Witam i pozdrawiam

Witam i pozdrawiam jako przejawy analfabetyzmu. Jeśli używasz tych zwrotów, jesteś niewykształconym burakiem, czego codziennie dajesz dowód. Przynajmniej tak głoszą nagłówki popularnych portali. Prawda leży tam gdzie leży i jest nieco inna.

Z pisaniem maili, listów, jest dokładnie tak samo jak z modą. Zasady, zwyczajne ulegają zmianie i jest to naturalna kolej rzeczy. Istnieją pewne skodyfikowane wydarzenia, na które należy założyć skodyfikowany stój, ale nadal można pozwolić sobie na pewne odstępstwa od normy. Podręcznikowe zasady ubierania, tak samo jak podręcznikowe zasady pisania listów czy innych wiadomości, obowiązują w pewnych określonych sytuacjach. W całej reszcie przypadków obowiązują niepisane reguły. Sztuką jest wyłapywanie zmian zachodzących w modzie i umiejętne stosowanie się do nich. Skrajne podążanie za modą jest równie szkodliwe jak próba przeciwstawienia się im. Będzie to przypominało próbę zawrócenia rzeki kijem. Nagle przychodzi ktoś odwalony jak małpa i dziwi się, że nie może złapać kontaktu z klientem, który widząc garniturowca wcale nie traktuje go poważnie. Identycznie rzecz ma się z pisaniem wiadomości.

Witam

Istnieją pewne formy grzecznościowe, których używa się w określonych sytuacjach. Pisząc do profesora albo dziekana, trzeba wiadomość zacząć „jak należy”. Zwrot „Szanowny Panie Profesorze”, będzie jak najbardziej na miejscu. Profesor ma prawo odpowiedzieć mniej oficjalnie, gdyż zachodzi relacja nauczyciel – uczeń. Nie oznacza to, że ma prawo odpowiadać w sposób nieuprzejmy czy niechlujny, co niestety często się zdarza, ale mniej formalny. Będąc przedstawicielem instytucji takiej jak chociażby bank również trzeba zachować pewne określone formy grzecznościowe.  Jednak „szanownepanowanie” nie zawsze jest najlepszą formą jaką można zastosować w korespondencji z klientem czy kontrahentem.

Jeszcze nie tak dawno, właściwie w 90% korespondencji podlegało dość sztywnym zasadom. I to nie Internet i e-maile zmieniły nasze podejście tylko ogólny sposób bycia. Tak jak garnitur przestał być wymaganym ubiorem, w wielu przypadkach wręcz niedobrze jest go zakładać, tak nie zawsze bardzo sztywne zwroty grzecznościowe będą na miejscu. Po prostu uległo to -zmianie. Trzeba pamiętać, że obyczaje i zasady też ulegają zmianom i nie zawsze jest to zmiana na gorsze, jak często popularne czasopisma starają się czytelnikom wmówić. Aktualnie panuje zwrot w stronę mniej formalnych form i trzeba się z tym pogodzić. Naturalnie wybór odpowiedniej formy zależy od sytuacji. Otrzymasz wiadomość w stylu:

Witam,

czy oferta XXX jest nadal aktualna?

Pozdrawiam

odpowie się

„Szanowny Panie,

z przykrością informuję iż interesujący Pana termin został już zarezerwowany bla bla bla”

to klient może odebrać to jako drwinę, zwłaszcza gdy odpowiedź przychodzi od fotografa a nie z banku czy urzędu. Sposób komunikacji należy dopasować do rozmówcy. Nie zawsze jest to możliwe, bowiem są takie sytuacje, gdy język drugiej strony jest zupełnie nieakceptowalny i należy uznać  go za niegrzeczny a nawet jeśli jest znośny to próba jego zastosowania na siłę skończy się raczej śmiesznością. W sytuacji gdy taki bardzo formalny styl zostanie narzucony przez klienta, to oczywiście odpowiedzieć należy w taki sam sposób.

Pozostawienie chamskiej, lub niegrzecznej wiadomości bez odpowiedzi wcale nie jest nietaktem, chyba że taki obowiązek na nas spoczywa. Będąc wspomnianym urzędnikiem, nawet gdy wiadomość jest napisana skrajnie potocznym językiem lub wręcz niepoprawnie, odpowiedzi trzeba udzielić, gdyż wymaga tego prawo, co więcej należy zachować wszystkie niezbędne formy grzecznościowe.

Obecnie zwrot „Witam” stał się popularną formą rozpoczynania wiadomości. Sztywne formy takie jak „szanowny panie”, stały się przejawem nadmiernej bufonady, zadzierania nosa. Stanowią coś pomiędzy stylem formalnym i nieformalnym. Nie sposób określić czy jest to styl półformalny czy półnieformalny. Zaszła potrzeba by zrezygnować z przesadnie formalnych zwrotów na rzecz czegoś lżejszego. Język odzwierciedla bowiem potrzeby, sposób myślenia swoich użytkowników. Przyczyn może być kilka. Może to być właśnie próba spuszczenia z tonu, albo próba wypracowania przystępnej formy komunikacji. Bardzo formalne, sztywne formy odpowiedzi kojarzą się z nieprzeniknioną biurokratyczną machiną, wobec której piszący często jest bezsilny. Możliwe, że chodzi o bardziej ludzki charakter korespondencji, pozwalający poczuć, że rozmawia się z człowiek a nie aparatem. Nadmierna poprawność może z jednej strony narazić piszącego na posądzenie o drwinę a z drugiej o sztuczne podnoszenie własnej pozycji. Język tego typu, może bowiem zostać uznany za bufonadę, chęć wywyższenia się. Ogólnie rzecz ujmując, w naszej kulturze robienie z siebie przysłowiowego „bóg wie kogo” uchodzi za nietakt a pewne formy językowe są tego przejawem.

Cześć Tomku,

Cześć Tomku,

też mam 10 lat i też lubię bawić się w piaskownicy. Może spotkamy się jutro w ciemnym zaułku?

Przykłady tego typu przypominają pogadanki szkolnych psychologów o zagrożeniach w Sieci, głównie pedofilach. Żaden nie miał o tym pojęcia, choćby o tym jakich słów używa młodzież początków XXI wieku w komunikacji ale co tam. Analogicznie zachowują się specjaliści od języka, którzy wydają się żyć we własnym świecie. Nie zważają, iż niektóre środki komunikacji stworzone zostały do korzystania z potocznej formy języka. Dostawszy od kolegi taką wiadomość uzna się go za dziwaka i tyle. Karkołomne jest już zdrabnianie imion. O ile Tomasz, może przyjąć formę Tomka, tak imiona takie jak Sebastian nie nadają się do skracania, czy zdrabniania a już na pewno nie przez osoby uznawane za bardzo bliskie.

Problemem profesorów jest siedzenie w czterech ścianach uczelni i wyrażanie totalnej pogardy dla wszystkich zjawisk. I tak telewizja to dla nich ciągle nowe media, podobnie jak Internet  Gdy Facebook dla młodzieży pomiędzy 13 a 17 rokiem życia jest ostoją dziadków, czyli takich dinozaurów jak Ja, oni zaczynają zastanawiać się nad sposobami wykorzystywania Facebooka przez młodzież do 18 roku życia. Litości. Kto by tam chciał siedzieć w skansenie.

O modzie w języku

Język tam samo jak każda inna rzecz podlega zmianom, które dyktuje aktualna moda. Nie jedna a wiele mód, które przetaczają się przez różne grupy społeczne. Językoznawcy wydają się tego nie zauważać albo nie akceptować. Czasem można odnieść wrażenie, że chcieli by aby nasz język był martwy i można go było metaforycznie umieścić w muzeum pomiędzy innymi pamiątkami z naszej historii. Sam jestem przeciwnikiem niektórych zjawisk, niektórych form mówienia. Niech przykładem będzie chociażby marketingowa nowomowa, ze wszystkimi swoimi fakapami i kejsami, które stosują żółtodzioby i amatorzy, gdy nie wiedzą co powiedzieć. Nikt kompetentny nie używa tego typu żargonu. Zapożyczenia tego typu, są domeną osób, które całość swej wiedzy czerpią z memów, co nie znaczy, że pewien slang nie istnieje. Otóż istnieje, ma się dobrze i świetnie się rozwija. Niemniej na podstawie memicznej nowomowy, można ocenić kwalifikacje mówiącego. Język ewoluuje, czasem rzecz która jest pozornie chwilową modą, zakorzeni się na dłużej dając początek nowym zwyczajom. Bardzo ciężko by było wrócić do czasów gdy wszyscy chodzili w garniturach i cylindrach. Tak samo jak bardzo ciężko sprawić by zewsząd wyłaniali się wszechobecni „Szanowni Panowie i Panie”.

Epistolografia

„O jakże cieszę się, że wyjechałem! Powiesz drogi przyjacielu, że niewdzięcznym jest serce człowieka? Opuściłem ciebie, którego tak kocham, z którym nierozłączny byłem i oto —cieszę się? Ale wiem, że mi przebaczysz, bo czyż los nie uczynił wszystkiego, co mogłoby mnie udręczyć?”

Tak szczerze, kto chciałby od znajomego otrzymać list rodem z „Cierpień Młodego Wertera”? Tym bardziej, że relacje męsko-męskie uległy znacznej zmianie i wiadomość tego typu może zostać odczytana w jeden tylko sposób.

Chyba najgorsze co można wydarzyć się w każdej dyskusji poświęconej zasadom językowym w korespondencji to przywołanie „szlachetnej sztuki epistolaryki”. Słowo to nie oznacza sztuki pisania listów. Epistolaryka podobnie jak beletrystyka to gatunki literackie, z czego ten pierwszy zawiera w sobie dzieła w formie różnorakich dokumentów, głównie listów. Epistolografia, jest terminem właściwszym, ale częściej skupia się na minionych epokach. W dodatku nie jest to sztuka pisania listów a dziedzina wiedzy, zajmująca się analizą sposobów pisania listów w różnych epokach, najczęściej minionych. Trzeba też mieć na uwadze, że dawnymi czasy listy pełniły trochę inną rolę niż obecnie. Dziś rzadko odczytuje się je publicznie. List stanowił formę masowej komunikacji, bowiem mógł zostać odczytany publicznie, przedrukowany w prasie. Nie można więc mówić, że kiedyś listy były sztuką. Pełniły inną rolę, więc pisząc list z myślą o odczycie albo publikacji, należało zadbać o jego formę.

epistolografia [łac. epistola < gr. epistolḗ ‘list’, gráphō ‘piszę’], lit. sztuka pisania listów uwzględniająca normatywne lub zwyczajowe zasady ich komponowania i stylizowania, przyjęte w kulturze lit. danej epoki;
PWN

W swej definicji, epistolografia oznacza niekiedy dzieła wydane w formie listów lub innych dokumentów a niekiedy zalicza się do niej na przykład wydane zbiory korespondencji, takie jak pomiędzy Lemem a Mrożkiem. Bardzo dużo zależy od przyjętej definicji. Nie można jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że epistolografia to zbór zasad dotyczący pisania listów. Zasady tez zmieniają się wraz z epoką, zastosowaniem korespondencji. Należy też pamiętać, że najczęściej publikuje się przykłady listów będących swoistymi perełkami, zwłaszcza w zakresu korespondencji miłosnej. Listy takie jak te stworzone przez Goethego, nie były między przyjaciółmi czymś codziennym, albo nawet normalnym. Dlatego nie należy się powoływać na takie utwory jako znaczące, reprezentatywne. Epistolaryka, to neologizm wywodzący się z języka angielskiego, od słowa epistolary. W Polsce stosuje się raczej określenie powieść epistolarna. Niemniej słowo to jest stosowane w niektórych wypowiedziach.

Doza wyczucia

W tym wszystkim niezbędna jest właśnie pewna doza wyczucia. Jakie słowa, formy będą akceptowane a jakie nie? Których nie wypada używać choćby ze względu na wiek
i doświadczenie, albo na branżę w której się pracuje? Część zasad jest sztywno skodyfikowana  i przekazywana z pokolenia na pokolenie a część podlega zmieniającym się modom, obyczajom i zasadom. Stąd też nie wszystko można wyczytać z podręcznika. Nie zawsze należy trzymać się sztywno podręcznikowych zasad. W końcu pojawienie się na spotkaniu, na którym wszyscy mają jeansy i bluzy z kapturem, w najlepiej nawet skrojonym garniturze, będzie równe dziwne wizyta w operze w samej bieliźnie. I o dziwo trzeba to tłumaczyć ludziom, którzy poświęcają masę czasu na wykładanie innym jak zachować się stosownie do sytuacji.

Patronite

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉

 

 

Fot. w nagłówku Freepik.com