Jak to jest z tym RAW?

Raw to jak wiecie surowy plik, prosto z aparatu. Często zdarza się, że klient prosi o rawy bo „obrobi” sobie po swojemu. Wielu fotografów bardzo się burzy gdy trzeba zrobić coś takiego i bluzga na klienta nie przebierając w słowach. Zgadzam się z tym, że plików nie powinien obrabiać „kolega syna szefa ze szkoły wojskowej, bo on się trochę interesuje obróbką skrawaniem”. Trzeba dbać o swoją reputację, która w końcu jest dla fotografa BARDZO WAŻNA.

UWAGA:

nie jestem prawnikiem. Nie udzielam wam tu porad prawnych a jedynie chcę wskazać pewien problem, jakim jest zbytni entuzjazm, podejmowanie się pracy bez jakichkolwiek ustaleń czy umów. Na dole serwuję kilka linków do fachowców z zakresu prawa autorskiego.

Fotograf

Dla większości z nas, pytanie o RAW to ujma na honorze, powód do darcia koszul i wyzywania na ubitą ziemię. Jednak chciałbym dorzucić kilka swoich uwag na ten temat. Po pierwsze, czasem trzeba zrobić zdjęcia. Nie retuszować, nie obrabiać. Niczym Robert Capa z Normandii, trzeba przekazać negatywy komuś do obróbki. Jeśli jesteś fotografem ślubnym, pracujesz sam, to na 99% sam też poddajesz fotografie postprodukcji. Nierzadko jednak zdarza się praca z retuszerem. To taka osoba, która sama nie fotografuje ale poddaje właśnie wasze prace obróbce graficznej. Ty pstrykasz on siada do „cyfrowej ciemni”.

Retuszer

jemu potrzebne są RAWy. Nie chodzi tu o pozbawienie fotografa praw autorskich. Zasadniczo plik z aparatu – RAW – postrzegany jest jako jedyny dowód naszych praw autorskich do utworu. Zawsze mnie nurtuje, co będzie gdy plikiem jest np. TIFF. Wiele aparatów pozwala tworzyć pliki HDR, właśnie w formacie TIFF. Jednak retuszerowi najlepiej pracuje się w RAW. Tym samym czasem trzeba je przekazać, aby ktoś obrobił sobie fotografie wg. potrzeb. Raz będzie to arcydzieło, a raz twoje pliki zostaną wręcz zdewastowane. Choć bywa i tak, że zdolny retuszer z mało ambitnych fot zrobi coś znośnego. Jeśli jednak obaj się postaraliście: mamy godny uznania efekt.

Umowa

Wszystko zależy od umowy pomiędzy tobą a klientem. Kto wykonuje fotografie, kto poddaje je postprodukcji. Czy klient ma otrzymać pliki RAW? A może…masz nie wykonywać swoich praw autorskich? Może zamiast podpisu u klienta, weźmiesz prawo do wstawienia do portfolio? Oczywiści jest to bardzo profesjonalna i komfortowa sytuacja, gdy ty fotografujesz, ktoś retuszuje, wszystko jest cacy i dokładnie omówione i opisane. Bywają jednak takie sytuacje, że klient nagle domaga się RAW, bo to za nie płaci. Za zdjęcia. Nie będę wnikał w prawo, ale zaserwuję wam kilka przydatnych linków. Napiszę jednak, że najlepszym sposobem jest zapisanie sobie w umowie:

  • za co klient płaci
  • jak zostanie mu to przekazane
  • kto podda pliki postprodukcji
  • kto zachowa RAW
  • jakie są pola eksploatacji

I jeszcze kilka podpunktów. Tym bardziej, że istnieją różni klienci. Czasem klient domaga się plików bez obróbki bo sam nie wie czego chce albo kolega, który trochę fotografuje powiedział mu, że ich potrzebuje. Czasem klient ma swojego grafika, który ma coś z tych fot zrobić, bo po to zostały zamówione. I zaczynają się schody. Fotograficy muszą wiedzieć czego oczekuje klient. Gdy pracujecie na rynku komercyjnym, trzeba się zachowywać jak biznesmen a nie jak artysta. Potem wszystko ląduje w facebookowych grupach wsparcia prawnego, z których nic nie wynika, klient to złodziej a fotograf pokrzywdzony. Bo obrobił foty a retuszer potrzebuje RAWów do dalszej pracy a fotograf upiera się że da tylko wyretuszowanego JPGa. Jeśli nie chcecie dzielić się ukochanymi RAW, możecie skorzystać z TIFF, PSD albo DNG. W 80% przypadków będą to pliki, które w 100% spełnią potrzeby postprodukcji. Oczywiście na 110% zaraz ktoś mi wysmaży maila o kolorach, bitach i profesjonalnej obróbce. A potem się okaże, że teoretycznie to on to wie, ale pracuje na notebooku a aparatu nigdy nie kalibrował.

Ważniejsza jest jednak inna kwestia. Współpraca z klientem. Wiem, wiem że świat jest dziwacznym miejscem, gdzie o dobrej, serdecznej współpracy czyta się tylko w magazynach i książkach. Jednak ten luz i spokój można sobie wypracować chłodnym podejściem, pisaniem umów. Zamiast walczyć o RAWy po sesji, pomyślcie o co zapytać klienta przed. Tym bardziej, że nawet utrata pliku RAW nie pozbawi was praw autorskich do waszego dzieła. To nie działa tak, że nie posiadając RAW automatycznie tracicie prawa na rzecz wrednego oszusta. Na 100% na forach znajdziecie informacje, że RAWów się nie przekazuje, nie oddaje, nie pokazuje. No właśnie nie zawsze. Czasem „pstrykasz na uwięzi” a retuszer z miejsca zaczyna pracę i selekcję. Wszystko zależy od tego co macie zrobić. Wystarczy też najczęściej zapytać klienta przed sesją czego oczekuje. Jeśli zaś zajdzie taka sytuacja: zapytać czemu są mu potrzebne. Dlaczego nagle zapragnął tych RAWów. I tyle.

Linkujemy

Obiecałem wam kilka linków z rzetelną wiedzą na temat prawa autorskiego. Oto one:

Prakreacja.pl – blog Wojciecha Wawrzaka specjalizującego się w udzielaniu porad prawnych freelancerom i ogólnie branży reaktywnej.

Fotoprawo czyli serwis z zakresu prawa dla fotografów. Warto poczytać.

Prawa Twórców czyli blog pani Agnieszki Stach, również dedykowany kreatywnym wszelkiej maści.

Ich lektura powinna dać Wam odpowiedzi na wszystkie pytania.

 

fotografie w tle pochodzi z serwisu freepik.com