Prędzej czy później każdy fotografujący próbuje swoich sił w akcie. Fotografia aktu to jakoby najtrudniejsza, najbardziej wymagająca dziedzina fotografii. Nikt jednak nigdy nie odpowiedział na pytanie dlaczego tak jest. O ile w ogóle.
Akt w sztuce
Akt, czyli prezentacja nagiego ludzkiego ciała ma długą tradycję w sztuce. Począwszy od przedstawień takich Wenus z Willendorfu, czyli prymitywnych figurek będących przedstawieniami nagich kobiet, aż po fotografię, akt cieszy się niesłabnącą popularnością. Antyczna Grecja wręcz zakochana była w nagim, męskim ciele, w którym poszukiwano ideału człowieczeństwa. Ten akurat element greckiej kultury zestarzał się wyjątkowo źle. Dziś, w dwudziestym pierwszym wieku, to ciało kobiety stało się dominującym motywem, zwłaszcza w fotografii. Niestety sposób w jaki jest ono prezentowane jest niezwykle ograniczony. Wspomniana już Grecja, w reprezentacjach męskiego ciała nie stroniła od różnorodności, począwszy na poszukiwaniu wspomnianego ideału, pochwały siły i sprawności fizycznej a na sferze seksualnej kończąc. Nie jest do końca jasnym, jaki stosunek do takowych przedstawień mieli Grecy. Słowo pornografia pojawia się dopiero w III wieku naszej ery, w pracach Atenajosa. Przedstawienia odpowiadające naszemu, współczesnemu znaczeniu, znaleźć można już wcześniej lecz nie wiadomo jak postrzegali je sami zainteresowani. Sama pornografia nierzadko przenoszona była na pole sztuki, czego przykładem są japońskie drzeworyty zwane shunga. Podejście do nagości zmieniało się w zależności od prądów intelektualnych danej epoki. Żadna jednak epoka nie była od niej całkowicie wolna i nierzadko wcale nie była ona łączona z seksualnością.
Nie sposób nie zauważyć, że akt fotograficzny częściej zawiera w sobie elementy erotyczny a niekiedy wręcz pornograficzne niż malarski. Powodem tego stanu rzeczy, może być represjonowanie seksualności, którego początku należy szukać społeczeństwach burżuazyjnych o czym pisze Michel Foucault. Rzecz ta również zaprzątała umysł nikogo innego a Zygmunta Freuda, twórcy psychoanalizy. Jednym z elementów represjonowania seksualności jest cenzurowanie języka. Im mniej się o seksie i seksualności mówi, tym większe problemy się pojawiają. Maria Potocka stwierdza, że współczesny akt fotograficzny dzieli się na zły i wybitny bez niczego po środku, przy czym ten zły, to najczęściej tandetna erotyka. I z tym stwierdzeniem można się częściowo zgodzić, bowiem patrząc na większość zdjęć, bardzo szybko rodzi się poczucie bycia oszukiwanym. Wprawdzie w myśl własnych słów, fotografowie są piewcami kobiecego piękna lecz koniec końców nachalna erotyka jest prezentowana jest jako niebanalne studium ciała. Nie bardzo też wiadomo czy owe studium ciała jest, gdyż większość fotografujących chce studiować ciała atrakcyjne dlań seksualnie. Stąd też dostrzegalnym jest, iż zdecydowana większość fotografujących, skupia się na atrakcyjności seksualnej, erotyce i niczym więcej, przy okazji starając się dowieść, że jest zupełnie inaczej. Erotyka, erotyzm i pornografia, stanowią środki wyrazu, którymi wprawnie posługiwać potrafią się nieliczni. Najczęściej są to osoby, których wypowiedzi ustne pokrywają się z tymi wizualnymi. Tutaj wymienić należy artystów takich jak Ellen von Unverth, Daikichi Amano czy Araki Nobuyoshi czy Robert Mapplethorpe, którzy bez większych problemów operują w akcie seksualnością czy pornograficznością. Ostatni z wymienionych bez większych problemów wykorzystywał najróżniejsze sposoby prezentacji ludzkiego ciała, bez mała na modłę grecką. Do grona artystek, które wykorzystywały własne ciało, zaliczyć można Anne Brigman czy Imogen Cunningham.
Stąd też słowa o wyjątkowej trudności, wyjątkowości aktu w stosunku do innych tematów, pada najczęściej z ust osób, które wstydzą się własnych fantazji i są nieszczere. Akt, nie stanowi najtrudniejszej formy wyrazu fotograficznego ze względu na trudności warsztatowe a obyczajowe i kulturowe. Pomimo tego, że obraz jest jasny, czytelny, to przez gardło nie przechodzą fotografującym słowa takie jak seks czy erotyka. Wielu fotografujących boi się nawet używać słów związanych z ludzką anatomią, jeśli łączą się ona z tak zwana sferą intymną. Robią oni wszystko, by nie zostać posądzeni o takie rzeczy, choć ich własne zdjęcia jawnie wskazują obszar fascynacji. Nieliczni, uznani fotografowie i fotografki, tacy jak wymienieni powyżej, mogą sobie pozwolić na operowanie pornograficzną seksualnością. Ich zdęcia są jasne, czytelne i co najważniejsze stoją w zgodzie z samymi artystami. Cała reszta, musi w sążnistych słowach uzasadnić, przekonywać widza, że nie widzi tego, co widzi. Stąd też wszystkie eufemistyczne, karkołomne popisy erudycji.
Seksualność jest represjonowana, lecz głównie w warstwie językowej. W warstwie wizualnej erotyki, erotyzmu, seksualnych aluzji jest cała masa. Niekiedy mówi się wręcz o przesyceniu nagością, jednak to nie ona jest problemem. Sęk w całkowitej nagości erotyzacji. Zbaczając z tematu aktu, nawet zdjęcia reklamujące odzież sportową, są rozerotyzowane. Nastąpiło całkowite zrównanie nagiego ciała ze sferą seksualną. Przedstawienia greckich atletów nie miały w sobie niczego erotycznego, seksualnego. Stanowiły jedynie pochwałę sprawności i tężyzny fizycznej. Przykładami twórców, którzy wykorzystywali nagość nieerotycznie jest oczywiście Francisco Goya czy Peter Paul Rubens czy nieznany z nazwiska autor portretu Gabrielle d’Estrées i jej siostry, księżnej Villars. Obraz ten można uznać za dość zabawny. Tutaj zdecydowanie można by przytoczyć Jana Saudka, czeskiego fotografa.

Ciało
W fotografii aktu kluczowe jest zatem ciało i wszystkie znaczenia, które ze sobą niesie. Zupełnie inaczej postrzegane jest ciało kobiety i cało mężczyzny. Ciało kobiece, traktowane jest bardzo często jako obiekt seksualny, co doskonale widać nawet na zdjęciach mających jakoby podkreślić sprawność fizyczną. Dla odmiany, ciało męskie traktowane jest bardziej jak maszyna, czyli również jako przedmiot, ale mający całkowicie inne funkcje. Ostatnimi ważnymi fotografami związanymi z ludzkim traktowaniem męskiego ciała byli Eikoh Hosoe, Tomatsu Yato oraz Robert Mapplethorpe. Patrząc na to, co dzieje się w ostatnich latach w mediach społecznościowych, zwłaszcza na wizualnym Instagramie, można zauważyć wzrost zainteresowania ciałem męskim. I choć jest to zainteresowanie estetyczne, bowiem coraz większą popularnością cieszą się twórcy, którzy dużo czasu poświęcają estetyce czy też jak kto woli kulturystyce, tak nie pojawił się jeszcze żaden interesujący fotograf. Prawdopodobnie jest to podyktowane niechęcia panów do kategorii piękna choć bardzo dużo wkładają w to, by dobrze się prezentować. Jest to jednak piękno rozumiane całkowicie inaczej niż w przypadku ciała kobiecego. Przytłaczająca więc część aktów, które można obejrzeć w Internecie, sprowadza piękno kobiecego ciała do seksualnej alteracyjności a nie nieporadne zdjęcia panów, do maszynowej sprawności.
Ciało stanowi też najintymniejsze zwieńczenie kontaktu międzyludzkiego. Nie ma nic bardziej intymnego niż stosunek dwóch ciał, oddanie komuś swego ciała. Zwierzenie się, ujawnienie najsekretniejszych myśli, nie jest tak obciążające jak kwestie związane z ciałem. Funkcjonuje ono, ciało, jako etap ostatecznego zjednoczenia dwóch osób albo coś brudnego nieczystego. Stąd też wypływają wszelkie problemy związane z fotografią aktu, czyli fotografią ciała. Jako, że zostało ono jednoznacznie sprowadzone, przynajmniej w świadomości części fotografujących, do sfery seksualnej, to właśnie stworzenie zdjęć sugestywnych, nieoczywistych, stanowi główne wyzwanie dla wielu fotografujących. Wydaje się również, że istotne jest dla nich fotografowie osób, zwłaszcza kobiet atrakcyjnych seksualnie, pasujących do publicznie akceptowalnego wzorca. Jeśli sfotografuje się osobę nie pasującą do owego publicznie uznanego kanonu urody, oglądający gotowi są pomyśleć, że takowe podoba się twórcy, a to stawia jego gust pod znakiem zapytania. Co ciekawe, także kobiety jako odbiorczynie, są bardzo krytyczne względem modelek, których ciała nie są doskonałe, nawet jeśli same takowych nie posiadają. Ujawnia to sposób myślenia o ciele w kategoriach ładne – brzydkie, atrakcyjne – nieatrakcyjne.
Wydaje się, że fotografia aktu zamieniła się w jakiś rodzaj polowania, listę trofeów o charakterze seksualnym. Stąd też raz jeszcze trzeba przyznać rację Potockiej. Trochę problemów nastręcza fotografia uprawiana prze kobiety. Przy założeniu, że poprzez fotografię wyraża się siebie, to większość kobiet gustuje w kobietach. Ich zdjęcia niepozbawione są erotycznej oprawy, charakterystycznej dla zdjęć, wykonywać przez mężczyzn. Można zatem założyć, że głównym odbiorcą taniej erotyki są heteroseksualni mężczyźni i to głównie ich spojrzeniu trzeba schlebiać. Zatem mężczyźni mówią o sobie, kobiety mówią to, co mężczyźni chcieliby usłyszeć. Spojrzenie fotograficzne, to spojrzenie męskie. Nawet wybitne feministyczne akty Newtona, które w cale takie nie są, ale na potrzeby publikacji w „Vogue” nadano im takie znaczenie, są spojrzeniem dominującym, patriarchalnym. Zupełnie inne podejście odnajdzie się wśród artystek, pokroju Imogen Cunningham czy Ruth Bernhard, ale to już poziom niedostępny większości fotografujących.
Jeśliby wziąć zapewnienia fotografów za dobrą monetę, to studiują oni bardzo ciekawe ciała. Zawsze dobrane tak, by pasować do popularnego w mediach wyobrażenia szczytowej formy kobiecej atrakcyjności seksualnej. Tylko nieliczni, uznani artyści nie boją fotografowania różnorodnie pojmowanego piękna, analizowania czym piękno jest i z czego płynie. Wydaje się, że sprawne fizycznie, muskularne ciało, przeraża fotografujących najbardziej. Jeśli już, artretyczna sprawność, musi zostać jakoś zamknięta w nawiasie seksualnej atrakcyjności, zarezerwowanej dla medialnego kanonu. Ciało sprawne, atletyczne, może wszak być atrakcyjne na wszystkich poziomach.
doskonałe, czasem poddane ingerencji chirurga plastycznego, ale zawsze pod
Byle tylko nie zbliżyć się do osoby, która nie odpowiada naszym wymogom estetycznym. Modelka, chcąc nie chcąc musi mieć atrakcyjne seksualnie ciało. Inaczej jest bezwartościowa. Nie dotyczy to mężczyzn, choć akt męski nie jest popularny. Niedoskonałości ciała mężczyzny, takie jak otyłość łatwiej zaakceptowane niż kobiety. Włączając w to najgorszą z nich, starość.
Jak można się oddawać jakimś analizom, nie chcąc nawet popatrzeć w stronę tego co nie jest atrakcyjne? Erotycznie atrakcyjne. Rozumiem, że fotografia to wyrażanie siebie. Czyli wszystkim facetom podobają się, ładne – czytaj pasujące do aktualnego kanonu urody – kobiety? Muszę przyznać, to się wyraziliśmy jako nietuzinkowe, niebanalne, złożone istoty. Kobiety wyrażają się z resztą nie lepiej, bo one również stronią od wszystkich, którzy a raczej które, nie są seksualnie atrakcyjne. Bowiem kto to inaczej będzie oglądał? Fact nawet nie zwróci uwagi a kobieta zda sobie sprawę, że też będzie kiedyś tak wyglądać. Po co sprawia widzowi przykrość? Raz jeszcze uwidacznia się patriarchalność spojrzenia. Tak naprawdę doskonałe ciało jest łatwo fotografować, bo jest ono ładne samo w sobie co z resztą udowadnia Instagram i każdy portal dla modelek. W tle syf po śniadaniu, ale modelka urodziwa, to i zdjęcie ładne. Przy czym ładne oznacza odpowiadające aktualnym kanonom piękna. I tak jeszcze niedawno istotny był biust, teraz pośladki stanowią główne zainteresowanie fotografujących. Można by nawet podać wzór na ładne zdjęcie:
Atrakcyjna modelka jest równoznaczna z ładnym zdjęciem
W pełni rozumiem, że niektórym naprawdę zależy na promowaniu tężyzny fizycznej i zdrowego trybu życia. Szkoda, że znaczna część fotografów nie idzie za ideą przyświecającą – tylko teoretycznie – ich fotografiom. Krytykują fotomontaże, równocześnie odrealniając wizerunek człowieka potężną dawką retuszu. Ciało bywa chude, grube, wysportowane, przeciętne, uszkodzone, sprawne. Duże albo małe. Fotografia może być równocześnie formą sztuki i dokumentem, cóż to dla niej za problem? Niestety bardzo wiele osób postrzega sztukę jako „coś albo kogoś ładnego”.
Każda próba pokazania na zdjęciu osoby, która nie jest perfekcyjna, podnosi wrzawę, że nie można pozwolić na promowanie otyłości i obrzydliwości. By godzinę później zabrać głos w dyskusji, że sztuczne ideały piękna wpędzają nas w kompleksy. Tworzone przez Innych. Tworzone przez nas, są sztuką, afirmacją piękną i jakichś ukrytych pragnień które możliwe są do realizacji tylko przez obiektyw. W kwestii standardów piękna fotograficzna brać potrafi być w tym nie tyle nietolerancyjna, co żałosna. Czasem za ładnymi zdjęciami nie stoi nawet kultura osobista – co jest dowodem, że fotografować może nawet małpa, ale bez głowy ani rusz. Z resztą część krytyków sprawia, że wyzbywam się kompleksów. Rzadko za aparatem stoi grecki bóg. Najtrudniejsza zaś do opanowania jest dwoistość ciała, które jak już przy tym jesteśmy może być piękne w dwójnasób. Estetyczny i właśnie erotyczny. Nagie ciało łączy się z seksualnością głównie w kontekście wpływów kulturowych. W kulturze odkrywania – starożytna Grecja – aby wywołać podniecenie płynące z obcowania z rysunkiem, trzeba było posuwać się coraz dalej. W kulturze zakrywania, jaką jest chociażby kultura europejska ery Chrześcijaństwa, naga łydka może okazać się szczytem wyuzdania.
Ciało zaś samo w sobie jest mniej lub bardziej przedmiotem. Nie ważne czy chodzi o nagie pośladki czy o twarz. Akt wywołuje rumieniec na twarzy a twarz nie. Nigdy nie słyszałem, by portretem musiał zajmować się fotograf dojrzały. Każdy może zajmować się portretem, rozumianym najczęściej jako zdjęcie ładnej albo wyrazistej twarzy. Twarz to także ciało. Zatem gdy tłuczemy kolejne ładne buzie, bez większej refleksji to czy jest to lepsze lub gorsze od fotografowania reszty ciała, bez odzienia, a która odzieniem powinna być zakryta? Identyczny zarzut poczynić mogę wobec fotografii ślubnej, która przez wielu fotografów postrzegana jest jako chałtura pomagająca utrzymać się do czasu gdy zysk popłynie z godniejszych dziedzin. Zatem ile ślubów sfotografowali ludzi, który patrząc na swoich klientów na przysłowiowym ołtarzu, zostało sfotografowanych przez osobę, która jawnie gardzi związkami, instytucją małżeństwa albo którzy mieli stosunek obojętny jak do karton gipsowej ściany byle swoje odwalić i zarobić. Podczas gdy dla pary był to być może szczerze najważniejszy dzień w życiu? Ha?
Zachodzi tutaj też inna ciekawa zależność. Być nagim to, może oznaczać być wyzwolonym czy też wyzwoloną z pewnych narzuconych przez kulturę ograniczeń. Zatem swobodna manifestacja swej cielesności to forma buntu, wyzwolenia, emancypacji. Równocześnie najpowszechniejszą formą upokorzenia jednostki jest pozbawienie jej odzienia, czyli jednego najważniejszych tworów kultury, cechujących istotę ludzką. Nagość jest zatem powrotem do stanu zwierzęcego, formą poniżenia, upokorzenia. Osoba odziana jest dominująca względem pozbawionej tarczy jaką dają zwierzęce skóry albo roślinne włókna. Zatem fotografia aktu może mieć równocześnie dwojaki wymiar. Dla osoby fotografowanej i fotografującej zupełnie odmienny w swej niejawnej warstwie lub mogą być w tym zgodni. Wszystko zależy tutaj od siły charakteru, samego kadru, gry która toczy się między tym kto soi za i przed obiektywem.
Kwestia smaku
Doświadczeni i świadomi twórcy, nie wstydzą się swojej twórczości. Cała reszta, czyli fotografowie obecni na popularnych forach, grupach i portalach, ograniczeni są mieszczańską moralnością. Stąd też masa językowych fikołków i sążnistych choć nijakich analiz na temat smaku. Wprawdzie większość zdjęć jest w bardzo złym guście ale dowodzić własnej wyższości moralnej i estetycznej trzeba nieprzerwanie. Prawdopodobnie z nadzieją, że widz w końcu uwierzy i zaprzeczy własnym oczom. Równie prawdopodobnym jest, iż w dobie hipokryzji, istotniejsze jest to, co się mówi a nie to, co się robi. Stąd też tania, nachalna erotyka, ukrywana jest pod wzniosłymi słowami. Zawsze też można powiedzieć, że intencje były inne, ale wyszło jak wyszło. Stąd też rozbrajającym jest, gdy ktoś mówi, że akt musi być wysmakowany. Czymże jest owo wysmakowanie nie sposób powiedzieć. Najczęściej jest to tania erotyka, z niewidocznymi narządami płciowymi. Jeśli się pojawią, to są to zdjęcia stają się ginekologiczne. Akt to nie ginekologia, akt to piękno. Ergo, nie ma piękna w brudzie a dychotomia czyste i nieczyste, jest ciągle żywa. Tylko bardzo świadomi albo pewni siebie twórcy mogą operować seksualnością albo jej brakiem jako środkiem wyrazu. Cała reszta poddana jest presji otoczenia i wszelkim tabu w danej dziedzinie. Artysta może w pewien sposób wyrwać się ponad te ograniczenia. Owo wysmakowanie, to próba walki z oskarżeniem o pornografię.

Ze strony fotografa, zwłaszcza mężczyzny, starania o wysmakowane kadry, a raczej duża ilość słów na ten temat, bo kadry najczęściej są prostą erotyką, sprowadzą się często do dehumanizacji modelki, sprowadzają ją do obiektu, roli estetycznej lalki, wobec której formalnie żadne pożądanie nie jest możliwe. Czy odarcie człowieka siłą z jego seksualności jest czymś pozytywnym, godnym podziwu? Kobiety wystarczająco długo nie miały prawa do orgazmu, uznawanego bodaj za „paroksyzm” w histerii. Inaczej, może się okazać że w całej wielkiej twórczości amator aktów, dąży tylko do obnażenia kobiecego ciała, zaspokojenia pewnych potrzeb a tego wszak wolałby uniknąć. By kobieta stała się czysta, musi być skromna. Zwiewna, ezoteryczna. Kto to widział by kobieta była wyuzdana, dominująca, agresywna? Musi delikatnie puszczać oczy, wabić i uwodzić. Nie może być agresywna, silna. Musi być uległym obiektem zdobywania.
W przypadku modelki, głośne i wyraźne manifestowanie potrzeby wysmakowania sprowadza się do uniknięcia łatki „aktorki porno” oraz specyficznej formy prostytucji, która to łatka przeważnie przyznawana jest przez panów. Oni sami głośni kłócą się o godność modelki, która jest im odbierana w przypadku „pokazania za dużo”. Wprawdzie w XXI wieku nie jest wielką tajemnicą jak zbudowana jest kobieta czy mężczyzna, ale ukrycie owego „sromu” przez wprawnego fotografa ma chronić kobietę przed utratą cnoty, godności. Chodzi zatem o kontrolę, władzę nad cudzą seksualnością. Wielki lincz spadł na modelkę, która głośno wyraziła swój sprzeciw i na swoim profilu napisała, że będzie pozowała jak będzie i chciała i komu będzie chciała. Zbyt łatwo, w mniemaniu panów, oddawała się zbyt wielu. Zatem fotografia aktu jest wprost łączna z aktem seksualnym. Wartym uwagi jest, że widoczny na zdjęciu penis nie powoduje takich uwag. Z dumą zaprezentowany, jest tak samo naturalny jak ręka czy noga i nie wywołuje antyginekologicznych, czy też, antyandrologicznych, może antyurologicznych komentarzy. O wysmakowanie, rozumiane jako usunięcie nieczystych żeńskich narządów płciowych, dopominają się tak samo kobiety jak mężczyźni. Słynne Płytki Pioneera, wysłane w kosmos, przedstawiają mężczyznę z ręką wzniesioną w geście powitania i wyraźnie zaznaczonymi narządami płciowymi i skromną, wykastrowaną kobietę. Uparliśmy się, że w kobiecie jest coś nieczystego i twardo się tego trzymamy.
Malarstwo, ze swojej natury, nawet gdy skandalizujące, podniecające, trudniej wpisać w ramy pornografii, choć pobudki malarza niewiele zapewne się różniły. Fotografia przez swoją spuściznę, realizm, łatwiej poddaje oskarżeniom i tym bardziej musi się bronić. Podobnie jak tekst. Fotografia i pismo, jako narzędzia pornografii – od gr. γραφός, graphos – piszący; πόρνη, porne – nierządnica; pornográphos – piszący o nierządnicach. Zobaczcie, że Balthus i jego nieletnie inspiracje nie budziły takich oporów jak książka pod znanym Wam tytułem Lolita. Pewnym dziwnym i niezrozumiałym wyjątkiem jest dziwna i straszna sprawa Evy Ionesco. Rysunki zaś nigdy nie cieszyły się taką nienawiścią władz jak erotyczne i pornograficzne fotografie, które krążyły na czarnym rynku niczym muszle.
Ze smakiem z resztą związane są inne komiczne opisy. Na przykład udział tylko w niebanalnych, nietuzinkowych, artystycznych projektach. Rozbiernaki, golizna i inne takie odpadają. Jak odróżnić goliznę od aktu? Następnie wypowiadająca te słowa serwuje nam portfolio złożone z erotyki w bardzo stereotypowym ujęciu, gdyż tym w znacznej mierze jest akt. Tanią erotyką. Cóż, na tym polega natura eufemizmu. Dlatego nie ma aktów ze środka skali. Są złe i wybitne. I choć pewne rozwiązania, zarezerwowane dla wybitnych – skandalizujący artysta Helmut Newton – bardzo łatwo stają się powszechne to równocześnie pozostają niezrozumiałe tracąc na wartości. Najśmieszniejsze zaś jest to, że często zdjęcia aktów z początków rozwoju fotografii, które weszły do kanonu historii sztuki, początkowo były ówczesną formą pornografii z udziałem prostytutek. Lub też za taką uchodziły. Ciekawe co za, powiedzmy, dwieście lat powstrzyma ludzi przed włączeniem części tego zo uważamy za pornografię do zbioru najważniejszych osiągnięć sztuki XXI wieku?
Ów spór smakoszy, dobrze wyraził tekst który kiedyś czytałem. Spór na linii erotyzm – erotyka, podsumowany modną wówczas konkluzją, że my mieszkańcy państwa środka Europy, jesteśmy tejże Europy zaściankiem, bo każdy Francuz, Włoch i Niemiec, tę subtelną różnicę wyczuwa. Takie tam kompleksy. Mój największy sprzeciw budzi właśnie próba przekonania wszystkich, że widzą coś innego niż widzą. Inaczej do kwestii nagości podchodzili liberalni Francuzi a inaczej purytańskie Stany Zjednoczone. Można oczywiście prowadzić dyskusje nad niedopowiedzianą erotyką, niedającą ujścia pożądania ale podtrzymującą napięcie a szukającym rozkoszy erotyzmem, bo wszak po to są dyskusje akademickie. Tutaj wchodzimy w kwestię jaką jest „obycie z ciałem”. Zdecydowanie ciężej byłoby wywołać fotograficzny skandal w starożytnej Grecji, gdzie część zmagań sportowych odbywała się nago i mało który posąg miał w swej oryginalnej formie figowy listek, niż dajmy na to w Anglii wieku XIX.
Krótki akapit o dojrzałości
Mój najukochańszy fragment dyskusji. Dojrzałość. Czym jest owa dojrzałość? Ciężko powiedzieć. Gdy masz lat dwadzieścia patrzysz na ludzkie ciało inaczej niż gdy masz lat pięćdziesiąt. Choć nierzadko młody wiek sprawia, że jesteśmy ograniczeni tym, co inni o nas myślą przez to bardziej spętani niż na późniejszych etapach życia. Stąd też starsi wiekiem fotografowie i fotografki pozwalają sobie na rzeczy, których nie ośmieliliby się wyrazić wcześniej. Tylko czym jest ta cała dojrzałość? Nikt nie wie! Fotografia to hobby. Przyjemna forma spędzania czasu. Pasja. Gdy pasją jest akt, trzeba dorobić do tego jakąś ideologię o czym pisałem już w poprzednim akapicie, ale tutaj chciałbym się skupić na trochę innej kwestii. Poprzez akt mogę mówić o sobie albo dać mówić mojemu modelowi czy modelce. Osobiście nie lubię bardzo szczupłych kobiet, więc rzadko je fotografuję jeśli w ogóle. Mogę jednak poprzez zdjęcia pozwolić powiedzieć coś modelowi czy modelce. Gdy ktoś, kto chce być sfotografowany do mnie pisze to o ile się dogadujemy, jego ciało nie robi mi specjalnej różnicy. Czy to jest dojrzałość? Widzicie możemy sobie definiować dojrzałość na polu psychologii, socjologii, biologii. Jednakże dojrzałość, o której mówimy to zdolność to wyrażania własnych emocji. Każdy duet fotografujący – fotografowany, może opowiedzieć inną historię. I tak dla jednego ciało to ciało, jak dla Newtona, który fotografował piękne ciała i nic ponad to, o czym zawsze odważnie mówił. Dla innego…dokończ zdanie. Tylko nie kłam.
Efektem tej dojrzałościowej narracji, jest grupa panów, bo jakże inaczej, w wieku mniej więcej trzydzieści, czterdzieści lat, którzy bardzo chcą bronić kobiety. Powiedziałem raz, że każdy ma prawo fotografować akt, bez względu na wiek. Byle był pełnoletni, żeby nie było problemów natury technicznej. Odezwali się panowie, że gówniarze nie powinni. Czy wyobrażam sobie, żeby szczyl lat osiemnaście fotografował nagą kobietę? Szczyl płaci za pozowanie powiedzmy trzydziestolatce. Wiadomo, że trzydziestolatka, zajmująca się pozowaniem od dekady, potrzebuje białych rycerzy na białych koniach, którzy powiedzą jej jakie to niebezpieczne, niewłaściwe. Szczerze, zawsze wywołuje to u mnie uśmiech politowania.
Akt a pornografia
„Sen Żony Rybaka” w czasach swego powstania stanowił dziełko pornograficzne. Dziś jest przejawem wielkiego drzeworytnictwa a tym samym można oglądać ową pracę w galeriach. W XX wieku pewien Japończyk poszedł dalej, a właściwie po prostu śladami swego wielkiego rodaka i stworzył jedne z bardziej odjechanych – w swych czasach – filmów porno. Żona rybaka mogła w końcu przekonać się na własnej skórze jak to jest. Człowiek ten zwie się Daikichi Amano.
Przyszli mądrzy ludzie i powiedzieli, że to jest sztuka. Oczywiście, każde z czytelników, może dokonać własnej oceny, gdyż jest to podstawowym prawem widza, choć zdanie widza raczej nie usunie tych jakże oślizgłych zdjęć ze świata sztuki. Niewiele mu do Hokusaia brakuje, lecz zasadnicza różnicę stanowi medium, jakim jest fotografia, która wymagała modelki i morskiego stworzenia, zwanego ośmiornicą. Innym bardzo znanym i kontrowersyjnym twórcą jest rodak Amano, Nobuyoshi Araki



Wystawę prac Nobuyoshiego, można było zobaczyć w Lecia Gallery w Warszawie. Z pornografią, jest też ten problem, że jej definicja zmienia się w zależności od epoki, miejsca prezentacji oraz intencji samego widza. Wiele zdjęć, które można dziś znaleźć w książkach poświęconych historii fotografii, powstało z myślą o podnieceniu widza. Tak, masa aktów powstała jako karteczki do samodzielnych zabaw by nagle nabrać nowego znaczenia, nowej jakości, stając się dziełami sztuki. Kto powiedział, że „Olimpia” Maneta nie mogła budzić większych emocji? Może wręcz powinna budzić pewne emocje? Wszak ktoś, nie pomnę kto, powiedział, że każdy akt powinien budzić w widzu pewne napięcie. Czasem odkryta kostka stanowi wysoce wyzywający obraz, czasem stosunek płciowy nie rusza nikogo. Co czynić z pracami Newtona, który przyznał kiedyś, że zawsze bał się silnych, dominujących kobiet i jego praca są wyrazem jego seksualności? Oscylują pomiędzy pragnieniem dominacji, strachem przed byciem zdominowanym a podziwem. To zapewniło mu miano największego fotografa kobiet, aktu, w historii. Naszej historii fotografii to jest kręgu kultury Zachodu.
Pornografia należy do tych kategorii, które umiejętnie stosować potrafią nieliczni twórcy. Naprawdę świadomi i pewni tego co robią. Zdjęcia takie jak te, wykonane przez japońskich fotografów czy Ellen von Unverth, maj wywołać w widzu podniecenie, które nie przystoi galerii sztuki. Zatem artysta kontroluje podniecenie widza, równocześnie opowiada o swoich fantazjach, preferencjach, upodobaniach. Nobuyoshi podobnie jak Newton, lubi mieć kontrolę nad kobietą, z tym, że Nobuyoshi poprzez fizyczne jej skrępowanie a Newton pragnie zdominować psychikę. Zdjęcia te nie muszą być jednak odczytywane jako pornograficzne ani wywoływać podniecenia. Mogą być interpretowane w całkowicie inny sposób.
Przesyceni nagością?
W naszej kulturze akt się nigdy nie znudzi i zawsze będzie nośnym tematem. Przy czym ciężko powiedzieć, że kiedyś było tego mniej. Jeśli popatrzycie na malarstwo poprzednich epok, zobaczycie, że aktu było w bród. Właściwie noszę się zamiarem napisania tekstu, o pewnej złudności w postrzeganiu naszego obecnego przesytu. To co nazywamy przesytem, wynika raczej z tego że świat jest lepiej poinformowany. Im lepsza wymiana informacji tym pozornie wszystkiego jest więcej. Drażni to wielu fotografów, bo wcześniej ładnie wyeksponowane kobiece wdzięki albo potężna muskulatura modela, mogła pchnąć karierę fotografa do przodu. A dziś? Żeby zrobić akt, który zwróci uwagę… no właśnie czyją uwagę? Jak będzie zbyt artystyczny to nie trafi do masowego odbiorcy a jak będzie zbyt prozaiczny to nie trafi do odbiorców sztuki. Tyle tylko, że na tym drugim nikomu nie zależy. Znacznie lepiej można zarobić na masowości. Ową właściwie mityczną ambitną fotografię, powinien tworzyć ktoś inny. Wiecie, ja chcę po obcować z dobrą sztuką ale sam nie będę nawet przejawiał aspiracji w kierunku jej tworzenia, bo wolę lecieć pod publikę. Przynajmniej się do tego przyznajmy.
Wielowymiarowość
Nie odbieram Wam ani nikomu prawa do własnej, pozwólmy sobie na użycie tego słowa, filozofii fotografii, oceny. Jeśli uważasz, że fotografia aktu, powinna być subtelną obietnicą, nierozładowanym napięciem, niedopowiedzeniem – czemu nie? O ile spróbujesz to uzasadnić. „Bo ja tak uważam”, nie jest argumentem w dyskusji, co więcej nie skłaniam się ku skrajnemu relatywizmowi, który zakłada że każde dzieło i każde zdanie są dobre, bo ich powstanie i odbiór uwarunkowane są jednostkowym doświadczeniem. Nie są.
W tekście chcę skupić się na czymś zupełnie innym. Na rozbieżności pomiędzy deklaracją o zdjęciem. Gdy widzę jednoznacznie – i słusznie napomkniecie, że przecież to sprawa indywidualna, subiektywna – naładowane seksem i seksualnością zdjęcie, które nie tyle łechce zmysły co wali piąchą w twarz (choć i tu zmysły biorą czynny udział) to czuję się, że ktoś mnie oszukuje. Tym bardziej, że ta subtelna gra jest osiągnięciem bardziej teoretycznym. Zwróćcie uwagę, że bardzo ciężko osiągnąć te teoretyczne założenia.
Zwieńczenie fotografii?
Spotkałem się z taką -fałszywą z resztą – teorią, że dojrzali fotograficy pracują tylko przy aktach lub też że z aktem powinni parać się tylko dojrzali fotografowie. Jak ktoś chce w to wierzyć, to proszę bardzo. Każdy chce dodać sobie trochę splendoru takimi stwierdzeniami, wywołać poczucie niższości u innych. Wszystko to co oglądamy na popularnych portalach, gdzie szczupłe i wysportowane modelki prężą się przed obiektywami fotografów to całkiem przyjemna dla oka fotografia. Tyle tylko, że w jakiś sposób kojarzy mi się z masową produkcją. portret.
Akt jest relatywnie bardzo prostą dziedziną, która nie jest trudna technicznie tylko jak już wspomniałem obyczajowo, przez co nie możemy sobie z nią poradzić w naszych głowach. Większość z nas po prostu nie bardzo wie co robi i często kieruje się innymi motywacjami niż ma ochotę przyznać. Nigdy nie przepadałem za towarzystwem innych fotografów. Fotografia aktu była dla nich równa rozbieraniu kobiet. Nie chodziło o żadną sztukę, studium ciała. Tylko nagie kobiety. Po prostu. W trakcie prywatnej rozmowy, przestają ukrywać to bardzo szybko, choć nieświadomie. Sam często chyba robię to samo, ale nie ukrywam tego faktu, co nie przysparza mi popularności. Moja postawa narusza zaś pewną społeczną normę, wymagającą niedopowiedzenia, objęcia pewnych rzeczy tabu. Stąd też ze mną pracować lubią nieliczne osoby, które otwarcie mówią czego chcą, wiedzą co robią. I przede wszystkim się nie wstydzą.
Analizując to co napisałem powyżej, żaden gatunek fotografii nie ma sensu a w ogóle kryją się za nimi jakieś demoniczne motywacje albo niespełnione marzenia. Cóż, dość często tak właśnie jest a w przypadku fotografii aktu konflikt jest wyraźny. Inne dziedziny fotografii nie rodzą takich problemów. Jak widać, zdjęcia potrafią mówić same za siebie, często przekrzykując to, czego fotograf nie chce albo nie może powiedzieć. Nie zamierzam odbierać nikomu prawa do czy radości z fotografowania, ale zdjęcia często są o niebo lepsze jeśli nie towarzyszy im wymuszona ideologia. Zdjęcia są bardzo szczerą formą wypowiedzi. Sam jeszcze nie wiem jak traktować fotografię w ogóle. Początkowo wydaje się to proste, potem okazuje się trudne. Pierwsza fascynacja, poznanie zasad, ortodoksja, by przejść do czegoś co nazywam zrozumieniem. Na tym etapie można sobie pozwolić na bardzo wiele, bo zaczynamy mieć kontrolę nad tym co i jak mówimy.
Patronite
You must be logged in to post a comment.