywałą skuteczność w tworzeniu grup. Te zaś, potrzebują wewnętrznej spójności, przez co czy to na drodze ewolucji biologicznej czy kulturowej, zyskaliśmy kilka mechanizmów, które pozwalają grupom i społecznościom zachować wewnętrzną spójność. Przez to, często nie potrafimy oddzielić własnej wiedzy czy przekonań od wiedzy i przekonań grupy do której należymy. Stając się członkami jakieś grupy, nierzadko przejmujemy jej poglądy, uznając je za nasze własne. Zjawisko to nosi nazwę internalizacji, której łagodniejsza formą jest konformizm, czyli publiczne deklarowanie innych poglądów, niż faktycznie posiadane. Działa to dokładnie tak, jak w eksperymencie Salomona Asha z długością kresek. Ażeby podtrzymać spójność grupy, rozwinęliśmy kategorię „obcego”. Obcy, bardzo często stanowi zagrożenie, więc w celu obrony, pojawił się mechanizm, pozwalający wykrywać nielogiczności w poglądach i rozumowaniu obcych grup. Jakby tego było mało, preferujemy te informacje, które wspierają posiadaną już wiedzę i światopogląd. W psychologii mówi się o heurystykach poznawczych, zaś ta konkretna zwana jest błędem konfirmacji. Skrajnym przykładem tego efektu, jest cherry picking, czyli wybieranie takich informacji, które stanowią doskonałe potwierdzenie doczasowej wiedzy, przy jednoczesnym całkowitym odrzuceniu wszystkiego, co może światopogląd podważyć.
Doskonałym przykładem są tutaj przekonania polityczne czy religijne. Budzą one silne emocje a ludzie są do nich bardzo mocno przywiązani. Stąd też z wielką łatwością będę wynajdywać hipokryzję, sprzeczności czy błędy w rozumowaniu adwersarzy. Nie będą natomiast dostrzegać błędów we własnym światopoglądzie, nierzadko całkowicie ignorując sprzeczności, błędy a nawet całkowicie zignorować najabsurdalniejsze decyzje ulubionych polityków. Z iście snajperską precyzją, będą natomiast wyszukiwać i akceptować wszystko, co potwierdza wyższość preferowanej partii nad opozycyjną, przy równoczesnym ciągłym szukaniu dowodów na błędne rozumowanie przeciwnika.
Takich palących kwestii jest oczywiście cała masa. W ostatnich latach była to chociażby kwestia wykreślenia homoseksualizmu z list zaburzeń ICD oraz DSM. Obecnie szala przechyla się w stronę osób transpłciowych i żadne argumenty nie są w stanie przekonać nienawistników, że nie są to zaburzenia psychiczne. Wieloletnie przekonanie pokazuje jak silne są heurystyki poznawcze, czyli chociażby preferowanie wcześniejszych informacji. Zwłaszcza tam, gdzie w grę wchodzą bardzo silne emocje, takie jak nienawiść, które dawało się ujście, ciężko przyznać się do błędu. Wszyscy nie lubimy ich popełniać a jeszcze mniej przyznawać się do tego, co nierzadko wiąże się z przeprosinami albo uznaniem wyższości kogoś, kogo nie darzy się wystarczającym szacunkiem. Nie są od tego wolni nawet ludzie świata nauki. Raz jeszcze trzeba odwołać się do Kuhna, który w swojej „Teorii rewolucji naukowych” dowodził, że wielu tęgogłowych mędrców, nie chciało zaakceptować nowych teorii.
Przeważnie nie lubimy też, gdy coś wywołuje w nas poczucie dyskomfortu. Staramy się unikać tego nieprzyjemnego stanu, gdy dwie sprzeczne informacje walczą między sobą. Niekiedy w takich sytuacjach doświadczamy dysonansu poznawczego, czyli przykrego uczucia niezgodności nowych informacji z dotychczas posiadanymi lub, które są dla nas ważne. Jako, że podświadomie dążymy do komfortu informacyjnego, staramy się zniwelować to irytujące napięcie. Najczęściej nie oznacza to akceptacji niewygodnych faktów a usilne przeformułowanie zasłyszanej informacji tak, by stała się bardziej znośna albo znalezienie pocieszającej anegdoty. Klasycznym, podręcznikowym przykładem jest palenie papierosów skonfrontowane z badaniami na temat wpływu dymu tytoniowego na rozwój nowotworów. Statystyki są jednak bezosobowe a palący do dziewięćdziesiątki wuj Zenon to doskonały przykład, iż palenie nie jest wcale takie szkodliwe. Niwelowanie dysonansu poznawczego, upośledza niestety racjonalne myślenie. W naszych głowach wykształcił się też mechanizm, który służy stawianiu grubych murów, pomiędzy niezgodnymi logicznie poglądami. Zwyczajnie ignorujemy, że pewne przekonania czy czyny, nie są zgodne z naszymi systemem wartości albo ze sobą nawzajem. Dotyczy to również wiedzy, przez co często nie dostrzegamy, że w różnych sytuacjach wygłaszamy rzeczy całkowicie sprzeczne. Bywa czasem i tak, że prawdziwe, lecz sprzeczne z naszą wiedzą fakty, wywołują efekt odrzutu czyli backfire effect. Polega on, na wzmacnianiu dotychczasowych, często błędnych przekonań, przez zweryfikowane fakty. Efekt ten uaktywnia się, gdy czujemy się zagrożeni. Najczęściej dzieje się to w sytuacjach rozmowy jak równy z równym albo gdy uważamy rozmówcę za mniej kompetentnego i nie jest on w naszych oczach autorytetu. Wówczas, ażeby zachować poczucie komfortu informacyjnego, poczucie własnej wartości, może się zdarzyć, że utwierdzimy się mocniej w naszych przekonaniach, nawet jeśli są one całkowicie błędne.
Jakby tego było gorzej, autorytety nie są pierwotne a wtórne wobec posiadanej wiedzy i poglądów. Gdybym poprosił tez czytelników o próbę wskazania dokładnych źródeł wiedzy, mogłoby się okazać, że nie potrafią tego zrobić. Zdarza się przecież coś, co zapada w pamięć przeczytać, usłyszeć, obejrzeć w programie popularnonaukowym, jednak po latach nie sposób powiedzieć skąd ta wiedza właściwie pochodzi. Stąd też potrzebny jest punkt odniesienia, który wszem i wobec potwierdzi słuszność posiadanej wiedzy czy poglądów. Zowie się taki punkt autorytetem, do którego można się odwołać w chwili trwogi o poprawność wiedzy. Jednakże, ma on potwierdzić a nie weryfikować czy dostarczać wiedzy nowej. Stąd też autorytety w wielu dziedzinach wybiera się w sposób wtórny. Nie zawsze w ogóle rozumie się, co dany autorytet ma do przekazania albo nie posiada narzędzi do weryfikacji tej wiedzy, jednak skoro w miarę współgra ona z już posiadaną, to wszystko jest w najlepszym porządku. Ponownie, uaktywnia się tutaj efekt potwierdzenia, czyli opisana już wcześniej heurystyka. Doskonałym przykładem jest słynna afera ze szczepionkami rzekomo powodującymi autyzm. Informacja ta rozprzestrzeniła się niemal wirusowo, infekując umysły odbiorców. Jako, że jej źródeł można doszukać się w magazynie Lancet, czyli poważanym czasopiśmie medyczny, wszystko jest zrozumiałe. Periodyki tego typu są wszak bardzo poważane i powołanie się tak znamienity tytuł nie budzi zastrzeżeń. Z czasem informacja ta została obalona a Lancet doznał uszczerbku na prestiżu. Obecnie nadal wielu wierzy, że szczepienia są przyczyną autyzmu wśród dzieci. Stąd też często zwracają się w stronę wątpliwych autorytetów, potwierdzających tę rewelację, bowiem mocno utwierdzili się w tym przekonaniu. Nie dziwota, bowiem chodzi tutaj o zdrowie ich dzieci a nie każdy posiada wystarczającą wiedzę, by weryfikować doniesienia ze świata polityki, medycyny, astrofizyki i tysięcy innych dziedzin. Stąd też uruchamiają się kolejne heurystyki, nierzadko związane z silnymi emocjami. Wszyscy jak jeden mąż, wzdrygamy się przed przyznawaniem do podejmowania działań pod ich wpływem. Wszak każdy chce być zimnym, racjonalnym analitykiem. Fakty są jednak takie, że emocje odgrywają kolosalną rolę i nie ma tu znaczenia płeć. Mężczyźni też mają emocje i biorą udział w podejmowaniu decyzji częściej niż zimna logika. Nie przypuszczam jednak, by fakt ten zmienił przekonanie czytelników o sobie.
Stąd też przekonanie kogoś, jest łatwiejsze w sytuacjach, gdy są to dlań informacje nieistotne. Wiadomości z zimnego Kosmosu, mają relatywnie małe znaczenie. Przynajmniej, jeśli ktoś nie jest pasjonatem astronomii czy astrofizyki. Zaakceptowanie nowych informacji, co do natury czarnych dziur, jest prostsze gdy informacja ta nie ma większego znaczenia a przeważnie nie ma. Ostatnie lata pokazały, że zaakceptowanie przez część mężczyzn faktu, iż kobiety nie różnią się od nich pod względem możliwości intelektualnych, okazało się nie do przeskoczenia. Tutaj zapalały się wszystkie czerwone lampki, informujące o aktywacji mechanizmów bezpieczeństwa. Chociażby zmiana podziału ról, związana z informacją, że kobieta też może być fizykiem, jest olbrzymią zmianą kulturową, ingerującą w codzienność. Wszystko, co dzieje się na obrzeżach kultury jest łatwo akceptowalne. Kontakt fizyką gwiazdową często jest ograniczony do minimum a najciekawsza wiedza o odległych galaktykach i tym co działo się tam dawno, dawno temu nie ma większego, odczuwalnego wpływu na życie codzienne. Tymczasem wiedza, która godzi w bezpieczną codzienność, podważa kulturowy trzon, budzi niepokój, niechęć, wrogość. Wprawdzie na przestrzeni wieków większość mężczyzn cieszyła się w najlepszym wypadku statusem pańszczyźnianego chłopa ale nie przeszkadza im to, by dowodzić swej wyższości poprzez osiągnięcia Michała Anioła czy Enrico Fermiego.
Bardzo często przeceniamy też własną wiedzę, co można tłumaczyć efektem Dunninga-Krugera. Efekt ten polega na nieumiejętności poprawnego oszacowania własnych możliwości w danej dziedzinie, bez względu na to czy jesteśmy kompetentni czy też nie. Żadna skromność osób wysoce kompetentnych nie wchodzi tutaj w grę. Różnica polega na tym, że osoby o małej wiedzy, niskich kompetencjach, nieziemsko przeszacowują swoje umiejętności, podczas gdy biegli w danej dziedzinie nie nie potrafią dostrzec swych prawdziwych możliwości. Nazwać to można tylko i wyłącznie niedoszacowaniem. Niestety, efekt ten jest wysoce niezadowalającym wyjaśnieniem, już od dnia pierwszych eksperymentów badaczy, od których nazwisk pochodzi nazwa efektu. Jedno z zadań dotyczyło poczucia humor a uczestnicy mieli ocenić jakie żarty lub dowcipy, podobają im się najbardziej. Następnie mieli stwierdzić, które z tych żartów spodobałyby się pozostałym. Ci, który najlepiej ocenili gusta nieznanych sobie osób, ocenili swoje umiejętności w tym zakresie niżej, niż osoby które nie trafiły. Brzmi to absurdalnie, bowiem nie znając innych uczestników badania, nierzadko dokonuje się oceny na podstawie własnego gustu. Każdy, kto lubuje się w czarnym humorze nie raz patrzył na przerażone twarze osób, którym opowiedział w swym mniemaniu wyborny żart. Więcej, powtórzenie badania na tej samej grupie, sprawia że efekt znika. Nie sposób jednak powiedzieć dlaczego, czy jest to kwestia konfrontacji, oceny, czy też po prostu błąd badawczy, na przykład statystyczny.
Efekt lub zjawisko ponadprzeciętności, może odgrywać większa rolę. W badaniach z 1981 roku, odkryto, że zdecydowana większość kierowców, zalicza samych siebie do grona sugerowanych najlepszych trzydziestu procent. Odpowiedzi dlaczego tak się dzieje, może być wiele a pierwszą z nich zaś jest podtrzymanie własnej samooceny. Wsiadanie na rower czy za kółko z przekonaniem albo realną wiedzą jak marnym się jest kierowcą dostarcza niewiarygodnego stresu. Czasem strach i świadomość własnych ograniczeń są tak paraliżujące, że uniemożliwiają prowadzenie pojazdu przez kilka dni. Możliwe też, że chodzi o przekonanie, że w czynnościach powszechnych, takich jak logiczne myślenie czy prowadzenie samochodu, jest się wybitnym. Nikt nie lubi uważać się za niekompetentnego, czy mało inteligentnego, stąd też skoro codziennie widzi się tysiące marnych kierowców, którzy jakoś opanowali prowadzenie pojazdów, to Ja muszę być wybitnym kierowcą. Podobnie jest z tematami bardzo popularnymi. Gdy jakaś kwestia staje się powszechnie omawiana, nagle każdy staje się ekspertem. Ażeby zapanować nad tym stresem, złym samopoczuciem wynikającym z faktu nieposiadania tak powszechnej umiejętności, mózg stara się to kompensować przekonując nas, sam siebie o własnej doskonałości.
Istnieje cała mas mechanizmów, zjawisk psychologicznych i społecznych, chroniących nas przed przyswajaniem nowej wiedzy. Służą one przede wszystkim zapewnieniu sobie komfortu informacyjnego ale co najważniejsze, chronią nas i naszą grupę przed rozpadem. Stąd też chociażby zjawiska takie jak konformizm czy internalizacja. Konformizm, nie oznacza jeszcze, że w pełni akceptujemy postawę grupy, ale żeby zachować status czy nawet miejsce w tejże, gotowi jesteśmy nagiąć nasze przekonania czy widzę, do wiedzy prezentowanej przez grupę. Ponownie, podręcznikowym przykładem jest tutaj eksperyment Salomona Asha z kreskami. Gdy potrzeba przynależności bierze górę, możemy przyjąć narzucane z zewnątrz poglądy czy wiedzę jak własne, czyli je zinternalizować. Wszystkie zależy tutaj od potrzeb jednostki co do przynależności, bezpieczeństwa. Nie wszyscy mamy identyczne, stąd też pojawiają się czasem osoby zwane satelitami, które orbitują sobie wokół grupy, nigdy nie stając się ich prawdziwą częścią. Fakty są więc takie, że fakty nie zmieniają naszego światopoglądu. Mimo to nie wszyscy ten fakt akceptują i próbują faktami przekonywać obcych sobie ludzi. Powszechny dostęp do informacji, nie sprawia, że wszystkie mechanizmy psychospołeczne przestają działać.
Patronite
fot. w nagłówku Designed by Freepik