Epoka hipokryzji to pozornie monotematyczna książka o seksie i erotyce w przedwojennej Polsce okazała się znacznie obszerniejsza. Z jednej strony chciano legalizować związki partnerskie, dokonywano odkryć o kilka lat wyprzedzając zachodnich uczonych. A czasem wpadano na pomysły tak przerażające w ramach poprawy zdrowia, że dzisiejsze problemy antyszczpionkowców wydają się burzą w szklance wody. Z drugiej krzyczano, że masoni, Żydzi i pornografia niszczą naród. Jakby ich zastąpić Sorosem, Reptilianami i Annunaki to wypisz wymaluj XXI wiek. Tyle, że bez Facebooka. I nikt nie czytał książek.
Bardzo współczesna historia
Nie chcę odbierać Wam przyjemności przeczytania tej książki, dlatego będę się starał nie zdradzać wszystkiego. A warto przeczytać, bo okazuje się, że kilka pokoleń temu Polska była bardziej otwarta i postępowa niż ta z XXI wieku. Oczywiście zgodnie ze swoich duchem, więc uzasadnienia bywały przekomiczne. Dyskutowano burzliwie o wielu rzeczach do znudzenia aby następnie wszystko zamieść pod dywan. Innym razem liczono, że sam fakt wprowadzenie ustawy rozwiąże wszystkie problemy i wszyscy potulnie się zastosują. Czasem wymyślano takie rzeczy, że dzisiejszy czytelnik raczej trzy razy by się zastanowił zanim by powiedział ponownie „kiedyś było lepiej”. Czasem mam wrażenie, że wydaje się nam, że poprzednie pokolenia nie zajmowały się „takimi tematami”. Potem przypominasz sobie Mapplethorpa, Clarca, Goldin i już wiesz że nie. Tylko jakoś zawsze tak Polskę w tym temacie omijałem. Nie dość, że próbowali legalizować związki homoseksualne, to jeszcze wyprzedzili Wielkich Psychoanalizy dając podłoże bardzo współczesnym badaniom.
Gdy dobrniecie do ostatniej strony okaże się, że współczesne pokolenia wcale nie roztrząsają nowych kwestii. Związki homoseksualne? Było, choć po „ichniemu”. Legalizacja miała po prostu spowodować wymarcie homoseksualistów. Wykombinowali to całkiem prosto, mianowicie homoseksualistów zmusza się do małżeństw – zwróćmy uwagę, że znów mowa tylko o mężczyznach – przez co ich przypadłość rozprzestrzenia się dalej. Pozwólmy im zawierać związki, dajmy żyć w spokoju, to sami znikną. Przecież nie mogą się rozmnażać. Skoro zaś już są, to niech sobie są, po co się kogoś czepiać?
Nasi przodkowie wyprzedzili pewnego brodatego Austriaka, odważnie weszli na pole ludzkiej seksualności i stawiali nie raz bardzo ale to bardzo odważne tezy, co więcej tezy bardzo liberalne. Choć bywali też zdrowo szurnięci. Rad i promieniowanie jako środki antykoncepcyjne i tego typu przerażające idee. Jeszcze dobrze czegoś nie zbadali a już testowali na ludziach. Nawet nie mówię jakich substancji potrafili użyć jako środka plemnikobójczego i czym się to kończyło.
Polscy pionierzy
Książka też pokazuje, że Polacy potrafili bardzo często śmiało wkraczać na pola, których nigdy wcześniej badać nie próbował. Nawet jeśli nie były to badania rzetelne a jedynie przemyślenia. To nasuwa taką refleksję: czemu o nich zapomnieliśmy? Autor nie raz podkreśla, że Polacy wcześniej niż Zachód zaczynali mówić i pisać o różnych zjawiskach a mało się raczej się o nich wspomina zastępując nie rzadko młodszymi kolegami z innych krajów. I nie dotyczy to tylko, ale to już moja uwaga, psychologii czy seksuologii ale także filozofii, czy informatyki, oraz kilu innych dziedzin. Po prostu teraz poznałem kolejną. Czemu Baudrillard zamiast Lema? Może nie zamiast, ale równocześnie. O ile Francuz zajmował się raczej kwestią znaków, symboli, tak Polak na długo przed powstaniem Internetu opisał maszyny fantomatyczne, które ułatwiają zachodzenie zjawisk opisanych w mętny, niejasny, podchwytliwy sposób przez francuskiego filozofa. Tym bardziej, że obaj używają podobnych przykładów – Disneyland. Ot, taki ulubiony przykład.
Epoka hipokryzji
Często okres dwudziestolecia międzywojennego przedstawiany jest jako niezwykle prawy, moralny. Tymczasem była to moralność fasadowa. Czasem z pewnym sentymentem patrzymy na starsze pary, które powolnym krokiem przemierzają park. Ah! Kiedyś to było, ludzie łączyli się w pary na całe życie, słowa małżeńskiej przysięgi wypełniane były… nie były. Przestańmy się okłamywać. Często gęsto, mąż nawet nie wiedział kim jest jego żona. Była takim samym meblem, jak szafa. Żona wiedziała, że jakiś mąż jest, ale jakakolwiek bliższa znajomość zaczynała się w trakcie nocy poślubnej a wraz z nią wór prezentów w postaci chorób wenerycznych. Kto to bowiem widział, żeby się żenić nie mając żadnego doświadczenia?
Tutaj wkraczali starsi koledzy, wujowie i kuzyni, którzy zabierali młodzieńca do domu wątpliwej uciechy a niewątpliwej rzeżączki. Albo jeszcze czegoś z całej puli chorób wenerycznych, które szalały sobie w najlepsze. Zdrady były na porządku dziennym, na utrzymanie kochanki Pan Domu potrafił przeznaczyć nieliche sumki. Rozwody nie były praktykowane aby nie dzielić majątku. Oczywiście panie nie pozostały panom dłużne i również chętnie przygarniały kochanków, z którymi często gęsto łączyła je więź silniejsza niż tym na poły obcym typem, zwanym jej mężem na mocy zawartego kontraktu.
Ksiąg nikt nie czyta
Inna taka rzecz, która rzuciła mi się w oczy, to wzmianka o słabym czytelnictwie. Autor przytacza wypowiedzi pisarzy i księgarzy, którzy skarżą się że nie ma dla kogo tworzyć dobrej literatury. W zasadzie sprzedają się tylko modne sprośności (choć pojęcie tego co pornograficzne było dziwne, bo zaliczano tam też Chłopów, współczesną lekturę szkolną) a poważne, ambitne dzieła – raczej zalegają na półkach albo wydawane są minimalnym nakładem. Od siebie mógłbym dorzucić kult wegańskich wampirów. Roznieciły one chwilowe czytelnicze zapały, które przygasły później na dobre 5 lat. Niektórzy naprawdę pomiędzy Zmierzchem a Greyem nie przeczytali nic. I co? Kiedyś było lepiej?
Kongres Futurologiczny
Lektura książki dała mi fajny kontekst dla epoki, w której wychowywał się Stanisław Lem. Co więcej wychował się on w lekarskiej rodzinie a następnie sam studiował medycynę. Zatem musiał w końcu otrzeć się o problemy ówczesnej Polski. Być może te burzliwe lata miały wpływ na Kongres Futurologiczny, który opublikował mając lat 50 czyli w 1971 roku. Nauka oczywiście poszła trochę do przodu, pojawiły się nowe pojęcia, ale być może pomysły tamtych czasów dały podwaliny pod późniejsze przemyślenia? I powstały terminy takie jak »euplanista«, »jajkonosz«, »półmatek«. A może powód jest zupełnie inny. Był w końcu pisarzem fantastyki naukowej, bacznym obserwatorem otoczenia, którego rozwój próbował logicznie prognozować. Jeśli dobrze zrozumiałem biografię, nie przepadał za science fiction, choć wedle wszystkich felietonistów przewidział smartfony.
Nagość w reklamie
Żyjemy w epoce, która powszechnie opisywana jest jako przesycona seksem i erotyką. W zasadzie dobre selfie na instagram musi zawierać w sobie odpowiednią dozę erotyzmu. Inaczej można zapomnieć o lajkach. Mimo to ciężko zaobserwować choćby częściową namiastkę tego co działo się w epoce wysokiej jakoby moralności. Prawdę powiedziawszy erotyczne i pornograficzne fotografie stanowiły bez mała hobby. Kolekcjonowane, wymieniane i namiętnie tworzone, krążyły niczym muszelki między wyspiarzami Wyspy Trobriandzkich. Wprawdzie był to delikatne akty, jakich miliony znajdziecie w Sieci. W zasadzie dziś uchodziłby za formę aktu artystycznego, ale wówczas wywoływały rumieniec.
Co ciekawe, w naszej oficjalnie erotycznej epoce, wiek inicjacji seksualnej rośnie, obecnie są to około 23 lata, spada liczba partnerów seksualnych. Wtedy młodzian lat 15 musiał odwiedzić burdel. Kto to widział, żeby chłop po ślubie był jakąś dziewicą? Zatem to co mógł wnieść do związku poza doświadczeniem jest raczej oczywiste. Więcej, owa wierność małżeńska to mi i bzdura. Wiele małżeństw zawartych w ramach handlowej umowy, właściwie się nie znało. Ona miała kochanka, on utrzymywał kochankę nie rzadko wydając na to więcej niż na edukację dzieci. Epoka przesycona erotyką na pokaz, oficjalnie może być grzeczniejsza niż nam się wydaje. Wiążemy wszechobecną, dobrowolną nagość, mająca na celu przysporzenie popularności z upadkiem obyczajów. Pamiętajcie tylko, że za piękną fasadą mogą kryć się dziury w podłogach i walące się ściany. Jak wolicie? Trochę pośladków na insta czy terapeutyczne skierowanie do domu publicznego? Jeśli jednak myślicie, że hipokryzja wyparowała z naszego świata to się bardzo mylicie.