Fotografia Ewolucja Medium Sztuki

Fotografia Ewolucja Medium Sztuki – Anna Potocka

Fotografia Ewolucja Medium Sztuki Anna Maria Potockiej to kolejna książka, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego, kto twierdzi, że interesuje się fotografią.
Ciężko nadać książce o fotografii jakiś ambitniejszy tytuł niż „Fotografia” albo „O fotografii”. Przez to nigdy nie wiadomo, o którą książkę dokładnie chodzi. Dziś kolejna pozycja pod dobrze znanym tytułem, autorstwa polskiej krytyczki i teoretyczki sztuki. Książka raczej mało znana, nie przewija się przez blogi i portale z taką częstotliwością jak Sontag. Zatem przed Państwem:

Susan Sontag

Sontagowy boom zaczął się w 2009 roku, gdy wydawnictwo Karakter podjęło trochę karkołomną decyzję o ponownym wydaniu tej książki w Polsce. Ciężko powiedzieć z jakim entuzjazmem podeszli do niej fani fotografii w latach bodaj 90, ale aż do wznowienia w 2009 było o niej cicho. Bardzo cicho. Osadzona w latach 60 i 70 XX wieku, stanowi inspirację dla kolejnych pokoleń fotografów. Czytał to ktoś w ogóle? Dobra, dość obgadywania bliźnich. Przy pewniej dozie wyobraźni, jesteśmy w stanie dzięki temu antykowi, zrozumieć wiele współczesnych prawideł rządzących społeczną stroną fotografii.

Po co w ogóle o tym piszę? A tak, w ramach złośliwości oraz by pokazać, że dyskurs fotograficzny właściwie zamyka się na jednej książce a tymczasem trochę ich wyszło jak choćby ta pani Anny.

Fotografia. Ewolucja medium sztuki

Wielkim plusem są język oraz przystępność. O ile Sontag, pisze trochę ciężkawo i bardzo łatwo zgubić wątek, tak Potocka pisze bardzo lekko. Ok, żeby być sprawiedliwym w kilku miejscach miałem mały problem argumentacją, ale uznałem że kompleksowe ujęcie tematu jakim jest fotografia, jest niemożliwe. Zatem zawsze powstają pewne luki.
Nie jest to jedna z tych bardzo trudnych książek, które tak daleko zabrnęły w analizę, że straciły jakikolwiek związek z omawianym tematem.

Można chyba powiedzieć, że jest to książka z zakresu filozofii sztuki. Filozofia zaś filozofii nie równa. Vilem Flusser pisał tak by nie zostać zrozumianym, Potocka pisze tak by dotrzeć do najszerszego grona odbiorców. Całość liczy sobie zaledwie 240 stron i składa się z aż dwunastu rozdziałów. Wydawać by się mogło, że to bardzo dużo jak na tak niewielką objętość, ale okazuje się że w 100% wystarczy. Potocka podzieliła fotografię na kilka obszarów.

  • Fotografia amatorska
  • Portretowa
  • Prasowa
  • Dokumentalna
  • Akt
  • Eksperymentalna
  • Fotografia – sztuka

oprócz tego analizuje samo medium, porusza kwestię prawdy i historię idei.

W platońskiej jaskini

Zaznaczam, że książka jest trochę bardzie abstrakcyjna od tego co zaprezentowała Sontag. U amerykańskiej eseistki, nacisk położony jest bardziej na kwestie socjologiczne, antropologiczne. Tymczasem nasza rodaczka zdecydowanie bardziej ciąży w stronę filozofii. Potocka analizuje chociażby, jak interpretacja wpływa na postrzeganie a tym samym odsuwa nas od prawdy.

Niezwykle istotą częścią książki jest próba analizy kiedy fotografia staje się sztuką, jakie są relacje fotografii ze światem sztuki. Myślę, że to powinno Was szczególnie zainteresować, a w szczególności wszystkie osoby, które toczą boje o to czy fotografia jest sztuką. Myślę, że zapoznanie się z książka skieruje ich sposób myślenia na nowe tory. Niezłej krytyce poddany zostaje piktorializm oraz poznajemy Jana Bułhaka, z zupełnie innej strony. Założyciel Związku Polskich Artystów Fotografików, krytykowany najczęściej za słowo „fotografik” tutaj obrywa  z zupełnie inną pulą argumentów. W ujęciu Potockiej, Bułhak i jego piktorialna błahość ideologiczna, zrobiły więcej złego dla fotografii niż dobrego. Zamiast podkreślać wyjątkowość fotografii, ten próbował swoistego flirtu z malarstwem. Próbując niejako przemycić fotografię pod przykrywką czegoś szlachetniejszego.
Poznajemy rozdźwięk pomiędzy fitografią – sztuką a fotografią artystyczną. Raz jeszcze zobaczymy, że historia fotografii jest znacznie bardziej obszerna.

Wnioski

Każda kolejna książka to nowy punkt widzenia. Historia fotografii jest naprawdę wielowymiarowa i pełna swoistych zwrotów akcji. Każda kolejna – dobra – książka, może pokazać że świat fotografii nie jest i nie był monolitem, który parł do świata sztuki jak lodołamacz. Warto konfrontować różne punkty widzenia.

Gdy w znacznej mierze czytający zgadza się z autorem, ciężko napisać coś, co nie będzie streszczeniem książki. Rozważana na temat fotografii autorstwa pani Anny, czytało mi się bardzo dobrze, ale teraz gdy piszę to zdanie, myślę że już to gdzieś czytałem. Znacznie łatwiej pisze się o książkach z którymi się nie zgadzam bo pojawia się taka energia, motywacja do dyskusji albo takimi, które oferują wnioski, spostrzeżenia zupełnie wcześniej mi nieznane, albo które nigdy nie przyszły by mi do głowy. Cóż, zawsze twierdziłem, że najciekawsze dyskusje są tam, gdzie nie zgadzamy się z rozmówcą.

Tymczasem ta trafiła w moje przekonania, dołożyła trochę wiedzy, punktów zaczepienia dla dalszej refleksji, ale nie czuję potrzeby rozbierania na czynniki pierwsze każdego rozdziału. Nawet część o fotografii prasowej, celowych błędach kompozycyjnych mających dodawać im realności pozostaje w zgodzie z moimi przemyśleniami. Zwłaszcza do gustu przypadła mi część o fotografii aktu. Może gdzieniegdzie mógłbym uczepić się pewnych…nadużyć? Naciągnięć? W których wyraźnie pomijane są pewne nazwiska, aby wszystko pasowało do założeń, ale wydaje się to być marginalne.