Antyestetyka herbataiobiektyw, 26 maja, 20185 września, 2023 Antyestetyka. Kojarzycie wszystkie te zdjęcia, na widok których macie ochotę powiedzieć: Zrobiłbym to lepiej? Nie raz nurtowało mnie dlaczego częstokroć drogie na rynku sztuki fotografie są tak brzydkie, jakby robiło je dziecko albo totalny ignorant? Jak to jest? Przecież potrafię zrobić to lepiej, ładniej a tymczasem olbrzymia ilość waluty idzie w tak paskudne prace? Cóż, dalej znajdziecie kilka możliwych odpowiedzi. Piękno i estetyka Dokładnie zaś estetyzacja fotografii. Pierwszym, który o tym pisał był Walter Benjamin, marksistowski krytyk, który zauważa że nawet obrazy nędzy i cierpienia można zamienić w dobro konsumpcyjne. Susan Sontag, o której mieliście już okazję przeczytać, również wyraziła pewne obawy w tej kwestii, iż nawet zdjęcia najbardziej wrażliwych fotoreporterów pragnących pokazać nam oblicze ludzkiej niedoli, cechuje jakieś surrealistyczne piękno. Odbiorca bowiem musi zostać zaspokojony estetycznie. Nie oznacza to, że zdjęcia które pełnią funkcję jedynie estetyczną, nie są potrzebne ani nie mają racji bytu. Wprost przeciwnie, ale rzeczy atrakcyjne wizualnie działaj na nas uspokajająco, powodują że czujemy się komfortowo patrząc na nie. W tym miejscu wypada rozważyć koncepcję negatywnego piękna. Na ogół, rzeczy piękne, kojarzą się z czymś przyjemnym, wywołującym przyjemne doznania. Istnieje jednak forma piękna, która wywołuje doznania negatywne. Poczucie, straty, żalu czy cierpienia, może zostać wyrażone poprzez swoiste piękno. Obraz, rzeźba, film, sztuka teatralna czy zdjęcie, mogą być piękne, będąc naładowane negatywnymi emocjami. Trzeba zatem odróżnić estetyzację tragedii, cierpienia, od negatywnego piękna. Często bardzo ciężko stwierdzić, co jest efektem estetyzacji a co kryje w sobie ową negatywną wersję piękna. Zarzut estetyzacji, moglibyśmy postawić chociażby Sebastião Salgado. Czy te płonące szyby naftowe, ta ekologiczna katastrofa nie są piękne? Owo wręcz surrealistyczne piękno odbiera równoważy ich dramatyczny wydźwięk. Starcie człowieka z żywiołem. Wydobywana z trzewi Ziemi ropa naftowa, napędzająca naszą cywilizację, mogąca równocześnie zatruć nasz świat. Kłęby ognia, żywiołu który pchnął nasz rozwój a to równocześnie stanowi dla nas śmiertelne zagrożenie. Czy nie chcielibyście powiesić ich na ścianie, jako pobudzającej, ale równocześnie kojącej ozdoby? Estetyczna fotografia uśmierza niepokój związany z najdrastyczniejszą sceną, podczas gdy antyestetyka go potęguje. Drażni to widza, gdyż nie może on zaznać ukojenia, które powinno przyjść po chwili katharsis. Gdy oglądamy brudne prace twórców takich jak Wall, Day, Dobai, drażni nas iż nie następuje moment spadku napięcia, tak ważny dla komfortu psychicznego oglądających by po wyjściu z wystawy złożonej z najkrwawszych scen, mogli komfortowo napić się wina. Lubimy rzeczy ładne. fot. Sebastião Salgado / Płonące szyby naftowe w Kuwejcie Niemniej fotograf, właściwie fotoreporter, zarejestrował jedynie losowe wydarzenie. Płomienie buchające z szybu naftowego, kontrastują z idącym w ich stronę człowiekiem, oblewanym strugami wody. Woda, chroni człowieka przed ogniem, który jest mu niezbędny, który stał się podstawą jego egzystencji, być może najważniejszym wynalazkiem, w historii. Choć człowiek ognia nie wynalazł a jedynie przypisał to sobie, w próbie ujarzmienia jednego z żywiołów, który raz na jakiś czas przypomina mu, że pomimo upływu czasu, rozwoju technologicznego, nadal jest niszczycielski i nieujarzmiony. Zdjęcie Salgado może być zatem przedmiotem sportu, czy też stanowi estetyzację katastrofy ekologicznej, czy też w katastrofie kryje się jakowaś negatywna forma piękna, która jest tam obecna bez względu na działania fotografa. Przyjąwszy, iż piękno nie jest tworem kulturowym i istnieje obiektywnie. W przeciwnym razie, doszukujmy się go na podstawie wiedzy, doświadczeń, wyniesionych z kultury, której jesteśmy twórcami. Jako kontrast wobec zdjęcia Salgado, postawić zdjęcie Grega Marinovich, podstawiające dobitego maczetą , płonącego człowieka. Użyty film, kadrowanie, ekspozycja, sprawiają, że w zdjęciu tym nie ma nic pięknego, jedynie przemoc i cierpienie. Zatem dobór środków, zastosowany przez Salgado, świadczyć może o celowej estetyzacji, której wielu twórców się sprzeciwia. Widzialne – niewidzialne Przygoda z fotografią, zaczyna się przeważnie od samego faktu fotografowania. Później zaczynamy się interesować innymi twórcami. Przynajmniej do pewnego stopnia. Gdy zaczyna się ten drugi etap rozpoczyna się poszukiwanie inspiracji. Inspiracja tutaj będzie oznaczała coś w rodzaju społecznego dowodu słuszności. Szukamy potwierdzenia, że to obrana ścieżka to ta właściwa. Wyrabiamy sobie nawyki, które będą kierowały naszym wzrokiem, dyktowały w którą stronę zwrócić aparat, tworzyły kryteria oceny cudzych zdjęć. Czasem zaś chcemy by ktoś jednoznacznie powiedział nam co mamy robić. Mym ku temu już pewne podstawy w postaci doświadczeń ze sztuką dawną. Muzea, podręczniki a nawet nauczyciele w szkole stanowią pewien autorytet i jednoznacznie mówią tak, to jest dobre. Rzadko zaś jesteśmy informowani, że ten czy inny nurt w sztuce był kiedyś sztuką współczesną, wzbudzał śmiech oglądających i sprzeciw innych artystów, którzy nie mieli ochoty na zmiany ewentualnie wychodzili z założenia, że to nowe pokolenie nie szanuje żadnych świętości. Kontakt ze sztuką współczesną jest zaś dla wielu przyszłych fotografów marginalny. Poszukiwania zaczynają się przeważnie w Internecie więc chcąc nie chcąc trafiamy na taką wiedzę, która nas przyciągnie, która bazuje na naszych doświadczeniach. Innych zupełnie rzeczy szukał będzie zaangażowany absolwent historii sztuki a innych osoba, która zaczęła od aparatu. Wiele osób w trakcie swoich pierwszych przechadzek po mieście z aparatem w dłoni fotografuje jakieś śmieci. Rzeczy pozornie bez znaczenia, które nie mają wartości. Robią to, ja też tak robiłem, bez większej świadomości swojego działania. Młodego adepta fotografii z jednej strony wszystko zachwyca a z drugiej nie ma jeszcze dostępu do niczego ciekawszego. Dołączając do grup, śledząc portale zaczynamy wyrabiać sobie poczucie estetyki i jej jedynej słuszności. Pewne rzeczy stają się dla nas niewidzialne, jako niegodne. Jako zaś istotny silnie społeczne, nie chcemy naruszać normy grup, które nas przyjęły albo do których aspirujemy. Przyjmujemy cudze poglądy jako własne a zowie się ten proces internalizacją. Szukamy także pochwał i akceptacji. Chcemy zatem na dopasować się na drodze konformizmu, ujednolicić. Amator, może sobie fotografować odrapane ściany, jakieś zlewy i inne badziewie tego typu. Tymczasem artysta powinien się zwrócić w stronę rzeczy wzniosłych. I nagle następuj szok. Przekraczamy granicę medialnych baniek, które karmią nas tym co już znamy, do czego się przyzwyczajamy lub wręcz wszystkiego nas nauczyły i odkrywamy, że za tymi bańkami jest cały różnorodny świat. fot. Jeff Wall / Kompozycja ukośna Antyestetyka Bardzo często o sztuce współczesnej, mówi się że byłby w stanie zrobić to nawet trzylatek. Cóż, człowiek to zmyślna istota i gdy mu pokazać co i jak, nagle doznaje olśnienia i potrafi powtórzyć. Niestety najprostsze rzeczy często wymagają najwięcej wysiłku. Twórca chcący odciąć się od powszechnej estetyzacji prac skłania się w stronę pewnej amatorszczyzny. Pozornie wydaje się jakby ignorował wszystkie szkolne zasady robienia zdjęć, ale tylko pozornie, bowiem te zdjęcia są świetnie skomponowane. Tymczasem jego głównym zamiarem może być chęć wywołania w widzu niepokoju. Niepokój ten jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, artysta fotografuje coś, co często nie jest powszechnie akceptowane jako obiekt sztuki, po drugie brak elementu uspokajającego. Doświadczeni twórcy wiedzą o tym czy to podświadomie czy też doszli do takiego wniosku po dłuższych przemyśleniach. Nie zawsze można mówić o turpizmie, który jest antyestetyzmem. Czasem bowiem do wzbudzenia w widzu niepokoju wystarczy podjęcie tematu, który nie jest brzydki ale nie uchodzi za ładny. Butelka mleka na schodach ewakuacyjnych. Nie brzydkie, ale nie ładne. Irytujące. Popatrzcie na zdjęcie pod jakże genialnym Tutu Ściana, autorstwa Wima Wandersa. Odrapana ściana, kawałek okna, przewody. Mimo to, to niepozorne zdjęcie które w Internecie nie miałoby racji bytu powoduje, że chce się na nie patrzeć. Za jego bezsens, prozaiczność, pozorną amatorszczyznę. Niepokojący brak czegokolwiek ładnego, uspokajającego. Drażni fakt, że zdjęcie łamie wszystkie zasady, które nam wpojono od dziecka. Że powinniśmy robić, mówić, rysować a w końcu fotografować ładne rzeczy. Od najmłodszych lat uczymy się co jest ładne a co nie, co wolno przedstawiać. Naruszając, łamiąc wspomniane zasady, zdjęcie podważa nasze działania. Czy to co robię ma sens? Czy to co robię jest dobre? Jak stary zlew ma się do majestatu walki z żywiołem? Obowiązują tu identyczne zasady jak w dyskusji. Rozmówcy okopują się na swoich pozycjach, bo przyznanie, że takie zdjęcia są dobre, może oznaczać przyznanie się do błędu a to nikt nie lubi. Polubownie możemy zaakceptować fakt, że wszystko jest tak samo dobre. Jest kwestią gustu co się komu podoba, tym samym nie ma zdjęć lepszych i gorszych. W Internetowych dyskusjach przystajemy czasem na taki kompromis, ale taki skrajny relatywizm też jest zgubny, gdyż jego jedynym celem jest załagodzenie uczucia niepokoju dotyczącego zdania czy twórczości mówiącego. Uznajmy, że każdy ma rację, zatem zniwelujmy ryzyko, że tej racji nie mam. fot. Wim Wenders / Ściana Fotografia czy fotografie W fotografii, jak w każdej dziedzinie sztuki istnieją różnorakie nurty. Zarówno Sebastião jak Wandersa mogą zostać poddani krytyce. Krytyka zaś to ocena i wbrew pejoratywnemu znaczenia tego słowa, nie musi być negatywna. Choć może i zależy to od spojrzenia krytyka. Zatem ten sam fotograf może zostać oceniony jako zaangażowany społecznie, wzruszony losem człowieczym albo jako hiena, estetyzująca biedę i cierpienie dla zarobku. Taka sytuacja spotkała Dorothea Lange, która na portrecie wędrującej matki, zrobiła karierę, zarobiła i nawet nie wiedziała kim jest ta kobieta, jak nie nazywa. Dyskusja o fotografii wcale nie jest zamknięta, nadal trwa. Czasem mam wrażenie, że fotografia w mediach popularnych przedstawiana jest jako monolit. Tymczasem fotografia jest poszatkowana, pofragmentowana jak malarstwo, kino, rzeźba, teatr, literatura. Nie wszystko można bezpośrednio porównać. Tak, są dzieła lepsza i gorsze, nurty lepsze i gorsze. Warto przyjąć do wiadomości, że fotografia może być bardzo różnie wykorzystywana, podejmować różnorakie tematy ale nie wszystkie ze sobą bezpośrednio konkurują. I tak, jeden z nich może być w danej chwili dominujący co wypływa z całej kultury. Ot, ducha epoki. W kwestii rynku sztuki mamy różnych kolekcjonerów, różnych marszandów, różnych twórców. Niektórzy spośród tych twórców odczuwają potrzebę odcięcia się od innych, poprzez inną pulę podejmowanych tematów, kompozycję, estetykę. Autor wielce autorski Patronite Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉 Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Kultura O fotografii Przemyślenia antyestetykaestetykafotografiaJeff Wallkrytykakulturamakrsizmo fotografiiprzemyśleniaSebastião Salgadosusan sontagsztukaWalter BenjaminWim Wenders