Perfekcyjna niedoskonałość herbataiobiektyw, 13 listopada, 201828 września, 2024 Z książkami takimi jak „Perfekcyjna niedoskonałość” mam pewien problem. Zawsze szukam w nich drugiego dna wpadając coraz głębiej i głębiej. Czasem dopiero wertując książkę po raz n-ty zdaję sobie sprawę, że żadnego drugiego dna nie ma. Jest jednak coś innego, równie dobrego. Przejażdżka po ideach filozofii transhumanistycznej. Zaczynamy! Perfekcyjny miks Jacek Dukaj, nadając swej książce tytuł „Perfekcyjna niedoskonałość” dokonał perfekcyjnego wyboru, choć książka nie jest doskonała. Z miejsca czuć lekko schizofreniczny klimat powieści Philipa Dicka, jak chociażby „Ubik”. Zauważa to z resztą główny bohater, choć sam wybiera inny tytuł. Istnieje wiele dróg do napisania dobrej opowieści i jedną z nich jest ta praktykowana przez Dukaja. Otóż wrzuca on czytelnika w świat, którego zawiłości nie próbuje tłumaczyć. Z pomocą przychodzą strony słowniczka, wrzuconego losowo do tekstu. Pewne rozwiązania, idee, mogą być dla człowieka żyjącego w dwudziestym pierwszym wieku zrozumiałe, inne są zbyt odległe. O ile kwestie technologiczne to przeważnie wariacje na temat znanych już rozwiązań czy fantazji o nich, tak doświadczenie nowości jest nie do opowiedzenia. Sprawa ma się podobnie z podróżowaniem. Kto nie doświadczył Arktyki, ten poprzez najlepszą nawet książkę, nie doświadczy Arktyki. Literackie metafory, opisujące wszechobecną pustkę, zimno, poczucie samotności nie oddadzą bezpośredniego doświadczenia. Arktyka, choć odległa jest osiągalna. Bezcielesne życie w rzeczywistości rozszerzonej jeszcze nie. Najbliższe czytelnikowi będzie zagubienie Adama Zamoyskiego. W dodatku bardzo łatwo zgubić się nawet w tym, przez co, do niektórych fragmentów trzeba wraca po wielokroć, żeby zrozumieć co właściwie się wydarzyło. Pierwszy raz, choć na mniejszą skalę, Dukaj spróbował tej sztuczki w „Extensie”. Tam również czytelnik nie dowiaduje się zbyt wiele o otaczającym świecie, zostaje doń po prostu wrzucony i musi sobie radzić. Jest to świetny literacki zabieg, który częściowo pozwala zrozumieć dawnych antropologów. Nie jest ważnym czy patrzymy na społeczeństwo „niżej” czy „wyżej” rozwinięte. Zagubienie, frustracja, poczucie bezradności będą dokładnie takie same. Wnioski wysnute z obserwacji i interakcji mogą zaś być całkowicie błędne. Zwłaszcza gdy przestajemy mieć do czynienia z ludźmi. Akcja powieści toczy się w rzeczywistości, do której nasze zmysły jak i głównego bohatera, nie są przystosowane, przez co bardzo łatwo jest się zgubić. Tym bardziej, że dosłowne przebywanie w dwóch miejscach równocześnie, nie jest naszym codziennym doświadczeniem. Język książki, sposób prowadzenia narracji, może być dla niektórych poważną wadą, dla mnie jest wielką zaletą. Nie jest to jednak rozwiązanie idealne, jedynie namiastka tego, co czuł Zamoyski, budząc się w XXIX wieku. Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Tym bardziej, że Dukaj wydaje się lubować w osadzaniu swoich powieści na solidnym, filozoficznym fundamencie. Tak było również w przypadku „Lodu”, w którym owym była filozofia historii. Transhumanizm to ruch, nurt niejednorodny i po dziś dzień, nie powstała jedna, ostateczna definicja. Istnieją dwa główne źródła współczesnego transhumanizmu, mianowicie dziewiętnastowieczna eugenika oraz rosyjski kosmizm zapoczątkowany przez Nikolaja Fiodorowa. Jak raz trzeba oddać Rosjaninowi sprawiedliwość, iż w swojej filozofii był dalece bardziej humanistyczny niż brytyjscy Eugenicy z Julianem Huxleyem na czele. Eugenika była ruchem zakładającym hodowanie doskonałych przedstawicieli klas społecznych, na przykład robotników. Zależało im na poprawie kondycji społeczeństwa a nie ludzkości. Jak miałoby to wyglądać, przedstawił Aldous Huxley, w swojej powieści „Nowy Wspaniały Świat”. Z biegiem lat poglądy Juliana zaczęły się zmieniać i ostatecznie to ona jest twórcą terminu transuhumanizm. Dla odmiany, Rosjanin, Nikołaj Fiodorowicz Fiodorow, pisał, iż wyukształceni winni nieść pomoc niewykształconym, stworzyć sterujący pogodą pierścień orbitalny by zapobiegać plagom głodu oraz wskrzesić wszystkich zmarłych. Starał się on swymi poglądami zainteresować wybitnych pisarzy, takich jak Lew Tołstoj czy Fiodora Dostojewskiego, lecz ostatecznie znaleźć w ich dziełach można jedynie dalekie echa jego poglądów. Transhumanizm Część transhumanistów w znacznym stopniu skupia się na ciele, przekroczeniu jego naturalnych możliwości. Niezbędne ku temu będą rozwiązania technologiczne, genetyczne, czyli wszystkie cuda nauki i techniki, znane z powieści gatunku cyberpunk. Albo współczesnej siłowni, gdzie wielu postradało życie, by ich koledzy mogli osiągnąć przerażająco imponujące sylwetki, ucząc się na ich błędach. Zdecydowanie, stosowanie sterydów anabolicznych jest jakimś zalążkiem przekraczania ludzkich możliwości. Do dziś trwają spory czy ktoś jest naturalem czy sterydziarzem. Nie jest jednak bezpodstawnym analizowanie tego w kontekście transhumanistycznym oraz poza bezsensowym podziałem na naturalne i nienaturalne. Inwencja, wynalazczość są bowiem naturą człowieka. Człowiek dąży do przekroczenia powolnej ewolucji swego ciała od chwili ujeżdżenia pierwszych koni czy stworzenia łuku. Współcześnie, marzy mu się też uwolnienie swego umysłu od ograniczeń biologicznych neuronów. Druga grupa, nie chce wcale poprawiać człowieka jako takiego, bowiem cóż komu po tym, że będzie wyżej skakał, skoro będzie głodny. Mroczne wizje ludzkości wyposażonej w najróżniejsze modyfikacje, to wizja znana czytelnikom literatury z gatunku cyberpunk. Wielu transhumanistów poszło tutaj za myślą Nikolaja Fiodorowa. Człowiek potrzebuje czegoś więcej niż technologii a ta winna poprawianiu ludzkiej egzystencji. Tutaj słowo natura, nabiera wielkiej mocy, bowiem w ponurych, zatrutych miastach nie da się żyć, choćby i mogąc latać. Stąd też dużo ważniejsze jest takie ukierunkowanie rozwoju technologicznego, by przede wszystkim zapewnić człowiekowi godne, dostatnie życie a dopiero później zająć się kwestią widzenia przez ściany. Jakby tego było mało, transhumanizmowi towarzyszy posthumanizm. Sprawa zaczyna się komplikować, bowiem ten pierwszy bywa interpretowany jako bezrefleksyjne dążenie do „rozwoju”. Drugi nurt stanowi zaś zaplecze filozoficzne na temat natury człowieczeństwa. Posthumanizm zakłada również rozszerzenie humanizmu, objęcie nim inne byty inteligentne, takie jak sztuczna inteligencja albo postludzkie. Przy czym słowo jest tylko wydmuszką, która niewiele znaczy. Współczesne protezy, mają za zadanie zaledwie przywrócić dotychczasową sprawność ciała. Nie ma mowy o jej podniesieniu a jednak w jakiś sposób ciało zostało zmodyfikowane co już jest zalążkiem do dyskusji o cielesnym człowieczeństwie. Mówiąc wprost, czy człowiek musi mieć ciało, by być człowiekiem? W powieści Dukaja, istoty postludzkie, nie są ograniczone ciałem. Pojawiają się nowe zwroty, utrzymanie w rodzaju nijakim.Wraz z możliwością przepisania samego siebie pojawiły się wspomniane zaimki. Przypominają one nieco kontrowersyjne they/them, które propagują osoby niebinarne. Transhumanizm bywa czasem oskarżany o wpieranie ideologii gender. Wytłumaczenie, że takowa nie istnieje, zasługuje na osobny tekst. Znajduję dość zabawnym fakt, że można wywołać awantury takimi błahostkami. Choć faktem jest, iż wiele zjawisk zaczyna być problematycznymi, dopiero gdy zwróci się na nie uwagę. Wprawdzie zmiany ciągle postępują, ale często niezauważalnie, więc dopiero zestawienie wzorców z nawet niezbyt odległych epok, wywołuje szok. Wracając do powieści, ma to swoje logiczne uzasadnienie bowiem Phoebe, mogą dowolnie przeprogramowywać swoją jaźń, manifestując się na Plateau. Ta zaś nie jest prostą cyberprzestrzenią a skutkiem inżynierii czasoprzestrzennej. Nie sposób tutaj nie zadać sobie pytania, czy umysł wyjęty z ciała, będzie w stanie przekroczyć jego ograniczenia. Świadomość wszak związana jest z ciałem a wyobrażenie człowieka o sobie, opiera się także n łużenie życia. Wraz ze śmiercią pierwotnego mózgu, umiera pierwotna świadomość. W introspekcyjnym eksperymencie, kopia wydaje się przedłużeniem życia jednostki, ale wcale nią nie jest. Umysł musi być świadom przeniesienia a to wydaje się niemożliwe do osiągnięcia. Coś takiego wydarza się w „Starości Aksolotla”. Część postaci, które poznaje czytelnik to stahs czy też stahsowie czyli standardowi ludzie. I choć korzystają z udogodnień przyszłości, to ciągle ograniczają ich definicje narzucone przez ciało. Współczesny człowiek nie ma żadnego doświadczenia w kwestii dzielenia się planetą z innym, podobnym doń gatunkiem. Delfiny czy ośmiornice wykazują niemałą inteligencję, jednak różną od ludzkiej. Choć gdy się nad tym zastanowić sprawa nie jest taka prosta, bowiem wiele ośmiornic jest bystrzejszych od całej rzeszy homo sapiens. W kontekście ludzkiej inteligencji nie mamy jednak żadnej konkurencji. Można sobie jedynie wyobrazić, jak wyglądałoby współistnienie chociażby z Neandertalczykami, którzy okazali się osobnym gatunkiem. Byłaby to jednak inteligencja zbliżona do naszej, bowiem wykształcona w podobnych warunkach. Całkiem inaczej sprawa ma się, ze sztuczną inteligencją, zwłaszcza taką, która oderwała się od swych stwórców. Sztuczne inteligencje, istniejące w bezcielesnej formie od samego swego zarania, mogą ewoluować w całkowicie innym kierunku i być niepojęte dla człowieka. Człowiek postludzki Współczesny transhumanizm oraz posthumanizm, to zaledwie bliżej niesprecyzowane nurty myślowe, których przedstawiciele od czasów Huxleya nie wymyślili niczego ciekawego. Od pierwszych pism Fiodorowa, nie udało się zrealizować nawet najbardziej podstawowych postulatów humanistycznych. Nie potrzebujemy orbitalnych pierścieni pogodowych, by wyżywić ludzkość. Tylko Unia Europejska i Stany Zjednoczone marnują około dwóch i pół miliarda ton żywności. Powoli udaje się natomiast realizować postulaty Aldousa Huxleya by zapewnić miliarderom możliwość realizacji ich marzeń. Jeff Bezzos czy Elon Musk marzą o kolonizacji kosmosu, choć jak na razie wygląda to bardziej na próbę wyłudzenia rządowych dotacji na rozwój prywatnego biznesu. Gdyby im się jednak udało, czyste, nowo skolonizowane planety staną się rajami miliarderów, podczas gdy zatruta Ziemia okaże się ośrodkiem rozrodczym taniej siły roboczej. Dla prostego człowieka, bardziej prawdopodobny jest los replikanta z ograniczonym terminem przydatności do użycia niż życie wieczne na Plateau. Przeciętny człowiek może stanie się silniejszy, sprawniejszy, ale nie na tyle by zagrozić swoim panom. Wieczność tez nie jest mu pisana, bo miałby zbyt wiele czasu na myślenie. Transhumaniści mażą, by dzięki potędze medycyny doprowadzić człowieka do stanu „lepszego niż zdrowy”, lecz nie widać by działali na rzecz zniwelowania głodu na świecie. Posthumaniści roztrząsają kwestie filozoficzne, co też będzie oznaczało pozostać człowiekiem w dobie implantów mózgowych, ale wielu ludziom odmawia się nawet ich podstawowych praw. Patrząc na to, że nikomu nie przeszkadza, iż pracownicy Amazona pobierają bony żywnościowe by przeżyć, ciężko uwierzyć, że wielkim korporacjom zależy na uczynieniu ludzkości szczęśliwszą. Co najwyżej na hodowaniu taniej ale doskonałej siły roboczej, w myśl starych eugenicznych postulatów. Patronite Herbata i Obiektyw Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Książka Kultura Przemyślenia Recenzje cybernetykacyborgizacjaczłowieczeństwo postczłowieczeństwoczłowiekDukajfilozofiahumanizmJacek DukajJulian HuxleyKsiążkakulturaNikołaj FiodorowPerfekcyjna Niedoskonałośćposthumanizmprzemyśleniarecenzjarozszerzona rzeczywistośćrzeczywistośćrzeczywistość wirtualnaTranshumanizmwiele rzeczywistośći