Epoka hipokryzji herbataiobiektyw, 13 grudnia, 20179 lutego, 2024 Epoka hipokryzji to pozornie monotematyczna książka o seksie i erotyce w przedwojennej Polsce. Okazała się jednak znacznie szerszą pozycją, która dostarcza masę wiedzy. Epoka hipokryzji Dwudziestolecie międzywojenne obrosło mitem ostoi moralności, niczym wieprz tłuszczem. Słuchając gawędziarzy, jak to kiedyś było lepiej, można uwierzyć, że epoka ta była nowym romantyzmem. Ulicami Warszawy przechadzali się panowie, którzy w grze gestów i spojrzeń uwodzili nadobne panie, do których następnie słali pełne zawiłości i wieloznaczności listy. Dziś, co najwyżej wysyła się chamskiej dziewoi bakłażana, który i czego nikt nie ukrywa, jest synonimem nabrzmiałego kutasa. Wielka szkoda, że urodzeni chociażby w 39′, mają dziś lat prawie osiemdziesiąt i nie mieli okazji żyć, dorastać, uwodzić w przedwojennej Polsce. Większość wypowiedzi, to fantasmagorie ludzi w okolicach trzydziestki, którzy wierzą, że urodzili się w złej epoce. Możliwe, że lepiej by im było w epoce hipokryzji. Książka ta pokazuje, że Polacy potrafili bardzo często śmiało wkraczać na pola, których nigdy wcześniej badać nie próbował. Nawet jeśli nie były to badania rzetelne a jedynie przemyślenia, to częstokroć pionierskie, lecz w wyniku dziejowych zawirowań przypadły w udziale komuś innemu. Autor nie raz podkreśla, że Polacy, wcześniej niż Zachód, zaczynali mówić i pisać o różnych zjawiskach a mało się raczej się o nich wspomina zastępując nie rzadko młodszymi kolegami z innych krajów. Czasem wymyślano takie rzeczy, że dzisiejszy czytelnik raczej trzy razy by się zastanowił zanim by powiedział ponownie „kiedyś było lepiej”. Nasi przodkowie wyprzedzili pewnego brodatego Austriaka, odważnie weszli na pole ludzkiej seksualności i stawiali nie raz bardzo, ale to bardzo odważne tezy. Co więcej, były to tezy bardzo liberalne. Choć bywali też zdrowo szurnięci. Rad i promieniowanie jako środki antykoncepcyjne, to tylko niektóre z ich pomysłów. Jeszcze dobrze czegoś nie zbadali a już testowali na ludziach. Nawet nie mówię, jakich substancji potrafili użyć jako środka plemnikobójczego i czym się to kończyło. Nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania. I być może dziwnego mrowienia w niektórych częściach ciała. Okazuje się, że kilka pokoleń temu Polska była bardziej otwarta i postępowa niż ta współczesna. Oczywiście zgodnie ze swoich duchem, więc uzasadnienia bywały przekomiczne. Dyskutowano burzliwie o wielu rzeczach do znudzenia, aby następnie wszystko zamieść pod dywan. Innym razem liczono, że sam fakt wprowadzenie ustawy rozwiąże wszystkie problemy i wszyscy potulnie się zastosują. Gdy dobrnie się do ostatniej strony, okaże się, że współczesne pokolenia wcale nie roztrząsają nowych kwestii. Związki homoseksualne? Było, choć po „ichniemu”. Wykombinowali to całkiem prosto, mianowicie po co zmuszać homoseksualistów do małżeństw, penalizować zachowania tego typu, skoro przyzwolenie i legalizacja zapewnią wymarcie homoseksualistów, którzy nie będą dalej tej cechy przekazywać. Skoro zaś już są, to niech sobie są, po co się kogoś czepiać? Interesującym jest fakt, że nie zwracano uwagi na kobiety, zakładając, iż odczuwają one naturalną potrzebę zabawy we własnym gronie. Co ciekawe, koncepcja ta, żywa była jeszcze niedawno. Często okres dwudziestolecia międzywojennego przedstawiany jest jako niezwykle prawy, moralny. Tymczasem była to moralność fasadowa. Czasem z pewnym sentymentem patrzy się na starsze pary, które powolnym krokiem przemierzają park. Ah, kiedyś to było, ludzie łączyli się w pary na całe życie, słowa małżeńskiej przysięgi wypełniane były…nie były. Przestańmy się okłamywać, bowiem często gęsto, mąż nawet nie wiedział kim jest jego żona. Była takim samym meblem, jak szafa. Żona wiedziała, że jakiś mąż jest, ale jakakolwiek bliższa znajomość zaczynała się w trakcie nocy poślubnej a wraz z nią wór prezentów w postaci chorób wenerycznych. Kto to bowiem widział, żeby się żenić nie mając żadnego doświadczenia? Tutaj wkraczali starsi koledzy, wujowie i kuzyni, którzy zabierali młodzieńca do domu wątpliwej uciechy a niewątpliwej rzeżączki. Albo jeszcze czegoś z całej puli chorób przenoszonych drogą płciową, które szalały sobie w najlepsze. Zdrady były na porządku dziennym, na utrzymanie kochanki Pan Domu potrafił przeznaczyć nieliche sumki. Rozwody nie były praktykowane aby nie dzielić majątku. Oczywiście panie nie pozostały panom dłużne i również chętnie przygarniały kochanków, z którymi często gęsto łączyła je więź silniejsza niż tym na poły obcym typem, zwanym jej mężem na mocy zawartego kontraktu. Tego typu uciesznych ciekawostek i historii, jest w książce cała masa. Autor doskonale, niekiedy zabawnie opisuje pomysły przedwojennych mieszkańców Polski, pokazując, że świat kiedyś nie był lepszy, moralniejszy, bezpieczniejszy. Przeciwnie, w rozpasanej współczesności, znaleźć można znacznie więcej rozsądku względem wielu spraw, zwłaszcza związanych z seksualnością, która tak wielu przeraża. Tym bardziej, że żyjemy jakoby w epoce, która powszechnie opisywana jest jako przesycona seksem i erotyką. W zasadzie dobre selfie na Instagram musi zawierać w sobie odpowiednią dozę erotyzmu. Inaczej można zapomnieć o lajkach. Mimo to ciężko zaobserwować choćby częściową namiastkę tego co działo się w epoce, nienagannej jakoby moralności. Prawdę powiedziawszy erotyczne i pornograficzne fotografie stanowiły bez mała hobby. Kolekcjonowane, wymieniane i namiętnie tworzone, krążyły niczym muszelki między wyspiarzami Wyspy Trobriandzkich. Wprawdzie był to delikatne akty, jakich miliony znajdziecie w Sieci. W zasadzie dziś uchodziłby za formę aktu artystycznego, ale wówczas wywoływały rumieniec. Co ciekawe, w naszej oficjalnie erotycznej epoce, wiek inicjacji seksualnej rośnie, obecnie są to około 23 lata, spada liczba partnerów seksualnych. Wtedy młodzian lat 15 musiał odwiedzić burdel. Kto to widział, żeby chłop po ślubie był jakąś dziewicą? Zatem to co mógł wnieść do związku poza doświadczeniem jest raczej oczywiste. Więcej, owa wierność małżeńska to mi i bzdura. Wiele małżeństw zawartych w ramach handlowej umowy, właściwie się nie znało. Ona miała kochanka, on utrzymywał kochankę nie rzadko wydając na to więcej niż na edukację dzieci. Epoka przesycona erotyką na pokaz, oficjalnie może być grzeczniejsza niż się wydaje. Czyżby doszło do odwrócenia i wszyscy chcą popisać się rozpustnością, podczas gdy zachowują się bardziej wstrzemięźliwie? Pod rozwagę. Patronite Herbata i Obiektyw Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Książka Kultura Przemyślenia Epoka hipokryzjifałszywa moralnośćHipokryzjahistoriahistoria moralnościKamil JanickikulturamoralnośćPolskapolska moralnośćprzedwojenna Polskaprzedwojniesocjologiasocjologia moralności