Anja Rubik Vogue Nago

Anja Rubik nago w obronie kobiet na okładce Vogue – Herbata i Obiektyw

Zgodnie z obietnicą, popatrzmy sobie na zdjęcia okładkowe nowego wydania Vogue Polska z Anja Rubik na czele. Teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu. Ciało, bo o to o prawo do stanowienia o nim walczą kobiety, bunt przeciw zniewoleniu. Jednak coś psuje odbiór całości. Coś jest nie tak. Cóż, Anja Rubik pokazała się nago nie na ulicy a na okładce „prestiżowego magazynu”. Cóż, dla tych którzy nie lubią czytać. Anja pokazała się za późno i w złej oprawie. 

Siła kobiet

Pozostałe później, teraz ta, gdyż uznałem ją za najlepszą.

[…]W głównej roli obsadziłam silną kobietę, jak z aktów Helmuta Newtona. Ze zdjęcia bije siła. Na fotografii jestem naga. W systemach patriarchalnych ciało kobiety jest seksualizowane, jest czymś złym i nieprzyzwoitym. Stąd też nagość stała się symbolem kobiecej rewolucji […]

Anja swym nagim ciałem chce przeciwstawić się patriarchatowi, który traktuje kobiece ciało jako seksualne i nieczyste. Cóż ma trochę racji, jednakże system o którym mówi, nie jest jednorodny. Ma niejako dwa obiegi i w każdym z nich ciało traktowane jest inaczej. W obiegu popkulturowym do lat ciało kobiety nie jest czymś nieczystym, gorszym od męskiego. Nastąpił przełom i kobieta posiadająca ciało silne, wysportowane, przełamujące kolejne naturalne bariery jest czymś wręcz pożądanym, choć naturalnie opinie co do estetyki są różne, ale to akurat dotyczy tak samo pań jak i panów. Właściwie chudawe, pozbawione siły ciało Anji jest czymś dziwnym we współczesnym świecie, wręcz archaicznym. Paradoksalnie będąc najmocniejszą stroną tej sesji. Będąca reliktem branży modowej Rubik, posiada z dzisiejszego punktu widzenia aseksualną sylwetkę narzuconą wymogami projektantów. W tym też obiegu ciało kobiety poddane jest silnej seksualizacji ale tylko częściowo. Wymaga się by z własnej woli zamieniała je w dobro konsumpcyjne, demonstrowała że jest zawsze chętne i gotowa. Nie cieszą się popularnością zdjęcia na których kobieta nie prezentuje swych wdzięków w należyty sposób, co widzimy po występach Anji. Pierwsza z brzegu sesja zdjęciowa w magazynie dla pań Viva! „seksowna Anja Rubik”. Innym razem naga w magazynie Lui, ku uciesze gawiedzi.  Z dwóch zaś wysportowanych ciał, męskie zawsze będzie bardziej mechaniczne, kobiece musi eksponować te elementy, które uznawane są za „seksowne”, „podniecające” inaczej nie mogąc liczyć na uwagę. Od dawna natomiast seks, seksualność nie są czymś nieczystym i nikt nie przymusza kobiet do skromności i sukien do kostek. Niestety Anja walczy tutaj sama ze sobą, gdyż od lat z własnej woli jest częścią tego obiegu.  Nikt jej lufy do skroni nie przykłada tylko robi przelewy.

Można przyjąć, że większość kobiet obecnych chociażby w mediach społecznościowych wykorzystuje tę sytuację dla własnej korzyści a tym samym pewna decyzyjność i władza przechodzą w ich ręce wytwarzając swoisty podobieg. Kultura naprawdę nie jest jednorodnym bytem. Równocześnie istnieje masa innych możliwości zaistnienia niż tylko poprzez ciało i seksualność lub właśnie seksualizację, czyli formę przesadą, będącą efektem przymusu, presji, ze strony społeczeństwa. Samo znaczenia słowa seksualizacja, oznacza „bądź zawsze chętna, bądź obiektem seksualnym”. Więc mniej więcej się przygotowała, ale tylko mniej więcej. O ile w obszarze funkcjonowania Anji Rubik, czyli skostniałych magazynów i pisemek rzadko kiedy przedstawia się kobietę jako jednostkę mającą coś do powiedzenia i czego warto posłuchać tak w bardziej liberalnym choć równocześnie bardziej chaotycznym świecie mediów społecznościowych, pula możliwości jest znacznie większa. Blogerka zajmująca się książkami nie musi pokazywać się półnago. Zatem zmiany zachodzą, są widoczne. Równocześnie warto zaznaczyć, że tak naprawdę Newton wszystko zawdzięcza kobiecie, która miała dość odwagi i siły by dać mu mnóstwo miejsca na łamach – Francine Crescent – którą okrzyknięto najodważniejszą, najważniejszą redaktorką naczelną, która przekształciła francuską edycję Vogue w najważniejszy magazyn związany z fotografią mody. Tymczasem Anja dostaje od Niedenthala jakiś ochłap, bo coś tam trzeba zrobić na szybko, skoro polski Vogue przez cały czas trwania strajków kobiet zajęty był bardziej serialem o księżnej Dianie.

Drugi obieg to ten rządowo – kościelny. Następuje tu systemowa deseksualizacja ciała, nastawienie jedynie na prokreację, bez przyjemności. Tutaj ciało tak mężczyzny jak kobiety jest grzeszne i nieczyste, bo pełne rządz. Mamy do czynienia jedynie ze stosunkami płciowymi nastawionymi na prokreację, z całkowitym pominięciem przyjemności. Protesty kobiet wymierzone są właśnie w wyrok Trybunału (nie)Konstytucyjnego, który pod wpływem ultra ortodoksyjnych środowisk prokościelnych zadecydował: co by się nie działo, kobieta ma rodzić a rodzenie jest celem jej istnienia. Traci władzę nad własnym ciałem. Dodatkowo wcześniej te same środowiska wypowiedziały wojnę edukacji seksualnej, która jest jednym z istotnych elementów tego, co zapowiadał Helmut Newton a co widzimy w obiegu popkulturowym. Swobodę w manifestowaniu własnej seksualności, jej świadomość, dobrowolność. Trochę nie tak to wyszło. Ciało kobiety nie jest zatem nigdy równocześnie seksualne i nieczyste. Albo takie, albo takie. Przy czym mało kto przejmuje się przedstawicielami drugiego obiegu. Tyle, że mają władzę dzięki której mogą narzucać pewne rzeczy, ale dopóki tylko gadają i nic nie robią wszyscy puszczają ich gadki o moralności mimo uszu.

Anja Rubik Vogue Nago
fot. Helmut Newton / Nadchodzą / Sie kommen

Okładka

Na zdjęciu Anja spowita jest czerwoną materią, w kolorze który nazwałem sobie „podręcznym czerwonym”. Popularność serialu Opowieści Podręcznej sprawiała, że kolor ten utożsamiany jest od dłuższego czasu z opresyjnymi zapędami rządu i Kościoła wobec kobiet. System rządowo – kościelny jest również znany z olbrzymiej hipokryzji. Rozwody, hedonizm, zdrady, kochanki, nieślubne dzieci i afery pedofilskie, będące domeną ludzi, którzy ciągle krzyczą o ochronie życia, dzieci i ich demoralizacji przez edukację. Seksualną. Czyli szedłbym tutaj raczej w stronę ukrycia ciała seksualnego pod płaszczykiem hipokryzji oraz zniewolenia kobiet, co wyrażają skrępowane ręce. Niestety, druga okładka obala ten całkiem dobry tok myślenia, gdyż grafik zakrył piersi Anji napisem a sama modelka zakrywa intymne części ciała. Zakrycie zapewne nastąpiło z woli naczelnego. Anju, bądź naga, ale skromnie, nie prowokuj. Czyż to nie znamienne w obecnej sytuacji? Jakaż byłaby moc tej okładki, gdyby były odsłonięte? Pamiętam takie świetne hasło z filmu Sztuka Kochania. Główna bohaterka pyta jakiegoś mądralę, czy wie skąd jest. Ten odpowiada, że z Warszawy, na co Wisłocka mówi, z waginy jesteś, a i tego drugiego w kapuście nie znaleźli. W kontekście walki o prawa reprodukcyjne kobiet, w które wpleciona jest walka o prawo do edukacji seksualnej, o które także nasza bohaterka walczy – wyśmienite. Ale wyszło jak wyszło, bo wiele rzeczy z udziałem Anji tak wychodzi. Stronka sexed.pl jest napisana poniżej poziomu poradników dla nastolatków z lat 90. Właściwie dla nastolatek. Wielka szkoda.

Anja Rubik Vogue Nago
fot. Anja Rubik / Anja Rubik / Okładka Vogue

Wróćmy do siły. Czym jest siła? Siła fizyczna, siła charakteru. Są różne rodzaje siły. Definitywnie Anja nie posiada tej pierwszej. Zdjęcie zaś nie jest w stanie oddać siły charakteru jednostki, może za to wyrazić metaforycznie istnienie tej siły u kobiet w ogóle. Wypadłoby uzasadnić nagość. Spór dotyczy ciał kobiet, które podporządkowane zostaje jednemu celowi: rodzenia dzieci za wszelką cenę. Jednakże czy w dobie wszechobecnej nagości może ona stanowić oręż? Anja nie atakuje nas czymś brudnym, nieczystym, gorszącym bo nikt tak o kobiecym ciele nie myśli, zwłaszcza w obiegu popularnym i na pewno nie tak myśleć czytelnicy Vogue, czyli czasopisma które już skandalizowało i to zdjęciami Helmuta Newtona, który swoim Sie Komen – Nadchodzą zapowiadał rewolucję obyczajową. Kobiety świadome swojego ciała, jego seksualności, potrzeb w tym zakresie, tejże seksualności swobodnej manifestacji. Polski Vogue nie ma odwagi przywalić tych zdjęć na całą stronę. Maleńkie reprodukcje majaczą gdzieś pośród kartek, łatwe do przeoczenia. Anja zaś nie ma tej odwagi co modelki Newatona. Pięścią zasłania brudne części ciała, mogące zniesmaczyć czytelnika. Czyli redakcja nie ma tak dobrego zdania o czytelnikach Vogue zdania jak ja. Grafik zaś zadbał by nie naruszyć standardów społeczności Facebooka i zasłonił sutki wyzwolonej kobiety. Moglibyśmy jeszcze dodać, że na zdjęciu Newtona kobiety nie idą same. Nigdy nie będziesz szła sama? Anja zaś idzie sama, bo nie lubi konkurencji?

Anja Rubik Vogue Nago
fot. Anja Rubik / Anja Rubik / Okładka Vogue

Faktem pozostaje, że w obu obiegach często ciało kobiety nie należy do kobiety. Jedni mówią ubierz się, drudzy mówią rozbierz się. Ubrana nie jesteś wyzwolona, rozebrana jesteś wyuzdana, grzeszna. Rubik niestety wspiera ten system całą swoją karierą. Rozebranie się miałoby sens na Wiejskiej w Warszawie albo pod budynkiem archidiecezji. Na okładce? Ot, zawodowa modelka raz jeszcze pokazała się nago, w czym nie ma absolutnie nic odważnego. Taka jej praca, już to robiła, za to jej płacą. Z resztą nagość w przypadku nawet amatorki byłaby uzasadniona decyzją redakcji i gasnącym prestiżem magazynu. Jeśli jednak nawiązać do zdjęć H. Newtona, który zapowiadał rewolucję, w połączeniu z wyrazistą, ostrzegawczą czerwienią, możemy powiedzieć, że „coś nie pykło”. Miała być samoświadomość, której istotnym celem jest także edukacja a mamy wspomniane dwa niezależne obiegi. W pierwszym kobieta musi stać obiektem seksualnym inaczej jest bezwartościowa. Na szczęście wyodrębnia się kolejny podobieg, gdzie może budować swoją wartość także na innym fundamencie. Tyle, że Anja nie chce być w nim obecna, bo nie zapewnia wystarczająco lukratywnych zleceń. W drugim natomiast, jest o tyle użyteczna o ile jest płodna i rodzi. W pierwszym i drugim zawsze pozbawiona jest decyzyjności i przyjemności. Zatem całość powinna również funkcjonować jako dyptyk. Szkoda, że Rubik nie zareagowała na protesty od razu a jakby wstrzymała się do chwili publikacji kolejnego numeru Vogue, gdyż teraz jest to tylko kalka z reporterskiego zdjęcia na którym widzimy Karolinę Micułę. Oprócz tego w strojach Podręcznych protestowało ostatnio sporo kobiet a Rubik nie brała w nich większego udziału.

Anja Rubik Vogue Nago
fot. za Natemat.pl / Karolina Micuła / Strajki kobiet 2020

O ile spontaniczny akt złamania pewnych norm, jak choćby tej, że na ulicy mamy być ubrani, może być forma buntu, zwłaszcza wobec władzy, która chce za wszelką cenę przejąć kontrolę na kobiecym ciałem, podporządkować je systemowi patriarchalno – kościelnemu, tak w mediach nagie ciało od dawna jest wykorzystywane w szczytnym celu, tyle że przeważnie celem jest przykucie uwagi jeszcze kilku osób nagim ciałem. Tyle tylko, że nagie ciało modelki, na okładce magazynu nie jest czymś niezwykłym. Mija się obojętnie. Cała rubikowa afera, wynika nie z nagich piersi Anji, tylko faktu, że w Polsce włączyła się do protestów ten pluszowy sposób, poprzez magazyn, którego naczelny potraktował ją odwrotnie niż Crescent Newtona.

Zawłaszczyć protesty

Mamy zatem pewną formę zawłaszczenia protestu przez znaną modelkę – celebrytkę. Gdyby pojawiła się wcześniej… A tak? Nagle, gdy wszyscy są już trochę zmęczeni, ale dalej robią swoje ona wybiega cholera wie skąd wrzeszcząc No pasarán! Głupio by było, gdyby policja zwinęła Anję Rubik. Dodatkowo Temat Numeru potraktowany został po macoszemu. Oczekiwałem, że zaproszone zostaną teoretyczki feminizmu, że dostaniemy przegląd lektur, analizę sytuacji z punktu widzenia socjolożek, filozofek i antropolożek, duża porcja historii walki o prawa kobiet, problemy kobiet we współczesnym świecie, zmiany które zachodzą – coraz większa ilość kobiet w armiach świata. Rozprawy filozoficzno – moralne o aborcji na żądanie.

Dostałem Anję, notatkowywiad o Lempart i dolepiony na siłę tekst o Newtonie. Widać, że redakcja nie była na to gotowa i Rubik chyba wykorzystała znajomości, by błysnąć z bezpiecznego studia, przejąć symboliczne przywództwo nad protestami. Może redakcja obawiała się konfliktu interesów na linii Rubik – Lempart? Zdjęcia Rubik ładnie przechodzą w feministyczną sesją modową, która równie dobrze może być serią minimalistycznych kreacji na sylwestra. Długo przewijałem facebookową stronkę polskiego Vogue. Łatwiej dowiedzieć się czegoś o Lady Di niż protestach Polek i Piekle Kobiet. Przecież to się aż prosi o serię wywiadów z kobietami, którym odmówiono aborcji, kobietami które musiały jechać na Słowację. A tu nic. Ot, naczelny łaskawie dał kibitkom trzy strony i to w sposób tak infantylny, że powinien poprosić o zmianę tytułu periodyku albo zrezygnować ze stanowiska. Swoją drogą każda wielka edycja Vogue miała na początku kobietę u steru, z czasem pojawiali się mężczyźni, ale zawsze Vogue tworzyły kobiety. My na dzień dobry dostajemy Filipa Niedenthala, który łaskawie pozwolił się Ani rozebrać, ale tak nie za bardzo i ocenzurował ją fontem. Fajnie. Mężczyzna dostał od kobiety pół magazynu, kobiety dostały od mężczyzny resztki. Anja Rubik walczy. Komfortowo, bezpiecznie i ze studia. Być może zaletą jest niedzisiejsza sylwetka Rubik. Kanony piękna się zmieniają, modelki pewnych kręgów świata mody pozostają aseksualne. Ciężko zatem zarzucić magazynowi, że „seks sprzedaje”. Tutaj mamy największy atut tej sesji. Wybór innej modelki i całość byłaby jeszcze mniej wiarygodna.