Przykładem pokolenia nierobów są millenialsi, którzy stali się pokoleniem – kozłem ofiarnym. Ani się nie uczą, ani nie pracują, siedzą w domach z rodzicami, zadowoleni z najniższej krajowej. Dokładnie to samo mówiono o hippisach w latach 60 tych.
Czym jest pokolenie?
Pokolenie należy do kategorii „wielkich grup społecznych”, które stały się niezwykle popularne na początku dwudziestego wieku. Apogeum ich popularności przypadło na lata powojenne i mowa o drugiej wojnie światowej. Potrzeba zrozumienia co właściwie doprowadziło masy do takiego kataklizmu wymagało myślenia w kategoriach masowych. Wprawdzie już pierwsza wojna była tragiczna w skutkach, jednak nie łączyła się z żadna konkretną ideologią, przez co wydaje się iż historia przeszła nad nią do porządku dziennego. Z czasem kategoria ta wypaczyła się, bowiem wzrok wielu myślicieli skupił się na wyrazistych grupach czy subkulturach takich jak punk czy hippisi. Efektem było narodzenie się przekonania, że kolejne pokolenia, zwłaszcza młodych ludzi, są całkowicie odmienne od pokolenia rodziców. Niestety, im bardziej nauki społeczne zarzucały kategorię pokoleń widzą jej niedomagania, tych chętniej przejmowali ją publicyści. Efektem są artykuły, sugerujące, że millenialsi są rodzicami swoich rok młodszych kolegów, czyli pokolenia Z. Do ciekawych błędów należy też niejasność konfliktu pokoleń, bowiem najczęściej przestawiany jest on jako konflikt starych z młodymi. haczyk w tym, że nie wiadomo czy millenialsi sa skonfliktowani z pokoleniem Z czy też oba te pokolenia dzielnie odpierają zarzuty pokolenia X, które jest pokoleniem ich rodziców.
Aby to lepiej zrozumieć, trzeba wpierw zapoznać się z definicją pokolenia, która brzmi następująco; Wszystkie jednostki, urodzone na danym terytorium, w danym przedziale czasowy, połączone doświadczeniem pokoleniowym. Okazało się jednak, że owo doświadczenie pokoleniowe, przypomina nieco czasy „fizyki społecznej”, gdy poszukiwano praw rządzących społeczeństwem, niczym prawo prawo Coulomba, światem przyrody. Doświadczenie pokoleniowe, ma trwale kształtować postawy bardzo szerokich grup, przykładowo wszystkich Polaków urodzonych w latach 1984-1996. Millenialsów ukształtować miał przełom mileniów, choć nie wydarzyło się wówczas nic szczególnego. Doniosłe wydarzenia oddziałują też inaczej na poszczególne jednostki, w zależności od ich stanu majątkowego, wykształcenia, pochodzenia. Przykładowo kryzys z 2008 rok, całkowicie inaczej wpłynął na dzieci majętnych rodziców a inaczej na potomków osób o skromniejszych dochodach. Jednakże nie oznacza to, że grupa ta jest jednorodna, bowiem należy ustalić co owe niższe i wyższe dochody oznaczają. Stąd też nie ma możliwości, by jedno wydarzenie kształtowało postawy tak szerokich grup, przez co pokolenie należy bardziej do rozważań z zakresu filozofii społecznej, niż stosowane jest jako kategoria analityczna.
W swoich rozważaniach kategorią pokolenia posługuje się chociażby Zygmunt Bauman. Dalece lepszym jest jednak mówienia o klasie, w ujęciu Guya Standinga. Swego czasu ukuł on termin prekariat, którym określił ludzi każdego dnia doświadczających niepewności jutra. Jest to grupa, która żyje w permanentnym stresie związanym z niepewnością zatrudnia dochodu i stabilności. Przemyślenia jego, pokrywają się z przemyśleniami Baumana, bowiem obaj myśliciele wykazują podobne cechy omawianych przez siebie grup. Jeden jednak, określa ją mianem pokolenia, drugi klasy społecznej. Klasa wydaje się dalece bardziej adekwatną kategorią, niźli pokolenie.
Bezwzględnie należy też pamiętać, że pokolenia w ujęciu Karla Mannheima, nie zastępują się. Wszak pokolenie X, czyli tak pokolenie zwane z angielska baby boomers albo po prostu boomerami, może być rodzicami tak millenialsów jak pokolenia Z. Patrząc na daty, millenialsi przyszli na świat w latach 1984-1996 a zetki 1997 do 2012. Pokolenie X, rodziło się zaś w latach 1961–1984. Oznacza to, że najstarsi millenialsi, mogą być dobrymi znajomymi z najmłodszymi przedstawicielami pokolenia swoich rodziców. Choć niektórzy chyba są własnymi dziadkami. Niechże zabawą dla uważnego czytelnika będzie wyłapanie małej nieścisłości w datowaniach.
Warto też zwrócić uwagę, że termin jakim jest pokolenie pojawia się także w bardziej adekwatnych okolicznościach. Przykładem jest chociażby pokolenie Kolumbów, czyli pokolenie petów urodzonych w latach dwudziestych, dwudziestego wieku. Weszli oni w dorosłość, rozumianą jako egzamin maturalny w 1939 a druga wojna światowa naznaczyła ich twórczość. Przez pokolenie można też rozumieć wszystkich uczniów danego mistrza, chociażby w dziedzinie filozofii czy sztuki albo wychowanków, przykładowo, Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych w Paryżu. Wówczas jednak, społeczeństwo składać będzie się z wielu, równocześnie istniejących pokoleń, których losy będą całkowicie odmienne. Stąd też wynika narzekanie na młode pokolenia czy też młodzież w ogóle. Kategoria jaką jest młodzież wyodrębniała i rozszerzała się na przestrzeni lat. Gdy uczeni Grecy narzekali na ową, mieli na myśli tę część społeczeństwa, która mogła pobierać nauki, nie zaś niepiśmiennych pastuchów.
Millenialsi
Przykładem medialnej mitologii pokoleniowej są oczywiście millenialsi. Pomiędzy rokiem dwutysięcznym a dwutysięcznym pierwszym, zaczęła się rodzić pierwsza zmyślona subkultura dla dorosłych, mianowicie hipsterzy. W tym też okresie cała masa millenialsów uczęszczała do gimnazjów a później szkoły średniej, nosiła szerokie spodnie i bluzy z kapturami. Hipsterzy natomiast nosili ironicznie napomadowe wąsy, brody i okulary w grubych oprawkach. Poza mediami społecznościowymi, ciężko było spotkać osoby pasujące do tego wyobrażenia. Publicyści prześcigali się w charakteryzowaniu tej mitycznej subkultury, która nigdy nie zaistniała poza żurnalami a później memami. Jedynym zauważalnym trendem był powrót dłuższych włosów u mężczyzn, brody oraz oprawki nieco przypominające te noszone przez Ginsberga. Do ideału może dopasowały się osoby z większych ośrodków miejskich, jednakże to imaginarium rzutowało na całe pokolenie. Przytłaczająca większość informacji pochodziła z mediów, w których aktorzy stylizowali się zgodnie z obowiązującą w mainstreamowych mediach modą. Publicyści, zaczęli zaś analizować zachowania grupy, która swój wizerunek wzorowała na ich wcześniejszych wyimaginowanych opisach. Osoby, które śledziły to z zewnątrz, doświadczyły czegoś wcześniej niespotykanego. Oto na oczach milionów narodziło się symulakrum.
Im bardziej proces postępował, tym bardziej niestworzone historie wymyślano. Efektem było wytworzenie się fikcyjnej grupy, którą nazwano raz hipsterami raz millenialsami, bowiem wszystkim było równo obojętne czy mowa o pokoleniu czy subkulturze. Prześcigano się w wymyślaniu kolejnych obowiązujących wśród nich mód, dziwacznych preferencji, cech charakteru. Suche badania, których autorzy przyjrzeli się zwykłym, szarym ludziom, nie były zbyt pasjonujące. Czytelnicy woleli memy z wąsatymi jegomościami albo wytatuowanymi dziewczętami, nad którymi mogli znęcać się do woli, nierzadko nawet nie wiedząc, że z należeć mają do tego samego pokolenia i subkultury. Wielką rolę w kształtowaniu wyobrażenia o obu tych grupach, miały wywiady z przedsiębiorcami, które nierzadko zostały całkowicie zmyślone. Rzekomi bogowie biznesu narzekali, że młode pokolenie nie chce pracować, nie rozumie, że mając lat dwadzieścia, trzeba ciężko harować za darmo by po czterdziestce cieszyć się owocami tejże harówki, w postaci nadciśnienia, depresji a może nawet zawału.
Pokolenie stało się modna kategorią, bowiem nawet sami przedstawiciele pokolenia Y, nie wiedzą, że to o nich mowa. W ten sposób artykuł o życiowych niedołęgach, można sprzedać ludziom w różnym wieku. Publicyści nierzadko celowo nie informują czytelnika kim właściwie są owi Millenialsi, w jakich latach przyszli na świat. Efektem jest bardzo duża swoboda interpretacyjna, z której czytelnik chętnie skorzysta. Niemałą rolę na kształtowanie wyobrażenia o hedonizmie współczesnej młodzieży kształtują seriale. Tutaj nie małą rolę odgrywają produkcje z kategorii teen drama, takie jak pamiętne „Beverly Hills 90210„, „Plotkara” czy „Trzynaście powodów”. Okazuje się, że seriale tego typu, oglądane przeważnie przez osoby, które już dawno ukończyły naście lat, bardzo silnie rzutują na wyobrażenie o nastolatkach. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, większość czytelników marnych publikacji o młodzieży, próbuje w jakiś sposób dopasować przeczytane informacje do wyobrażeń zaczerpniętych z seriali. Bananowa młodzież ze świata „Plotkary”, nie będzie rozumiała co to znaczy dzień uczciwej pracy w warsztacie samochodowym. Pokazuje to również, że widzowie mylą prawdę z fikcją. Odnieść można wrażenie, że postacie fikcyjne stają prawdziwsze od ludzi mijanych na ulicy. Przewidywania Baudrillarda jeszcze się nie ziściły, więc żyją oni, czytelnicy, w swoistym międzyczasie.
Prawda miesza im się z kinową fikcją, pozbawione sensu publikacje prasowe starają się dopasować do tego, co widzieli na ekranie. Efektem jest przeświadczenie, że spotkali, przekonali się na własnej skórze, jak dziwna jest ta dzisiejsza młodzież, choć doświadczyli jedynie aktorskich kreacji. Nikt nie rzuci pracującemu przy biurku obok młodemu człowiekowi, że jest leniwym, roszczeniowym maminsynkiem, bowiem nie łączy go z serialowym bohaterem. Oglądając te brednie, odbiorca pokoleniowej publicystki, jest święcie przekonany, iż podgala jakąś realnie żyjącą grupę ludzi, niczym w trakcie wizyty z kamerą u Kardashianów.
Cała publicystyka poświęcona pokoleniom, nie ma zatem żadnego sensu. Najczęściej nie jest poparta badaniami a co najwyżej pobożnymi życzeniami. Nierzadko jednak zaczerpnięte są one z prymitywnej literatury, stylizowanej na rzetelną publikacje socjologiczne czy psychologiczne. Powołanie się na książkę zawsze jest dobrym pomysłem, choć nie zawsze informacje w książkach mają jakąś wartość. Gdy mowa o kompetencjach cyfrowych nadchodzącego pokolenia Z, mowa o umiejętności obsługi popularnych aplikacji. Czytelnik, który zainteresowałby się czym są te komentujcie cyfrowe, szybko zorientowałby się, że osoby wysoko kompetentne w tej materii, nie mogą cierpieć z powodu treści publikowanych chociażby w social media. Termin kompetencje cyfrowe, oznacza bowiem umiejętność programowania ale też poruszania się owym „cyfrowym świcie”, z naciskiem na świadomość iż rozumie mechanizmów i zjawisk, które mają tam miejsce. Oznacza to, że pokolenie Z, instynktownie posiada wiedzę z zakresu psychologii społecznej, socjologii, i kilku innych dziedzin.
Medialni Millenialsi są zatem bliżej nieokreśloną grupą, na którą można zrzucić absolutnie wszystko. Zamiast rzeczowej informacji o systemie ochrony zdrowia, można napisać, że niepracujący millenialsi zubażają budżet, nie płacąc podatków. Zamiast rozwodzić się nad realiami rynku pracy, szansami edukacyjnymi czy dostępem do bezpłatnych kursów przekwalifikujących, dziennikarzyna może napisać, że mamy do czynienia z pokoleniem ani-ani czy też NEET. Wiadomo bowiem, że Millenialsi ani się nie uczą ani nie pracują, co nie jest w najmniejszym stopniu prawdą. Widać jednak pewną tendencję, która być może nasili się w przyszłych latach. Otóż chodzi o spadającą ilość chłopców, choć właściwie już mężczyzn, którzy po maturze nie kontynuują edukacji. Kobiety natomiast bardzo chętnie ruszają składać papiery na uczelnie wyższe. Analiza tego wymagałaby jednak uderzenia w tony, w których brzemieniu czytelnik może rozpoznać samego siebie. Tego zaś żaden publicysta nie chce, bowiem łatwiej atakować jakieś wyimaginowanego Innego.
Patronite Herbata i Obiektyw
Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw