Teorie spskowe

Teorie spiskowe

Teorie spiskowe są nieodłączną częścią naszego życia. Nie zawsze są nieprawdziwe, bywają jedynie niepopartym dowodami przeczuciem, opinią, która okazuje się prawdą. Skąd więc się biorą i czemu służą teorie spiskowe? 

Obecnie koronawirus jest jednym z najgłośniejszych medialnie tematów. Mając niewielkie obycie z wirusologią, bardzo ciężko oddzielić co jest prawdą a co mitem w zalewie medialnych doniesień. Najbardziej przerażającą wersją jest ta jakoby koronowany nieumarły był krzyżówką SARS z HIV – to już zależy od redaktora, jaką próbę tłumaczenia podejmie, albo jak bardzo chce zwiększyć poczytność tekstu. Mniejsza jednak o to czym ten wirus naprawdę jest bo nie o to nam chodzi.

Kwestię dowodowości zdjęć, poruszymy przy okazji książki Cień fotografa. Tymczasem oglądam sobie stare zdjęcia dokumentalne. Uwieczniono na nich bardzo niechlubny epizod w historii medycyny. Nie pierwszy i nie ostatni. Patrząc na nie uznałem, że trzeba zmienić całą koncepcję tekstu, która początkowo zakładała nabijanie się z wyznawców teorii skipowych będących materiałem na kolejną powieść Dana Browna. Hasłem przewodnim będzie zatem cytat zaczerpnięty z Zapisków dla zabicia czasu, pióra Kenkō Yoshidy.

Należy sceptycznie podchodzić do wszelkich nieprawdopodobnych rewelacji, ale nie nazywać ich od razu głupimi.

Teorie spiskowe

Teorie takie nie narodziły się dziś. Istnieją zapewne od chwili gdy wymyślono politykę a wraz z nią kantowanie społeczeństwa jak leci. Pierwsze zaś doniesienia o takich teoriach mamy ponoć ze Starożytnego Rzymu i dotyczą sfingowanej śmierci cesarza Nerona. Z czasem pojawiało się ich coraz więcej. Apogeum przyda zaś na wiek XX poczynając mniej więcej od lat 50-60 tych. Pytanie brzmi, po co w ogóle powstają i dlaczego w nie wierzymy? W pewnej mierze odpowiedź na to pytanie znajduje się w tekście:

„Czy fakty zmieniają nasz światopogląd?”

Do którego to zajrzyjcie, aby dowiedzieć się jakie sztuczki zaszyte zostały w naszych głowach byle tylko utrzymać nas w „informacyjnym komforcie”. Prócz tego, stanowią one wyraz społecznej nieufności. Rodzą się przeważnie w sytuacjach kryzysowych takich jak śmierć kogoś znanego, kryzys ekonomiczny czy…epidemia. Istnieje sporo badań poświęcocnyh teoriom spiskowym, z których wyłoniły się nawet pewne schematy, wzorce myślenia spiskowego, udało się stworzyć profil fana takich teoryj. Część osób myli jednakże teorie spiskowe ze zwykłym sceptycyzmem. Pytanie czy interwencja w Iraku jest naprawdę niezbędna i czy ktoś aby trochę nie koloryzuje nie świadczy od razu o skłonności do wiary we wspomniane teorie. Może się okazać, że jest wręcz przeciwnie. Pomijając jednak polityczne machloje, istnieje cała mas naprawdę niestworzonych historii przeczących nie tylko zdrowemu rozsądkowi ale podstawowym prawom fizyki. A, nie zaraz, przecież nasz oszukują i ukrywają że żyjemy w innym wymiarze.

Fantastyczne teorie spiskowe

Zważmy, iż wiele fantastycznych teorii spiskowych zakłada istnienie jakichś Złych Iluminatów/Repitlian/Masonów/ – nieświadome, zmanipulowane społeczeństwo – Obrońców, którzy poznali Prawdę. Pozwala to uprościć świat, zarysować wyraźną granicę pomiędzy Złoczyńcą a Bohaterem, której nie powstydziliby się twórcy najtandetniejszych pozycji z gatunku heroic fantasy. Tak jest zdecydowanie łatwiej zapanować nad światem, niż analizując każdy przypadek z osobna. Za jednym zamachem można wyłamać się ze stada owiec, ocalić je i tłumaczyć zwykłe lenistwo. Zyskuje się także kontrolę. Potężną kontrolę nad światem, który staje się zależny od teoretyka.

Czy ktoś z czytelników czytał Kod Leonarda Da Vinci albo oglądał film? Podejrzewam, że tak bo był to jeden z tych popkulturowych fenomenów, z którymi każdy miał kontakt. Brown wykorzystał w swojej twórczości popularne teorie spiskowe. Iluminaci mają tendencję, do zostawiania swoich insygniów gdzie popadnie, celem…po prawdzie to nikt nie wie, ale zwróćcie uwagę, że w wielu powieściach awanturniczych, wykorzystywano motyw śladów, symboli i tajemnych ścieżek, choć każdy normalny złol chciałby ślady swojej działalności zatrzeć a ci budują twierdzę na szczycie wzgórza z Wielkim Logo Korporacji Zła, do której prowadzi tajemna ścieżka. Wiadomym bowiem jest, że prowadząc tajemne badania na otwieraniem Gwiezdnych Wrót czy przejść do innego wymiaru stawiasz sobie olbrzymi posąg Shivy, mający na celu poinformować twoich przeciwników gdzie atakować. Względnie wszystko jest na banknotach dolarowych. Czemu nie rublach?

Podobnie sprawa ma się w powieściach detektywistycznych a’la Conan Doyle albo Agata Christie. Nazwisko w kapeluszu, zegarek zatrzymuje się w chwili śmierci ofiary, czyli wskazówki zawsze tam gdzie są potrzebne. Idąc dalej – Science Fiction. Zobaczcie, że zawsze jesteśmy ofiarami a obcych mających na nas chrapkę jest cała masa. Schemat jest prosty, Ziemianie zbierają baty, jednoczą się w obliczu zewnętrznego wroga i „nadludzkim wysiłkiem wychodzą z opresji”. Nikt nie odważył się po dziś dzień na wyrazistą adaptację filmową Diuny a sama powieść jest w jakiś sposób spychana z pierwszego planu. Szalony Muad’Dib, znany jako Paul Atryda, z najszlachetniejszej rodziny, skąpał galaktykę we krwi. Po prostu bomba.

W bliźniaczym klimacie utrzymane jest uniwersum Warhammer 40 000, w którym to Bóg Imperator posyła swych fanatycznych Adeptus Astartes, by z bolterem w jednej i mieczem skrzyżowanym z piłą łańcuchową drugiej, zjednoczyli galaktykę w tryumfalnym pochodzie obejmującym eksterminację wszystkiego od demonów po Obcych, choćby ci nawet nie zagrażali Imperium. Czemu takie produkcje nie królują w kinie? Cóż, źle by to wyglądało z wizerunkowego punktu widzenia. W naszej kulturze raczej staje się po stronie ofiary, która zmobilizowała siły do przeciwstawienia się wrogowi. Najpopularniejszy schemat hitów Hollywood.

Nauka + mistyka = LSD

Niektóre teorie spiskowe stanowią coś w rodzaju techno-mistycyzmu. Połączenie wszystkich wierzeń, obejmujących zażywanie silnych środków psychoaktywnych jako drogi do oświecenia i zaawansowanej technologii. Jak żywo przypomina mi to powieści typu Diuna, gdzie nadludzkie zdolności były z jednej strony darem duchowego rozwoju a drugiej czystej nauki. Nie da się poprowadzić statku przez podprzestrzenne szlaki, bez poszerzenia świadomości. Technologiczny potentat Bill Gates wspiera iluminackim dolarem ciemne siły przyzywane przez lucyferiankę Marinę Abramovic. Wisienką na torcie są opisy „typowych akcji KGB”, żywcem zerżnięte z filmów o Jamesie Bondzie, z których to czerpana jest też cała wiedza o strukturze i pomysłach dowolnego wywiadu.

Niekiedy oprócz wszystkich wzniosłych mechanizmów psychologiczno – społecznych, wyznawców cechuje ich jeszcze nieziemskie lenistwo i jakiś bardzo poważny problem z odbiorem otaczającego świata. Można odnieść wrażenie, że bardzo pragną coś zrozumieć, ale nie są w stanie. Choć tutaj ich rozumiem. Powiedz oficjalnie, że czegoś nie rozumiesz to naukofcy, często ludzie z wykształceniem zwymyślają Cię tak, że pożałujesz. Lepsza własna wyimaginowana wiedza, niż pytać kogoś o coś. Choć trafiają się też osoby wyjątkowo inteligentne, ale pożytkujące swój potencjał w dość…kontrowersyjny sposób. Lenistwo, czasem strach idą w parze z potrzebą zrobienia czegoś, posiadania jakieś sprawczości. Często są to zatem osoby zakompleksione, czujące że niewiele mogą i niewiele znaczą. Łatwiej rzucić się do boju z wyimaginowanymi Agentami Zła stojącymi za Pizzagate, niż pójść w ślady Żarskiej czy Sekielskich, gdzie naprawdę można oberwać. Ba, sąsiad palący śmieciami jest tutaj za dużym zagrożeniem. Chcieliby działać, ale za bardzo się boją w efekcie uciekają w świat fantazji. Czasem niestety coś pęka i wówczas obłąkaniec wpada z karabinem do restauracji pełnej dzieci, grożąc, iż zabije wszystkich w środku, jeśli nie wydadzą mu jakichś dzieci.

Teoria Pizzagate, zakłada bowiem, że istnieje pedofilska sieć pizzerii, która otrzymawszy zamówienie brzmiące, pizza z podwójnym serem, dostarcza pedofilowi jakieś dziecko, czy to chłopca czy dziewczynkę. W tym samym czasie Spotlight, grupa dziennikarzy śledczych „Boston Globe”, ujawnia olbrzymią aferę związaną z molestowaniem dzieci przez księży. Problem w tym, że potężna instytucja może wystąpić na drogę prawną, zwłaszcza, że teoretycy spiskowi, rzadko maja solidne dowody. Więc stwarzają własnego wroga, z którym mogą walczyć. Niestety, czasem ci lunatycy stwarzają realne zagrożenie dla postronnych. Bierność wyznawców takich teorii, jest jak najbardziej pożądana. We własnych głowach może i poznali prawdę, ale gdyby przyszło im do głowy wszcząć rewolucję, skrzywdzą tych, których deklarowali bronić.

Koniec gry

Zabawa kończy się poszukiwaniem usprawiedliwienia kolejnych psychodelicznych odlotów i robienia z siebie ofiary. W efekcie zamiast w Depp Web, wszystkich tajnych informacji szukają w Google, które następnie włamuje się do ich komputerów. Natomiast absolutnym mistrzostwem, jest Abonamentowy Portal Spiskowy. I ponownie rozumiałbym, gdzieś głęboko w Dark Net, za „co łaska” dla twórców. A skąd. Zwykła strona, gdzie za niewielką opłatą dowiesz się, że Hindusi przybyli na pokładzie niszczyciela klasy Imperial II, podprowadzonego prosto ze stoczni oraz że srogie piguły są dobre dla osiągnięcia oświecenia.

Ktoś bardzo słusznie zauważy, że często teoriom spiskowym, towarzyszą sążniste dokumenty, pełne dowodów, obliczeń, map, korelacji a przecież miało być prosto. W brew pozorom jest. Mało kto to czyta a jeszcze mniej rozumie. Z resztą sam poprosiłem kiedyś kilku fanów takich teorii o wyjaśnienie mi obliczeń przepływów energetycznych pomiędzy piramidami. Wystarczy powszechna wiedza o szkodliwości rtęci bez potrzeby zrozumienia różnicy pomiędzy tiomersalem a metylortęcią. Druga, pronaukowa strona, niestety też nie zawsze może się zrozumieniem pochwalić…

Realistyczne teorie spiskowe

Drugą kategorię stanowią teorie, które określiłem mianem realistycznych, bo powstały jako odpowiedź na faktyczne wydarzenia.

Koronawirus jako narzędzie depopulacji

Brzmi idiotycznie prawda? Pierwsze głośne teorie spiskowe o depopulacji to okres po II Wojnie Światowej, w trakcie której III Rzesza albo mówiąc otwarcie, Niemcy, zademonstrowały światu jak wygląda wprowadzenie amerykańsko – brytyjskich teorii w życie. Spiskowych? Nie. Społecznodemograficznych. Otóż ruch eugeniczny, z Julianem Huxleyem na czele wymyślił sobie depopulację.

Ruch eugeniczny

Julek był jeszcze w miarę humanitarny i uznał, że najlepszą metodą będzie edukacja i antykoncepcja. Czyli żaden spisek, tylko zdroworozsądkowa metoda ograniczenia populacji. Pamiętajcie, że miasta już wtedy były przeludnione, a dzielnice biedy stanowiły prawdziwy koszmar. Jeśli jednak to zawiedzie, gotów był ograniczyć najuboższym dostęp do szpitali, celem wygubienia najsłabszych. Eugenika nie była ruchem jednorodnym, była podzielona na kilkanaście obozów. Jedni uważali, że tylko przywrócenie selekcji naturalnej da oczekiwane efekty. Inni, że trzeba edukować, ułatwić dostęp do środków antykoncepcyjnych i wydawać „kartki na dziecko” posiadaczom najlepszych cech. Jako że edukacja jest relatywnie droga, opcja ograniczenia dostępu do opieki zdrowotnej, pozwalająca upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, znajdowała słuchaczy wśród polityków. Powrót selekcji naturalnej, której efektem będzie robotnik doskonały oraz oszczędności na służbie zdrowia. Proste. Intelektualiści zaś przeciwnie, mieli cieszyć się dobrodziejstwami nauki i techniki.

Czołowi amerykańscy eugenicy przed II Wojną Światową entuzjastycznie korespondowali z kolegami z III Rzeszy. Sami domagali się zakazu imigracji „niepożądanych ras” w tym…Żydów. W USA przeprowadzono około 60-70 tysięcy przymusowych zabiegów sterylizacji „osób niepożądanych”. Często odbywało się to pod przykrywką operacji usunięcia wyrostka i trwało niemal do lat osiemdziesiątych XX wieku. A wy się dziwicie, że gdy takie pomysły docierają do opinii publicznej, ta zaczyna panikować.

Swoiste rozwinięcie obu myśli znacie z książkach jego brata Nowy Wspaniały Świat oraz Wyspa, o której napiszę niebawem. Julian głosił tezy de facto o depopulacji a równocześnie miał olbrzymie zasługi dla biologii, w tym teorii ewolucji, był ważnym wykładowcą Oxfordu, jednym z założycieli WWF. Aj, za skomplikowane. Zobaczcie, że najczęściej w roli Zła występują nie ludzie a spersonifikowany Rząd, Korporacja. Rządzący się zmieniają, czasem radykalnie ale Rząd pozostaje wrogim bytem. Gdybyśmy mieli rozpatrywać czyny i słowa, każdego z osobna pod względem moralnym to byśmy zwariowali.

Turbiny wiatrowe czyli medialny chaos

Może jakiś inny przykład. Turbiny wiatrowe, zwane wiatrakami miały być bezpieczne dla wszystkich i wszystkiego. Po pierwszej fazie zachwytu, przyszła faza sceptycyzmu. Portale zaczęły rozpisywać się, że mieszkanie w pobliżu tych konstrukcji nie należy do najbardziej korzystnych dla samopoczucia a nawet zdrowia, ze względu na infradźwięki. Co gorsza, mają też negatywny wpływ na ptaki zwłaszcza gdy znajdą się na ich trasach migracyjnych. O dekapitacjach i opuszczaniu obszarów pracy tych urządzeń nie wspominając.

I teraz zaczyna się zabawa. Teorie spiskowe rodzą się z dwóch stron! Zwolennicy wiatraków oskarżają przeciwników o spisek, który ma celu umocnienie pozycji przemysłu paliwowego a przeciwnicy wiatraków łączą zwolenników z „zielonym lobby”, które nie przeprowadziło dostatecznych badań. Właśnie takie publicystyczne incydenty, sprawiają że grupa ludzi wycina maszty 5G. Chodzi o najzwyklejszy brak zaufania, strach i zwyły brak dziennikarskiej rzetelności. Oczywiście nie należy szukać bezpośredniego związku między wiatrakiem a 5G. Chodzi o pewien mechanizm. W poniedziałek, technologia wiatrowa była zbawieniem ludzkości, by w piątek stać się utrapieniem. Powstaje prosty schemat myślowy. A potem PAP publikuje informację, że smartfony mogą przyciągać kleszcze i robi się jeszcze śmieszniej.

Teorie medyczne

W 1932 amerykański United States Public Health Service postanowił poobserwować skutki nieleczonego syfilisu. Dokładnie zaś po jakim czasie następuje zgon i jak szybko jednostka zostanie ciężko okaleczona. Choć w międzyczasie wstrzymano finansowanie projektu z państwowej kasy, eksperymentatorzy działali dalej na własną rękę. I choć mogli wszystko przerwać, gdyż w latach 40, wykazano że penicylina to potężne remedium przeciwko tej wstydliwej chorobie eksperyment trwał w najlepsze do lat 70 a nieświadomi swojej choroby mężczyźni – początkowo 399 – zarażali żony, które następnie rodziły dzieci z tzw. kiłą wrodzoną. Uroczy obrazek, przyznacie? Oczywiście w końcu wszystko wyszło na jaw, posypały się odszkodowania, ale co komu po tym? Ta choroba jeśli nie prowadzi do śmieci to naprawdę wyniszcza organizm. Do uszu tzw. opinii publicznej, doszła szybko plotka jakoby chciano też sprawdzić czy uda się wymordować czarnoskórą populację USA, przy pomocy krętka bladego. Pamiętajcie, że w latach 30 międzyrasowe stosunki płciowe były w zasadzie nielegalne. Nikt nie przypuszczał, że ten stan rzeczy miałby ulec zmianie, więc zarażenie setek czarnoskórych mężczyzn po przykrywką powiedzmy szczepień, było dość sensownym rozwiązaniem problemu.

Eksperyment z Tuskegee, jak później nazwano całe wydarzenie, był podstawowym źródłem inspiracji, dla twórców teorii spiskowej na temat HIV/AIDS. W latach 80 homoseksualizm był coraz powszechniej traktowany przez lekarzy psychiatrów jako naturalna orientacja seksualna, ale rządzący mieli to serdecznie gdzieś. Gdy tajemnicza choroba została oficjalnie powiązana z nowym wirusem, od razu gruchnęła wieść że rząd próbuje wymordować homoseksualistów a wirusem zarażono ich w trakcie eksperymentalnych szczepień przeciwko zapaleniu wątroby. Za jednym zamachem obrywa rząd i szczepionki, tym bardziej że rząd już raz zrobił coś „pod przykrywką” – sterylizował kobiety. I teraz oczekuje się od społeczeństwa ślepej wiary w ludzką dobroć.

Wariantem na temat eksperymentu z Tuskegee był Eksperyment Gwatemalski. Różnica polega na tym, że tam zarażono nawet do 5000 osób różnymi chorobami wenerycznymi celem szukania sposobów leczenia. Chodziło bowiem o białych żołnierzy Wuja Sama, którzy nie jedno z frontów II Wojny przywieźli. Tutaj również inicjatorem był United States Public Health Service. Każdy popełnia błędy.

Inne nieetyczne działania i eksperymenty

  • 1908 otwarcie fabryki należącej do korporacji Chisso, w prefekturze Kumamoto, w mieście Minamata. 
  • 1941 – w USA w ramach eksperymentu, pacjentów kilku szpitali psychiatrycznych zarażono grypą
  • II Wojna Światowa i niemieckie eksperymenty na więźniach
  • II Wojna Światowa i japońskie eksperymenty w Jednostce 731
  • 1950 – testy rozprzestrzeniania się broni biologicznej, z użyciem teoretycznie niegroźnych bakterii. W efekcie jedna osoba bardzo poważnie i nietypowo zachorowała.
  • 1951 Projekt Bluebird – pierwszy projekt CIA związany z kontrolą umysłu. Stosowano hipnozę, LSD, celem nakłonienia obiektu do współpracy. Projekt płynnie przeszedł w Projekt Artichoke a następnie MKultray próbą stworzenia narzędzi albo technik „kontroli umysłu”, zainicjowany przez CIA. Narkotyki podawano pacjentom szpitali psychiatrycznych a także pracownikom instytucji publicznych, bez ich wiedzy i zgody. Istnieje przynajmniej kilkanaście udowodnionych przypadków śmierci w USA i Kanadzie, choć CIA starało się zniszczyć dokumentację. Eksperyment prowadzony był w sposób niekontrolowany. Nie wiem do jakiego stopnia CIA znało legendę, ale podobno tak właśnie szkolono assasinów lub też hassassinów. Odurzano ich haszyszem, imitowano rajskie rozkosze, które otrzymają w zamian za śmierć w zamachu. Assasyni byli jednorazowego użytku. CIA chciało osiągnąć coś podobnego. By dowolna osoba poddana manipulacji dokonała zabójstwa po usłyszeniu jakiegoś hasła albo sygnału.
  • 1957 – wprowadzenie na rynek leku Thalidomid, który miał służyć jako przeciwbólowy i usypiający dla kobiet w ciąży
  • 1960 – jakiś wariat w szpitalu na Brooklynie sprawdzał, czy wstrzykując komórki rakowe można zarazić rakiem
  • 1920 -1980 – Wyrostek z Missisipi czyli Mississippi Appendectomy. Program sterylizacji czarnoskórych kobiet, pod przykrywką usunięcia wyrostka robaczkowego. Był to program eugeniczny, mający na celu ograniczenie reprodukcji niepożądanych osobników o niewystarczających zasobach finansowych.

Warto się na chwilkę zatrzymać przy dacie 1957. Talidomid zażywany we wczesnym etapie cięży powodował uszkodzenie płodu, czego skutkiem było całkowite zatrzymanie np. rozwoju górnych i dolnych kończyn oraz liczne deformacje ciała. Lek ten nie był pierwszym niedopracowanym lekiem który trafił na rynek ale zdecydowanie najgłośniejszym, który straszy po dziś dzień. Część zdjęć które można znaleźć na forach antyszczepionkowych, to zdjęcia dzieci których matki zażywały Talidomid. Natomiast wśród przeciwników tzw. Big Pharma stanowi swoisty symbol, że czasem więcej do powiedzenia ma szefostwo i księgowi, którzy kierują się tylko zyskiem koncernu.

Drugim takim przykładem był Epilim, w którym zastosowano substancję zwaną kwasem walproinowym. Jest to lek o właściwościach przeciwdrgawkowych, ponownie podawany kobietom w ciąży. Efektem jego stosowania może być płodowy zespół walproinowy. Czym się charakteryzuje? Czasem niewielkimi wadami, które mogą pozostać niemal niezauważone, aż po hiperteloryzm, wady układu oddechowego, sercowo-naczyniowego, poważne problemy neurologiczne. Gdy zaś gruchnęła wieść, że ktoś bada czy Epilim nie wywołuje aby autyzmu…

W przypadku Minamaty sprawa miała się trochę inaczej. W 1932 do morza zaczynają trafiać pierwsze zanieczyszczone rtęcią odpady poprodukcyjne. W ciągu kilku lat zaczynają się pojawiać pierwsze przypadki. W roku 1956 dyrektor szpitala należącego do koncernu korporacji Chisso stwierdził istnienie nowej jednostki chorobowej. I od tej pory aż do lat 70  korporacja negowała istnienie choroby wywołanej zatruciem rtęcią, jakiekolwiek swoje związki z tą sytuacją. Pracownicy dodatkowo pobili fotografa Eugena Smitha, który zajął się tematem ofiar tajemniczej choroby. W efekcie pobicia stracił częściowo wzrok w jednym oku. Ot, uczciwość nawet japońskich koncernów względem obywateli. Tuszowanie swoich zaniedbań połączone z kontynuacją szkodliwych działań. Zatem nie można się też ludziom dziwić, że nie bardzo wierzą w zapewnienia koncernów czy rządów. Oficjalnie koronawirus nie uciekł z laboratorium w Wuhan a choroba z Minamaty nie miała nic wspólnego ze ściekami z fabryki Chisso.

Ktoś mógłby, bardzo z resztą słusznie skomentować, że to zbyt daleko idące, gdyż zapewne większość wyznawców teorii spiskowych nigdy nie słyszała o takich eksperymentach. Dziś nie, natomiast gdy rodziły się pierwsze z nich, często odwoływano się do głośnych spraw sądowych albo doniesień prasowych. Gdy zaś pierwsza seria teorii spiskowych znalazła swoich zwolenników z czasem stała się prawdą. Skoro zaś stały się prawdą, posłużyły jako punkt odniesienia dla kolejnych. Teraz będzie bardzo ciężko przekonać ich zwolenników, że wirus nie uciekł z laboratorium.

Polityczne teorie spiskowe, które okazały się prawdą, być może, z jednym wyjątkiem

  • 1914 – Zamach w Sarajewie. No jakoś trzeba było do tej wojny doprowadzić. Choć na wybuch pierwszej wojny światowej złożyła się masa czynników, potrzeby był jakiś zapalnik. Inaczej mocarstwa dalej uprawiałby tylko dziwna politykę, nieprzekładającą się na masową produkcję broni i zyski z tego płynące.
  • 1950 – Operation Mockingbird, operacja Centralnej Agencji Wywiadowczej mająca na celu sterowanie opinią publiczną zarówno krajową jak i zagraniczną poprzez media. Trwała mniej więcej do lat 70. Werbowano także dziennikarzy, którzy fabrykowali fakty na polecenie agentów CIA. Pierwsza fala optymizmu względem Wojny w Wietnamie mogła być właśnie efektem wpływu CIA na dziennikarzy i prasę. Obecnie zwolennicy teorii QAnnon wierzą, że program się nie zakończył i massmedia serwują nam fake newsy na polecenie rządu Stanów Zjednoczonych.
  • 1962 -Operation Northwoods, po nieudanym lądowaniu w Zatoce Świń wymyślono chytry plan zatopienia kubańskich kutrów przerzucających imigrantów na terytorium USA. Zakładano, że najlepsze będą te prawdziwe. Oto źli komuniści nie pozwalają biednym ludziom przedostać się do oazy demokracji i nieskrępowanych swobód. Początkowo celem miał być skład amunicji i samoloty w bazie Guantanamo. Ogólnie byli gotowi dokonać ataków terrorystycznych na terytorium USA, które miały wyglądać jak przeprowadzone przez wrażych kubańskich komunistów. Dokumenty na temat operacji udostępniono w obszerniejszej wersji w kwietniu 2001 a 11 września doszło do ataków na WTC. No jak tu nie stworzyć teorii spiskowej? No jak?
  • 1964 -Incydent w zatoce Tonkińskiej czyli zaaranżowane starcie z 1964 mające usprawiedliwić zwiększenie zaangażowania sił USA w Wietnamie
  • 1968 – zabójstwo Kennedy’ego – chyba, że zamachowiec działał sam. W końcu do spisku potrzeba minimum dwóch osób. Albo trzech. Żarcik. Spisek to coś magicznego, książkowego, fantastycznego. Natomiast gdy ktoś zabija prezydenta, to żaden spisek, ale rzecz całkowicie normalna.
  • 1971- Pentagon Papers, dokumenty na temat sytuacji w Wietnamie przekazane prasie w 1971. Ogólnie rzecz ujmując, były to materiały wyrażające zwątpienie w możliwość wygranej w Wietnamie.
  • 1972 -Afera Watergate, włamanie do siedziby Demokratów, które ujawniło cały szereg nielegalnych operacji agencji rządowych wymierzonych między innymi w przeciwników politycznych Nixona. De facto był to spisek wymierzony w partię demokratyczną. Równocześnie rozbudził falę paranoi względem operacji tajnych służb, które cieszyły się olbrzymią swobodą. Ciekawostka, włamywacze zwani hydraulikami, którzy dostali się do Watergate, szukali źródła przecieku Papierów Pentagonu.

Doniesienia o incydencie w Zatoce Tokijskiej, przez zwolenników zaangażowania Stanów były niepodważalne. Oto komuniści zaatakowali świat dobrobytu i wolności. Przeciwnicy byli sceptyczni, ale nie mieli żadnych dowodów. Szybko okrzyknięto ich domniemania mianem teorii spiskowej. Często takie niepoparte niczym domysły, spekulacje, wywodzące się z wątpliwego tła politycznego, nazywa się teoriami spiskowymi. Są łatwiejsze do zrozumienia, dla osób zaangażowanych w bieżące wydarzenia, które na podstawie wcześniejszych działań rządu, nie mają podstaw by teraz mu ufać. Koniec końców, okazało się, iż incydent został zaplanowany, spreparowany, celem zaangażowania Stanów w wojnę. Górą okazali się wyznawcy teorii spiskowej, choć nie mieli niczego na poparcie swoich domysłów. Faktem było, iż Lyndon B. Johnson, ówczesny prezydent USA, wyznawał „teorię domina”, wedle której zwycięstwo komunizmu w Wietnamie, sprawi, iż rozprzestrzeni się na całą Azję. W takim klimacie politycznym, medialnym, dla przeciwników zaangażowania w wojnę, dziwaczny atak torpedowy, wydawał się, aż nadto na rękę prezydentowi, który dążył do eskalacji konfliktu i zwiększenia obecności Stanów w Wietnamie.

Nauka i edukacja

Może wystarczy edukacja, aby wytworzyć swoistą odporność na teorie spiskowe? Częściowo tak, częściowo nie. Pierwszy problem to oddzielenie ziarna od plew. Przede wszystkim „teoria spiskowa” to nieprecyzyjne pojęcie. Słowo spisek można zastąpić słowem zmowa. Istnieje chociażby zmowa cenowa. W jaki sposób odróżnić myślenie krytyczne od spiskowego? Czy dziennikarz śledczy zajmujący się nielegalnymi działaniami rządu, mającymi na celu utrzymanie władzy myśli spiskowo? Czy dziennikarze „Boston Globe” dokładnie grupy „Spotlight”, którzy trafili na potężną aferę pedofilską myśleli spiskowo? Jak nazwać działania Johnsona i Nixona? Można użyć różnych słów, z których spisek jest dobrym jak każdy inny.

Brak wiary w oficjalny przekaz stanowi koronny argument osób dowodzących bezdennej głupoty wyznawców teorii spiskowych. Edukacja miałaby załatwić sprawę. Nie wiadomo jednak jak miałoby się to odbywać. Problem w tym, że gdy dwa zespoły astronomów kłócą się o istnienie dodatkowej gwiazdy i planety w naszym Układzie Słonecznym, można śmiało założyć, że 99,9% komentujących nie miałaby pojęcia, które obliczenia są poprawne. Zatem przeważnie decyzja odbywa bardzo się prosto, na podstawie autorytetu autora tej czy innej strony oraz wiary. Aby zrozumieć świat wystarczy pokładać wiarę w Nauce. Specjalnie użyłem tego sformułowania, bo ma ono kluczowe znaczenie. Internetowa społeczność fanów Nauki przybiera bowiem formę kultu. Powiedz TAK Nauce – Powiedz TAK Jezusowi/Buddzie/Allahowi/ Czemu? Bardzo proste. Większość z nas, nie uprawia nauki, tylko czasem coś przeczyta. Teraz pozostaje nam wybrać komu wierzymy, bo przeważnie wszystko co do nas dociera to artykuły popularnonaukowe. Których i tak nikt nie czyta.

Myślenie „antyspiskowe” również jest formą oswajania świata. Świetnym przykładem jest właśnie przemysł medyczny, który obrazuje zdolność od podziału. Szczepionki są zawsze dobre ale suplementy mogą być złe, nawet jeśli produkowane są przez tę samą firmę. Szczepionki są dobre, suplementy są złe jest tutaj kluczem do zrozumienia schematu myślenia. Firma może mieć różnorodne motywacje w swoich działaniach, zatem zepchnięta zostaje na drugi plan albo nawet wyeliminowana i ocenie zostaje poddany sam produkt, jakby przez nikogo nie stworzony. W ten sposób można oswoić świat.

Doskonały jest także przykład zabójstwa Kennedyiego. Stwierdzenie, iż był to spisek, oznacza, iż zabójstwo Lee Harveya Oswalda przez  Jacka Ruby’ego nie zamyka sprawy. Świadomość, że przy życiu mógł pozostać jeszcze ktoś albo grupa ludzi, zdolna przeprowadzić atak na głowę państwa jakim są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej sprawia, że odczuwa się niepokój co do ich dalszych zamiarów. Nawet gdyby Oswald przeżył i odsiadywał dożywocie, to świadomość iż był jedynym odpowiedzialnym a teraz przebywa za kratami jest kojąca. Wiadomo gdzie jest, dosięgła go sprawiedliwość. Natomiast mafia, CIA, FBI lub ktokolwiek inny pozostający na wolności…

Trójca Internetu

Widziałem raporty czytelnictwa za lata poprzednie. I najzwyczajniej nie uwierzę, że wszyscy zaczytują się w naukowych albo popularnonaukowych publikacjach czy to książkowych czy internetowych. Z resztą mamy tu ponownie analogiczną sytuację, choć bardziej w formie żartu: wiecie że niewielu wiernych zna święte księgi swojej religii? Tak samo jest z nauką. Tłumaczy powstanie Wszechświata, ale ile osób w ogóle śledzi rozwój tych koncepcji? No właśnie. Ważne, że tłumaczy i zna się podstawy. Można iść i głosić prawdę ostateczną.

Nagłówek, to wszystko co zostanie przeczytane a potem wybuchnie zadyma w komentarzach, sprowadzająca się do równoważników zdań typu:

Koronawirusy to wirusy RNA a nie DNA!

Zaburzenie nie choroba, selekcja naturalna, wciskane gdzie tylko pasują z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Czasem też tam, gdzie nie pasują.

Za samą naukę uchodzą zaś dyscypliny ścisłe, takie jak fizyka, biologia, chemia. Czyli wszystkie te, które tylko naukowiec – kapłan, może prostaczkom objaśnić. Jednak jak dowodzi nauka a czego jej wyznawcy nie akceptują, ludzie tolerują tylko te fakty, badania, które popierają ich dotychczasowy światopogląd. Nie szuka się autorytetu, żeby przekazał nam mądrość, tylko dla potwierdzenia własnej wiedzy i poglądów 😉 Wiecie dlaczego zmienia się wyznanie? Jeśli aktualne mnie ogranicza np. w sferze seksualnej, znajduję sobie bardziej liberalne, zaspokajając tym samym dwie potrzeby.

Personifikacja nauki ma również inną, olbrzymią zaletę. Pozwala wyeliminować olbrzymią różnorodność ludzkich motywacji. Żaden wierny nie lubi, gdy sacrum poddane zostaje profanacji. Nauka zaś, jest Dobra i przecież nikogo nie skrzywdzi. Wiążę się to z najzwyklejszą potrzebą bezpieczeństwa, którą wszyscy odczuwamy. Że jest ktoś, kto o nas zadba, pomoże w potrzebie. Dla jednych jest to Nauka, dla innych Bóg. Gdy Bóg zawodzi, zwracają się w stronę nauki, która może dać im to czego pragną. Zdrowie, bezpieczeństwo, szczęście.

Wszystko co złe – nieetyczne eksperymenty na ludziach – miało miejsce dawno, dziś nikt by się na to nie poważył. Inkwizycji też już przecież nie ma. Nazywam taką granicę „Ostatecznym Złem”. Ostateczne zło dla naszego kręgu kulturowego to najczęściej II Wojna Światowa gdy wydarzyć się miały wszystkie Złe Rzeczy. Nigdy więcej coś takiego się nie powtórzy. Przez takie podejście popularnonaukowe portale czy blogi, wraz ze swoją społecznością niemal wpychają niektórych w troskliwe ramiona wszelkiej maści szarlatanów. Spróbujcie kiedyś na jakimś popularnonaukowym forum prześmiewców, zadać pytanie czy może się zdarzyć niedopracowana szczepionka. Potraktują Was albo protekcjonalnie albo zwyzywają. Żeby było sprawiedliwie, druga strona jest dokładnie taka sama. Krzyczą, żeby przejrzeć na oczy, być krytycznym. Ale! Nie wobec nich. Jak coś się nie kalkuluje a teoria jest dziurawa jak przeciwnik Ala Capone, to nie zadawaj pytań tylko grzecznie słuchaj i rób co karzą.

Dezinformacja

Dezinformacja jest równie silnym bodźcem do powstawania teorii spiskowych, jak wszystkie pozostałe tutaj omówione. Gdy rząd raz śmieje się z noszenia maseczek, następnie każe je nosić, kombinuje, o drugi dzień zmienia zdanie, to automatycznie w głowach obywateli zapala się czerwona lampka. Wątpliwości, luki w wiedzy trzeba sobie jakoś wytłumaczyć, a że wyobraźnia potrafi być bujna to mamy co mamy. Być może wszelkiej maści publicyści byliby w stanie zwalczyć, wyjaśnić pewne nieścisłości, ale do metody naukowej im daleko. Nie uznają dyskusji, nie dopuszczają żadnych możliwości. Ale czego oczekiwać od kultów? Nie dyskutuje się z wiarą.

Zwalczyć spisek

Przyznam, że pisząc ten tekst sam miałem mieszane uczucia. Gdy zaś do tego przypomną się fragmenty książek choćby tych Naomi Klein, człowiek sam zaczyna się zastanawiać, co jest prawdą a co nie. Względnie jak rząd wykorzysta obecną sytuację, żebyśmy ładnie, grzecznie poszli do roboty za miseczkę ryżu w jakiś owadzim markecie. Cóż, osobiście jestem święcie przekonany, że rozgrają pandemię w sposób mistrzowski i doprowadzą gospodarkę do ruiny lecz zamiast tego zastanówmy się czy istnieje jakaś droga, do ucięcia wszystkich teorii spiskowych? Cóż, stworzenie świata idealnego w którym każdy zawsze mówił będzie prawdę, wszyscy kierują się nieskazitelną moralnością, czymkolwiek ona jest. Powstawaniu teorii spiskowych sprzyja i pewnie będzie to takim zaskoczeniem jak onegdaj odkrycie Ameryki – człowiek. Wiecie, ludzie naprawdę zawiązują spiski. Skoro zaś nie można stworzyć idealnego świata, może jest jakaś inna metoda? Nie mam pojęcia.

Popadanie zaś w żadną skrajność nie jest najlepszym rozwiązaniem. Gdy teorie spiskowe wejdą za mocno, jakiś świr z karabinem wpadnie do pizzerii chcąc zwalczyć siatkę handlarzy dziećmi. Ostatnie zaś wydarzenia, dla polskich wyznawców Pizzagate mogą się okazać potężnym bodźcem wzmacniającym ten przekaz. Mam na myśli samobójstwo Ewy Żarskiej. Gdyby zaś nie społeczna negacja naukowych osiągnięć i bezczelne wsparcie dla alternatywnych rozwiązań to kto wie? Być może do dziś kobieta byłaby zbyt głupia do odbycia studiów, osoby czarnoskóre nie byłby ludźmi a homoseksualistów poddawano by nieludzkim terapiom. Z resztą. Przekonanie chirurgów do mycia rąk i odkażania sprzętu było trudne, bo nie chcieli wierzyć w żadne tam „drobnoustroje”. Człowiek z klasy wyżej zawsze jest czysty!

Część teorii spiskowych powstaje samorzutnie, jako próba odzyskania kontroli nad otaczającym światem. Dzięki nim przestajemy czuć się bezsilni. Łatwiej tworzyć własną prawdę niż poruszać się w chaotycznej, amorficznej przestrzeni, bycie jakim jest prawda. Wówczas ma się całkowitą kontrolę, nie można popełnić błędu, nie mieć racji. Nie trzeba analizować innych punktów widzenia, motywacji bo ich nie ma. Niestety część i to zabrzmi jak teoria spiskowa, sama w sobie jest formą spisku. Kiedy ludzie gryzą się między sobą, społeczeństwo jest spolaryzowane, bo ktoś sprytnie poszczuł na siebie kilka grup, łatwiej ich kontrolować, bo nie są w stanie się zjednoczyć. Czasem jest to działanie bardzo subtelne a czasem przypomina walenie pałką po pysku. Bo czym inny niż teorią spiskową jest teza o wrogich agenturach importujących do Polski ideologię gender i LGBT na zlecenie wrogich naszej ojczyźnie rządów? Jak za Wielkiej Lechii… Tymczasem w najlepsze działa sobie sponsorowana przez cholera wie kogo instytucja religijnych fundamentalistów.

Żyjemy w świecie post prawdy.

 

Patronite

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu i chcielibyście mi pomóc stworzyć kolejne – zajrzyjcie na mój profil na Patronite. Sztuka i socjologia bez małego wsparcia „same się nie robią” 😉