Drzwi percepcji Aldous Huxley herbataiobiektyw, 1 września, 201717 maja, 2024 Gdyby udało się otworzyć drzwi percepcji, wszystko ukazałoby się człowiekowi takim, jakim jest – nieskończonym. Mózg człowieka przetwarza każdego dnia miliony informacji. Nie wszystkie jednak analizowane są w obszarze świadomości. Część zaś, jest zwyczajnie ignorowana. Gdyby bowiem każda zarejestrowana wzrokiem, słuchem lub innym zmysłem, informacja docierała bezpośrednio do świadomości, nie bylibyśmy w stanie chodzić po schodach. I na początku życiowej kariery faktycznie tego nie potrafimy. Musimy się tego nauczyć i prawdopodobnie każdy krok, wymaga naszej rozwijającej się uwagi. Wiele czynności, które dorosłej osobie wydają się całkowicie intuicyjne, dla dziecka stanowią nie lada wyzwanie. Chociażby jedzenie przy pomocy noża i widelca. Z czasem przestajemy reagować na wiele rzeczy a część jest intuicyjna od samego początku. Nie wiemy nawet kiedy uczymy się biegać, mówić, wykonywać różne rzeczy. Nawet tak prosta rzecz jak rysowanie, odbywa się na poziomie intuicyjnym, czyli bez udziału świadomości, choć w dorosłym życiu możemy ją w ten obszar przenieść. Nie bez powodu mówi się, że ktoś stał się świadomym, dojrzałym twórcą. Identycznie sprawa ma się z widzeniem. Jeśli oczy nasze działają poprawnie, promienie światła pozwalają im zarejestrować obraz, który następnie przekazany zostanie do mózgu. Brzmi to jak prosta fizjologiczna czynność, ale jest ona dalece bardziej złożona. Nie dostrzegamy całej masy rzeczy, głównie dlatego, że uczeni jesteśmy by ich nie widzieć albo dostrzeganie ich, stanowiłoby zbyt duży koszt. Uwaga nasza skupia się na tym, co z punktu widzenia kultury albo codziennej praktyki istotne. Stąd też pewne drobiazgi, nie zaprzątają naszej uwagi, jako mało znaczące. Cóż zaś wyburzyłoby się, gdyby wyłączyć te filtry, tak by wszystkie informacje dotarły bezpośrednio do świadomości? Najprawdopodobniej przestalibyśmy funkcjonować, zafascynowani fałdami własnych spodni. Drzwi percepcji Wydawać by się mogło, iż eksperymentowanie z chemią mózgu właściwe jest jedynie człowiekowi, z powodu jakiejś degeneracji naszego gatunku. Tymczasem zarówno małpy jak delfiny, przejawiają te same upodobania. Te ostatnie chociażby lubią bawić się najeżkami, które wytwarzają silnie trującą tetrodotoksynę. Sprytne ssaki, potrafią bezpiecznie dawkować śmiertelną substancję, która wprowadza je w stan podobny do transu. Niewiele wiemy o stopniu świadomości innych gatunków, ale byłoby niezwykłym, gdyby delfiny korzystały substancji psychoaktywnych w celu kontaktu z bogami, podobnie jak czynią to ludzie. Przyjęliśmy za pewnik, że jesteśmy jedynym świadomym gatunkiem na tej planecie, nie dopuszczając, że mogą istnieć inne formy inteligencji i świadomości, z którymi nie potrafimy się bezpośrednio porozumieć. Substancje psychoaktywne stosowane były właściwie we wszystkich kulturach, celem osiągnięcia stanu umożliwiającego kontakt z bogami, wieszczenie, dostrzeżenie rzeczy normalnie zmysłom niedostępnych. Można również stosować praktyki mistyczne, bowiem jak się okazuje, wielogodzinne modły, połączone z blaskiem świec, grą świateł, mogą wywoływać podobne doznania. Człowiek od zawsze zatem, poszukiwał sposobu otworzenia drzwi percepcji, nie zdając sobie sprawy, że nie dostrzega wielu rzeczy ze względu na własne kulturowe ograniczenia. Sposób w jaki patrzymy na świat, nazywany jest reżimem skopicznym. Widzenie, poza swoją sferą fizjologiczną, jest również uwarunkowane kulturowo i psychologicznie. Prawdopodobnie każdy fan fotografii widział kiedyś zdjęcie, które jakoby mogłoby wykonać dziecko. Dziecko, jest nieświadome swoich poczynań, zatem decyduje czysty przypadek. Wraz z postępującym procesem socjalizacji, uczy się co wolno a czego nie, co jest akceptowalne a co takim nie jest. W chwili gdy świadomie nauczy się przełamywać te schematy, dostrzegać rzeczy i osoby wcześniej niedostrzegalne, wówczas mamy do czynienia ze sztuką. Artyści często zażywali wszelkiej maści środki, celem przełamania barier narzuconych w ramach procesu wychowania, nauczania czy całościowej socjalizacji. Nie wszyscy jednak poddają im się w takim samym stopniu. Osoba, która dostrzega zbyt wiele, bardzo często sięga chociażby po alkohol, celem przytępienia zmysłów, zagłuszenia tysiąca myśli kłębiących się w głowie. Istnieje zatem pewna grupa ludzi, która „widzi zbyt dużo” i to z jednej strony stanowi ich siłę ale też nierzadko powoduje problemy, zwłaszcza jeśli jednostka jest wrażliwa. Chyba przesadnie lubię to zdjęcie O ile opis meskalinowych doświadczeń Aldousa, należy do bez mała klasyki gatunku, z kronikarskiego obowiązku zaznaczyć należy, iż pierwszym ważnym raportem na temat działania tego środka, pochwalić się może Havelock Ellis. Raport ów, powstał w 1896 roku. Huxley nie wspomina o nim w „Drzwiach”, ale nazwisko Ellis, padnie w twórczości Aldousa, chociażby w powieści „Wyspa”. Powieść ta, według autora, jest jego życiowym osiągnięciem. Równocześnie pokazuje jaką drogę przeszedł autor od czasów „Nowego Wspaniałego Świata”. Huxley bardzo ochoczo poddaje się meskalinie. Nie wie co go czeka, ale spodziewa się spektakularnych wizji, fraktali i barw. Otrzymuje jednak coś zupełnie innego. Meskalina jest dla niego drogą do wyłączenia owego filtra. W swym eksperymencie, stara się dostrzec to, co widzą ludzie uznawani za artystów. Wydaje się nie wierzyć, że twórczość artystyczna, stanowi tylko wyraz zimnej kalkulacji. Dlaczego część osób, uważanych za artystów, tak często skupiają się na rzeczach pozornie błahych, bezwartościowych czy nieistotnych. Ciężko jednak uznać wywody Aldousa za interesujące w kontekście historii sztuki. O ile kunsztownie namalowane draperie, mogą budzić zachwyt umysłu odurzonego meskaliną, tak sztuka sakralna renesansu raczej nie skupiała się na drobiazgach. Możliwe, że takie drobiazgowe podeście, właściwe jest fotografom dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Wprawdzie malarstwo również pochwalić się może abstrakcyjnymi nurtami, tak dopiero fotografia skupiła się na rzeczach prawdziwie trywialnych. Nie sposób tutaj pominąć niektórych, ciężkich do zakwalifikowania twórców z ich pisuarami, ale to fotografia wiedzie prym w prozaiczności. Wszystko wydaje się być kwestią socjalizacji, procesu nauczania. Człowiek, który odebrał tak sztywne wychowanie jak Huxley, zapewne musiał wspomagać się różnorakimi substancjami, celem zerwania kulturowych okowów. Sposób w jaki postrzegamy otoczenie, to co wybieramy z niego wzrokiem, nazywa się reżimem skopicznym. Termin ten można zapisać inaczej, jako reguły widzenia albo reguły patrzenia a nawet reguły postrzegania. Nie bezpodstawnym będzie stwierdzenie, że łączy w sobie wszystkie trzy pozostałe. Wzrok mężczyzny może z tłumu wyłowić jedynie rude kobiety. Ten kolor włosów, może być szczególnie atrakcyjny, nie przez swoją rzadkość, ale indywidualne, osobnicze preferencje, nabyte w trakcie dorastania. Nie oznacza to, że na przestrzeni lat, nie mogą się one zmienić. Sposób w jaki patrzy się na kobietę, również zależy od wychowania, systemu wartości. Można spoglądać na nią jak na istotę ludzką albo zdehumanizowany obiekt seksualny. Przy czym pierwsze zawiera w sobie dozę seksualnego pożądania, nawet całkiem sporą. Choć oczywiście, pierwszą rzeczą która dociera, zaprząta uwagę, jest kolor włosów, kształty ciała na podstawie których, zaczną pojawiać się kolejne skojarzenia. Krótka spódniczka może być postrzegana jako dowód na złe prowadzenie się albo element atrakcyjny element garderoby. Nasze postrzeganie może zostać wyrażone na zdjęciach, bowiem to jak przestawiamy ludzi, dowodzi tego jak ich postrzegamy. Zatem proces widzenia to nie proste odbicie i zarejestrowanie promieni światła, ale całe proces, obejmujący także interpretację tego, co zostało zobaczone. In mescalinum veritas Huxley przygląda się swoim flanelowym spodniom, ich fałdom, krzesłu, i odkrywa istotę rzeczy. Prawdę? Trwanie? Wielu czytelników zastanawiało się zapewne jakim cudem powstają dzieła sztuki, będące same w sobie jakimś trywialnym przedmiotem albo je przedstawiające. Może to być uszkodzony tynk na ścianie albo słoneczniki. Niektórzy przypisują takie częściowe nadprzeżycia na przykład schizofrenii, co stanowi podstawę mitu o przekroczeniu drzwi percepcji właśnie, przez osoby dotknięte tą chorobą.Nie jest to jednak prawdą a przynajmniej nie w całości. Wiele chorób zostało wciągniętych w tę mitologię, nawet gruźlica, choroba romantyków, poetów i pisarzy. Niektórzy dokonują takiej interpretacji na podstawie książek pokroju „Schizofrenii” Antoniego Kępińskiego, który w pewien sposób zachwyca się ogromem przeżyć świata chorego. Istnieje też teoria, która mówi że pomiędzy zdrowiem a schizofrenią, istnieje pewne spektrum cech schizofrenicznych, które same w sobie są jednostce przydatne. Na przykład osobie przywódcy religijnego, szamana albo właśnie artysty. Pojedyncze cechy, choć mogą stanowić pewne utrapienie, nie są podstawą do diagnozy choroby. Dopiero ich nagromadzenie, zaczyna stanowić problem. Podejrzewa się iż Van Gogh cierpiał właśnie na schizofrenię, podobnie jak Dick choć ten zdradzał i przyznawał zamiłowanie do pigułek. Był faktycznym narkomanem, ale żaden nigdy nie został zbadany więc to tylko luźne spekulacje. byłoby jednak znaczącym nadużyciem stwierdzić, że Dick czy Van Gogh w sposób znaczący odbiegają poziomem od innych twórców, wyprzedzając ich o kilkanaście długości. Ich twórczość posiada pewne charakterystyczne cechy, ale stwierdzenie, że nie było innych równie wybitnych twórców, byłoby zwykłym kłamstwem. Twórczość schizofreniczna, charakterystyczna dla osób dotkniętych tych schorzeniem, nie przypomina w swojej dziwacznej formie, dzieł żadnego z tych artystów. Mogli wiec oni co najwyżej posiadać jakieś cechy ze wspomnianego spektrum, nie będąc chorymi. Huxley zakłada, że jest to niemożliwa do dokonania sztuka pokazać prymitywnymi metodami zalążek „wolnego umysłu”, który artysta posiada w sposób naturalny, podczas gdy „przeciętny” człowiek potrzebuje dodatkowych metod jego rozwoju. Może tego samego doświadcza genialny fizyk czy matematyk patrząc na wzór? Ciekawe czy to właśnie widzieli Einstein, Tesla, Turing czy John Nash? Pewna wrażliwość osób zajmujących się sztuką od zawsze była przedmiotem zainteresowania. Gdyby wnikliwie przeczytać wszystkie publikacje poświęcone psychologii, nie znajdzie się jednoznacznej odpowiedzi. Trzeba zadowolić się faktem, że artyzm łączy się z dziedziczeniem, bowiem często syn przejmował schedę po ojcu, osobniczymi predyspozycjami, bliżej nieokreślonym czynnikiem jakim jest talent oraz socjalizacją. Stąd też najbardziej szalone próby rozwiązania zagadki, jak chociażby ta podejmowana przez Huxleya. Choć czy była ona szalona, nie sposób powiedzieć. Wiadomo jednak, że artyści nierzadko eksperymentowali z chemią swych mózgów, by to poszerzyć pole widzialnego, to by zagłuszyć nadmiar. nierzadko Eksperymenty ty były zgubne w skutkach. Wymaga też zaznaczenia, iż Aldous na pierwszych stronach swej relacji, zaznaczana, iż świat jego wyobraźni, nazwijmy ją wizualną, zawsze był bardzo ubogi. Być może osoby z duża potrzebą artystycznej ekspresji, ale z ograniczoną wyobraźnią szukają jakieś drogi na skróty. Wiele rzeczy w tym wyobraźnia, sposób w jaki postrzegamy świat pozwala się kształtować. Nie jesteśmy po kres dni uwarunkowani, ale to wymaga pewnego treningu, na który nie każdy ma ochotę. Oddać należy autorowi sprawiedliwość, bowiem w innym felietonie zaznacza, że nie każda sztuka to sztuka wizyjna. Istnieje multum doskonałej sztuki będącej efektem rozumu, zimnej kalkulacji, bez doświadczeń pozazmysłowych. Trzeba tu też rozróżnić sztukę będącą efektem wizji i wykołowującą wizje, ale to już sprawa na osobny tekst. Stare łacińskie przysłowie, czy tez porzekadło, in vino veritas, sugeruje, że pod wpływem alkoholu, ludzie pozbywają się kulturowego bagażu, który ich ogranicza. Niektórzy, wdają się w bijatyki, inni przestają się wstydzić swojej wrażliwości, jeszcze inni przestają się bać. Choć strach akurat bywa zbawiennym uczuciem, gdyż potrafi ochronić przed krokami, których podejmować nie należy. Brawura, to czynność podejmowane pomimo braku umiejętności. Odwaga to nie tyle zdolność do przełamania strachu, co pogodzenia się z konsekwencjami czynu. Jakby nie było, alkohol od zawsze stosowany był w sytuacjach towarzyskich. Ułatwia konwersację, gdyż wyłącza hamulce, które nie pozwalają na swobodę wypowiedzi. Choć w nadmiarze, sprawia, że nie sposób zrozumieć cokolwiek. Każdy chyba słyszał bełkotliwe wypowiedzi odurzonych alkoholem, z których nie wynika absolutnie nic. Możliwe, że większość ludzi po prostu bełkocze, ale stara się to maskować. Zatem prawdopodobnym jest, iż w stanie lekkiego odurzenia, łatwiej przelać na papier słowa uchodzące za niewłaściwe na trzeźwo, albo ułożyć pociągnięcia pędzla w coś inaczej nieakceptowalnego. Każdy kto choć raz próbował swoich sił w dowolnej dziedzinie sztuki, zapewne miał wątpliwości. Tylko osoby całkowicie pewne siebie albo pozbawione chociażby grama refleksji i skrajnie prymitywna, nie mają wątpliwości. Cała reszta odczuwa niepewność, co do sensu podjętych decyzji, odczuwa pewną blokadę, która nie pozwala przelewać na papier, kierować obiektywu w upragnioną stronę. Najczęściej towarzyszy temu starch przed odrzuceniem, ośmieszaniem, brakiem akceptacji. Także wybór kierunku nastręcza nie lada problemów. Jako ludzie, jesteśmy dość kreatywni w kwestii rozwiązywania problemów, choć nie zważamy na skutki. Droga na skróty nie zawsze bywa tą najlepszą. Niewątpliwie można wypracować, nauczyć się nowych sposobów widzenia świata. I właśnie o tym jest Herbata i Obiektyw. Patronite Herbata i Obiektyw Słuchajcie założyłem sobie konto na Patronite, żeby trochę usprawnić prace nad treściami na blogu. Odrobina czasu i nowych, często rzadkich książek zawsze się przyda Mój profil znajdziecie pod linkiem Patronite Herbata i Obiektyw Share this:Click to share on Facebook (Opens in new window)Click to share on Twitter (Opens in new window)Click to share on Tumblr (Opens in new window)Click to share on Reddit (Opens in new window)Like this:Like Loading... Podobne Książka Kultura Literatura Przemyślenia Recenzje Socjologia aldous huxleyalkoholdrzwi percepcjiKsiążkakulturaliteraturaMeskalinamózgnarkotykipercepcjaprzemyśleniapsychodelikiśrodki psychoaktywneśrodki psychodelicznestan świadomościStanisław Lemświadomośćsztuka