Polski czytelnik ma do wyboru wiele książek o Japonii. Wszystkie mają jednak pewną wadę a mianowicie są to książki o Tokio.
Nawet nie o Japończykach, kulturze, tylko o Tokio. Japonia to bardzo mały kraj i nie może konkurować z USA. Jednak powiedzieć, że Japonia równoznaczna jest z Tokio to jak powiedzieć, że kultura Nowego Jorku jest wiodąca dla całego kraju i pominąć przesiąknięty voodoo folklor mokradeł Luizjany. Więcej, specyficzne dla Tokio zachowania, czy zjawiska, takie jak lolitki, dziwaczne kawiarnie gdzie klientów obsługują poprzebierane za dziewiętnastowieczne pokojówki kelnerki, nie muszą być znane przez mieszkańców Sapporo czy Kogoshimy.
Na przestrzeni lat pojawiła się cała masa publikacji, które nie opowiadają jednak satysfakcjonująco o współczesnej Japonii. O ile kultura korporacyjna prawdopodobnie rozwinęła się w całym kraju, tak nie wszyscy pracują w wielkich konglomeratach czy zaibatsu. Można by poczynić analogię do Warszawy. Stolica polski, jej kultura nie jest reprezentatywna dla całego kraju, bowiem regiony wiejskie charakteryzują się inną dynamiką, stylem życia. Nikt nie wie jak jest na japońskiej wsi i nikogo to nie obchodzi, bowiem nie ma tam wyzywająco ubranych kelnerek, nie ma automatów z używaną damską bielizną.
Te zaś najprawdopodobniej albo nigdy nie istniały albo przez krótki czas były popularne w zaułkach dzielnic rozrywki. Po dziś dzień nie udało się dowieść, że takowe urządzenia kiedykolwiek stały na ulicach Tokio, ale wielu, w tym Joanna Bator, zaręczają, że Japończycy nie mają sobie równych, w zamiłowaniu do używanej, dziewczęcej bielizny. Czytając kolejne doniesienia, można odnieść wrażenie, że jest to kraj starych saarymanów, śliniących się do lolitek, które następnie odsprzedają im swoją używaną bieliznę. Pomijając fakt, że w Polsce masa kobiety jest nagabywanych w Internecie, by sprzedały swoją bieliznę jej miłośnikowi, tak w mediach zjawisko urosło do „typowo japońskiego”. Nie ma zatem książek o Tokio a jedynie książki, których autorzy starają się pokazać najciekawsze, najsmakowitsze, fragmenty życia dzielnic uciechy czy różnorakich subkultur Tokio, niekiedy tak niszowych, że nie wiadomo czy w ogóle istniały.
Dochodzi do tego wszechobecne próba wywodzenia wszystkich współczesnych zjawisk z jakowejś japońskiej tradycji. Mieszają się przy tym epoki, bowiem raz coś wywodzi się z okresu Heian, raz Muromachi a innym razem wszystko zostaje wtopione w uporządkowany świat epoki Edo, ery Tokugawów. W ten sposób rodzi się obraz kraju dewiantów, erotomanów i zatopionych w tradycji samurajów. Wiele informacji na temat tej klasy, to romantyczne wyobraźnie, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.
Można śmiało powiedzieć, że najlepsze książki o Japonii, choć nadal nieco romantyzowane, wyszły spod ręki Lafcadio Hearna, który zmarł w 1904 roku. Wówczas to po raz ostatni otrzymaliśmy najrzetelniejsze informacje o Kraju Wschodzącego Słońca. Kraj ten zaś jest taki sam jak wszystkie inne, czyi ma ja swoją historię, kulturę i dynamikę. Więcej, poszczególne regiony, mają swoją własną. Ludzie zaś mają swoje codzienne sprawy i obowiązki, nie sprowadzające się do przesiadywania w barach z roznegliżowanymi hostessami. Z resztą, czy na świecie nie ma domów publicznych, barów ze striptizem, czy francuska pokojówka nie jest częstą fantazją seksualną? Wszak na podstawie dzieła Szalonego Markiza, można by kulturę francuską sprowadzić do najdzikszych dewiacji.
Nawet pozytywne stereotypy mogą być negatywne, bowiem Japonia uchodzi za najbezpieczniejszy kraj na świecie. Nie licząc, kobiet i tutaj pojawia się kolejna fala problemów. Nie wiadomo do jakiego stopnia praktyka zwana chikan, jest powszechna ale raz jest to najbezpieczniejszy kraj na świecie by zaraz stać się krajem powszechnego molestowania. Status kobiety w Japonii jest zdecydowanie niższy niż mężczyzny, ale nie sposób uwierzyć we wszystkie opowieści, niekiedy przypominające historie rodem z pornograficznych komiksów manga. Rzadkie perełki takie jak „Nightwork: Sexuality, Pleasure, and Corporate Masculinity”, są rzadko przebijają się do szerszego grona odbiorców. Autorka, Anne Allison, skupiła się na badaniu klientów barów z hostessami. Jednakże, by zrozumieć źródło jednego zachowania, prześledziła relacje rodzinne, pożycie intymne japońskich par, wpływ okresu boomu gospodarczego, drapieżnego kapitalizmu. Wnioski zaś nie pokazują mężczyzn jako wieczne głodnych seksualnych doznań a jako wytwory określonego systemu, w którym się wychowali. Więcej, okazje się, iż bardziej zależy im na emocjonalnej bliskości niż seksie jako takim. Tego typ prawdziwych badań i analiz jest bardzo niewiele a przynajmniej niewiele zyskuje sobie popularność. Można pokusić się o pewne kontrowersyjne stwierdzenie, że Japonia nie istnieje. Przynajmniej nie ta Japonia, której wszyscy fani tego kraju tak pragną. Kraju, gdzie potomkowie samurajów czytają bushido w drodze do pracy, gdzie tradycja łączy się z nowoczesnością, gdzie na rogach ulic znaleźć można automaty z używaną damską bielizną. Jest to kraj z kontrowersyjnej bajki, trochę kraina ze snów, trochę orientalny kraj rodem z opowieści „Tysiąca i jednej nocy”. W Tokio.
Patronite Herbata i Obiektyw
Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda. Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw