Mała propozycja dla tych, którzy ponownie chwycili za 1984, oraz dla tych, którzy Orwella dopiero poznali. „Nowy Wspaniały Świat” Aldousa Huxleya. Świat wolny od głodu, chorób, nieszczęść, wojen. Wszyscy są szczęśliwi. Ci którzy mogliby być nieszczęśliwi, nie mają dość rozumu by to pojąć.
Początkowo uważałem tę pozycję za perfekcyjną antyutopię, w której człowiek poświęcił wolną wolę w zamian za absolutne szczęście. Można tę powieść tak interpretować, co z resztą autor zrobił dwukrotnie. Pierwszy raz w 1946, wraz z pierwszym wydaniem po II Wojnie oraz 30 lat po pierwszym wydaniu. Tyle tylko, czy taki był jego zamysł w chwili gdy w 1932 „Nowy Wspaniały Świat” trafił do księgarń?
Rodzinka Huxley
By lepiej zrozumieć poglądy Aldousa przyjrzyjmy się jego rodzinie.
Thomas Henry „Bulldog Darwina” Huxley (dziadek Aldousa) – wybitny biolog
Andrew Huxley, brat – biofizyk i psycholog, przyszły laureat nagrody Nobla
Julian Huxley, brat – biolog ewolucyjny, eugenik, współzałożyciel WWF
Aldous Huxley, nie wziął sobie pomysłów zawartych w „Nowym Wspaniałym Świecie” z powietrza. Cała jego rodzina od kilku pokoleń poszczycić się mogła niezłymi osobistościami świata nauki. Eugenicy, biolodzy, psychologowie. Aldous dorastał w otoczeniu postępowych teorii. Brat Aldousa, Julian, ukuł termin transhumanizm i dał mu pierwszą definicję. Nastąpiło to dużo później, gdzieś w latach 50, na długo po wydaniu Brave New World, ale daje to wgląd w otoczenie, które go kształtowało.
Aldous urodził zatem w nie byle jakiej rodzinie, od pokoleń związywanej z brytyjskimi kręgami naukowymi i wyższymi sferami. I to nie gdzieś na obrzeżach a bliżej centrum. Właściwie bardzo wielu członków tej rodziny było uznanymi naukowcami, artystami, albo zajmowało ważne pozycje w różnorakich instytucjach Wielkiej Brytanii. W przyszłości z resztą sam Aldous stanie się najważniejszym intelektualistą swojej epoki, jego młodszy brat otrzyma nagrodę Nobla za badania nad centralnym układem nerwowym.
Na przekonanie o sobie, mieli największy wpływ przodkowie Aldousa oraz zapewne jego starszy brat Julian, który był prominentnym eugenikiem. Z jednej strony był zachwycony możliwościami jakie oferuje nauka. „Nowy Wspaniały Świat” to nie tyle przestroga konieczności. Oraz fenomenalna satyra społeczna. Julian popierał wprawdzie dość umiarkowane rozwiązania, był krytykiem radykalnych kroków z lat 20 i 30 XX wieku ale rozważał także bardziej okrutne opcje. Jak wielu intelektualistów tamtej epoki pragnął udoskonalenia rasy ludzkiej. By to osiągnąć, należy wyeliminować ze społeczeństwa niepożądaną pulę cech.
Eugenika
Historia eugeniki jest dość zawiła i na pewno znajdę jeszcze okazję by temat rozwinąć. Na potrzeby dzisiejszego wywodu wystarczy, że powiemy iż ojcem tejże w znanej nam dziś postaci był Sir Francis Galton. Bazował on na badaniach Darwina i można powiedzieć, że stworzył podejście biometryczne. Nie tworzył jednak w próżni, bowiem wiele koncepcji rasowych, chociażby o wyższości rasy kaukaskiej nad Afrykanami czy Aborygenami, było przez niego żywo wspieranych. Można zatem śmiało powiedzieć, że podwaliny pod eugenikę to zasługa samego Darwina. Nie tworzył on jednak w doskonałej próżni. Pomysły eugeników i Galtona nie były jakoś bardzo dalekie od myśli Platona, poczynań Spartan albo pochodzącej z dalekich Chin myśli Konfucjusza. Zatem nie była to dla świata żadna nowość, po prostu po raz pierwszy dostała podłoże naukowe. Powiedzmy.
Drugim zaś ojcem tejże nauki, co brzmi to bardzo poprawnie w XXI wieku, był pewien zakonnik. Nazwiskiem Gregor Mendel. Jednak na niego dopiero przyjdzie czas, choć co ciekawe on i Galton byli rówieśnikami a nawet badania, prowadzili równocześnie, z tym że Galton był szybszy w kwestii publikacji. Przynajmniej jeden z nich je prowadził i mam na myśli Mendla. Lata 20 XX wieku, stały się można powiedzieć erą eugenicznego boomu. Powstały właściwie dwa obozy, z których każdy próbował przeforsować własne koncepcje. Jedni popierali Mendla drudzy Galtona. Eugenika z resztą to jedna z tych dziedzin nauki, która niestety była lekko zwichrowana. Jeszcze wszystkiego nie rozumiemy ale do dzieła! Hodujemy nadludzi! Z końmi się w końcu czasem udaje. Jej zwichrowanie właśnie na tym polegało, że często była nauką bliższą pseudofilozoficznym dywagacjom niż wysnuwaniem wniosków na podstawie jakichkolwiek badań. O żadnej zaś metodologii nie było nawet mowy.
Politycy szybko podchwyciły niektóre idee eugeników i próbowali wprowadzać „politykę eugeniczną”. Co czasem owocowało chorymi pomysłami. W skrócie wyglądało to tak, że robotnik ma być silny i wytrzymały za to rozgarnięty o tyle, żeby nie przybić sobie młotkiem palców, nie poobcinać rąk przy maszynie, intelektualista, jakżeby inaczej, inteligentny. Niektórzy próbują wywodzić nazistowską idę nadczłowieka z nietzscheanizmu, ale filozofia Nietzschego została później dopiero zagrabiona na potrzeby filozofii III Rzeszy. Doskonalenie rasy, klasa przywódców i klasa sług, to postulaty eugeniczne. Równie dobrze, można za duchowego ojca uznać wspomnianego Konfucjusza, który uważał, iż szlachetnie jest być tam, gdzie z racji urodzenia masz być i doskonalić się w tym, co jest ci narzucone. W USA, w najlepsze kwitł rasizm, sprowadzający czarnoskórych mieszkańców tego kraju do roli podludzi, dobrze miała się segregacja rasowa. Większość społeczeństw z resztą wygląda jak piramida, choć elita często była wątpliwa. Tutaj mamy propozycję eugenicznej predestynacji, którą zobaczycie w naukowe wersji.
Wydawać by się mogło że zbrodnicze wyczyny Niemców poddały w wątpliwość moralność eugeniki i eugeników. Nic bardziej mylnego. To nie zbrodnie i idee Niemców, zwanych III Rzeszą, doprowadziły do jej upadku. Doprowadził do tego rozwój genetyki oraz zmiany społeczne w późnych latach 80 XX wieku. Termin gen ukuto w 1905 roku, ale DNA odkryte zostanie dopiero w latach 50 XX wieku. Wyczyny hitlerowców miały swoje „zasługi” w odcinaniu się świata nauki od eugeniki, ale nie można niemieckim zbrodniom w stu procentach przypisać upadku tego, co dało im podwaliny. Tak moi drodzy. Idea doskonalenia człowieka, rasy, zrodziły się głównie USA i UK. Pamiętajmy z resztą, że długo jeszcze po II Wojnie, w USA trwała w najlepsze segregacja rasowa. Ideologia, która wstrząsnęła światem, gdy najradykalniejsze postulaty eugeników zostały wcielone w życie, żyła w głowach wielu polityków. Przeprowadzano eksperymenty „ulepszające” polegające na bezwiednym sterylizowaniu chorych umysłowo, upośledzonych oraz czarnoskórych. Niejako na marginesie, bo z eugeniką nie ma to nic wspólnego, w USA przeprowadzono eksperyment znany jako Badanie Tuskegee. Prowadzone od 1932 do 1972, miało dwacele, pokazać jakie są długofalowe skutki syfilisu oraz ułatwić przeprowadzenie ataku na czarnoskórą ludność USA. Jako że, związki i stosunki międzyrasowe były zakazane, wymyślono, że syfilisem można wymordować czarnoskóych.
Cześć eugeników była do jakiegoś stopnia rozsądna i postulowała na przykład poprawę edukacji najbiedniejszych, celem przeciwdziałania przeludnieniu. Poprawę warunków socjalnych, zwalczanie alkoholizmu. Poglądy takie zaczął w późniejszym okresie swojej działalności głosić Julian Huxley. Trzeba tutaj dodać, że był założycielem WWF i miał niebagatelny wpływ na współczesną teorię ewolucji. Niemniej gotów był regulować populację biedoty przez odcinanie im dostępu do opieki zdrowotnej, by przetrwali tylko najsilniejsi, gdy inne metody zawiodą. Zdecydowana większość eugeników wolała sterylizować uczennice o zbyt nikim poziomie inteligencji. Choć dziś eugenika nie cieszy się już poważaniem wówczas była to jeszcze szanowana dyscyplina, która doprowadziła w USA, prawdziwym zagłębiu eugenicznym, do sterylizacji wielu osób czarnoskórych i obarczonych zespołem Downa, bez ich wiedzy i zgody. Czy Aldous w jakiś sposób obawiał się tego, co może osiągnąć? Cóż, z czasem tak. 30 lat później. Jednak chyba nie do końca w chwili pisania swej, wcale nie najważniejszej, powieści. Podobno sam popierał odcięcie elity od mas.
Ludzie jak Bogowie
H. G Wells napisał gdzieś w latach 20 powieść „Ludzie jak bogowie„, którą okazała się niezbyt udaną wizją doskonałej przyszłości. Choć jego Wehikuł Czasu zyskał sobie miano kultowego, to „Ludzie…” już nie koniecznie. Sprowokowało to Aldousa to lekkiego dokopania koledze po fachu. Otóż Wells opisał utopijne społeczeństwo, w którym każdemu było wedle jego potrzeb. Pytanie brzmiało, kto zaspokaja te potrzeby? Huxley pospieszył z odpowiedzią. W głębokich podziemiach, nie psując widoku klasie panującej, intelektualistom, w pocie czoła niższe warstwy, klasy społeczne pracują by zaspokoić potrzeby swych panów. Motyw ten nie jest jednak bardzo oryginalny. W1918 roku Rose Macaulay wydaje „What not„, w której znajdziecie chociażby podział na klasy, dziwnie podobny do tego, przedstawionego przez Huxleya…Najprawdopodobniej wybitny pisarz wspomógł się twórczością koleżanki, o której świat zapomniał. Bardzo podobny motwy dostrzeżecie w 1927 roku, w niemieckim filmie „Metropolis”.

Różnica polega na tym, że „What not” oraz „Metropolis” wydają się być przestrogami, natomiast Aldous prezentuje przepis na doskonałe społeczeństwo, który może uniknąć buntu dzięki wspaniałym osiągnięciom eugeniki. Wiele osób popiera wersję przerażającej wizji przyszłości, ale prawda jest właśnie zupełnie inna. Jeśli przyjmiemy lekko hedonistyczne poglądy młodego Aldousa, połączone z jego postrzeganiem elity, to możemy zobaczyć, że jest to świat stworzony dla genialnych jednostek, które z ukrycia mają przewodzić mniej rozumnym masom. Właściwie masą są nawet przedstawiciele klasy Alfa ++. Prawdziwa elita jest ukryta gdzieś wyżej. Można też potraktować całość jako wyraz konieczności. Nie można mieć wszystkiego, utopie nie istnieją. Albo szczęście albo wolność. Obie te rzeczy nie idą w parze. Ograniczenie wolności w zamian za perfekcyjne, eugeniczne społeczeństwo funkcjonujące jak szwajcarski zegarek.
Rozwój jest nieunikniony i nie lubimy zawalidróg, w postaci wszelkiej maści mądrali, którzy zadają pytania moralne, etyczne, doszukują się ciemnych stron nowych rozwiązań. Gdy świat pierwszy raz styka się z wizją swej przyszłej wspaniałości, gdzieś we Lwowie, wówczas należącym jeszcze do Polski biega sobie beztrosko jedenastoletni chłopiec, który opanuje zadawanie takich pytań niemal do perfekcji.
Prawdziwy Człowiek z Wysokiego Zamku.
Stanisław Lem
Nowy Wspaniały Świat 30 lat później
Pomiędzy publikacją swej najgłośniejszej a ostatniej powieści, Huxley bardzo się zmienił. Z hedonistycznego intelektualisty przeistoczy się w piewcę psychodelicznego oświecenia. Lecz nie tylko. Stał się także bardziej empatyczny wobec ludzi, dostrzegł, że podział na klasy szkodzi społeczeństwu. Poszedłw stronę rozwoju człowieka jako istoty ludzkiej, nie konsumenta, czy pracownika. Jednak do publikacji „Wyspy” jeszcze daleka droga. Trzydzieści lat po pierwszym wydaniu Brave New World, autor wydał rewizję własnego dzieła. Anglik, ciągle jeszcze był pod silnym wrażeniem dokonań hitleryzmu i stalinizmu. Nie wziął tylko pod uwagę, że społeczeństwo by ruszyło za osobami takimi jak Hitler musi tego potrzebować. Zapaść gospodarki była bardzo dobrym zapalnikiem. Niezadowolenie musi osiągnąć pewną masę krytyczną. Nie bierze dyplomatycznie pod uwagę, że w USA segregacja rasowa trwa w najlepsze. Widać jednak, że chce się odżegnać od swoich wcześniejszych fascynacji. Pamiętna data 2 Marca 1955 roku była znamiennym wydarzeniem. 15 letnia Claudette Colvin nie ustąpiła miejsca białemu w autobusie z segregacją rasową. Pora pożegnać eugeniczne idee, choć wrócą one w pewnym wielkim dziele z gatunku jako ostrzeżenie SF. Wprawdzie Huxley po raz pierwszy dokonuje rewizji w roku 1946 wraz z pierwszym powojennym wydaniem ale dopiero ta pozycja jest pierwszą głębszą analizą.
Dalej Huxley idzie właśnie w stronę marketingu, socjotechniki, nowych zdobyczy nauki w celu manipulowania społeczeństwem. Książeczka nosi tytuł Raport Rozbieżności, równocześnie pokazując jaką drogą podążało społeczeństwo USA tamtego okresu. Rozbieżności zaś jest znacznie więcej, tym bardziej, że pomiędzy rokiem 1958 a 2005 a następnie 2018 jest dość dużo. Teraz należałoby zrewidować rewizję, bo choć założenia bazowe są słuszne, to zmianie ulega forma, techniki. Działania przekazu podprogowego nigdy nie udowodniono a nauka poprzez odsłuchiwanie nagrań w trakcie snu też tak nie bardzo przynosi skutki. Książki takie jak te Orwella, Huxleya czy kilku innych pisarzy pozostaną ponadczasowe ze względu na swoje przesłanie. Choć…co myślał Aldous Huxley? Można dopatrywać się pewnych mechanizmów w otaczającej nas rzeczywistości, ale istotniejsze jest by do wszystkich zjawisk podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu i krytyki. Pamiętajcie też, że Nowy Wspaniały Świat nie jest przestrogą. Nie bez lektury tej rewizji poglądów. Tyle tylko, że to nie koniec opowieści.
Kontrolerzy
Władcy Nowego Wspaniałego Świata. Wiedzą jak pokierować społeczeństwem by zapewnić mu spokój, dobrobyt, radość, ład. Wydają się być czymś więcej, niż tworami z próbówek. Są prawdziwie wolni. Jest to klasa naukowców, która zapewnia rozwój. Nie otrzymujemy pełnej wiedzy na ich temat. Możemy sobie pogdybać, że są to osoby takie jak Julian Huxley, które mają dość wiedzy by wprowadzać ulepszenia. Klasa Alfa ++ ma wprawdzie spore choć trochę ograniczone zdolności kreatywne czy wolnomyślicielskie, ale chyba jest tego ciut za mało. Kontrolerzy mogą być właściwie pozbawioną ograniczeń klasą z dostępem do tego co było. Ich myślenie wykracza poza współczesne dna społeczeństwa Nowego Wspaniałego Świata standardy.
Klasy społeczne
System szkolnictwa ery przemysłowej miał zapewnić kretynów do fabryk. Szkoła nie miała za zadanie sprawić, że człowiek z nizin stanie się materiałem na Oxford a kompetentnym robotnikiem. Musi być na tyle rozgarnięty, żeby nie pozbawić się obu kończyn pierwszego dnia przy bardziej złożonej maszynie, podpisać coś, porachować i tyle. Ten system szkolnictwa trwa właściwie do dziś. Zakładając, że Nowy Wspaniały Świat jest ostrzeżeniem, to czynimy kolejne bardzo istotne i odważne założenie. Iż brytyjska klasa robotnicza w dwudziestoleciu międzywojennym była bardziej oczytana niż współczesna klasa średnia.
Zatem odpada. Jeśli mamy do czynienia z ostrzeżeniem, to raczej skierowanym do klasy średniej, która powinna zadbać o robotniczą. Pytanie brzmi, czy Huxley kogoś ostrzegał? Jeśli zaś jego książka kierowana była do bardziej, że się tak wyrażę elitarnego czytelnika, to mogła stanowić pochwałę lub satyrę. Dwie najsłynniejsze uczelnie w UK Oxford i Cambridge zajmują w rankingu światowym piąte i szóste miejsce. Mają tendencję do faworyzowania kilku szkół, z których rekrutują znaczną część swoich studentów. O takich szkołach jak Harvard w USA czy wspomniane uczelnie z Wielkiej Brytanii, mówi się że są to prywatne kluby dla najbogatszych, do których ciężko dostać się osobom spoza klasy Alfa ++. Pieniążki i urodzenie stanowią do nich przepustkę. A przynajmniej wyraźnie stanowiły w czasach Aldousa. Nobilitacja nie jest łatwa.
Szkoły mające kształcić klasy średnie są tym co znamy i my tutaj w Polsce. Zero samodzielnego myślenia, zero zrozumienia. Zobaczcie, że nie koniecznie musimy rozumieć to o czym mówimy. Ważne, że potrafimy wyrecytować z głowy to czego od nas oczekują, coś tam porachować ale nie koniecznie musimy wiedzieć, co właściwie robimy. Mamy nie bełkotać mówiąc i nie potykać się o własne nogi. Naszym celem jest zostać czymś w rodzaju klasy Gamma.
Można to interpretować w kontekście braku równości szans. Teoretycznie staramy się stworzyć wszystkim takie same warunki rozwoju. Bądźmy jednak szczerzy. Rodzic z zasobnym portfelem jest w stanie zapewnić dziecku lepszą szkołę z prawdziwą kadrą pedagogiczną. Zainwestować w jego rozwój fizyczny i intelektualny. Osoba wywodząca się prominentnej rodziny intelektualistów takiej jak Huxley ma zdecydowanie większe szanse niż osoba z rodziny robotniczej z chronicznym bezrobociem i wykształceniem podstawowym. Z resztą pół biedy, mówiąc brzydko, niziny.
Nie wiem czy wiecie, ale USA i UK to kraje o najniższej ruchliwości, mobilności klasowej na świecie. Elita jest elitą, gdy jest jej mało. Przedstawiciel klasy średniej ma minimalne szanse na awans społeczny. Teoretycznie ma jakieś pieniądze na edukację, ale sama edukacja bez zaplecza w postaci koneksji i wielkich pieniędzy oznacza zderzenie ze szklanym sufitem. Resztę życia aspirujący do elity, przedstawiciel klasy średniej, spędzi uwikłany w kredyty, próbując dogonić Amerykański Sen. Konsumpcyjne szczęście może istnieć tylko, gdy każdy będzie tam, gdzie być powinien nie próbując zmienić przypisanego sobie od urodzenia miejsca, o co w pocie czoła walczą możni tego świata.
Warto też skupić się na Bernardzie, niedorobionej Alfie plus, o ile dobrze pamiętam. Był trochę za niski jak na przedstawiciela swojej klasy, gdyż w wyniku pomysłki został błędnie przypisany. Czuł było wyraźną niechęć prawdziwych Alf wobec uzurpatora. Postać Bernarda symbolizuje właśnie awans klasowy. Członkiem elity trzeba się urodzić. Kogoś kto się dochrapał albo przypadkowo awansował pozostali nie zaakceptują, zawsze będzie się wyróżniał a całe jego życie będzie podporządkowane udowadnaniu swojej wartości.
Uwarunkowanie
Wyobraźcie sobie świat, na który spadły bomby. Ludzie oddali wolność w zamian za komfort. Mają wszystkiego w bród. Stracili sztukę, literaturę, ale mają wszystko inne. Nikt nie głoduje nie choruje. Wizja wszechobecnego terroru jest przerażająca. Nie wyobrażamy sobie jak ktoś mógłby dobrowolnie żyć w świecie Orwella. Ciężko wyobrazić sobie jak zniewolić człowieka szczęściem. Tymczasem okazuje się to znacznie prostsze niż się wydaje. Robi to kapitalizm. Każdego dnia, krok po kroku, sprzedaje kawałek amerykańskiego snu, niczym dealer heroinę.
Żyworodność jest przestarzała. Ludzie rodzą się z próbówek. I od najmłodszych lat są warunkowani, predestynowani, czy zostaną ograniczoną elitą czy też niemal bezmózgimi robolami w fabryce. Ograniczeni umysłowo pracownicy fabryk, żyją po to by pracować i konsumować. Świat poznajemy z perspektywy owej elity. Wydają się wolni. Jednak nie mogą zupełnie swobodnie tworzyć, nie mają dostępu do wielu zakazanych przejawów kultury i sztuki. Celem ich życia jest konsumpcja i rozrywka. Choć nie są ograniczeni tak biologicznie jak psychologicznie. Ot, zawór bezpieczeństwa. Jednak to ta elita rządzi światem. Prole, niewiele bystrzejsze od maszyn mają proste zadanie. Zaspokajać potrzeby lepszych od siebie. Dziś bardzo często można spotkać się z postulatem, że nie każdy potrzebuje wyształcenia, bo ktoś musi wywozić szambo.
Co przeraża nas bardziej? Orwell. Atwood. W końcu boimy się świata gdzie będziemy notorycznie inwigilowani, ludzie będą znikać w trakcie spaceru albo co gorsza poobcinają nam ręce za nieprzestrzeganie zasad tyrańskiej moralności. Świat roku 1984 albo USA Republiki Gileadzkiej, są znacznie bardziej pociągające. Ktoś zginie, ktoś zniknie. Akcja, reakcja i ruch oporu. Po co buntować się przeciw powszechnemu szczęściu? To byłby bardzo nudny film. Człowieka można znacznie łatwiej uwięzić przy pomocy marchewki a nie kija. Dużej ilości różnorodnej marchwi.
Homo ludens
Miłość, seks i życie. Święta Trójca młodego Aldousa.
Moja pamięć ukuła właśnie jakiegoś językowego potworka, ale jakoś tak to brzmiało. Ma to oznaczać „człowiek zabawy”. W końcu wszyscy lubimy się bawić. Po co bić człowieka i zabraniać mu czerpania radości z życia, skoro można wpuścić go w świat najczystszego hedonizmu z gwarancją bezpieczeństwa? Ciągle jeszcze nasze życie podlega pewnej grze hazardowej. Nadmierne rozpasanie może skutkować karą. Orwell poszedł w stronę rodziny dla prokreacji, podobnie uczyniła Artwood, ale z duża dawką chrześcijańskiej moralności. Powiedzmy, że jest to system zwany tradycyjnym, gdzie seksualność jest nadzorowana ale związek małżeński posiada pewne przywileje. Dopóki cała rodzina nie zniknie z ulicy. Huxley wyeliminował prokreację, choroby weneryczne i róbta co chceta. Każdy z każdym każdy dla każdego. Miłość, seks i życie. Święta Trójca młodego Aldousa. Choć w chwili publikacji taki znowu młody to on nie jest.
Daj człowiekowi mało, tyle by przeżył, kontroluj wszystkie aspekty jego życia włączając sferę seksualną a dostaniesz agresywne społeczeństwo. Jeśli chcesz społeczeństwa potulnego, daj im seksualną wolność, swobodę obyczajów, konsumpcję i modę. Ten kto kontroluje z kim śpisz, kontroluje świat. Jeśli odbierzesz ludziom ten najprostszy, najbardziej pierwotny sposób zażywania przyjemności, możesz ukierunkować ich frustrację w stronę wroga. Tak jak później zrobi to Orwell. Zobaczcie, że każdy system totalitarny potrzebujący w swojej propagandzie walki z wyimaginowanym wrogiem, który jest podstawą dalszego trwania rewolucji i zawsze chce kontrolować ludzką seksualność. Ten kto potrzebuje społeczeństwa łagodnego, potulnego, daje swobodę.
Wspólność. Identyczność. Stabilność.
Kolejne pokolenia ludzi od chwili, gdy zaczną pojmować otaczający świat, bombardowane są komunikatami, które nakazują im konsumować, pracować i dalej konsumować. Głowy przyszłych konsumentów zapełniane są schematami: jesteś dorosły kup samochód, kup mieszkanie, kredyt jest tożsamy z dorosłością. Samochody psują się po kilku latach, wiec trzeba kupić nowy. Nawet wnętrza domów i mieszkań są do siebie tak bardzo podobne, bo wszyscy otwierają te same katalogi dużych popularnych marketów. Sam Huxley zauważa to w swojej rewizji. Jednak czy pisząc to uważał to za coś złego? Istnieje prawdopodobieństwo, że szukał sposobu zapewnienia ładu w społeczeństwie. Wierzył, że inteligencja zawsze znajdzie drogę do kontrolowania mas, taką albo inną. I choć dziś w tych cechach nawet bez pomocy autora widzimy jawne zagrożenie, NWŚ jawi nam się jako anty/utopia to możliwe, że w głowie Aldousa nie było tak do końca.
Konsumpcja
Jak żyć, w co wierzyć, co jeść. Droga pani z telewizji. [Youtuba?] Niewielki móżdżek mam i nie jestem w stanie. Zdań wielce mądrych tuzin wkuć na pamięć.
Nawet sporty tworzy się tak, by wymagały jak najwięcej ekwipunku. W chodzeniu na siłownię, sztangi i ciężary to zbyt mało. Aby poprawnie trenować, potrzebne są buty, legginsy, uchwyt na telefon, bidon, markowa torba, markowy ręcznik. Obecnie na szczęście coraz więcej osób przedkłada wygodny, stary dres i trampki nad kosztowne gadżety, ale to najzagorzalsi trenujący. Ile sprzętu z czasów rewii mody kurzy się w szafach tylko po to by trafić na śmietnik przy większych porządkach? Antyczne wartości, do których tak wielu się odwołuje gdy mowa o tężyźnie fizycznej obejmowały też głęboką refleksję nad światem. Pobieranie nauk, filozoficzne rozważania, wykształcenie poparte treningiem inteligencji, rozwój ducha. Tylko, czy dziś jeszcze warto samodzielnie myśleć? W końcu są instagramowi i youtubow idole, którzy powiedzą nam Jak żyć, w co wierzyć, co jeść. Droga pani z telewizji. Youtuba? Niewielki móżdżek mam i nie jestem w stanie. Zdań wielce mądrych tuzin wkuć na pamięć.
Tyle tylko, czy to coś złego? Huxley uczynił bogiem Forda. Henry Ford, twórca pierwszego masowo produkowanego samochodu w historii stał się prorokiem i bóstwem świta konsumpcji. Wprawdzie maszynowa, masowa produkcja trwa od XIX, ale dopiero w XX wraz z modelem T Forda następuje coś w rodzaju nowej epoki. Choć z tymi wiekami też jest problem. Wiek, nie zawsze oznacza 100 lat. Możne oznaczać epokę, okres. Dlatego XX czasem bywa nazywany złośliwie „najkrótszym stuleciem”, bo dla niektórych historyków 1914 wybuch Wielkiej Wojny uznawany jest za jego początek a dla drugich 1918 – zakończenie tejże. Zatem wiek XX może mieć 73 albo 77 lat bowiem za jego zakończenie uważa się najczęściej upadek ZSRR w 1991.
Moda
Wspaniały mechanizm zachowania ładu i porządku. Społeczeństwo bowiem oparte na modzie, jest bardziej pokojowo nastawione, mniej agresywne. Notoryczna zmiana, skupienie na sobie powoduje, że przedstawiciele takie społeczeństwa nie mają ochoty toczyć walk. Ten wspaniały paradoks, tacy sami a inni, należący do grupy klonów indywidualiści, zbudowani z klocków. Podążający za modą, za zmianą, nie musza niczego bronić. Nie ma świętości, za którą trzeba kogoś krzywdzić.
Tradycja zaś jest doskonałym narzędziem budowania agresji. Spójrzcie jak bardzo prawdziwe jest to bardzo stare już stwierdzenie. Wszystkie ugrupowania broniące tradycji, czyli jakiejś świętości, czegoś niezmiennego przekazywanego z pokolenia na pokolenie znacznie chętniej atakują inne grupy. Ci, którzy podążają za modą, są skupieni na sobie są mniej agresywni. Nie mają obiektu kultu, nic nie może zachwiać ich ładu, bo on ulega ciągłej zmianie!
Prywatność
Ważny elementem społeczeństwa wybreowanego przez Huxleya, jest absolutny brak prywatności. Wszystkie gry i zabawy, do których zachęca się młodych a w łaściwie tylko tacy żyją w Republice, to zabawy minimum we dwoje. Socjologowie po dziś dzień sprzeczają się, czy grupa zaczyna się od dwóch czy trzech osobników. Huxley wybiera prostszy wariant. Czytanie książek to zabawa, uprawna w samotności. Dziś dzieki sieciom społecznościowym, możemy nawet czytanie książki zamienic w rozrywkę zbiorową. Nie chodzi o czytanie na głos, ale dzielenie się listą przeczytanych lektur. Wówczas sprawa dotychczas indywidualna zamienia się w zbiorową.
Religia
No właśnie. Religia. Aldous za młodu był ateistą albo agnostykiem. Bardziej ta druga opcja. Interesuje was kto ukuł termin agnostycyzm? Huxley. Tomasz Huxley, dziadek Aldousa. Oni naprawdę byli bardzo istotną familią w historii brytyjskiej nauki. Julian z resztą pastował ważne stanowisko także w znanym Wam zapewne WWF. Wróćmy do religii. Świat, ten nowy i wspaniały jest jej właściwie pozbawiony. Młody Aldous choć uważał się za agnostyka raczej podśmiewał się z religii za młodu. Zatem świat pozbawiony tej zarazy byłby dla niego utopią. Kolejny element, który nie do końca przemawia za tym, że BWN to przestroga od samego początku. Dla wielu osób wykorzenienie wiary ze społeczeństwa byłoby naprawdę wspaniałym osiągnięciem. Wielu czytelników zapewne bałaby się takiego bezdusznego świata. Po co jednak bóg ludziom, którzy nie muszą liczyć na raj w przyszłym życiu skoro mają go tu i teraz? Wspomniałem jednak że uczynił boga z pana Forda. Może nie do końca boga, ale zdawał sobie sprawę, że ludzie potrzebują jakichś autorytetów, wzorców.
Soma
Wszyscy bez wyjątku otrzymują od rządu somę. Narkotyk idealny. Nie powoduje uzależnienia, nie ma skutków ubocznych a mimo to pozwala oderwać się od rzeczywistości. Zrobić sobie wakacje. Lem wiele lat później, nazwie to fantomatyzacją chemiczną. On sam również spróbował, chyba nawet podobnie jak Huxley, meskaliny. Widać mu się nie spodobało… Soma Odcina użytkownika od świata, wyruszyć na antypody umysłu. Narkotyk ten jest kluczowym w kontrolowaniu społeczeństwa. Bez niego wszystko się sypie, bo nawet największa szczęśliwość bywa frustrująca. Zatem mała dawka somy, wyprawa w nieznane i wracamy do codzienności, gotowi akceptować ją jaką jest. Jest to kluczowy składnik takiej formy kontroli społecznej, na szczęście ciągle poza naszym zasięgiem, choć wielu stosuje różnorakie substytuty celem radzenia sobie z przytłaczająca rzeczywistością.
Wolna wola
Książka zadaje pytanie, które przewinie się jeszcze wiele, wiele razy w dziejach literatury. Mechaniczna pomarańcza, Powrót z Gwiazd, Diuna. Czy można uszczęśliwić społeczeństwo odgórnie? Czy można nim sterować całym dobrodziejstwem socjotechnicznych i eugenicznych narzędzi aby dać mu szczęście? Rządzący nierzadko wydają się myśleć o sobie, jako wiedzących co dla nas, owieczek, najlepsze. Chcą wskazać nam drogę moralną, którą mamy podążyć. Zapominając, że człowiek bez wolnej woli, bez możliwości wyboru zatraca człowieczeństwo właśnie. Możliwość wyboru, jest najważniejsza gdyż stanowi o naszym człowieczeństwie. Stąd właśnie wszystkie nurty filozoficzne, które dążą do uświadomienia społeczeństwa a nie manipulacji nim. Jednak droga wszechwiedzącego Mesjasza, wydaje się być często o wiele bardziej kusząca.
Aldous jak wspominałem, należał do promiennej rodziny, wysoko postawionej w kręgach naukowych Wielkiej Brytanii. Zatem czy troszczył się dobro najniższych warstw społeczeństwa? Podejrzewam, że raczej wierzył, że lepsi intelektualnie od nich powinni wskazywać im drogę, pomóc w wyeliminowaniu słabości. Jeśli czegoś się obawiał to rykoszetu który uderzy tez w klasy wyższe. Choć Julian w swoich późniejszych poglądach uważał, że podniesienie standardu życia i szans edukacyjnych klas najuboższych jest konieczne celem zmniejszenia ich liczebności to raczej nie pragnął wówczas zrobić z nich intelektualistów najwyższej klasy. Wszyscy z resztą zdawali sobie sprawę, że nie można wypełnić fabryk filozofami. Huxleyowski człowiek nie jest człowiekiem, to homunkulus wyhodowany w próbówce, podporządkowany woli swych stwórców. Niewielka grupa prawdziwych ludzi, którzy rządzą…tworem nazywanym na wyrost społeczeństwem jest tego w pełni świadoma. Sami przed sobą ukrywają fakt, że prawdziwych ludzi została zaledwie garstka. Obserwują oni konsumpcyjno-produkcyjną maszynę, w której coś żyje i pracuje. Ale nie ma już ludzi.
Bon Sauvage
Koncepcja szlachetnego dzikusa, człowieka pierwotnego, nieskażonego cywilizacją to pewna przeciwwaga wobec nieuznawania dzikich za ludzi w ogóle. W NWŚ, autor odwraca wytuację, stawiając nas, przedstawicieli cywilizacji w roli dzikusów. Człowiek cywilizowany szuka i znajduje rozwiązania. Dziki nie roumie, boi się, poszukuje odpowiedzi w świętych księgach dyktowanych przez bóstwa.
John Dzikus, przywieziony z rezerwatu może posłużyć kilku celom. Z jednej strony nic nie rozumie i choć polemizuje, to trzeba mu wszystko tłumaczyć dzięki czemu czytelnik lepiej pojmie Wspaniały Świat. Może on również być przeciwwagą dla cywilizacji. Choć Kontrolerzy doprowadzili do zaniku żyworodności, pozbyli się wielu elementów kultury to jednak uznali za słuszne by przetrwały. W rezerwacie ludzi dzikich poddanych chorobom, namiętnościom i wszystkiemu co destabilizuje społeczeństwo. Być może chodziło o zachowanie pewnej puli cech, które mogą się potencjalnie przydać w przyszłości gdyby zaszła taka potrzeba – dość eugenicznie to brzmi. Innym wytłumaczeniem jest zachowanie balansu. Potrzebne są pewne cechy obu światów i Kontrolerzy mają bardzo konkretne uzasadnienie dla dalszego utrzymywania Rezerwatu.
Jakże przewrotnie kpi Huxley z obłudnej moralności. Zapewne dostrzegał, że choć społeczeństwo udaje wielce cnotliwe to ma drugie oblicze. Myślę, że społeczeństwo angielskie czy amerykańskie tamtego okresu nie różniło się wiele od polskiego, zatem książka Epoka Hipokryzji może posłużyć do zrozumienia o czym mowa. Epoka wręcz ta sama. W 1929 i 1930 ukazują się kolejno dwa bardzo istotne dzieła. „Życie seksualne dzikich”, pióra Bronisława Malinowskiego oraz powstałe w oparach cygarowego dymu „Kultura jako źródło cierpień”, Zygmunta Freuda. Huxley stosuje pewne szybko rozpowszechnione nadużycie, jakim jest stwierdzenie iż w społecznościach dzikich „każdy z każdym”. Przeciwnie, istniały tabu i zakazy, których złamanie groziło konsekwencjami. Mimo to, dzicy poradzili sobie z wieloma problemami, które trapiły społeczeństwo brytyjskie. Mowa chociażby o seksie przedmałżeńskim, wśród dojrzewającej młodzieży oraz swobodzie seksualnej kobiet. Pokazuje, że to jego współobywatele są dzicy, bo mianują się cywilizowanymi a nie radzą sobie z rzeczą tak pierwotną jak seks, lub też nie potrafią tej kwestii sensownie rozwiązać. Otóż Malinowski postuluje to samo, co znienawidzona przez ruchy konserwatywne Margaret Mead. W Polsce nigdy o tym nie usłyszycie od krytyków chociażby gender studies czy feminizmu, bo gdzieżby Polak mógł pisać takie rzeczy.
My ludzie Zachodu stajemy się dzikusami, którzy nie potrafią sobie poradzić z rzeczą tak pierwotną jak seksualność. Mamy do niej dziwny, dziki stosunek, który wprawił mieszkańców Wysp Trobrianda w nieliche zdumienie. Otóż wśród wyspiarzy wprawdzie istniały liczne tabu, ale nie robiono ze sfery intymnej jak to się u nas nazywa, jakiegoś wielkiego sekretu przed dziećmi. U nas dzieci się straszy tam pozwala im na coś w rodzaju bardzo prymitywnej edukacji seksualnej, przez co mogą od najmłodszych lat poznawać swoje i płci przeciwnej. Tymczasem my robimy coś przeciwnego, dzikiego, co z resztą doskonale widać w Polsce, ze szczególnym nasileniem w ciągu ostatnich lat a wówczas widać było bolączką USA i Wielkiej Brytanii. I zapewne do dziś jest. Otóż trzymamy dzieciaki w nieświadomości by następnie dać im obrączki, kopa na drogę i mnóżcie się. Z oczywistych przyczyn edukacja seksualna nie może wgylądać tak jak na opisywanych przez polskiego antropologa rajskich wyspach, ale nie chodzi o przeniesienie jeden do jednego a o zasadę, ideę. Wprowadźmy edukację seksualną.
John należy do wersji społeczeństwa pełnego nierozwiązanych problemów. Społeczeństwo Republiki wyeliminowało znaczną cześć z nich zwłaszcza w kwestii moralnej i seksualnej. Mieszkańcy Nowego Wspaniałego Świata nie są rozpasani. Są wolni od hipokryzji i wszelkiej maści kompleksów. Freudowskich. Otóż biedny John cierpi na Kompleks Edypa. Cierpieć nań może tylko ten kto ma matkę. Wyeliminowanie matek, poprzez dobrodziejstwa technologii, wybawi ludzkość od takich nieprzyjemności.
Huxley kpi z czytelnika po dziś dzień, bo dobrze wiedział co nam siedzi w głowach. Naturalnie dziś wiemy, że Freud nie miał racji a wiele z jego koncepcji, choć pionierskich okazało się zwykłym wymysłem, albo co gorsza pogłębioną introspekcją. Wykorzystuje też szok, jakim są freudowskie teorie od chwili pierwszych ich publikacji szerszemu gronu odbiorców. Jakie zgorszenie wywołały, sugerując że cywilizowany obywatel najpotężniejszy krajów świata, ma problemy na tle seksualnym, czyli jednym z najbardziej pierwotnych.
Podziwia dzikich Malinowskiego właśnie za to, że poradzili sobie z rzeczami, które nastręczają problemów daleko bardziej rozwiniętym nacjom, równocześnie oskarżając Zachód o zwyczajną hipokryzję i cywilizacyjne zacofanie w sprawach, z którymi już dawno powinien się uporać. Być innym w grupie, dostać się do niej w sposób nieuprawniony to największe przestępstwo. Sami możecie to dostrzec każdego dnia.
Moralność
Oskarżamy mieszkańców Republiki o rozwiązłość seksualną. Zapominamy przy tym, że nie ma czegoś takiego jak uniwersalna moralność. Każdy ma własną! Celem zapewnienia porządku możemy pewne rzeczy zapisać w postaci prawa, którego w teorii, każdy musi przestrzegać, co nie znaczy że jest to zgodne z jego moralnością. Na przestrzeni lat, podejście do moralność, jej definicji, ujęcia w prawne ramy zmieniały się. Weźmy taki przykład. Związki homoseksualne były karalne w Wielkiej Brytanii, na podstawie tak zwanej publicznej moralności, którą jakoby naruszały. Dopiero z czasem, udało się włodarzy przekonać, że każdy dorosły człowiek ma prawo żyć jak chce pod warunkiem, że nie narusza wolności innych obywateli. W obrębie jednej grupy, nawet całego narodu mogą pojawiać się pewne punkty wspólne. Im bardziej będziemy dopytywać tym bardziej uwidocznią się różnice. Pamiętajcie też, że to co deklarujemy publicznie nie zawsze pokrywa się z tym co robimy, w co wierzymy. Niekiedy przybiera to formę hipokryzji, gdy osoba zdradzająca żonę na lewo i prawo wrzeszczy o moralności, które to słowo samo w sobie nic nie znaczy.
Tacy na przykład swingersi. Czasem biorą śluby, przed ołtarzem czy w urzędzie ślubują „wierność i uczciwość małżeńską” ale dla nich oznacza to coś innego niż dla części z Was. Wierności nie odnoszą do seksu a do np. pomocy. Czyli że nie opuszczą drugiej osoby w potrzebie materialnej czy innej ale partnerów seksualnych mają wielu i wszystko jest ok. Nie jest to zdradą w ich rozumieniu tego słowa. Zobaczmy teraz jak wielu interpretujących podchodzi do NWŚ.
Rozwiązłość jest zła, tam każdy z każdym!
Uważają, że to przestroga. Jeśli dopuścimy do powszechnego rozpasania to taki los nas czeka! Są tylko dwa problemy. Wstrzemięźliwość seksualna w założeniu ma chronić przed dwiema rzeczami. Chorobami wenerycznymi i niechcianą ciążą. Poradzili sobie z tym dzicy a my nie potrafimy. Mamy naukę, medycynę. Zatem powinniśmy mieć powszechną jak u dzikich plemion edukację seksualną oraz dostęp do antykoncepcji. Tymczasem potrafimy tylko straszyć. Równocześnie robimy coś jeszcze ciekawszego. Dziecko jest albo błogosławieństwem, albo hańbą, chorobą, dowodem na rozwiązłość kobiety. Urodzone z nieprawego łoża do końca życie będzie napiętnowane za grzechy matki. Równocześnie, niechciana ciąża, traktowana jest jak choroba weneryczna. Huxley raz jeszcze kpi z naszej moralności. Republika poradziła sobie z jednym i drugim. Skoro zaś nie ma chorób to po co się hamować, stosować przestarzałe środki moralne gdy doskonale działają naukowe, równocześnie zmieniając moralność. Płynie stąd lekcja by nie oceniać od razu przez pryzmat własnej moralności, bo nie zawsze jest ona zwieńczeniem poszukiwań w tej kwestii. Nie możemy też postawić zarzutu seksualizacji młodzieży, bowiem metoda stosowana w Republice, jest podobną do tej stosowanej przez wyspiarzy Malinowskiego w połączeniu z nauką i edukacją. Mamy zatem zupełnie inne zjawisko. Oswojenie dzieci z własną seksualnością na przestrzeni lat, co nie powoduje wszelkich traum spowodowanych straszeniem grzechem czy ślepotą. Pozwala się im dojrzeć do właściwego etapu, tymczasem my trzymamy młodych ludzi w nieświadomości a następnie z kretyńskim uśmiechem pytamy przy wigilijnym stole, to kiedy nam wnuka zmajstrujesz, być może jak ci wyspiarze nie potrafiąc połączyć stosunku płciowego z rodzicielstwem.
Aldousowi przeszkadzały sztywne zasady moralne. Nowy Wspaniały Świat to książka niejednoznaczna, bowiem jest przepisem i satyrą. Z jednej strony wytyka niemożność poradzenia sobie z podstawowymi kwestiami, z drugiej stanowi analizę tego jak powinno wyglądać dobrze zorganizowane społeczeństwo. Obrońcom moralności przez gardło im nie przechodzi, że całe masy ludzi są predestynowane do niewoli. Są zaprogramowanymi biologicznymi automatami bez wolnej woli a ich celem życia jest zaspokajanie potrzeb lepszych od siebie. Czemu nad tym nie ubolewamy? Gdyż podświadomie wiemy, że tak musi być. Ktoś musi w mozole składać klocki z których powstanie mój komputer, smartfon i aparat. Ja jestem światłym yntelektualystą. Często o pracach których nikt nie chce wykonywać mówimy
Przecież ktoś to musi robić
Naturalnie nie mówiący. Również nie mam ochoty pracować na przykład przy wywózce szamba ale no ktoś musi mi je wywieźć gdy ja będę się pseudofilozoficznie produkował. I na nic tu złośliwość że mafia w Chicago walczyła o wywóz śmieci a właściciel punktu surowców wtórnych ma cztery Porsche i nie wie co z kasą robić. Szeregowy pracownik nie jest w lepszej sytuacji niż Epsilon. Każde nowonarodzone dziecko pary z klasy średniej, to biurowy robol. Przecież ktoś to musi robić. Nowy Wspaniały Świat po tylu latach doskonale wytyka nam dziury w naszej własnej moralności. Przejmujemy się cudzą seksualnością równocześnie oczekując iż będą równi i równiejsi.
Ktoś to musi robić.
Fabian Society
Czyli tzw. Fabianie. Na ich temat znajdziecie nie mniej teorii spiskowych niż Iluminatów czy Wolnomularzy. Ogólnie byli to zwolennicy mówiąc potocznie socjalizmu, ale na drodze ewolucyjnej z naciskiem na poprawę warunków życia robotników i wdrażanie prawa pracy. Istnieją sobie po dziś dzień. Podobno Huxley, Wells i Orwell byli tegoż stowarzyszenia członkami, ale jest jeden problem. Świat Huxleya jest kapitalistyczny. Zniewolony przez konsumpcję i przyjemności. Chyba, że jest to…satyra i krytyka? Tak, satyra kapitalizmu, z jego rozwiązłością. Tyle tylko, że to nie pasuje do tego kim był Huxley, jakie miał wówczas poglądy – pragnął trwać na szczycie jako Nadzorca kastowego społeczeństwa. W dodatku musieliby tworzyć wyjątkowo niespójny front, biorąc pod uwagę iż Orwell również miał być ich członkiem i stworzył jedną z najbardziej ponurych, literackich wizji „socjalistycznego totalitaryzmu” w historii. Chyba, że będącego krytyką „trwającej rewolucji”, która pożera własne dzieci ale tego w Roku 1984 nie znajdujemy. System jest okrzepły.
Zatem dalej w tę ścieżkę bym się nie zagłębiał.
Satyra
Książka jest także satyrą wobec społeczeństwa brytyjskiego i amerykańskiego. Takie moralne, takie perfekcyjne. Tymczasem autor dostrzegał jego hipokryzję, dwulicowość, zwłaszcza przejawiającą się w USA. Kraj ten jest najbardziej konserwatywnym pod wieloma względami na świecie. Choćby właśnie w kwestii seksualności. Huxley to dostrzegał. Także sama kwestia klasowości, jest wyrazem pre-eugenicznych zapędów. Kto z Oxfordu, tego dzieci na Oxford. Kto z kopalni, tego dzieci do kopalni.
Popatrzmy też na nazwiska:
- Bernard Marx – George Bernard Shaw, zwolennik walki o prawa kobiet, skrzyżowany z „ojcem komunizmu” Karlem Marxem. Obrońca praw kobiet + obrońca klas uciśnionych, sam jest przedstawicielem klasy Alfa i korzysta ze wszystkich jej dobrodziejstw.
Jeśli przeanalizujemy inne imiona i nazwiska – dr. Wells? – może się okazać, że takich gierek jest więcej 😉 Można też pokusić się o stwierdzenie, że BNW jest satyrycznym opisem hodowli elit z próbówek, czytaj przez bogatych rodziców, na kosztownych uczelniach, poprzez odpowiednie małżeństwa i tak dalej. Identyczny mechanizm dotyczy klas niższych. Kto się kim rodzi, tym zostaje.
Książka ewidentnie poza stroną ponadczasową jest też dzieckiem swojej epoki. Pamiętajcie, że każdy okres w dziejach ma swojego ducha, intelektualny klimat. Wiele dzieł można odczytać tylko z jego znajomością.
Podsumowanie
Na przestrzeni lat, moje podejście do nauk zwanych potocznie humanistycznymi uległo sporemu przeobrażeniu. Coraz częściej widząc ich krytykę, rozumiem do czego zmierzamy. Lekarz nie potrzebuje wiedzy z zakresu literatury. Ani Informatyk, ani robotyk. Zmierzamy w stronę „elity” która nie korzysta z dorobku kultury. Nie potrafi i nie chce go zrozumieć.
Witaj w nowym wspaniałym świecie
Patronite
You must be logged in to post a comment.