Herbata w Polsce nie przyjęła się od razu, w przeciwieństwie do kawy. Nie ma też w u nas żadnej w zasadzie ceremonii ani zwyczajów związanych z piciem tego chińskiego wynalazku. Nie chciałbym też zostać źle odebrany. Jeśli mówię, że w Polsce nie ma „kultury picia herbaty” to…nic nie znaczy. Bo jeśli ona jest, istniej, to super, genialnie. Jeśli jej nie ma, to zawsze może być, ale jej brak nie jest negatywny. Stworzenie jej, nie jest zaś zadaniem konsumenta. Tylko naszym.
Herbata w Polsce
Zauważyliście, że większość herbaciarni ma jakiś taki klimat hindusko – hippisowski? Specyficzna rzecz. Podesty, elementy kojarzące się z Indiami, jakimś tybetem, chińskie utensylia i herbata cejlońska. Taki tam „orientalny mix”, powstały z wielu elementów różnych kultur. Osobiście brakuje mi takiego miejsca, które pasowałoby do spotkania na przykład z klientem. Ich brak jest zrozumiały – skoro napar z liści herbaty chińskiej nie jest popularny tak jak kawa i nie stanowi dla wielu oprawy rozmowy, to nie ma sensu inwestować. Warto też dodać, że przyjął się zwyczaj, iż w herbaciarniach dostać można fajkę wodną. Zauważyliście? Taki kulturowy miks.
fot. z herbaciarni Czajownia we Wrocławiu
Herbata w domu
Coraz częściej w domach Polaków znaleźć można dobre ekspresy. Kawa rozpuszczalna stanowi dobro niemal luksusowe, bowiem niektóre firmy wycofują się z produkcji. Rozpuszczalna odchodzi do lamusa. Częściej, gdy potrzeba „kawowego kopa” stosuje się metodę tradycyjną, czyli wsypuje trochę mielonych ziaren do szklanki i zalewa wodą. Tak zwana kawa robotnika. Zauważalnie zwiększa się ilość urządzeń dedykowanych parzeniu kawy. Od prostych kawiarek, przez wszechstronne ekspresy. Ekspres to jedno, ziarna to drugie. Herbata zaś ekspresowa, w woreczkach. Ilość kolorów zauważalnie się zwiększa, ale nadal trzon polskiego importu stanowi herbata torebkowa, czarna. Pula kolorów też zauważalnie się zwiększyła. Czarna herbata ma na półce dwóch nowych towarzyszy, zieloną i czerwoną, choć te określenia są mylące. Definitywnie import ze Sri Lanki ciągle jest dominujący, choć chętnie Polacy sięgają po herbaty japońskie. Przy czym chętnie, to również zwodnicze pojęcie. 90% Polaków pija czarną cejlońską, więc pozostałe 10% tortu herbacianego trzeba podzielić dla yerby, roibosa, miodokrzewu. Mniej pija się herbaty z Indii czy wbrew pozorom z Chin, za to pojawiają się tanie herbaty z Afryki.
Parzenie
Herbata ciągle parzona jest w kubeczkach, rzadko w czajniczkach ale to bez znaczenia. Istotniejsza jest ta nieszczęsna torebka, która nie jest szczególnie korzystna dla zdrowia. Są oczywiście osoby, które przywiązują dużą wagę do naparu, jednak nie ma ich jeszcze aż tak wielu. Kubek, odgrywa ważną rolę w podawaniu herbaty. Jest wręcz dominujący. Sporo pozostało jeszcze szklanek. Obecnie w Polsce nie ma żadnej formy „ceremonii herbacianej” i raczej żaden zwyczaj już się nie wykształci. Obecnie dominują raczej mody a te z założenia przemijają. Nie podejrzewam więc by w najbliższych latach Polska przeżyła herbacianą rewolucję. Naturalnie czasem moda zostawia po sobie wyraźny ślad, tym bardziej że herbata jest spożywana w dużych ilościach.
Aktualnie ciągle panuje moda na bycie fit. Wiele portali wychwala zalety pu-erh oraz herbat zielonych. O ile część fanów zdrowego trybu życia parzy w kubeczku z saszetki, o tyle część zaopatruje się w zaparzacze, kupuje całe liście, eksperymentuje z napojami. Zdecydowanie może to poprawić sposoby picia herbaty. Zwłaszcza w punktach gastronomicznych, które „dobrą herbatę” serwują w postaci czajniczka z wrzątkiem i torebki herbaty. Zielonej.
Fani herbaty
Herbata ma liczne grono zwolenników. W tym roku po raz IX odbyło się Święto Herbaty, w Poznaniu organizowany jest festiwal „Zaparzaj”. Bytom zaś może pochwalić się Szkółką Tyju, organizowaną przez Herbaciarnię Herbata.
Takich imprez jest więcej, znacznie więcej. Nie mówiąc już o blogach i vlogach. Nie małą rolę odgrywa Czajnikowy, czy Piewcy Teiny. Jest cała masa, masa stron i blogów herbacianych. Ja lubię te dwa. Ilość jednak wydarzeń, fanów, blogów pozwala sądzić, że herbaciana kultura w Polsce rozwija się coraz lepiej. Naturalnie bardzo mnie to cieszy, ale mam też zastrzeżenia. Wszystkie czajniczki, hohiny, morza herbaty, są trochę przerażające. Brakuje próby zaszczepienia metod parzenia dobrej herbaty jak dobrej kawy. Bez wiedzy konsumenta co tam się dzieje. Chcę dostać dobry napój. Chcę też czasem, jak w dobrych kawiarniach, wybrać jaka kawa zostanie mi zaparzona. Druga opcja, jest popularna w herbaciarniach, ale przestrzega się sztywnych reguł, przez co gdy dostajesz czajniczek jest on bardzo podręcznikowo parzony. Dodatkowo nie wszystkie herbaciarnie jak poznańskie „Pod Lampionami” pozwala pobawić się w samodzielne parzenie. Zatem rozrzut jest bardzo duży.
You must be logged in to post a comment.