Diuna

Diuna raz jeszcze

„Diuna” miała swoją premierę w 1964 roku. Książka ta była dzieckiem swojej epoki a była to epoka eugeniki, psychodelicznego oświecenia, zimnej  wojny i widma atomowej zagłady. Była to także przestroga przed fundamentalizmem religijnym i korporacjonizmem. Warto przeanalizować, jak się zestarzała.

Diuna 2024

Wraz z agresją Rosji na Ukrainę, ponownie nad światem zawisła groźba kolejnej wojny oraz atomowej pożogi. Nie jest to panika i histeria na miarę zimnej wojny czy kryzysu kubańskiego, ale takie informacje się pojawiły. Czy samo zagrożenie jest realne, ciężko powiedzieć. Możliwe, że emocje z tym związane znacznie opadły, zważywszy że media od lat straszą Koreą, Rosją, Chinami oraz oczywiście Bliskim Wschodem, gdzie kryć miała się broń masowego rażenia z Iranem na czele. „Diuna” na nowo rozpaliła jednak serca fanów science fiction za sprawą ostatniej ekranizacji. Istotnym pytaniem jest, czy zarówno powieść jak i film, pasują do 2024 roku, czy wydarzyło się coś, co sprawia, że jest ona aktualna.

Być może pierwszą rzeczą, jaką należy poruszyć, choć niekoniecznie najbardziej oczywistą, jest dżihad butleriański. Otóż w zamierzchłe przeszłości człowiek powołał do życia sztuczną inteligencję, która jak to sztuczna inteligencja, postanowiła się zbuntować i zniszczyć gatunek ludzki. Doszło wówczas do zrywu, wojny przeciwko ciemiężącemu ludzkość bytowi. Chyba nie ma aktualniejszego pytania, niż relacje człowieka i sztucznej inteligencji. Wizja przerażającej inteligentnej świadomości czy też czystej inteligencji, nieludzkiej inteligencji przeraża pisarzy science fiction od czasów Asimova i Turinga. Dokładnie w tym samym roku ukazują się „Ja, robot” oraz „Computer Machinery and Intelligence” tych autorów. Od tamtej pory AI zaprzątać będzie umysły wszystkich, choć przeważnie inaczej niż będzie to miało czy raczej ma, miejsce. Nie tak dawno, rozwiązanie z zakresu AI, zostało zaangażowane w podbijanie cen najmu. Dylan Losey, adiunkt w zakresie „mechanical engineering” stwierdza prosto, iż systemy popełniają takie same błędy jak ludzie, bowiem uczone są na błędnych, nieprezentacyjnych danych. Dalej, sztucznej inteligencji, można zlecić napisanie tekstu, opinii albo wyjaśnienie czegoś. Dziś jeszcze nie potrafi odpowiedzieć, która powieść jest lepsza, ale być może niedługo będzie w stanie udzielić takiej odpowiedzi wraz z uzasadnieniem. Znając użytkowników, będą bazować na tych informacjach, wszak żaden ludzi mózg nie potrafi analizować takich ilości danych, które koniec końców, są jedynie przetworzonymi opiniami krytyków, czytelników. Zawierzywszy potędze sztucznych mózgów człowiek zatraci zdolność samodzielnego, krytycznego, myślenia. Możliwe, że w desperackim odruchu ktoś powiedzie fedainów w dżihad przeciw maszynom, ale z mentatami może być już problem.

W debacie, zarówno nad filmem jak i powieścią, pominięto wszystkie kwestie, które stanowią siłę dzieła Herberta. O tyle dziwne, że w Polsce mieliśmy okazję zmierzyć się z katolickimi fundamentalistami, którzy wprawdzie nie mieli morderczych zapędów na miarę islamskich bojowników i samobójców, ale skrzętnie starali się ograniczyć prawa kobiet, zarówno hetero jak i homoseksualnych, równocześnie prąc w stronę władzy. Powiązane z Kremlem instytucje, zarzekały się, że zależy im na chrześcijańskich wartościach, rodzinie, by następnie udowodnić, że w domach z betonu jest wolna miłość nie tylko stosunki małżeńskie. Tego typu zwrot można zaobserwować od Stanów aż po Rosję, przy czym im bardziej religijny, konserwatywny wydaje się mówiący tym bardziej bojowo nastawiony wobec świata. Fundamentalizm religijny nie jest zatem echem przeszłości, domeną słabo rozwiniętych krajów islamskich. Spotkać go można, choć pod inną postacią w innych częściach świata i jak zawsze chodzi o dystrybucję nienawiści, cele polityczne. Forma się nie zmieniał,
bowiem jednych fotografuje się z nieodłącznym potomkiem AK-47, drugich w białych kołnierzykach z uśmiechem na twarzy. Tutaj doskonałym przykładem będą Bene Gesserit, które zakulisowo stworzyły pustynnych fedainów.

Ruch feministyczny, przedstawiony w postaci Zgromadzenia Żeńskiego Bene Gesserit okazał się tym, co przedstawił Herbert. Wszystko oczywiście zależy od tego, czy było to przesłanie zamierzone, podyktowane logią i analizą, czy tez wyobraźnia fantasty, której czytelnik ma nadać znaczenie. Żadna poważna krytyka ruchu nie pojawiła się jednak w kontekście tej powieści po dziś dzień. bell hooks, jako autorka bardzo krytyczna wobec sióstr zgromadzenia, stwierdza, że wiele z nich wykorzystuje feminizm do realizacji swoich indywidualnych celów. Za nic mają jakieś większe idee, chodzi tylko o doraźne, indywidualne cele oraz zrównanie się z mężczyznami, co hooks nazywa patriarchatem w spódnicy. Nie są to może cele tak dalekosiężne jak te w powieści ani demoniczne, ale w obu przypadkach dobro ludzkości jest jedynie hasłem, za którym nie stoją czyny to popierające. Bene Geretir są też doskonałym przykładem, iż każdy kto zasmakuje władzy, łaknie jej jeszcze więcej, nierzadko stając się okrutnikiem, bez względu na płeć. Kobiety nie poprowadzą świata ku pokojowej, różowej przyszłości.

O rodzie Atrydów czytelnik dowiaduje się relatywnie niewiele, poza tym, że rządzili oni morskim światem, jakim był Kaladan. Przeciwnikami tego szlachetnego rodu byli Harkonnenowie, którzy przekształcili swój świat w toksyczne pustkowie. Czytelnik ma wspierać tych pierwszych, kibicować im, zważywszy na to, jak drugi ród traktuje swych podwładnych. Dochodzi tutaj klasycznego podziwiania „ludzkiego pana”. Rządzi, włada niepodzielnie, ale jest ludzki. Wszak można  się było urodzić pod rządami tyrana, kogoś znacznie gorszego. Zdecydowanie najciekawszym punktem jest Gildia Kosmiczna, która zmonopolizowała transport międzygwiezdny. Tylko najbogatsi mogą sobie na taką ekstrawagancję pozwolić, co nie byłoby problematyczne, gdyby nie inne rodzące się ograniczenia. Ciężko powiedzieć jaka jest skala mobilności mieszkańców świata przedstawionego w Diunie, ale raczej niewielka. W sadze autorstwa Franka Herberta, ludzkość jest raczej słabo rozwinięta na poziomie indywidualnym. O ile Wielkie Rody, korporacje cieszą się znacznym poziomem zaawansowania technologicznego, tak pozostali raczej muszą zadowolić się miejscem urodzenia. Doskonale widać to na przykładzie Tailor Swift, Janusza Filipiaka, Jeffa Bezosa czy Elona Muska. Pierwsza z gwiazd stała się obiektem masowych i zasłużonych drwin, po tym jak rozpaczała nad losem młodych ludzi, którzy muszą radzić sobie w życiu w obliczu katastrofy klimatycznej. Następnie, dzięki jawnie dostępnym danym, okazało się, że spędza więcej czasu na pokładzie prywatnego odrzutowca, niż zapalony gracz tyłkiem w fotelu. Jej wojaże przysporzyły jej tytułu trucicielki roku.

Po tym, jak agencja marketingu zrównoważonego rozwoju Yard przygotowała specjalny raport, z którego wynikało, że artystka odpowiedzialna jest za emisję 8293,54 ton dwutlenku węgla, a więc około 1184,8 razy więcej niż wynosi całkowita roczna emisja zwykłego człowieka, Swift okrzyknięto „Największą trucicielką roku”.

za klimat.rp.pl

Jeff Bezos zasłynął budową, mierzącego 417 stóp lub 127 metrów “Koru”, to największy jacht świata, który nie mieści się w żadnym porcie. Produkuje rocznie 7,154 ton gazów cieplarnianych, czyli około 447 więcej, niż przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe i mówiąc amerykańskie, chodzi o Stany Zjednoczone. Informację taką podał the New York Post reported cytując badaczy z Indiany. Oczywiście trzeba doliczyć lot w kosmos dla zabawy, wystrzelenie samochodu na zaśmieconą orbitę przez Muska i loty w celach zarobkowych Filipiaka, który radził też by Polacy żarli mniej mięsa. Milionerzy na różną skalę, ale wszystkich łączy jedno, fałszywa troska o klimat, ograniczenie mobilności uboższych warstw społeczeństwa. Zakaz wjazdu samochodów spalinowych do centrum miast, dodatkowe podatki na te maszyny oraz nachalna promocja elektromobilizmu, który zarezerwowany jest majętniejszych obywateli to ten sam mechanizm, który znamy z kart powieści. Na początku filmu, gdy na Caladan przybywa Herold Zmiany, Thufir Hawat, mentat, na życienie księsa Leto, dokonuje obliczeń astronomicznych kwot, które kosztowała ta szopka. Taylor zwykła wsiadać na pokład samolotu, gdy jej chłopak rozgrywa mecz albo gdy chcą pobyć sam na sam. Warto też przypomnieć o szczycie klimatycznym z 2012 roku, na który 400 osób przyleciało własnymi odrzutowcami. Nie bez znaczenia jest również coraz gorsze finansowanie transportu publicznego. Chociażby w Polsce, już poprzednia ekipa rządząca obiecywała autobusy czy pekaesy w każdej gminie, ale jakiś obietnica ta nie została spełniona. Indywidualny transport, nawet spalinowy staje się ostoją wolności. O ile hasła ograniczenia emisji wydają się korzystne dla wszystkich, całej planety, tak podniebne zabawy elity, bez problemu rekompensują wyrzeczenia gawiedzi. Początkowo same idea wydawał się słuszna w walce o przyszłość planety i jakże inaczej, dzieci, których i tak rodzi się coraz mniej w krajach, które najbardziej walczą o ich przyszłość. Im więcej jednak dobra w rękach ośmiu jednostek, tym większy bunt rodzi przeciw tak pojętej ekologii, która wydaje się jedynie próbą usadzenia nas niczym chłopów pańszczyźnianych. Linie lotnicze już ważą swoich pasażerów, debatuje się nad opłatami za „nadmiarową masę ciała”, cokolwiek to znaczy, koleje są coraz droższe a sieć połączeń ograniczana, samochody mają zostać zakazane. Wszak jak duży koncern zbuduje fabrykę, to nie będzie musiał ściągać pracowników. Będą już na miejscu.

W związku ze szczytem COP26 do Glasgow przyleciało ok. 400 prywatnych samolotów, przewożących głowy państw, miliarderów, liderów biznesu oraz celebrytów. Szacuje się, że ich łączne emisje wyniosą ok 13 tys. ton dwutlenku węgla.

klimat.rp.pl

Warto też zwrócić uwagę, iż ośmiu najbogatszych ludzi świata, posiada więcej dobra, niż połowa ubogich. Dokładnie tam samo prezentuje się świat przedstawiony w powieści i jej ekranizacji. Podkreślenie kwot, jakie Padyszach Saddam IV wydał na wysłanie Herolda Zmiany oraz jakie zyski poszczególne rody czerpią z Arrakis, zwanej Diuną, sprawia, że film dużo bardziej skupia się na kwestiach politycznych, niźli metafizycznych, jak to miało miejsce u Lyncha. W powieści oba te wątki są równomiernie rozłożone i tylko od czytelnika zależy, jaki punkt widzenia przyjmie, bowiem jest to dzieło bardzo plastyczne w odbiorze. Język kina wymaga pewne skupienia się na jednej z możliwych interpretacji, ścieżek odbioru. Wielka szkoda, że premiera filmu nie zapoczątkowała dyskusji tego typu. Przeważnie jednak dla czytelników ważniejsza jest wierność pierwowzorowi. Większym problem okazało się obsadzenie w roli Liet-Kynes ciemnoskórej kobiety niż czym właściwie jest Diuna.

Wszystkim.

 

Patronite Herbata i Obiektyw

Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw