Słowiańskie zające Jezusa z Nazaretu herbataiobiektyw, 30 marca, 202425 kwietnia, 2024 Wszyscy wiemy, że Polacy to Słowianie i czcili Swaroga, który był bardzo dziwnie podobny do Hefajstosa. Pytanie co znaczy „nasza” kultura, oraz czy Skandynawowie nas nawracali? Szpiedzy nasi donoszą, iż Słowianie zajęcy czczą i hołd jaju oddają. Okrutnikami są jednak wielkimi, bowiem zajęcze jaja użynają i w cebuli gotują by koloru nabrały. Zatem w imię pana naszego Jezu Chrysta, roku każdego zajęczym jajem się łamać będziem i choinkę ubierać. Z braku takowych na terenie Palestyny, użyjemy palm. Prawdopodobny fragment listu biskupa Jerozolimy do Koryntian. Praktycznie każdy materiał na temat mitologii słowiańskiej, jest powodem do awantury, zakończonej kwestią nauczania mitologii greckiej i chrześcijan, którzy niecnie Słowian z tradycji grabili. Właściwie nie wiem po co i dla kogo to piszę. Osoby nie podzielające tego punktu widzenia i tak zdanie nie zmienią a ci, którzy już znają odpowiedź na to pytanie, nie potrzebują tego tekstu. Niesamowita jest jednak skala niewiedzy i ignorancji. Co gorsza, to nie dzieci, w wieku dawnej gimbazy są głównymi awanturnikami a osoby znacznie starsze, chlubiące się przynależnością do owych lepszych pokoleń. Mit Wielkiej Kradzieży żyje sobie wśród Internautów w najlepsze i nie wydaje się, że szybko się z nim pożegnamy. W dodatku sprawa wygląda dość zabawnie, bowiem „chrześcijanie” zamieniają się w grupę etniczną, wręcz naród, który siłą wdarł się na ziemie słowiańskie, ochrzcił Mieszka i jął niszczyć księgi ze spisanymi mitami. Największy problem stanowi fakt, że Słowianie, podobnie jak Celtowie, nie przepadali za słowem pisanym. Stąd też mitologia celtycka czy słowiańska owiane są tajemnicą. Prawdopodobnie też nie były owe mitologie jakoś szczególnie rozbudowane albo nie stanowiły jakiegoś poważniejszego obiektu zainteresowań. Bardzo podobnie sprawa ma się w Japonii. Wprawdzie „Kojiki” opisuje wierzenia i mity japońskie, ale nikt nie przywiązywał do nich większej wagi. Japończycy w ogóle nie modlą się do bogów i nawet w epoce Edo, ciężko byłoby znaleźć kogoś kto kto potrafiłby powiedzieć kim była Amaterasu. Najprawdopodobniej znana nam z Edd mitologia to literacki wymysł. Trzeba brać nań takie same poprawki jak na „Dzieje” Herodota. Identycznie sprawa ma się z mitologią grecką. Grecy cześć bogom oddawali, zapewne nawet w nich wierzyli, ale jaki by stopnie znajomości mitologii nie sposób powiedzieć. Były to poetyckie opowieści, wywodzące się z tradycji ludowych. Najprawdopodobniej opowieści o bogach nie były elementem wierzeń religijnych a opowieściami na cześć bogów. Nie można zatem traktować tej mitologii jak elementów świętych pism religii objawionych. Stosunek Słowian był zapewne podobny, bowiem sugeruje to natura bóstw. Większość z nas, zna podstawy mitu chrześcijańskiego, jakąś formę teologii ludowej. Otóż jest jeden bóg, wszechwiedzący, wszechmocny, w pewnym sensie nieludzki. Można go błagać, prosić ale nie przekupić. Tymczasem bogowie greccy, słowiańscy, nordyccy, są człowiekowi bliscy. Mogą zamieszkiwać tajemnicze krainy, ale często są obecni, można ich wzywać, przekupić. Są to bogowie chciwi, bowiem nie interesują ich tyle ludzkie czyny co należne ofiary. Ciężko oczywiście powiedzieć jakie wyobrażenie boga czy Jezusa mają Hiszpanie, Włosi czy Rosjanie. Najistotniejsze w tym wywodzie są polskie wierzenia ludowe. Wszystkie modlitwy do Peruna, Daźboga, które można znaleźć na TikToku najprawdopodobniej nie istniały, bowiem przedchrześcijańscy Słowianie nie modlili się do swoich bogów tak jak żydzi, muzułmanie czy właśnie chrześcijanie. Stanowi to jakieś neopogańską wariację, przetworzoną przez zwyczaje katolickie. Również Skandynawowie nie nawracali Słowian, bowiem nie było takiej potrzeby. Bóg piorunów to bóg piorunów i nie ma potrzeby wdawać się w szczegóły. Gdy płynie się wspólnie drakkarem po łup, ważne by bóg sprzyjał. Nawracanie jest elementem religii objawionych. Religie pierwotne istnieją od zawsze, od zarania dziejów, nie można powiedzieć kiedy powstały. Pierwsi bogowie zrodzili się z pierwotnego chaosu lub morza. Religie objawione są efektem działa proroków, których bóg pchnął między ludzi by głosili jakoby prawdę o nim. Cechą charakterystyczną religii objawionych jest nawracanie, które niepotrzebne jest religiom pierwotnym. Bardzo często poszczególnie bogowie po prostu stworzyli ludzi i jest akceptowalnym, że tych stworzył Odyn a tych Swaróg. Być może ten deal był niezmienny, ale sam kult Peruna to tylko zaadaptowany kult Tora. Okazuje się, że ta słowiańska mitologia może być nawet ciekawa, wraz z towarzyszącymi procesami. Zatem dlaczego my, Słowianie, uczymy się Zeusie gromowładnym, który żył w kraju wina o oliwek? Założenie że chrześcijanie okradli Słowian, Celtów czy Germanów, jest bardzo modne, ale całkowicie nietrafione. Zważywszy na to, że chrześcijaństwo narodziło się w połowie pierwszego wieku naszej ery, na terenie rzymskiej prowincji, Judei, trzeba by nie lada wysiłku, by wybrać się na tereny współczesnej Białorusi, Ukrainy czy Polski, celem kradzieży Szczodrych Godów. Sprawa jest o tyle bezsensowna, że Rzymianie mieli własne święto na cześć przesilenia zimowego, czyli Saturnalia. Festiwal świateł znany jest również w kulturze żydowskiej i nosie nazwę Chanuka, choć to narodziło się stosunkowo późno. Gdy zacznie się zwracać uwagę na detale, okaże się, że sprawa jest o niebo bardziej złożona i właściwie wszędzie można znaleźć jakież obrzędy na cześć słońca czy przesilenia zimowego. Tam zaś, gdzie dodatkowo jest zimno i ciemno, jakąś formę festiwalu świateł. Bardzo istotny jest kierunek rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa. Zgodnie z tezą o kradzieży, powinno ono z Judei rozpocząć swój pochód w stronę terenów współczesnej Polski. Tymczasem chrześcijaństwo potrzebowało jeszcze kilku wieków by zawitać na tereny współczesnej Polski. Sam fakt, że Imperium Rzymskie w I wieku naszej ery obejmowało pół Europy niewiele znaczy. Cała afera ma miejsce prawdopodobnie za sprawą wpisu w Wikipedii na temat chrystianizacji. Wszelkie oznaki rodzimej wiary, całkowicie zastępowane były chrześcijańskimi symbolami – w miejscu świętych gajów i świątyń (kącin), wznoszono kościoły; w dniach, w których obchodzono uroczystości religijne (np. celtyckie Samhain czy słowiańskie Dziady), ustalano różnego rodzaju święta kościelne (Wszystkich Świętych). Za Wikipedia Oznaczałoby to, że chrześcijanie, zwłaszcza katolicy, wymyślali święta by dopasować je do istniejących na danym terenie. Całe szczęście, że ludzie nie są jakoś szczególnie kreatywni i wszyscy celebrowali mniej więcej to samo, w tym samym czasie. Zgadza się, niektóre święta zostały wymyślone jak chociażby Boże Narodzenie czy Wielkanoc i pokrywają się z przedchrześcijańskimi obchodami końca roku, świętami żniw czy nadejścia wiosny. Jednak znane one były wszystkim, nie tylko Słowianom a potrzeba świętowania jest właściwa człowiekowi. Zaś człowiekowi agrarnemu, który żyje wedle pór roku szczególnie bliskie są święta związane z końcem i początkiem. Możliwe, że już kultury łowieckie posiadały jakieś prymitywne formy celebracji końca zimy. Wszystko oczywiście zależy od regiony, bowiem zima musi chociażby występować jako pora roku. Zatem religia ewoluuje, jest procesem i zjawiskiem społecznym które odpowiada potrzebom ludzi, ich celom politycznym, ale też psychologicznym i społecznym. Nie można zatem mówić o „kradzieży”, jako celowym działaniu na rzecz zniszczenia chociażby wierzeń słowiańskich. Tutaj pojawia się ciekawa kwestia, bowiem propagatorzy tej tezy, choć uważają religię za opium dla mas, bzdurę to wydają się gloryfikować kult Peruna. Tak jakby istniały religie lepsze i gorsze, albo może fałszywe i prawdziwe. Ciężko powiedzieć, ale najprawdopodobniej stoi za nimi czysty populizm i brak refleksji. Herbata i Obiektyw „Eklektyczne Święta czyli o symbolach Bożego Narodzenia” Grecka perła Grecy dokonali jednak czegoś niezwykłego. Jako wytrawni żeglarze, opłynęli cały znany świat, przywieźli opowieści o bogach i herosach, najróżniejsze zwyczaje i legendy. Grecja była prawdziwym tyglem kulturowym, do którego przybywali kupcy nawet z Indii. Grecy mieli kontakty z najróżniejszymi kulturami, których elementy często wplatali we własną, ale ten eklektyczny byt został poddany pieczołowitej obróbce, niczym ziarno piasku w trzewiach perłopława. W efekcie powstała prawdziwa perła, którą doceniła całe Europa. Czy to się komuś podoba czy nie, podwaliny pod całą współczesną kulturę europejską położyli Grecy. Doszukiwanie się źródeł jest interesujące i wartościowe z punktu widzenia chęci poznania, ale idea zawłaszczenia kulturowego zaszła trochę za daleko. Efektem są próby zwrócenia poszczególnych elementów prawowitym właścicielom a to jest niemożliwe. Nie jest też istotne skąd pochodzą wzorce poszczególnych elementów a ostateczny efekt. Warto też zauważyć, że w szkole wcale nie trze uczyć się mitologii greckiej. Służy ona jedynie jedynie za przykład orz wprowadzenie do omawianych dzieł literackich. Ten turbolechicki przejaw etnicznego patriotyzmu jest wynikiem niewiedzy oraz mitu wielkiej kradzieży. Tym bardziej, że niewiele jest w szkole miejsca na polską wielkość. Jest to kwestia nader interesująca, bowiem ścierają się dwa stronnictwa. Pierwsze, patriotyczne, chciałoby większej ilości wychowania patriotycznego, z uwzględnieniem mariologicznej postawy heroicznej narodu polskiego. Drugie zaś, chciałoby „realistycznej historii Polski”, co oznacza głód, nędzę oraz szlacheckie uciemiężenie chłopstwa. Możliwe, że chociaż mitologia słowiańska okazałaby się jakimś pozytywnym elementem edukacji na nasz temat. Stąd też żądania o większa ilość wiedzy z tego zakresu. Sen o wielkości mitologii słowiańskiej to pokłosie Wielkiej Lechii, w której chramy były tak wielkie, że wieżami o chmury zahaczały a modły do Daźboga nie ustawały. Choć prawdopodobnie woleli oni bóstwo żeńskie, Mokosz, ale tego bandzie wkurzonych facetów nie należy mówić. Kobietom też nie, bo z jakiejś przyczyny przeraża jest perspektywa bogini – matki. Feminizm pełną gębą skłania panie do preferowania Peruna. Najlepiej przedstawionego jak umięśniony brodacz z nagim torsem. Seksualizacja pełną gębą. Trzeba przyznać, że mit wielkiej kradzieży, poprzedzający swoją drogą mit Wielkiej Lechii o całe dekady, jest dość zabawny. Chrześcijanie praktycznie zmietli słowiańskie wierzenia z powierzchni ziemi. Stąd też klasyczna potrzeba wroga, podstępnego jadowitego węża, który zagnieździwszy się w sercu imperium, jął doprowadzać je do ruiny a koniec końców, całkowitego zniszczenia. Czyli Słowianie nie potrafili rządzić już przed Chrystusem, co widać po dziś dzień. Właściwie każdy rząd ciągle krzyczy o machinacjach opozycji, która utrudnia mu poprowadzenie nas ku złotowłosej szczęśliwości. Dość jednak złośliwości, bowiem chętni mogą oddać się studiom z zakresu slawistyki, ale uczeń szkoły średniej musi załapać podstawy. Idea mitologii jest również wspólna dla wszystkich, lecz nie jest bez znacznia, czy przykładem będzie mitologia grecka czy słowiańska. Pierwsza jest najzwyczajniej o wiele bardziej praktyczna, bowiem przedchrześcijańscy Słowianie nie zostawili po sobie właściwie nic wartościowego, bowiem nie potrafili pisać. Słowianie nie wykształcili własnego pisma, przez co stali się ewenementem. Choć być może nie stworzyli złożonego systemu znaków, który można by pismem nazwać. Tak czy siak, nic po nich nie pozostało, przez co omawianie mitu o powstaniu świata według Słowian, na niewiele się zda. Grekom sztuka kulturotwórcza udała się dalece lepiej, przez co szkoła oferuje ich mity jako wstęp do mawiania literatury, która następnie zainspirowała Europę. Mitologia słowiańska Słowianie mieli bardzo luźne podejście do życia. Ukraść, zabić, zajechać, najechać, czyli typowe zachowania większości ludów tamtego okresu. Co ciekawe, byli też dość liberalni, bowiem nie brali w niewolę dożywotnio. Trzeba było odsłużyć swoje a później można było wracać do domu lub jeśli droga zbyt długa, pozostać jako wolny człowiek. Stąd też nie widzieli większego problemu w przyjmowaniu przybyszów z zewnątrz, choć na dziwnych zasadach. Ostatnie stwierdzenie jest problematyczne, bowiem owo zewnętrze, rodzi się dopiero w pewnym momencie rozwoju kultury. Florin Curta, stwierdza, że wraz z rozwojem pewnych elit, zaczyna się rozwijać etniczność, czyli poczucie wspólnoty. Przejawem jej rozwoju u Słowian ma być noszona przez kobiety fibula kabłąkowa, czyli rodzaj ozdobnej agrafki. Mimo tego, Słowianie nie czuli się Słowianami. Istotna była przynależność do grodu, plemienia. Ciężko mówić by Pomorzanie czuli jakąś głębszą więź z mieszkańcami Rusi Kijowskiej. Sami Pomorzanie stanowili zaś związek plemienny, który wewnątrz składał się z mniejszych grup, połączonych wspólnymi interesami. Ilekroć zaczyna się dyskusja o mitologii słowiańskiej, warto zadać sobie pytanie, co to właściwie znaczy. Istnieje definicja mitologii, ale nie ma jednej, litej, mitologii słowiańskiej. Po dziś dzień, w XXI wieku, nie wiadomo kim Słowianie byli, skąd przyszyli, jak powstała ich kultura, właściwie wiadomo, że byli. Stąd też mówienie o „mitologii słowiańskiej” jest nieco nad wyrost. Dodawszy do tego, że wielka wędrówka ludów mogła nie mieć miejsca, okaże się, że Słowianinem można było po prostu zostać, niejako nawrócić się na słowiaństwo. I tak najprawdopodobniej słowiańszczyzna przybyła na ziemie polskie. Dodatkowo na przestrzeni dziejów, wtapiały się w nią nowe wierzenia, mity i legendy. Zeus, Perun, Thor to skomplikowane postacie. Nie są to proste personifikacje sił natury a raczej zarządcy tychże sił, władcy. Perun nie jest piorunem a porywczym bogiem gromowładnym, tak jak porywcze i nieprzewidywalne bywają burze. Niemniej, można bóstwa takie jak wymienione ubłagać, obłaskawić, targować się z nimi. Oni sami zaś często posiadali zdolności wykraczające poza swoje kompetencje. Chociażby Zeus potrafił przemienić się w byka, dzięki czemu porwał Europę, choć nie wiadomo co pchało dziewczę do zabawy z bykami. Zatem nie są to proste personifikacje sił natury. Choć zawsze zaczyna się od oddawania czci słońcu, piorunowi czy ogniowi. Z czasem rodzą się bóstwa bardziej wyspecjalizowane, łączoną z danym żywiołem jak bóg kowal Swarog i grecki Hefajstos. Nie sposób powiedzieć, które są inwencją własną danych kręgów kulturowych a które importowano i gdzie mają swoje pierwotne korzenie. Istnieje prawdopodobieństwo, że Słowianie nie wierzyli w Peruna do czasu kontaktów ze Skandynawami, z którymi handlowali zwłaszcza na obszarze współczesnego pomorza. Być może grupy pomorskich Słowian przejmowały kult Thora dobrowolnie, może byli nawracani. Nie wiadomo też czy Słowianie nie byli aby bardziej kobieco nastawieni. O ile Grecy nastawieni byli męsko tak Słowianie mogli darzyć większą czcią bóstwa kobiecie takie jak Mokosz albo Perperuna. Pierwsza czczona była na Rusi, druga na Bałkanach. Stąd mówienie o „naszej kulturze”, może być problematyczne bowiem owa „nasz kultura” mogła dawać kobietom męskie swobody. Co wówczas? Podejrzewam, że wielu tego nie zdzierży. Jak każda grupa, Słowianie zostali nazwani Słowianami, przez przybyszów z zewnątrz, ale jak wyglądała sprawa ich samoidentyfikacji, nie wiemy. Prawdopodobnie odczuwali przede wszystkim więź z grodami, które zamieszkiwali. Bywało, że zawierali przymierza tworząc większe organizmy, na które składało się kilka mniejszych grup, jak wspomniani Pomorzanie. Jak łatwo przypuszczać, prawdopodobnie ich wierzenia były wewnętrznie niespójne, bowiem nie żyli oni w wąskim pasie nadbrzeżnym. Stąd też w zależności o tego, czy związani bardziej z morzem czy lądem, ich wierzenia i bóstwa mogły się różnić między sobą. Żyjący bliżej morza, czcić mogli bóstwa morskie i gromowładne. Zapewne nie prześladowały ich południce, które straszyć mogły tych, którzy żyli z uprawy pól. Właściwie nie wiadomo jakie stworzy zamieszkiwały słowiańskie morza. Sprawa o tyle dziwna, że w wielu innych regionach spotkać można istoty związane z wodą. Istnieje masa koncepcji czym była słowiańskość albo prasłowiańskość. Być może chodziło o styl życia. Słowiańskość może oznaczać skrajną, ascetyczną wręcz prostotę. Gdy mowa o wędrówce ludów, często wyobrażamy sobie fizyczne przemieszczanie, wędrówkę. Jednak może też chodzić o rozpowszechnianie się pewnego stylu życia, idei, poglądów. Nasi przodkowie nie pozostawili po sobie zbyt wielu artefaktów, które można by badać. Możliwe, że nie lubowali się w przepychu, nie mieli zaawansowanego rękodzieła, nie używali koła garncarskiego. Dopiero około VIII wieku zaczęli przechodzić ważne zmiany, w tym związane z rękodzielnictwem. Przy czym różne grupy Słowian zaczęły używać koła w różnym czasie. Słowianie to olbrzymia, różnorodna grupa zamieszkująca Europę. Rzecz o tyle zabawna, że „my Słowianie” działa dopóki mówiącemu nie przypomni się, że to także Rosjanie i Ukraińcy, z którymi przecież nijak jednej kultury nie stanowimy, oraz Chorwaci czy Czarnogórcy, którzy są nam raczej obojętni. Mieszanie się kultur jest procesem nie do zatrzymania. Przypomina trochę samorzutne mieszanie się gazów. Czasem jest to ruch wymuszony siłą, bowiem wojny, najazdy i podboje są z jakiejś przyczyny integralną częścią kultury człowieka. Kolejną niebagatelną sprawą jest tożsamość. Od wczesnych lat szkoły podstawowej mamy kontakt z mapami, granicami, stolicami. Wyobrażamy sobie zatem, że Włoch to każda osoba zamknięta w granicach „buta” na mapie. Prawdę powiedziawszy idea tej jednorodnej etnicznie Polski jest ideą dość świeżą. Dawniej byt, który moglibyśmy tą nazwą określić zamieszkiwało wiele grup etnicznych. Nie ma co ukrywać, że Żydzi mieli wielki wpływ chociażby na naszą kuchnię, co rodzi kolejne pytania o tożsamość tychże Żydów i dlaczego mielibyśmy być My i Oni? Istnieje koncepcja, że kult Peruna to zaszczepiony przez mówiąc ogólnie, wikingów, kult Tora. Zatem już samo mówienie o „naszej” kulturze w kontekście chrystianizacji jest sprawą nader problematyczną. Dokładniej tłumaczyłem to w innym wpisie. Wielkanocny zajączek Popularność zająca i jajka wydaje się być niesłabnąca. Oba stanowią uniwersalne symbole życia i odrodzenia. Pierwsze ślady zdobionych jaj znajdujemy już na terenach starożytnej Mezopotamii, ozdoby takie tworzyli też Rzymianie czy Chińczycy. Pierwsze ślady malowanych jaj, datuje się w naszej części świata na wiek X. Prawdopodobnie Słowianie, nie specjalnie lubujący się w takich drobiazgach, nie praktykowali ich malowania. Być może moda lub zwyczaj przyszedł wraz z chrześcijańskimi misjonarzami. W wierzeniach Słowian, podobnie jak w wielu innych pojawić mógł się motyw Kosmicznego Jaja. Proces religiotwórczy jest dość złożony. Początkowo chrześcijanie stanowili nieliczną grupę, która szybko zaczęła zyskiwać popularność. Przede wszystkim z powodów politycznych oraz społecznych, bowiem Rzymianie zaczęli mnie poglądy bez mała feministyczne jak na ówczesne standardy. Niestety zwyczaj, że czyja władza tego religia miał się dobrze, co oznacza, że mąż narzucał wyznanie całemu domostwu. Chrześcijaństwo oddawało władzę nad żoną mężczyźnie więc panowie chętnie przechodzili na tę nową wiarę. Naturalnie znajdowało się też wielu, którzy po prostu uwierzyli w zbawienie po śmierci. Chrześcijaństwo zaoferowało bowiem bardzo kuszącą perspektywę życia po śmierci, raju i zmartwychwstania. Niestety wzrost popularności zaczął powodować napięcia na tle religijnym. Rzymianie, którzy obstawali przy dawnych wierzeniach zaczęli się obawiać gniewu bogów, bowiem chrześcijanie nie chcieli brać udziału w oficjalnych obrzędach. Prywatnie zapewne jak to ludzie, mieli dużo bardziej liberalne podejście i chętnie biesiadowali i świętowali, ale nie jest to nic niezwykłego. Niemniej, oficjalnie ostro oponowali. Zaszła zatem potrzeba wprowadzenia świąt wielkanocnych. Starowiercy nie traktowali bowiem Jezusa jakoś bardzo wrogo, tym bardziej, że przecież wyznawali wielobóstwo. Choć trzeba przyznać, że szerzyły się plotki na temat praktykowania przez chrześcijan kanibalizmu. Zatem tak, sprowadzili na siebie gniew społeczny, co wywołało prześladowania. W każdym razie, nowo nawróceni chrześcijanie potrzebowali formy i znaczenia. I dokładnie to dostali, nic więcej nic mniej. Dla jednych następowało święto ponownego nadejścia wiosny, dla drugich zmartwychwstania a dla trzecich oczekiwania na mesjasza. Zatem prawdą jest, że pewne elementy zostały wplecione w chrześcijaństwo w celach politycznych, ale też raz jeszcze trzeba powiedzieć, że chrześcijanie byli Rzymianami a nie przybyszami nie wiadomo skąd. Do tego dochodzi perspektywa osoby religijnej, czyli wiara. Dawniej czcili fałszywych bogów, wraz z przejściem na nowe wyznanie Warto mieć na uwadze, że przedchrześcijańskie wierzenia widoczne są po dziś dzień w teologii ludowej. Prosty lud, który nie posiadał szerszej wiedzy z zakresu teologii chrześcijańskiej, tworzył własną na podstawie dawnych wierzeń i bajań. Pierwsi chrześcijanie nie obchodzili świąt wielkanocnych. Zapewne pierwsi chrześcijanie nie porzucili jednak radosnego świętowania nadejścia wiosny, tylko robili wszystkim na złość, jak przystało na nowowierców. Wraz z rosnącą popularnością, zaszła potrzeba przekształcenia dawnych zwyczajów w coś bardziej pasującego do trzonu mitu chrześcijańskiego. Postanowiono zatem, że będzie to święto odrodzenia i zmartwychwstania. Cóż, nikt nie powiedział, że będzie to coś oryginalnego. Istotna jest jedynie osoba zmartwychwstałego Jezusa, który dla chrześcijan jest mesjaszem i zbawicielem. Perspektywa osoby wierzącej musi być brana pod uwagę w trakcie omawiania wierzeń religijnych. Dla człowieka religijnego jest to czas zwycięstwa życia nad śmiercią, lecz sam akt wiary, któż śmierć pokonał jest bardzo istotny. Tak długo zaś jak coś nie godzi w trzon mitu, tak długo jest ignorowane. Efektem są kolorowe jajka, zające i baranki, które składano w ofierze. Nawet święto paschy w swej pierwotnej formie jest celebracją powrotu ciepłych dni i odradzania się życia. Ofiary z kóz czy owiec nie były niczym niezwykłym. Słowianie mieli bardzo liberalny stosunek do swoich wierzeń, tym bardziej że przybyły one z zewnątrz wraz z rozpowszechniającą się słowiańszczyzną. Włączali też wierzenia nordyckie, bowiem mieli częste kontakty chociażby z wikingami, którymi sami zostawali. Stąd też Rodzimowiercy mają trudny orzech do zgryzienia, bowiem nie wiadomo kim jesteśmy my, kim są oni, skąd przybyli, co jest nasza a co nie. W tekście, który poświęcony był właśnie przenikaniu się religii, zaznaczyłem, że pierwsi kapłani chrześcijańscy wywodzili się ze społeczności lokalnych. Zatem sami mieli liberalny stosunek do nowej wiary. Słowianie byli najprawdopodobniej bardzo egalitarnym społeczeństwem, w którym kobiety były równe mężczyznom albo miały zbliżone prawa. Najprawdopodobniej chętniej czcili bóstwa kobiece, na co wskazuje silny w Polsce kult maryjny. Chrześcijaństwo nie jest jednorodne i to pod wieloma względami. Przyjrzawszy się samemu katolicyzmowi, można zaobserwować, że nosi bardzo silne lokalne naleciałości. Co ciekawe, kult maryjny zaobserwować można także w Meksyku, również w formie „anty Matki Boskie” La Santa Muerte czy we Włoszech. Prawdopodobnie największą zmianą wprowadzoną przez chrześcijaństwo było przesunięcie ciężkości w stronę pierwiastka męskiego. Wracając do przerwanego wątku, zając nikomu nie przeszkadzał bowiem nie godzi w tron mitu a sami kapłani darzyli go wielką czcią i sentymentem. Przecież na tym zajączku, na jajkach, sami się wychowali a być może ich mentorzy sami sprowadzili je z Rzymu. Jaki jest też sens walczyć, skoro nikt nie zakazuje pielęgnowania starych zwyczajów? Sam fakt zmiany nazwy z Nocy Kupały na Noc Świętego Jana nic nie znaczył. Nadal palono ogniska, oddawano się dawnym obrzędom, takim jak właśnie palenie ognia, tańce, śpiewy czy puszczanie wianków, tyle że po mszy. Ważną uwagą jest też zmiana obyczajowa, która zaszła na przestrzeni wieków. Będąc krytykiem krytycznym, można iść puszczać wianki na wodzie. Od wielu lat zaobserwować można większą popularność zająca i jajka. Podobnie jak święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc nie jest całkowicie przemyślanym tworem. Poza ideą, potrzebą celebracji, stanowi dość przypadkowy zlepek zwyczajów wtopionych w chrześcijaństwo na ternach przez misjonarzy nawracanych. Co ciekawe zajączek wygrał z Jezusem. Właściwie nie wiadomo czy jest to zajączek czy króliczek, ale oba te gatunku lubią się mnożyć. Boleśnie przekonała się o tym Australia. Zajączek Wielkanocny opanował świat i stał się czymś w rodzaju wiosennego Santa Clausa. Symbolizuje on życie, rozmnażanie, siły witalne i na zawsze pozostanie związany z wiosną, jak chociażby bazie. Warto pamiętać, że mowa o zwyczajach i symbolach, które powszechne są w Polsce, ewentualnie w krajach o podobnym klimacie. Ciężko oczekiwać by Czarnogórcy, u których zawsze jest zielono podchodzili do sprawy identycznie. Patronite Herbata i Obiektyw Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Kultura Odrobina antropologii Socjologia antropologiacelebracja wiosnyCeltowiechrześcijaniechrześcijańskoco ukradli chrześcijaniegeneza świątJezusJezus Chrystuskraszankikrólikkulturamit wielkiej kradzieżypisankipoganiepogaństwoRzymianiesocjologiasymbole świątsymbole wielkanocneSłowianieWielka Lechiawielkanocwierzenia pogańskieWierzenia słowiańskiewierzenia wikingówWikingowiewiosnazającżycie